Maciej Szczęsny: Mecze Legii z Widzewem wydarzeniami specjalnymi
29.10.2019 11:16
W ostatnich latach do miana pierwszego hitu Ekstraklasy urosły starcia Legii z Lechem, ale w latach 90. dużo większy ciężar gatunkowy miały mecze Legia – Widzew. Bardziej dla warszawian czy dla łodzian?
– Myślę, że dla jednych i drugich. Grałem w tych meczach w barwach zarówno Legii, jak i Widzewa. I za każdym razem miałem świadomość, że są to wydarzenia specjalne. Nie rozumiałem natomiast nastawienia nie tylko kibiców, ale też światka dziennikarskiego, a także – o dziwo – niektórych piłkarzy, którzy ekscytowali się nie tym, czym należało i wypadało. Traktowanie tej rywalizacji w specjalny sposób jest dla mnie oczywiste, natomiast wyśpiewywanie chamskich przyśpiewek na temat drugiego klubu to już nie jest nietakt czy grubiaństwo, tylko debilizm w czystej postaci, którego pochodzenia nie rozumiem.
W jakich okolicznościach zamienił pan Legię na Widzew?
– Po sezonie 1995/96 działacze w Legii – byli wojskowi, pozatrudniani na etatach – powiedzieli, że jest pusto w kasie i nie mają za co przedłużać kontraktów, ale na tyle wypromowaliśmy się w Lidze Mistrzów, że na pewno dostaniemy zatrudnienie w Europie. Był to więc dla nas jasny sygnał, że trzeba szukać nowego klubu. Znalazłem – angielskie Reading. Ale kiedy ich wysłannicy przyjechali na rozmowy, usłyszeli, że akurat dla mnie jest przygotowany nowy, lukratywny kontrakt. Szkoda, że mnie nikt tego wcześniej nie powiedział. Dodam, że zaczynałem wtedy przygotowania do nowego sezonu na zgrupowaniu reprezentacji Polski w Wiśle i nie byłem w Warszawie przy tych rozmowach. Dowiedziałem się post fatum. Przekaz na zewnątrz poszedł taki, że użyłem Reading jako potencjalnego kontrahenta, który miał zagwarantować mi lepszą pozycję do negocjacji zarobków w Legii. Było zupełnie inaczej. Uznałem, że dorośli mężczyźni tak spraw nie załatwiają i ja z panami już nie tańczę. Powiedziałem, że w Legii już nie zagram i tak, po kilku dniach bezrobocia, zaczął się mój romans z Widzewem.
Przez rok gry w Widzewie spędził pan w Łodzi "góra 30 nocy".
– To prawda. Dzisiaj bym nie popełnił tego błędu. To był czas świeżo po rozwodzie. Nie chciałem tracić codziennego kontaktu z synami. A miałem świetny. Była żona też nigdy mi go nie utrudniała. Wręcz przeciwnie, zrobiła bardzo wiele, by ten kontakt ułatwiać. Poza tym, układałem sobie życie na nowo i żal mi było prywatnego czasu. Więc jeździłem bezustannie na trasie Warszawa-Łódź-Warszawa...
Brakuje Widzewa w Ekstraklasie?
– Mnie brakuje bardzo. Tak samo jak Polonii Warszawa czy wcześniej ŁKS-u. Nie rozumiem tylko, czemu w Łodzi musiały powstać dwa stadiony piłkarskie, czemu w Warszawie jest już jeden, a przy Konwiktorskiej planuje się drugi. Nie wiem, czemu dwie drużyny nie mogą korzystać z jednego stadionu. Bardzo mi to przeszkadza, że – nazwę to delikatnie – wzajemny brak sympatii między widzewiakami i łksiakami czy między legionistami i polonistami musi owocować bezsensownym wydawaniem społecznych pieniędzy.
Całą rozmowę z Maciejem Szczęsnym przed meczem Widzewa z Legią można przeczytać tutaj.
Quiz
Co pamiętasz z meczów Legii z Widzewem
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.