sitek

Maksymilian Sitek: Nie chciałem zaszyć się w Legii i zostać w strefie komfortu

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

31.01.2021 09:00

(akt. 31.01.2021 09:03)

Był w Legii przez ponad pięć lat. Potem przeniósł się do II-ligowej Siarki Tarnobrzeg i zasmakował gry w seniorach. Stołeczny klub zdecydował się go wykupić i… wypożyczyć, do Puszczy Niepołomice z zaplecza ekstraklasy. Od tego sezonu 20-latek rywalizuje w najwyższej klasie rozgrywek w kraju, w barwach beniaminka, Podbeskidzia. Zapraszamy na rozmowę z Maksymilianem Sitkiem, który w niedzielę może po raz pierwszy wystąpić przeciwko drużynie z Łazienkowskiej.

Za tobą pierwsza runda w ekstraklasie. Jak ją oceniasz?

- Po pierwsze, jestem zadowolony z liczby minut w pierwszej części sezonu. Dostałem sporo szans od trenera. Traktowałem ostatnie miesiące jako przetarcie. Zapoznałem się z ligą i wiem, czego się można spodziewać. Nadchodząca runda będzie dla mnie typowym sprawdzeniem.

Do tej pory rozegrałeś 10 meczów w ekstraklasie i strzeliłeś jednego gola, z Wartą Poznań.

- Na pewno czułem ekscytację. Trafienie cieszyło mnie podwójnie, ponieważ chwilę wcześniej wróciłem po miesięcznej rekonwalescencji – miałem bowiem zerwane wiązadła w kostce. Dlatego cieszyłem się szczególnie, że po takim urazie szybko udało mi się wrócić do dobrej dyspozycji. Całe życie marzyłem o strzeleniu gola w ekstraklasie. Można powiedzieć, że pracuje się na to od początku przygody z piłką. Fajna nagroda za dotychczasową pracę.

Widziałem ostatnio twoją bramkę w jednym ze sparingów…

- Weszła, haha. Wszyscy się dziwili. Nie powiedziałbym, że tak często zdobywam bramki z lewej nogi na treningach. Czy byłem zaskoczony? Jak wchodzę na boisko, to czasem takie gole wpadają. Zazwyczaj jednak ulegam presji i strzelam takie farfocle. Ale mówiąc serio – tamto trafienie, po uderzeniu z lewej nogi… Byłem lekko zaskoczony, wyszło ładnie i piłka miała ciekawą trajektorię lotu. Cieszę się, że udało się zdobyć taką bramkę – dodało mi to trochę pewności siebie. To taki wyznacznik, który sprawił, że wiem, że mogę dobrze uderzyć w meczu. Najważniejsze, żeby takie gole wpadały w meczach o stawkę.

(akcja bramkowa od 35:13 na poniższym filmie)

Poprawiłeś mocnej jakieś elementy podczas zgrupowania w Chorwacji?

- Nie ukrywam, że obóz dodał mi trochę pewności siebie. Cieszy gol w grze kontrolnej. Poza tym, dobrze czułem się na treningach. Zgrupowanie pomogło mi w tym, aby łapać pewne nawyki. Do drużyny doszło kilku nowych piłkarzy i wiem, jak zachowują się na boisku. Wszyscy lepiej rozumiemy koncepcję trenera, która jest wprowadzana. 

Zakładam, że w żadnym wypadku nie żałujesz transferu do Podbeskidzia.

- Dopóki gram, to nie (śmiech). A tak serio – nie żałuję. Dostałem trochę szans jesienią. Mam nadzieję, że w najbliższych miesiącach zapracuję na kolejne, dzięki dobrej postawie w treningach i meczach. Najważniejsze jest dla mnie odpowiednie wykorzystywanie minut na boisku oraz utrzymanie się w lidze – to nasz główny cel.

Cofnijmy się o pół roku. Wówczas kończyłeś wypożyczenie z Legii do Puszczy Niepołomice. Były rozmowy, żebyś wrócił na Łazienkowską albo został z niej ponownie wypożyczony?

- W tamtym momencie nie było raczej tematu mojego powrotu do Legii. Przy Łazienkowskiej trzeba się naprawdę wyróżniać, żeby regularnie grać. Zależało mi na tym, żeby trafić do zespołu, w którym miałbym większe szanse na występy. Razem z menedżerem nie prowadziliśmy żadnych rozmów - z tego, co wiem, to Legia chyba też nie była zainteresowana. Wydaje mi się jednak, że warszawiacy zachowali opcję pierwokupu.

A myślałeś, żeby np. poczekać i wrócić do Legii na pół roku, zobaczyć, co się wydarzy, a decyzje odnośnie zmiany klubu podejmować w zimowym okienku transferowym?

- Ostatnie okienko okazało się dość specyficzne. Trzeba było szybko podejmować decyzje, bo praktycznie od razu po poprzednim sezonie rozpoczynały się przygotowania do nowego. Zależało mi na tym, żeby jak najszybciej dołączyć do zespołu, aby trenować od początku i jak najlepiej wykorzystać okres przygotowawczy. W niektórych wypadkach może być on kluczowy, zwłaszcza dla piłkarzy, którzy trafiają do ekstraklasy z niższej ligi.

Zastanawiałem się nad powrotem do Legii, lecz sytuacja była tak dynamiczna, że wybrałem, jak wybrałem. Nie kontaktowałem się ze stołecznym klubem, ale wiadomo, że zawsze chciałoby się wrócić. Dobrze wspominam czas spędzony przy Łazienkowskiej. Pomimo że nie zawsze grałem i nie byłem kluczowym zawodnikiem w akademii, to fajnie wspominam chłopaków i bursę salezjańską. Co prawda jedzenie nie było do końca wytrawne, ale najważniejsze okazało się to, że mogłem nauczyć się życia w grupie.

A czego nauczyła cię Legia pod względem piłkarskim?

- Zachowań boiskowych. Według mnie Legia była o krok w przód przed większością akademii w Polsce. Choć, wiadomo, Lech i Zagłębie mają topowe szkółki, które były pewnie na podobnym poziomie. Myślę, że najlepiej wspominam indywidualne treningi, które mieliśmy w CLJ albo U-17. Sądzę, że indywidualizacja zajęć jest jednym z ważniejszych aspektów. Czuć wtedy, że robi się największy postęp.

Któryś mecz w barwach Legii mocniej utkwił ci w pamięci?

- Dobrze wspominam turniej Nike Premier Cup, z rocznikiem 2000. Rozgrywki miały miejsce w Danii. Była powołana 15-osobowa kadra, w której mnie zabrakło, ale Mikołaj Neuman doznał kontuzji, przez co psim swędem załapałem się na zawody. Pamiętam, że bardzo dobrze zagrałem. Ciekawe uczucie, bo pierwotnie miało mnie tam nie być, a jednak pojechałem i pokazałem się z niezłej strony. Można powiedzieć, że byłem wyróżniającym się zawodnikiem, i było to budujące. I stałem się takim czarnym koniem. Co prawda, nie zajęliśmy wysokiego miejsca, lecz zawsze takie coś dodatkowo motywuje.

Jak spogląda się na twoją ścieżkę rozwoju, to wygląda ona wzorcowo. CLJ, II liga, I liga i teraz ekstraklasa... W tych rozgrywkach grałeś po kolei od sezonu 2017/18. Wszystko poukładane, i cały czas przeskakujesz o szczebelek wyżej.

- Też jestem zadowolony. Gdy odchodziłem z Legii CLJ, to nie spodziewałem się, że to wszystko tak się potoczy. Trafiłem do II ligi… W Legii często nie grałem, a w Siarce Tarnobrzeg złapałem trochę świeżości i stałem się kompletnie innym zawodnikiem. Często mówi się o trudnym przeskoku z juniorów do seniorów, a u mnie było na odwrót, bo w piłce seniorskiej gra mi się lepiej.

Chciałbym zaznaczyć, że razem z menedżerem podejmowaliśmy dobre decyzje odnośnie klubów i tego, w jakim kierunku to, mniej więcej, zmierza. Mogłem np. zostać w Legii i grać w rezerwach. Ale nie chciałem być takim zawodnikiem, który zaszyje się w Legii i zostanie w tak zwanej strefie komfortu. Często można trafić do takiej strefy, będąc w stołecznym klubie przez, załóżmy, pięć lat. Chciałem jednak spróbować czegoś nowego. 

Towarzyszą ci dodatkowe emocje, w związku z nadchodzącym spotkaniem z Legią?

- Nie. Ale gdybym pojawił się na boisku, to na pewno będę czuł ekscytację, bo przez ponad pięć lat reprezentowałem Legię. Przez ten czas trenowałem po to, aby w końcu zagrać w ekstraklasie. Wyszło tak, że nie stało się to w Legii, lecz teraz nadchodzi szansa do występu przeciwko niej. Będzie to sentymentalny moment. Pięć lat w jednym klubie to jest trochę czasu. Tym bardziej, że grałem w Legii w wieku juniora, w którym mocno utożsamiałem się z kolegami i klubem.

Zdarzało ci się oglądać mecze Legii w rundzie jesiennej? I jeśli tak, to jakiego spotkania się spodziewasz?

- No jasne, cały czas oglądam mecze Legii. Gdy gra, to w miarę możliwości staram się oglądać jej spotkania w telewizji. Zobaczymy, jak potoczy się niedzielne spotkanie - boisko wszystko zweryfikuje. Legia ma dużą jakość, cały czas stara się być przy piłce i wydaje mi się, że będziemy raczej próbować grać z kontry.

Gracie u siebie, więc to poniekąd wasz atut.

- No tak, choć trudno tak mówić, mając na koncie dziewięć punktów. Sądzę, że u siebie rozgrywamy jednak lepsze mecze niż na wyjazdach. Może być to pewnym plusem przed niedzielą.

Który piłkarz Legii robi na tobie największe wrażenie?

- Luquinhas. Chyba nikt w ekstraklasie nie drybluje tak, jak on. Podoba mi się jego styl grania. Jak na polską ligę, to naprawdę TOP. Wiadomo, cała Legia jest mocna, ale jakbym miał wskazać jednego wiodącego zawodnika, to wskazałbym właśnie na Brazylijczyka.

Z racji tego, że Legia ma opcję pierwokupu ciebie, to będziesz chciał się jeszcze bardziej pokazać?

- Nie myślę o tym w takich kategoriach. Nie chodzi o to, żeby za wszelką cenę się nie wiadomo jak pokazać, bo to na pewno nie pomaga. Jak chcesz się za bardzo pokazać, to często efekt jest odwrotny od zamierzonego. Jest sentyment przed meczem z Legią, ale podejdę do niego, jak do każdego innego.

Gdy masz czas poza piłką, to oprócz czytania kryminałów…

- …oglądam seriale. Lubię „Grę o Tron” i „Współczesną rodzinę”. Ostatnio obejrzałem też miniserial „Lupin” – mocno polecam, bo cały czas trzyma w napięciu. Na razie wyszło pięć odcinków, ale w każdym z nich coś się działo. Poza tym, jestem wielkim fanem „Gwiezdnych Wojen”, uwielbiam tę sagę. Dziewczyny nie mam, więc mogę sobie pozwolić na spędzanie czasu w taki właśnie sposób.

Quiz. Rekordowe transfery z Legii

1/15 Najwyższym transferem z klubu legionistów jest przejście Radosława Majeckiego do AS Monaco, który kosztował 7 mln euro, plus bonusy. Do jakiego klubu Majecki był wypożyczony z Legii, aby się ogrywać?

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.