Wojciech Zep Michał Trzaskoma Mateusz Dawidziuk

Mateusz Dawidziuk: Stosujemy podwójne zabezpieczenia

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

04.05.2020 10:30

(akt. 25.05.2020 14:47)

- Na samym początku epidemii dane pochodzące z Chin mówiły o praktycznie stuprocentowej zakaźności. Z tego 20 procent miało przebieg ciężki, a 3 procent kończyło się śmiercią – to wszystko bez zróżnicowania na kategorie wiekowe. Przekładając to na zespół piłkarski, na trzydziestu chorych, sześć osób byłoby ciężko chorych, jedna by umarła. To były przerażające dane. Dziś wiemy, że u młodych i zdrowych osób infekcja koronawirusa nie jest tak niebezpieczna - mówi lekarz Legii, Mateusz Dawidziuk.

Okres izolacji został zakończony.  W tych zespół funkcjonował praktycznie od zawieszenia rozgrywek. Jak wyglądał ostatni okres?

- Przez ostatnie dwa tygodnie działamy według planu wypracowanego przez PZPN i ESA. Planu, który jest wynikiem ogromnej pracy zespołu Ekstraklasy. Możemy być dumni, bo kluczową rolę koordynacyjną odegrał Tomasz Zahorski, członek zarządu klubu, a prym merytoryczny wiódł m.in. dr Piotr Żmijewski, kierownik LegiaLab. Po tym jak prezes Dariusz Mioduski relacjonował nasze prace na forach ECA i UEFA w których pracuje, Piotr został zaproszony do dwóch specjalnych grup poświęconych tematom medycznym i wznowieniem rozgrywek w tych organizacjach. Pracują tam topowi eksperci z federacji i klubów między innymi prof. Tim Meyer, prowadzący projekt restartu w Niemczech czy lekarze klubowi i przedstawiciele takich drużyn jak Bayern, Arsenal, PSG i Inter Mediolan. W okresie ostatnich dwóch tygodni każdy zawodnik i członek sztabu musiał przestrzegać zasad „sportowej izolacji”. To były zasady na pograniczu kwarantanny. Przygotowałem też aplikację, która zawiera m.in.  ankiety służące do raportowania bieżącego stanu zdrowia oraz łatwo dostępne filmy i zdjęcia dotyczące prewencji COVID-19. Izolację rozpoczęliśmy od badań w kierunku obecności koronawirusa.

I jakie były wyniki?

- Na podstawie badań wiemy, że wszyscy zawodnicy są zdrowi i nie byli chorzy na COVID-19. Świadczy to o bardzo dobrych zasadach wprowadzonych przez nas od 13 marca i dobrym ich przestrzeganiu przez zawodników.

Od trenerów wiemy, że ostatnie tygodnmie to wideo konferencje, rozmowy na Whats App, treningi i ich monitorowanie. A jak było z pracą lekarza?

- Nasze pierwsze decyzje po zawieszeniu rozgrywek były podyktowane troską o zdrowie i bezpieczeństwo zawodników i sztabu. Wszyscy zostali zobligowani do izolacji w domu i  ograniczenia kontaktów społecznych. Byliśmy w stałym kontakcie z drużyną, rozmawialiśmy i edukowaliśmy. Nie wywieraliśmy w tym temacie przesadnej presji, nie chcąc wzbudzać zbędnego niepokoju. Przy tak długim okresie bezobjawowej izolacji codzienny kontakt z lekarzem dla zdrowego człowieka nie jest konieczny. Na szczęście nikt z zawodników nie zgłosił żadnej choroby. Zdecydowanie ważniejsza i trudniejsza była praca oraz zalecenia trenera Vukovica i trenera Bortnika.

Wróćmy do planu odmrażania Ekstraklasy wokół którego narosło dużo mitów.

- Stworzony plan jest racjonalny i zdroworozsądkowy. Przygotowany został dzięki kontaktom i współpracy z praktykami, jak również autorytetami naukowymi, a bazuje na wielu pracach z ostatnich tygodni i wcześniejszych poświęconych epidemiom w sporcie. Dr Piotr Żmijewski kontaktował się z grupami roboczymi, przygotowującymi podobne rzeczy w swoich krajach (we Włoszech, w Hiszpanii, Niemczech, Francji, Anglii, Czechach, Danii i Szwecji), nastąpiła wymiana doświadczeń i pewnych schematów organizacyjnych. Były też opinie wielu specjalistów m.in. chorób zakaźnych. Nie wszyscy są tam wymienieni z imienia i nazwiska, ale to nie znaczy, że takich konsultacji nie było. Wręcz przeciwnie, to naprawdę tytaniczna praca, jaką wykonał zespół, dlatego należy walczyć każdego dnia przestrzegając wszystkie zalecenia, abyśmy byli bliżej wznowienia rozgrywek ligowych.

Jesteśmy coraz bliżej powrotu na boiska. Ale pojawiają się opinie, że jest to niebezpieczne, że żadne testy nie zabezpieczą w stu procentach zawodników i że w każdej chwili ktoś będzie mógł zostać zarażony.

- W medycynie nie ma badań, które dają 100 procent pewności, nawet te bardzo dobre oscylują w granicach 95 procent. To fakt. Przy połączeniu testów na obecność wirusa zarówno tych genetycznych, jak i immunologicznych jesteśmy blisko 100% pewności. Takie wytyczne powstają w tym momencie w większości lig w Europie. Choć nasze kryteria są często nawet bardziej restrykcyjne np. poprzez izolację sportową czy system ankietowania. To umożliwia nam mnóstwo rozwiązań zapobiegających. Od ostatnich dwóch tygodni zamknięta jest cała strefa szatni w budynku klubowym , czyli miejsca pracy sztabu i zawodników . Tam mieszczą się między innymi siłownia, sale odnowy biologicznej, jadalnia, rehabilitacja. Taka izolacja sanitarna z formalnego punktu widzenia w zupełności by wystarczyła, ale przed powrotem zawodników dodatkowo miało miejsce sprzątanie z ozonowaniem i wykorzystaniem środków bakteriobójczych. W sumie około 1000 metrów kwadratowych pod wyjątkowym nadzorem. To takie podwójne zabezpieczenie z naszej strony.

Na początku wśród piłkarzy pojawił się strach, ale wtedy wiedza o wirusie i przebiegu choroby była nieco inna. Co ten czas zmienił w naszym postrzeganiu koronawirusa?

- Na samym początku epidemii dane pochodzące z Chin mówiły o praktycznie stuprocentowej zakaźności. Z tego 20 procent miało przebieg ciężki, a 3 procent kończyło się śmiercią – to wszystko bez zróżnicowania na kategorie wiekowe. Przekładając to na zespół piłkarski, na trzydziestu chorych, sześć osób byłoby ciężko chorych, jedna by umarła. To były przerażające dane. Dziś wiemy, że u młodych i zdrowych osób infekcja koronawirusa nie jest tak niebezpieczna, jak nam się pierwotnie wydawało. Często jest to bezobjawowy przebieg choroby lub z lekkimi objawami. Nie odnotowano też zgonów u profesjonalnych piłkarzy, cięższy przebieg dotyczył pojedynczych osób. Czyli obecna wiedza jaką posiadamy, daje nam więcej optymizmu. Musimy jednak cały czas zachować czujność i zwracać uwagę na potencjalne powikłania dotyczące płuc i serca. W ciągu kolejnych dni nasza wiedza będzie o wiele bogatsza, systematycznie uzupełniana i zapewne jeszcze inaczej będziemy patrzeć na pandemię koronawirusa.

A co oznacza termin młody i zdrowy?

- Człowiek w wieku od 19 do 60 lat bez chorób towarzyszących. Choć tutaj też trzeba brać poprawkę, bo mówimy o wieku biologicznym, gdzie często ludzie starsi, są de facto biologicznie młodsi. Pod tym względem mamy pewien komfort, gdyż skład sztabu szkoleniowo-medycznego nie należy do grupy wysokiego ryzyka. W grupie wysokiego ryzyka jest jedynie Pan Lucjan Brychczy, który w miarę możliwości pojawiał się na treningach, był zawsze obecny podczas meczów. Co oczywiste, ze względów bezpieczeństwa nie będzie mógł w najbliższym czasie z nami przebywać i pozostanie w domu.

W poniedziałek zawodnicy wracają już do trenigów?

- Na poniedziałek zaplanowane zostały ponowne testy w kierunku COVID-19, badania laboratoryjne oraz testy wydolnościowe. We wtorek zawodnicy rozpoczną treningi w grupach. Kolejnym etapem powinny być treningi całego zespołu, ale wpływ na termin jego realizacji będzie miało wiele czynników. Jesteśmy dobrej myśli.

W mediach pojawia się wiele tematów, które zmienią nieco światpiłki po wznowieniu rozgrywek. Jedną z takich rzeczy mają być zmiany sanitarne. To nowy termin w futbolu.

- Gdy to pojęcie pojawiło się w dokumentach Legia Lab i ESA było medialnie uznawane za fanaberie, tymczasem teraz wydaje się, że regulacje światowe mogą pójść w kierunku dopuszczenia dodatkowych dwóch zmian. Warto rozważać wszystkie rozsądne i zgodne z duchem gry rozwiązania w tym wyjątkowym czasie. Po takiej przerwie, w systemie gry co trzy dni, rośnie także ryzyko kontuzji. Możliwość większej liczby zmian daje możliwość zmniejszenia obciążenia organizmu. W jednym meczu pięciu zawodników zagra po 90 minut, a kolejnych pięciu po godzinie. W następnym spotkaniu może nastąpić zmiana i ci co grali poprzednio dłużej, będą mogli zagrać krócej i na odwrót.

Pojawiły się też plotki o tym, że piłkarze będą na mecze wyjazdowe dojeżdżać swoimi samochodami, w nich będą się przebierać, a po meczu wsiadać w samochód i nie biorąc nawet prysznica wracać do domu.

- Ta informacja wydaje się być jedynie plotką. Przy meczach rozgrywanych co trzy dni, w tym wyjazdowych, drużyna musi zatrzymać się w hotelu. Tym samym hotele muszą otrzymać zgodę na przyjęcie zespołu. W naszej sytuacji do Łodzi, Lublina czy Białegostoku można rozważyć dojazd tego samego dnia. Trudno jednak o tym samym mówić w przypadku Szczecina, Lubina czy Legnicy, do której będziemy się udawać już na początku. Te wszystkie kwestie rozważy sztab przy podjęciu decyzji.

A kiedy możemy się spodziewać powrotu do normalności czyli do tego, do czego przyzwyczailiśmy się przed wybuchem pandemii? Między innymi do trybun wypełnionych kibicami?

- Kamieniem milowym okaże się na pewno zastosowanie szczepionki, albo sytuacja, kiedy COVID-19 będziemy przechodzić, jak infekcję grypopodobną. Dostępne dane mówią o roku czy półtora, ale z pewnymi rzeczami możemy się borykać przez lata. Wrócimy do w miarę normalnego funkcjonowania w społeczeństwie, ale nakaz noszenia maseczek czy zasłaniania twarzy może obowiązywać naprawdę długo. 

Polecamy

Komentarze (31)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.