fot. Piotr Kucza

Męczarnie w Niecieczy, Gdańsku, Kaliszu… Trudna podróż na Narodowy

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

01.05.2023 14:00

(akt. 01.05.2023 13:50)

– Czujemy naprawdę dużą euforię z powodu awansu do finału Pucharu Polski, to była trudna podróż – mówił trener Legii, Kosta Runjaić, doskonale pamiętając, że poprzednie rundy okazały się niełatwe. O ile "Wojskowi" gładko wygrali po 3:0 z Wisłą Płock oraz Lechią Zielona Góra, to występy z Bruk-Betem w Niecieczy, z Lechią w Gdańsku i z KKS-em w Kaliszu przypominały męczarnie.

MĘCZARNIE W PRZEKLĘTEJ NIECIECZY, CARLITOS BOHATEREM

Start spotkania był wręcz idealny dla gości z Warszawy. Długie zagranie Bartosza Kapustki dotarło do Carlitosa, który wykorzystał nieporadność Nemanji Tekijaskiego, wprowadził piłkę w pole karne mimo jego asysty, a następnie płaskim strzałem skierował ją do bramki. Tym sposobem "Wojskowi" już w 7. minucie wysunęli się na prowadzenie, co jak się wydawało, powinno być praktycznie gwarantem pełnej kontroli nad rywalizacją. Nic bardziej mylnego – z czasem mecz stawał się, najprościej mówiąc, coraz bardziej wyrównany.

Drużyna z Niecieczy dość niespodziewanie – choć trudno stwierdzić, że niezasłużenie – wyrównała w 52. minucie. Gola strzelił Marcel Błachewicz. Lewy obrońca był niepilnowany w obrębie "szesnastki" Legii, co wykorzystał bezwzględnie po przejęciu piłki zbitej głową pod jego nogi. Wolej z okolic 14. metra nie dał szans Cezaremu Miszcie na skuteczną interwencję, a w serca gospodarzy wlał nową porcję nadziei.

W 86. minucie stadion znowu oszalał, gdyż Daniel Pietraszkiewicz strzelił pięknego gola i dał miejscowym prowadzenie. Sytuacja mogła się wydawać dość tragiczna dla Legii, ale goście zdołali wyjść z opresji. Po raz drugi w sukurs przyszedł im VAR, który uwidocznił faul popełniony w "szesnastce" przez Michala Hubinka (na Yurim Ribeiro). Rzut karny, egzekwowany już w doliczonym czasie, wykorzystał Josue, co dało przyjezdnym wyrównanie, lecz nie uchroniło od dogrywki.

Niespodzianki nie było. Legioniści dali radę i drugi raz objęli prowadzenie, znowu po bramce Carlitosa. Duży udział w tym golu miał Josue, który dośrodkował z rzutu wolnego, a Hiszpan w ładnym stylu sfinalizował centrę Portugalczyka. Pierwszoligowiec kończył mecz w osłabieniu po drugiej żółtej kartce, a w konsekwencji czerwonej dla Bartłomieja Kukułowicza.

Bardzo chcieliśmy awansować do kolejnej rundy. Odnieśliśmy, jako Legia, pierwsze zwycięstwo w Niecieczy. Te wszystkie okoliczności sprawiają, że jestem naprawdę szczęśliwy, ale i trochę zmęczony. Puchary rządzą się swoimi prawami i tworzą własne historie – w tym sezonie, w PP, chcemy spróbować napisać swoją – zapowiadał Kosta Runjaić.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Legia Warszawa 2:3pd.
Błachewicz (52. min.), Pietraszkiewicz (86. min.) – Carlitos (7. min., 112. min.), Josue (90. min. – k.)

Żółte kartki: Tekijaski, Putiwcew, Kukułowicz, Mesanović, Loska, Zawijskyj – Rose, Jędrzejczyk, Slisz, Josue, Ribeiro
Czerwone kartki: Kukułowicz (118. minuta, Bruk-Bet Termalica, za drugą żółtą), Tekijaski (po meczu, Bruk-Bet Termalica, za drugą żółtą).

Bruk-Bet: Loska – Kadlec, Tekijaski, Putiwcew, Błachewicz (70’ Grabowski) – Polarus (88’ Kukułowicz), Hubinek, Zawijśkyj, Rep (70’ Radwański), Pietraszkiewicz (87’ Karasek) – Śpiewak (97’ Mesanović)

Legia: Miszta – Johansson (67’ Rosołek), Rose (46’ Jędrzejczyk), Augustyniak, Ribeiro – Wszołek, Slisz, Kapustka (67’ Josue), Muci (106’ Sokołowski), Baku (91’ Nawrocki) – Carlitos.

fot. Piotr Kucza

PŁOCK ZDOBYTY

Legioniści przystępowali do 1/16 finału Pucharu Polski po porażce z Wisłą w Płocku i chcieli wykorzystać szybką szansę do rewanżu. Początkowo spotkanie okazało się dość wyrównane, lecz w 28. minucie goście objęli prowadzenie. Kapustka rozegrał rzut rożny, podając na krótko do Josue, ten wypatrzył będącego przed polem karnym Ernesta Muciego. Albańczyk nawinął zwodem na zamach Damiana Rasaka, przekładając przy okazji piłkę z prawej nogi na lewą i huknął z dystansu. Futbolówka wpadła do siatki przy bliższym słupku, mimo interwencji Bartłomieja Gradeckiego. Śliczny gol, taki "made in Muci".

Tuż po zmianie stron Legia podwyższyła wynik. Gradecki, wznawiając grę, podał do Steve’a Kapuadiego w taki sposób, że wpakował go na minę. Tuż za jego plecami był bowiem Josue, który odebrał piłkę i momentalnie uderzył z lewej nogi. Bramkarz mógł zachować się lepiej przy strzale Portugalczyka, ale tego nie zrobił.

Mecz zamknęli rezerwowi. Carlitos świetnie zagrał do Blaza Kramera, ten pewnie wykorzystał sytuację sam na sam, zdobywając pierwszą bramkę w barwach Legii.

Wisła Płock – Legia Warszawa 0:3 (0:1)
Muci (28. min.), Josue (49. min.), Kramer (90. min.)

Żółte kartki: Sekulski, Lesniak, Vallo – Nawrocki, Jędrzejczyk, Ribeiro, Kramer

Wisła: Gradecki – Krywociuk, Kapuadi, Chrzanowski (60' Wolski) – Pawlak, Szwoch (68' Sekulski), Lesniak, Warchoł (78' Gono), Rasak (60' Vallo), Tomasik – Kolar (60' Davo)

Legia: Miszta – Rose, Jędrzejczyk, Nawrocki – Wszołek, Slisz, Kapustka (88' Sokołowski), Josue, Ribeiro – Rosołek (72' Kramer), Muci (72' Carlitos).

fot. Piotr Kucza

KARNE W GDAŃSKU

Piłkarze Legii przystępowali do meczu z Lechią w Gdańsku z małą przewagą psychologiczną, gdyż 4 dni wcześniej, w rozgrywkach ligowych, byli zespołem lepszym, wygrali całkowicie zasłużenie. Tym razem misja okazała się znacznie trudniejsza.

W 41. minucie Ilkay Durmus nie dał się złapać na spalonym, zbiegł do środka, uderzył płasko, tuż nad ziemią, piłka odbiła się od robiącego wślizg Maika Nawrockiego i – mimo rozpaczliwej interwencji Miszty – wpadła do siatki przy słupku. Lechia dość niespodziewanie wyszła na prowadzenie, a po chwili mogła je podwyższyć. Szansę, po rzucie rożnym, miał Michał Nalepa, ale będąc przed bramką, źle ułożył stopę i zamiast strzału, wyszło mu podanie do kolegi.

"Wojskowi" kapitalnie odpowiedzieli po przerwie. Na strzał zdecydował się Josue, Dusan Kuciak odbił piłkę do boku, a dopadającego do dobitki Macieja Rosołka sfaulował Mario Maloca i sędzia, po obejrzeniu sytuacji na ekranie monitora, podyktował rzut karny. "Jedenastkę" na bramkę pewnie zamienił Josue.

Doszło do dogrywki, którą lepiej zaczęli lechiści. Jarosław Kubicki miał zbyt dużo miejsca w środku pola i zrobił z tego użytek, gdyż zagrał prostopadle do Łukasza Zwolińskiego, ten wybiegł zza pleców Rafała Augustyniaka i pokonał Misztę w sytuacji sam na sam. Gdy wydawało się, że Legia odpadnie z Pucharu Polski, na zagranie w "szesnastkę" zdecydował się Josue, a tam w wielkim stylu zachował się rezerwowy Lindsay Rose, który uderzeniem z tzw. pierwszej piłki przelobował Kuciaka i cieszył się z gola, zapewniając serię rzutów karnych, w której triumfował stołeczny zespół.

Lechia Gdańsk – Legia Warszawa 2:2pd. 2:4pk.
Durmus (41. min.), Zwoliński (93. min.) – Josue (52. min. – k.), Rose (117. min.)

Karne: 0-1 Mladenović, (0-1 Gajos – obroniony), 0-2 Pich, 1-2 Durmus, 1-3 Augustyniak, (1-3 Kubicki – nad bramką), (1-3 Kramer – poprzeczka), 2-3 Zwoliński, 2-4 Josue

Żółte kartki: Zwoliński – Mladenović, Josue

Lechia: Kuciak – Stec (77’ Koperski), Nalepa, Maloca, Abu Hanna (11’ Tobers; 91’ Castegren), Pietrzak – Kałuziński (78’ Conrado), Kubicki, Gajos, Durmus – Paixao (62’ Zwoliński)

Legia: Miszta – Johansson (103' Rose), Augustyniak, Nawrocki – Wszołek (29' Baku), Slisz, Josue, Kapustka (91’ Celhaka), Mladenović – Rosołek (73’ Kramer), Muci (91’ Pich).

fot. Piotr Kucza

W ZIELONEJ GÓRZE BEZ SENSACJI

Mimo że Legia trafiła w ćwierćfinale na Lechię Zielona Góra, to miała respekt za wcześniejsze osiągnięcia III-ligowca w Pucharze Polski. Stołeczna drużyna wiedziała, że musi szybko strzelić gola, by uniknąć nerwów, co się jej udało. Igor Strzałek ładnie zabrał się z piłką, podał do Filipa Mladenovicia, ten wycofał na 6. metr, a Tomas Pekhart oddał sprytny, skuteczny strzał piętą, zaskakując Wojciecha Fabisiaka.

Przed przerwą "Wojskowi" w zasadzie zamknęli mecz. Paweł Wszołek wycofał z prawego skrzydła, na 17. metr. Wydawało się, że do futbolówki dojdzie Robert Pich, ale Słowak zostawił ją nadbiegającemu Kapustce, który oddał strzał zza "szesnastki", piłka odbiła się jeszcze od nogi Rafała Ostrowskiego i wpadła do siatki, pod poprzeczkę.

W 71. minucie Legia dobiła miejscowych. Slisz świetnie, prostopadle podał do bardzo aktywnego Wszołka, ten wypatrzył Carlitosa, oddał mu futbolówkę, a Hiszpan skierował ją do siatki, ustalając wynik i pieczętując awans.

Wesołego autobusu nie było, gdyż zwycięstwo było obowiązkiem, aczkolwiek mieliśmy duży szacunek, bo III-ligowiec wyeliminował wcześniej kluby z ekstraklasy. Wiedzieliśmy, że nie będzie tak, że wyjdziemy na boisko z awansem w kieszeni, tylko musimy poważnie podejść do tego występu. Tak też zrobiliśmy – wyjaśniał Kapustka.

Lechia Zielona Góra – Legia Warszawa 0:3 (0:2)
Pekhart (8. min.), Kapustka (43. min.), Carlitos (71. min.)

Żółte kartki: Mycan, Łoboda, Ostrowski – Nawrocki

Lechia: Fabisiak – Zientarski, Lechowicz, Ostrowski, Kurowski, Malec (75’ Maćkowiak) – Mwinyi (81’ Staśkiewicz), Łoboda, Zając (66’ Athenstadt), Surożyński (75’ Szwed) – Mycan (81’ Kołodenny)

Legia: Hładun – Nawrocki, Augustyniak, Ribeiro – Wszołek (85’ Baku), Slisz, Kapustka (85’ Celhaka), Strzałek (78' Sokołowski), Mladenović – Pekhart (78’ Rosołek), Pich (59’ Carlitos).

fot. Marcin Szymczyk

ŚWIETNY START, NERWY W DRUGIEJ POŁOWIE

Teraz musimy się zregenerować i skupić na kolejnym, nawet jeszcze ważniejszym meczu, typu "wszystko albo nic". Chodzi mi o półfinał Pucharu Polski z KKS-em w Kaliszu, to będzie bardzo trudne spotkanie – opowiadał trener Runjaić tuż po wygranej Legii z Rakowem Częstochowa w PKO Ekstraklasie.

Nie było w tych słowach kurtuazji, szkoleniowiec wiedział, o czym mówi. Posłał do boju możliwie najsilniejszy skład, dokonał tylko dwóch zmian w wyjściowej jedenastce – Dominika Hładuna zastąpił Miszta, a Kapustkę zmienił Strzałek. Nie było więc mowy o jakimkolwiek lekceważeniu rywala. Potwierdziło się również to, że kluczowa będzie regeneracja.

Zawodnicy Legii dobrze zaczęli mecz, już w 2. minucie objęli prowadzenie po bramce Strzałka, któremu dogrywał Ribeiro. Po chwili z gola mógł cieszyć się Pekhart. Bramkarz gospodarzy, Maciej Krakowiak, tak wybijał piłkę, że trafił nią w stopę Czecha i futbolówka obiła słupek.

Warszawiacy mieli więcej z gry przez około 25 minut, później spotkanie się wyrównało, zaś w drugiej połowie przewagę osiągnął KKS. Zmienieni zostali ci, którzy już nieco opadli z sił – Muci, Wszołek, Mladenović i Pekhart. Na niewiele się to zdało, brakowało dynamiki i siły, gospodarze do końca dążyli do wyrównania. Legionistom dopisało jednak szczęście, przed nimi rywalizacja na Narodowym.

KKS 1925 Kalisz – Legia Warszawa 0:1 (0:1)
Strzałek (2. min.)

Żółte kartki: Łuszkiewicz, Zawistowski, Głaz – Jędrzejczyk, Josue

KKS: Krakowiak – Zawistowski (82’ Putno), Smoliński, Kendzia, Lipkowski, Koczy (82’ Wilczyński) – Borecki (87’ Gęsior), Łuszkiewicz (45' Głaz), Wysokiński (88’ Staszak), Gordillo – Giel

Legia: Miszta – Jędrzejczyk, Augustyniak, Ribeiro – Wszołek (69’ Johansson), Slisz, Strzałek (46’ Sokołowski), Josue, Mladenović (69’ Baku) – Pekhart (77’ Carlitos), Muci (46’ Rosołek).

fot. Piotr Kucza

Finał PP pomiędzy Legią a Rakowem Częstochowa już we wtorek, 2 maja (godz. 16:00). Relacja na Legia.Net.

DOTYCHCZASOWE MECZE LEGII W PUCHARZE POLSKI (SEZON 2022/23):

MECZ

RUNDA

STRZELCY

Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Legia 2:3pd.

1/32 finału

Carlitos II, Josue

Wisła Płock – Legia Warszawa 0:3

1/16 finału

Muci, Josue, Kramer

Lechia Gdańsk – Legia 2:2pd. 2:4pk.

1/8 finału

Josue, Rose

Lechia Zielona Góra – Legia 0:3

1/4 finału

Pekhart, Kapustka, Carlitos

KKS 1925 Kalisz – Legia 0:1

1/2 finału

Strzałek

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.