Michał Żyro

Michał Żyro: Chciałbym spróbować sił w innej lidze

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

21.04.2015 09:21

(akt. 04.01.2019 13:24)

- Gram na takiej pozycji, że jestem zależny od innych – od Vrdoljaka, Jodłowca, Dudy, Bereszyńskiego czy Brozia. Jeśli od nich dostanę podanie, wtedy mam szansę coś z taką piłka zrobić czy to w grze kombinacyjnej, czy jeden na jednego. To inna sytuacja niż z Radoviciem, który był liderem zespołu, trzeba brać to pod uwagę. Ale mentalnie mogę pomóc tej drużynie i nie będę bał się podejmowania ryzyka - mówi w rozmowie z Legia.Net Michał Żyro.

W lidze masz cztery gole na swoim koncie, w Pucharze Polski trzy bramki, w europejskich pucharach też trzy. Do tego dochodzi sporo asyst. Masz bardzo fajne statystyki w tym sezonie. Jesteś zadowolony z siebie?


- Tak naprawdę to, czy będę zadowolony, będę wiedział po zakończeniu sezonu. Wszystko zależy od tego, co osiągniemy jako zespół. Jeśli obronimy tytuł mistrzowski i sięgniemy po Puchar Polski, to z przyjemnością zerknę w liczby. W przeciwnym wypadku nie zainteresuję się nimi. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli, a ja jeszcze powiększę swój dorobek z korzyścią dla drużyny.


Część kibiców zaczęła doceniać twój wkład w sukcesy. Kilka razy doczekałeś się skandowania swojego imienia i nazwiska z trybun, były też oklaski. Przyjemnie?


- Na szacunek i uznanie kibiców trzeba sobie w Legii zapracować. Swego czasu były do mnie duże pretensje, atmosfera nie była przyjemna. Ale były tez pochwały, poklepywania po plecach. Ja zawsze staram się dać zespołowi jak najwięcej. Na pewno miłe jest, gdy kibice skandują moje nazwisko, oby takich chwil było jak najwięcej.


Ale by nie było za słodko, to mimo tych liczb, wciąż jest grono osób, które wysyła cię do Żyrardowa. To cię już tylko śmieszy, czy może czasem też wkurza?


- Nie, nie wkurzam się, raczej tylko się z tego śmieję. Tacy ludzie będą i trzeba się do tego przyzwyczaić.


A zawsze tak było? Wydaje mi się, że dwa lata temu musiałeś przejść głęboką przemianę psychiczną, by sobie poradzić z tym, co się działo – głównie w Internecie.


- Dystans zawsze do tego miałem, choć był taki moment, że było mi smutno i przykro. Po paru lepszych spotkaniach zacząłem jednak myśleć pozytywnie i przestałem się przejmować krytyką z zewnątrz. Słyszałem wiele ironicznych uwag, ale mniej więcej przyjmowałem to tak, jak przyjmuje się prognozę pogody – zawsze było to samo, zawsze źle i w tym samym tonie. Przywykłem.


Nie jest tak, że młodzi piłkarze nie powinni czytać o sobie komentarzy kibiców i internautów?


- Każdy jest inny, nie ma tutaj złotej rady dla wszystkich. Jeden chłopak się tym przejmie, a drugi nie. Mnie wspierali najbliżsi, koledzy z zespołu i trenerzy. To dla mnie najważniejsze. Trzeba się skupić na pracy, a otoczkę traktować z przymrużeniem oka.


W tym sezonie już osiągnęliście bardzo wiele – 1/16 finału Ligi Europy. Pierwsze miejsce w grupie, i aż 5 wygranych. Spodziewałeś się przed pierwszym spotkaniem z Lokeren, że aż tak dobrze będzie to wyglądało?


- Nie, aż tak dobrych wyników się nie spodziewałem. Wierzyłem w zwycięstwo, w to, że możemy wyjść z grupy, ale nie myślałem, że w takim stylu. Chwała dla całej drużyny, graliśmy bardzo dojrzale, przyjemnie dla oka. Wyciągnęliśmy wnioski z tego, co miało miejsce rok wcześniej. To przyniosło efekty. My jesteśmy w Europie takim beniaminkiem, który stawia tam dopiero pierwsze kroki. Myślę, że kolejne lata będą bardzo ciekawe dla kibiców pod względem meczów i emocji w pucharach.


Apetyt rośnie w miarę jedzenia, wydawało się, że macie szanse by powalczyć z Ajaksem. Co było decydujące, że się nie udało?


- Jak dla mnie skuteczność w pierwszym spotkaniu. Sytuacje były i w drugiej połowie mogliśmy się pokusić o lepszy wynik, o wygraną. W drugim meczu też zaczęliśmy nieźle, ale szybko straciliśmy dwie bramki i było po sprawie. Był niedosyt, ale gdy emocje opadły, to po kilku dniach byliśmy zadowoleni z tego, co w tym sezonie w Europie ugraliśmy.


Tych meczów w Europie trochę rozegraliście w tym sezonie. Jaki to miało wpływ na to, że stałeś się lepszym piłkarzem.


- W sumie to mam już naprawdę sporo tych meczów w pucharach – ponad 40. To jest duże doświadczenie, gra się z lepszymi przeciwnikami. Jeśli rywalizuje się z zespołami lepszymi jakościowo, to podwyższa się swoje umiejętności. Wzrasta tempo gry, orientacja na boisku. Dzięki takim spotkaniom stałem się lepszym graczem, tak samo jak dzięki meczom w reprezentacji Polski. Na zgrupowaniach mogę przecież ćwiczyć z piłkarzami, którzy grają w Lidze Mistrzów co dwa tygodnie. Z pewnością w tym sezonie stałem się zawodnikiem lepszym.


A co poprawiłeś indywidualnie odkąd trenerem jest Henning Berg?


- Na pewno podciągnąłem się taktycznie, w grze obronnej, wychodzeniu na pozycję. Poza tym zmieniła się moja rola w zespole – trener na mnie postawił, zaufał mi, a ja dzięki temu złapałem trochę pewności siebie i swobody w grze. Mogłem pokazać na co mnie stać, dostać powołania do kadry. Na pewno dużo zawdzięczam Bergowi.


Wasza gra w tym roku wygląda jednak gorzej niż w zeszłym – w ofensywie również. Wszystko straciło na jakości wraz z ubytkiem Miroslava Radovicia. Brakuje wam Rado?


- Rado był kluczową częścią zespołu, zdobywał wiele ważnych bramek, asystował, miał udział w ilości stwarzanych sytuacji. Łatwiej nam się z nim grało, bo to jest bardzo dobry zawodnik. Szkoda, że go nie ma z nami, ale sezon trwa i musimy radzić sobie bez niego. Jest trochę inaczej, trochę trudniej, bo Rado robił różnicę, ale musimy żyć dalej. Jakość z przodu jest, ale trzeba ją cały czas poprawiać.


Po odejściu Rado powiedziałeś, że postarasz się go zastąpić. Nie rzucałeś słów na wiatr – w trudnych momentach jak ze Śląskiem w meczu rewanżowym w PP czy z Wisłą w lidze to Ty brałeś na siebie ciężar gry i odpowiedzialność.


- Gram na takiej pozycji, że jestem zależny od innych – od Vrdoljaka, Jodłowca, Dudy, Bereszyńskiego czy Brozia. Jeśli od nich dostanę podanie, wtedy mam szansę coś z taką piłka zrobić czy to w grze kombinacyjnej, czy jeden na jednego. To inna sytuacja niż z Rado, trzeba brać to pod uwagę. Ale mentalnie mogę pomóc tej drużynie i nie będę bał się podejmowania ryzyka.


Jesteście już też w finale Pucharu Polski – zmierzycie się w nim z Lechem, na Stadionie Narodowym, przy pełnych trybunach. Aż chce się grać prawda?


- Tak, dlatego chcemy zdobyć ten puchar, czeka nas prestiżowe spotkanie. Śledziłem mecz Lecha z Błękitnymi, którym kibicowałem. Ale dla całej piłki większym świętem będzie finał Legii z Lechem. PZPN jest z tego powodu z pewnością szczęśliwy.


Ale wiesz, że wszystkie te sukcesy zostaną zapomniane, jeśli nie zdobędziecie mistrzostwa Polski? To jest cel numer jeden dla właścicieli, zarządu i kibiców.


- Zgadzam się, dlatego trzeba zrobić wszystko by po mistrzostwo Polski sięgnąć. Jesteśmy na pierwszym miejscu, nie ma co myśleć negatywnie. Wszystko zależy od nas i nie myślimy o tym, byśmy mogli opuścić pozycję lidera.


Pytam, bo ta przewaga stopniała w tabeli, Ivica Vrdoljak przywołał w wywiadzie wspomnienia sprzed trzech lat, kiedy w fatalny sposób straciliście tytuł i przyznał, że widzi wiele analogii w obecnym sezonie.


- Nie ma powodów do tego, by tak się stało. Bramki jakie ostatnio tracimy nie wynikają z tego, że rywal nas zaskoczył, zagrał tak, że mogliśmy tylko pokiwać głową z uznaniem. Gole padają z przypadku, po naszych błędach indywidualnych. Nie mamy kłopotów z grą. Dlatego podchodzimy do tego spokojnie, ale z pełną koncentracją.


A nie jest tak, że przez całą zimę celem był Ajax, wszyscy mówili tylko o Ajaksie, minął tydzień, i nagle zeszło ciśnienie bo została tylko liga? Nie trzeba było się na to przestawić?


- Nie, wiemy o co gramy. Ajax był nagrodą, za udaną przygodę w Europie. Teraz chcemy zapewnić sobie start w eliminacjach do Ligi Mistrzów.


Możecie trzeci raz z rzędu zdobyć tytuł mistrzowski, to udało się w 100-letniej historii klubu tylko raz. Ty miałbyś swój udział w każdym  z tych trzech tytułów. Czyli już teraz możesz zapisać się w tej historii złotymi zgłoskami. To dodatkowa motywacja?


- Tak, dla mnie jako wychowanka klubu z pewnością! Jestem w stu procentach skoncentrowany by to osiągnąć. Takie rzeczy, jak zdobycie prymatu w lidze po raz trzeci z rzędu zdarzają się rzadko w Polsce i w Europie. Dlatego trzeba walczyć ze wszystkich sił by podjąć wyzwanie i spełnić marzenia.


Jesteś już gotowy by wyjechać na zachód? Pytam, bo wielu graczy mówi, że jeszcze nie - tak twierdzi np. Ondrej Duda.


- Tak, mi mówił co innego (śmiech). Żarcik. Nie ma reguły, która by to potwierdziła, czy jestem gotowy, czy nie. Gdyby ktoś miał receptę na to, jak sprawdzić się zagranicą, to zbiłby na tym fortunę. Każdy jest inny, trafi do klubu gdzie jest inna specyfika gry i inne wymagania. Dlatego nie wiem, czy jestem gotowy, a może będę za rok, a może już dawno powinienem wyjechać. Nie byłem póki co w zagranicznym klubie, ale chciałbym spróbować i z tym się nie kryję.


A Reprezentacji Polski? Awansuje z grupy?


- Gdybyśmy wygrali z Irlandią mielibyśmy ogromne szanse. Mamy teraz spotkania u siebie z Gibraltarem i Gruzją, będziemy faworytami. Po remisie dalej jesteśmy na pierwszym miejscu i razem z Niemcami faworytami do wyjścia z grupy. Ale teraz już nie można sobie pozwolić na błąd. Wszystkie spotkania będą bardzo ważne, włącznie z ostatnim ze Szkocją. Musimy z tymi drużynami zdobyć minimum siedem punktów.

Polecamy

Komentarze (57)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.