News: Komentarz: Koniec sprawdzianu wytrzymałości duszy na ból

Maciej Rowiński: Tylko Walter w ITI walczy o Legię

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

22.08.2012 14:05

(akt. 22.12.2018 11:17)

Kibic Legii z 35-letnim stażem, były spiker na stadionie naszego klubu, dziennikarz m.in. stacji Top Canal, Życia Warszawy, Naszej Legii i Faktu czyli Maciej Rowiński. Nasz rozmówca wspomina dawną Legię, mówi o obecnej, porównuje kolejnych trenerów naszego zespołu. Zapraszamy do lektury.

Czy pamiętasz mecz z Rosenborgiem w Lidze Mistrzów?


- Jak mógłbym nie pamiętać. Było to dwa tygodnie przed 18-tką mojej kochanej siostrzyczki. Byłem wówczas spikerem na Legii. Po straconym golu starałem się zmobilizować kibiców do dopingu. Krzyknąłem do mikrofonu: "A teraz wszyscy pomóżcie Legii. Dzięki gorącemu dopingowi, Legia wygra". Udało się. Leszek Pisz i Rysiu Staniek, który strzelił jednego z najdziwniejszych goli w historii stadionu przy ulicy Łazienkowskiej, dali Legii zwycięstwo. W gazetach później pisali o mnie, że byłem chyba jedynym człowiekiem na stadionie, który wierzył w zwycięstwo Legii.


Czy dziś też wierzysz, że pokonamy Rosenborg?


- Pewności nie ma nigdy, ale wiara jest. Nie wiem, jakie możliwości drzemią w norweskim zespole, ale ekipa trenera Urbana gra fajnie i potrafi się zmobilizować na takie mecze jak Legia z czasów wielkiej gry w rozgrywkach o Puchar Europy czy o Puchar Zdobywców Pucharów.


Dlaczego?


- Zapytaj ich. Może możliwość pokazania się, a może chęć udowodnienia, że jest we wschodniej Europie drużyna, która potrafi wiele.


A czy mógłbyś porównać ekipę z czasów walki z Rosenborgiem o Ligę Mistrzów z obecną?


- Leszek Pisz i spółka grali o zagraniczny wyjazd. Mieli inne podejście do rzeczywistości. Polska piłka stała na zdecydowanie wyższym poziomie niż obecnie. Nam Europa ucieka, tylko nikt jakoś tego nie widzi. Kiedyś piłkarze grali za czapkę gruszek, dziś za spore, jak na polskie warunki, pieniądze. Jednak one są wciąż zbyt małe, by walczyć na przykład w Lidze Mistrzów. Dziś Legia jest bardziej profesjonalna, piłkarze poważniejsi. Wówczas byli lekkoduchami, ale osiągali lepsze wyniki. Dla nich bankiet po wygranym meczu był tak samo radosny, jak zwycięstwo. Wszyscy szukali okazji do spotkania się poza klubem. To było dla nich normalne, naturalne, że po meczu szli razem napić się, porozmawiać, rozwiązać problemy. Dziś po meczu nie ma takiej integracji. Są grupki, które adorują się, idą do kawiarni, by z uśmiechem napić się piwa. Dziś nie jest trudno spotkać na Nowym Świecie Radovicia z Ljuboją po meczu. Tylko, że oni spokojnie siedzą, a nie imprezują. Suto zakrapiane bankiety należą w Legii do przeszłości. Kiedyś piłkarze potrafili zrobić mocno alkoholową imprezę i nikt o tym nie wiedział. Dziś pojawiają się na mieście, ale są spokojni. Chodzą na tak zwaną kawkę.


Czy to oznacza, że dziś piłkarze są grzeczni?


- Chłopcy Urbana pokazują jaja na boisku. W Legii jest fajna ekipa. Dobry bramkarz, obrońca, który odzwyczaił się od płakania, a przyzwyczaił do twardej gry. Trójka stoperów, którzy mają charyzmę. Reprezentant Polski na lewej obronie, co w kaszę nie da sobie dmuchać. Zwariowany Rado, kozak Ljubo, emeryt Sagan (każdemu życzę takiej waleczności w tym wieku) i gros młodych zawodników, którzy mają w Legii coraz więcej do powiedzenia. Mamy zadziorną drużynę z charakterem, a to ważne.


Skoro mamy dobrych piłkarzy, to dlaczego nie zdobyliśmy mistrzostwa Polski?


- Zespół, to nie tylko piłkarze...


Czyli to wina trenera Skorży?


- Nie jestem trenerem, nie mam papierów na trenowanie, ale trochę w piłeczkę pogrywałem. I na Agrykoli i w reprezentacji Uniwersytetu Warszawskiego oraz na starość w Lidze Mediów. Nie chcę oceniać trenera Skorży. Wkurzał mnie, gdy był w Wiśle i podczas rozmowy z mediami żuł gumę. Nie cierpię, gdy ktoś żuje gumę albo trzyma ręce w kieszeni podczas wywiadu, bo to oznacza, że kładzie lachę na przepytującego. Gdy przyszedł do Legii, ogarnął się w tej kwestii. Zawsze jednak twierdziłem, że Legii potrzebny jest trener kat, jakim był Okuka, albo człowiek z charyzmą, jak Wdowczyk. A Skorża był patetyczny, nie pasował do tego układu.


Nie lubiłeś Skorży?


- Gdy był w Wiśle, uznawałem go za bufona. Gdy przyszedł do Legii, po kilku rozmowach, wydał mi się sympatyczny. Gadał banały, ale gdy spotkałem się z nim oko w oko, mówił ciekawie. To był inny człowiek. Dziennikarze klęli, że nigdy, niczego ciekawego nie powiedział. W grupie zaprzyjaźnionych ironistów, zawsze przed konferencją prasową, zadawaliśmy sobie pytania i odpowiadaliśmy to, co powie trener Skorża. Pomyłek nie było.


Jak układała się Tobie współpraca z trenerem Skorżą?


- Nie narzekam. Wkurzył mnie jednak, gdy po przyjściu do klubu, powiedział zawodnikom w szatni, że media, to najwięksi wrogowie. A kto, jak nie media i kibice najbardziej propagują Legię?


A trener Urban?


- Bardzo lubię faceta, choć nie nasz, ale też nie hanys. To facet, któremu media nie przeszkadzają, który na każde pytanie potrafi ciekawie odpowiedzieć.


Ale jakim jest trenerem?


- Sympatycznym.


A warsztat?


- Bardzo dużo się uczył. To teraz inny człowiek. Gdy pierwszy raz był w Legii, bardzo nie podobała mi się jego praca podczas treningów na zgrupowaniach. Przez dwa obozy testował jeden i ten sam sposób rozgrywania akcji. Początkowo to się udawało, później była klapa. Pan Janeczek, bo tak go nazywam, nie wytrzymał ciśnienia. Gdy było źle, awanturował się. To był cień trenera. Teraz znowu jest dobrze. Jasio uśmiechnięty, ma wyniki. I będę mu kibicował, choć byłem przeciwny jego pierwszemu zatrudnieniu.


Dlaczego?


- Bo uważałem, że lepiej dać szansę swojemu, niż obcemu.


Chodziło Ci o Jacka Zielińskiego?


- Tak. To nasz człowiek. Zielek wyciągnął Legię z kryzysu dwa razy. A pan prezes zaproponował mu prowadzenie Młodej Ekstraklasy. Byłem wściekły, że daje się pracę w Legii innemu żółtodziobowi, a nie swojemu.


A po zwolnieniu Urbana...


- A po zwolnieniu Urbana, sezon powinien dokończyć Jacek Magiera.


Było jednak inaczej...


- Dokończył Pan Białas. Cóż on wydziwiał na treningach. To dzięki niemu Legia nie zagrała nawet w eliminacjach do Ligi Europy.


Zła decyzja?


- Dlaczego zła? Katastrofalna. Tłumaczyłem szefostwu Legii, że Magic powinien przejąć po panu Janeczku zespół. Znał makrocykle, mikrocykle, a pan Białas, zamiast trenować, spacerował z piłkarzami po boisku. Usłyszałem, że Jacek nie chce przejąć zespołu. Toż, to trzeba było wydać pracownikowi polecenie... Zielek ratował zespół, to i Magic by uratował. Dla mnie to kandydat numer jeden na przyszłego trenera Legii.


Byłeś także przeciwny, żeby Maciej Skorża przejął zespół...


- Tak, bo nie pasował pod względem charakteru. Legia potrzebuje trenera-bandyty, a nie lalusia. Okuka był katem, zdobył mistrzostwo. Wdowczyk potrafił się dogadać z Grupą Bankietową i też wywalczył majstra. Poza warsztatem, trzeba mieć charyzmę...


To dlaczego Legia za Okuki i Wdowczyka nie potrafiła obronić mistrzostwa?


- Okuka spasował, bo wiedział, że niczego więcej nie wyciągnie z drużyny, więc oddał ją Dariuszowi Kubickiemu. Wdowczyk przegrał angażując kolejnych Brazylijczyków, którzy rozwalili mu drużynę. I jeszcze ta niefortunna wypowiedź, o waleniu z plaskacza piłkarzy na mieście...


Uderzasz we włodarzy Legii?


- Nie chcę uderzać, jak to określasz. Uważam, że w klubie jest więcej niekompetentych pracowników, niż kompetentnych.


A szczegóły?


- Pomyśl, kogo ostatnio nie widujesz na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej...


A jak na to zapatruje się Pan Walter?


- Ma fatalnych doradców. Szkoda mi tego człowieka. Trzeba mu przyznać, że uratował Legię, inwestował, załatwił stadion, liczył na profity z obiektu i... dziś jest ciężko chory. On jeden walczy w ITI o utrzymanie klubu. Ale na ile mu starczy sił, zdrowia i czasu, tego nie wiem...

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.