News: Mateusz Wieteska: Teraz broni cały zespół, jest asekuracja

Mateusz Wieteska: Mam nadzieję, że nie stracę miejsca w składzie

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Canal+

11.03.2019 12:15

(akt. 11.03.2019 12:17)

– Jeśli chodzi o mecz w Gdyni, to w końcówce spotkania serce kilka razy zabiło mocniej. Wiedzieliśmy jednak, że jedziemy do Trójmiasta na trudny teren – dosłownie i w przenośni. Boisko nie było w najlepszym stanie, ale było takie samo dla obu zespołów. Wiedzieliśmy, że w tym starciu będzie dużo walki i pojedynków główkowych. Spodziewałem się więcej stałych fragmentów gry z naszej strony, ale niestety ich nie było. Cieszy to, że wygraliśmy - podsumował ostatni mecz w studiu "Ligi+ Extra" obrońca Legii, Mateusz Wieteska.

- Co do straconego gola z Arką – po stałym fragmencie gry, była to trudna sytuacja. Adam Hlousek był wyjątkowo po prawej stronie boiska. Ja razem z Arturem Jędrzejczykiem zostaliśmy w centrum bramki i mieliśmy sytuację trzech na dwóch. Widziałem już powtórki i wiem, że nie kontrolowałem piłkarza, który zdobył bramkę. Na pewno więc jestem współwinnym utraty gola.

- Trener już tydzień temu nas uprzedzał, że jedziemy na teren, gdzie będzie się trudno grało, że ciężko będzie grać po ziemi i narzucić swój styl gry. Wiedzieliśmy, że zamiast gry kombinacyjnej, będzie więcej walki w powietrzu. Tak to wyglądało, pod tym kątem została też dobrana przez trenera jedenastka do gry. Cieszy fakt, że był to skład zwycięski.

- Przed czerwoną kartką dla Williama Remy'ego przegrywałem rywalizację z Francuzem. Jednak robiłem swoje i czekałem na swoją okazję. Wiedziałem, że wcześniej czy później ktoś zostanie wykluczony przez sędziego czy też dozna urazu. Ciężko więc pracowałem i potem starałem się grać jak najlepiej w każdym spotkaniu. Mam nadzieję, że jak Remy już odcierpi swoją karę, to nadal będę mógł pokazywać swoje umiejętności na boisku.

- Odkąd przyszedł do Legii trener Ricardo Sa Pinto czujemy jego twardą rękę, wiemy na co możemy sobie pozwolić, a na co nie. Ma swoje zasady i musimy się ich trzymać. Na każdy mecz ma swoją koncepcję i staramy się to realizować. Były sytuacje trudne jak odesłanie do rezerw Arkadiusza Malarza czy Krzysztofa Mączyńskiego, rozmawialiśmy o tym we własnym gronie w szatni. Taką decyzję jednak podjął trener i musieliśmy ją uszanować. Staraliśmy się raczej skupić na pracy, bo nie jest naszą rolą by komentować decyzje trenera.

- Regulamin? Zostało to trochę źle przedstawione w prasie. Nie jest tak, że jak nie odbierzemy telefonu od trenera, to dostaniemy karę finansową. Przecież każdy z nas ma swoje życie prywatne i czasem nie może odebrać telefonu. Z tymi wyjazdami poza Warszawę, a właściwie ich zakazem, to też nie tak. W dniu meczu zawodnik, który nie jest w meczowej osiemnastce nie powinien się oddalać, bo może się komuś przydarzyć uraz czy choroba i będzie potrzeba zmian w kadrze meczowej. Nie było to opisane w artykułach prasowych i fajnie, że mogłem to sprostować.

- Droga do składu Legii wiodła przez wypożyczenia? Tak, pamiętam jak graliśmy sparing z Arminią Bielefeld podczas obozu w Hiszpanii. Grałem pierwszą połowę w duecie z Michałem Pazdanem i byłem zamieszany w obie stracone bramki. Trener Jacek Magiera chciał zobaczyć, jak poradzę sobie w sparingu z trudnym rywalem od pierwszej minuty. To nie był wtedy jeszcze mój czas. Odbyłem z trenerem rozmowę, usłyszałem, że najlepsze będzie dla mnie wypożyczenie, może na początek do I ligi. I to był dobry ruch. Każdy piłkarz mający jeszcze statut młodzieżowca, powinien szukać jak najwięcej gry na poziomie seniorskim. Szczególnie na takiej pozycji, jak środek obrony potrzebne jest ogranie – doświadczenie jest nieocenione. Kroki, które podjąłem okazały się dla mnie bardzo trafne. Dzięki temu jestem w tym miejscu, w którym jestem. Pamiętam, że po wypożyczeniu do Chrobrego Głogów pojechałem na obóz Legią Warszawa sprawdzić jak się rozwinąłem, czy to jest ten czas, abym został przy Łazienkowskiej. To nie był jeszcze ten moment, choć ja czułem się bardzo dobrze, ale wiedziałem, że jest bardzo duża konkurencja. Wiedziałem, że wciąż potrzebuję gry i postanowiłem zrobić krok do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Górnik wyraził zainteresowanie moją osobą i fajnie, że tak to się wszystko potoczyło.

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.