News: XVI kolejka Lotto Ekstraklasy - Lechia na czele

Minęła II kolejka Lotto Ekstraklasy

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

26.07.2016 08:00

(akt. 21.12.2018 15:28)

Najciekawszy mecz odbył się w Niecieczy, gdzie Termalika pokonała - bezradną w defensywie - Cracovię 3:2. Interesujące spotkanie oglądaliśmy również w Poznaniu. Lech przegrał na swoim obiekcie 0:2 z Zagłębiem Lubin i drużyna Piotra Stokowca została nowym liderem Ekstraklasy. Legia Warszawa natomiast bezbramkowo zremisowała ze Śląskiem Wrocław, a Jagiellonia Białystok rozgromiła u siebie 4:1 Ruch Chorzów, który konfrontację kończył w dziewiątkę.

Pogoń Szczecin 1:1 Korona Kielce


Minęło 10 minut gry, a Pogoń oddała trzy bardzo groźne strzały na bramkę kielczan. Szczęścia próbowali Jakub Czerwiński, Łukasz Zwoliński i Rafał Murawski. Piłka po ich próbach nie znalazła drogi do siatki. Zrobiła to jednak po bombie Dawida Korta. 21-latek huknął z dystansu, a golkiper Korony nie był w stanie uratować swoich kolegów z zespołu. „Scyzoryki” dopiero po straconym się naostrzyły. Najpierw Elhadji Pape Diaw posłał futbolówkę na poprzeczkę, a następnie Łukasz Sekulski trafił nią w słupek, starając się wykorzystać nieprzemyślane wyjście Jakuba Słowika. Do wyrównania przed przerwą doprowadził jednak Siergiej Pilipczuk. Rosjanin otrzymał doskonałe podanie od Nabila Aankoura i pomocnik precyzyjnym uderzeniem ustalił końcowy rezultat.

Bramki: Kort (20. min.) – Pylipczuk (43. min.)

Żółte kartki: Drygas - Kallaste, Aankour, Sekulski, Rymaniak

Widzów: 6 234

Pogoń: Słowik - Frączczak, Fojut, Czerwiński, Ricardo Nunes - Gyurcso, Drygas (67' Matras), Murawski, Delev (65' Rudol), Kort (78' Akahoshi) - Zwoliński

Korona: Pesković - Rymaniak, Diaw, Dejmek, Kallaste - Gabovs, Grzelak, Możdżeń (64' Cebula), Aankour, Pilipczuk - Sekulski (60' Przybyła)

Arka Gdynia 3:0 Wisła Kraków

W pierwszej połowie istniała tylko jedna drużyna. Arka już w 3. minucie mogła objąć prowadzenie, ale najpierw w piłkę nie trafił Marcus da Silva, a następnie Dariusz Zjawiński nieznacznie się pomylił. Niedługo później gospodarze strzelili jednak gola. Uderzenie oddał Yannick Kakoko, futbolówka po drodze odbiła się od jednego obrońcy i zmyliła Michała Miśkiewicza. Bramkarz Wisły przy pierwszym trafieniu przeciwników nie miał nic do powiedzenia, ale przy drugiej straconej bramce to on już był głównym winowajcą. Golkiper źle zachował się przy dośrodkowaniu ze skrzydła, a jego błąd wykorzystał wspomniany Zjawiński i tablica świetlna pokazywała już wynik 2:0. Goście dopiero przed przerwą byli bliscy pokonania Konrada Jałochy. Jednakże Rafał Boguski w ostatniej chwili został zablokowany przez stopera gospodarzy.

Krakowianie w drugiej odsłonie mocniej przycisnęli gdynian, lecz albo nie potrafili oddać celnego strzału, albo dobrze bronił Jałocha. W 80. minucie sędzia podyktował jedenastkę dla Arki. Według Tomasza KwiatkowskiegoMateusz Zachara zagrywał piłkę ręką w polu karnym, a w rzeczywistości odbił futbolówkę brzuchem. Z prezentu arbitra skorzystał da Silva. Końcowy rezultat – 3:0.

Bramki: Kakoko (8. min.), Zjawiński (21. min.), da Silva (81. min. - k.)

Żółte kartki: Boguski, Sadlok - Bożok

Widzów: 10 203

Arka: Jałocha - Socha, Sołdecki, Marcjanik, Warcholak - da Silva (84’ Yussuff), Łukasiewicz, Kakoko, Bożok - Szwoch (71’ Marciniak) - Zjawiński (61’ Siemaszko)

Wisła Kraków: Miśkiewicz - Bartosz (67’ Zachara), Cywka, Uryga, Sadlok, Mójta (46’ Pietrzak) - Boguski, Brlek (46’ Mączyński), Małecki - Brożek, Ondrasek

Jagiellonia Białystok 4:1 Ruch Chorzów

Piłkarze Ruchu byli tylko tłem na boisku w pojedynku z Jagiellonią. Gospodarze praktycznie przez cały mecz kontrolowali przebieg wydarzeń. Już po pierwszej akcji objęli prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Rafał Grzyb. Następnie dwukrotnie Wojciecha Skabę próbował pokonać Maciej Górski. Najpierw górą był golkiper, później jednak napastnik „Jagi” cieszył się ze swojego debiutanckiego trafienia w Ekstraklasie. Przy obydwu sytuacjach do snajpera futbolówkę dogrywał Konstantin Vassiljev. Przed przerwą chorzowianie zdołali strzelić honorowego gola. Świetną akcją popisał się Paweł Oleksy, a Patryk Lipski oddał fenomenalny strzał piętką i „Niebiescy”, chociaż na chwilę, wrócili do gry.

Po przerwie Vassiljev jednak szybko uciął wszelkie marzenia chorzowianom. Wykorzystał podanie Przemysława Frankowskiego i Jagiellonia znów miała dwubramkową przewagę. Zawodnicy Waldemara Fornalika zaczęli tracić nerwy. Wykluczeni z boiska zostali Łukasz Hanzel oraz Oleksy. „Niebiescy” ostatnie pół godziny grali w dziewiątkę. Finalnie gości dobił Karol Świderski, który wykorzystał zagranie z rzutu rożnego estońskiego pomocnika. Jagiellonia : Ruch – 4:1.

Bramki: Grzyb (2. min.), Górski (17. min.), Vassiljev (50. min.), Świderski (79. min.) – Lipski (45. min.)

Żółte kartki: Świderski – Hanzel, Oleksy

Czerwone kartki: Hanzel, Oleksy (obydwaj dostali dwie żółte kartki)

Widzów:  13 240

Jagiellonia: Kelemen – Burliga, Guti, Runje, Straus (51’ Tomasik) – Grzyb, Romanczuk – Frankowski, Vassiljev, Cernych (78’ Świderski) – Górski (62’ Chomczenowski)

Ruch: Skaba – Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy – Surma, Hanzel – Mazek (63’ Cichocki), Lipski, Moneta (46’ Ćwielong) – Arak (55’ Stępiński)

Legia Warszawa 0:0 Śląsk Wrocław

Sobotni mecz przy Łazienkowskiej 3 nie stał na najwyższym poziomie. Spotkanie toczyło się w wolnym tempie, a najciekawsze akcje obejrzeliśmy dopiero w ostatnich dziesięciu minutach. W pierwszej połowie najlepszą akcją popisał się Aleksandar Prijović. „Prijo” na środku boiska łatwo zgubił Piotra Celebena, po chwili minął Mariusza Pawelca i zdecydował się na strzał z ostrego kąta. Napastnik Legii nie trafił w bramkę, co wzbudziło złość na trybunach i wśród jego kolegów z linii ataku, którzy pokazali mu się do gry. Śląsk odpowiedział natomiast bombą Felipe Goncalvesa, ale piłka po uderzeniu pomocnika wrocławian poszybowała minimalnie nad poprzeczką Arkadiusza Malarza.

Po przerwie zawodnicy Mariusza Rumaka oddali dwa groźne strzały z dystansu. Ryota Morioka nie trafił jednak w bramkę, a Alvarinho zmusił do interwencji Malarza, który nie dał się zaskoczyć. Legia zaś wypróbowała wykorzystać błąd rywali w środkowej strefie boiska, ale Nemanja Nikolić analogicznie do swojego kolegi z linii ataku, nie zdecydował się zagrać do lepiej ustawionych kolegów, tylko sam oddał uderzenie na bramkę Mariusza Pawełka. „Niko” przy swojej próbie nie miał jednak szczęścia, ponieważ futbolówka wylądowała wprost w rękawicach golkipera gości. W 83. minucie reprezentant Węgier posłał piłkę na poprzeczkę, Prijović starał się dobić z przewrotki, ale tablica świetlna wciąż pokazywała wynik bezbramkowy. W końcówce bohaterem mistrzów Polski okazał się Michał Pazdan. „Pazdek” zablokował w ostatniej chwili japońskiego rozgrywającego dolnośląskiego klubu i mecz finalnie zakończył się remisem 0:0.

Żółte kartki: Bereszyński - Kokoszka

Widzów: 12 179

Legia: Malarz - Bereszyński, Lewczuk, Pazdan, Hlousek (45' Brzyski) - Kopczyński, Jodłowiec, Moulin (58' Kucharczyk) - Hamalainen (74' Kosecki), Nikolić, Prijović

Śląsk: Pawełek - Pawelec, Celeban, Dwali, Augusto - Kokoszka, Goncalves - Alvarinho, Morioka, Madej (76' Grajciar) - Idzik (46' Biliński)

Piast Gliwice 2:1 Wisła Płock

Najpierw to goście objęli prowadzenie. Dimitar Iliew posłał centrę w pole karne, w „szesnastce” Mikołaj Lebedyński dosyć przypadkowo piętką zagrał do Arkadiusza Racy, a ten bez większych kłopotów pokonał Jakuba Szmatułę. Piast szybko jednak doprowadził do wyrównania. Sasa Żivec świetnie wybiegł do prostopadłego podania, znalazł się w sytuacji sam na sam z Sewerynem Kiełpinem i przelobował wiślackiego golkipera. Gliwiczanie od tego momentu przejęli inicjatywę i co chwile atakowali beniaminka. W pierwszej odsłonie autorem drugiego trafienia dla wicemistrzów Polski mógł zostać Uros Korun, ale po jego główce futbolówka minimalnie minęła słupek bramki. Co nie wyszło defensorowi, udało się Patrikowi Mrazowi, który w drugiej połowie po dośrodkowaniu Marcina Pietrowskiego zapisał się na listę strzelców i ustalił końcowy rezultat.

Bramki: Żivec (18. min.), Mraz (55. min.) – Reca (7. min.)

Żółte kartki: Mraz, Pietrowski – Bożić, Stefańczykm Iliew

Widzów: 4 581

Piast: Szmatuła –Pietrowski, Korun, Sedlar, Hebert –Mokwa, Murawski, Zivec (69’ Jankowski), Mraz –Badia (61’ Masłowski), Szeliga (84’ Moskwik)

Wisła Płock: Kiełpin –Stefańczyk, Szymiński, Bożić, Stępiński – Hemeha (59’ Piotrowski), Furman, Rogalski (76’ Wlazło), Iliew, Reca –Lebedyński (60’ Kante)

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 3:2 Cracovia

Nie wiadomo jak to spotkanie by się potoczyło, gdyby Erik Jendrisek wykorzystał akcję na początku spotkania. A tak gospodarze już po 21. minutach spotkania prowadzili 2:0 po golach Vladislavsa Gutkovskisa oraz Mateusza Kupczaka. Słowacki napastnik Cracovii zrehabilitował się po części, gdy Dariusz Trela popełnił błąd przy uderzeniu Marcina Budzińskiego. Słowak wykorzystał fakt, iż golkiper „wypluł” futbolówkę przed i skierował ją do siatki. Bramkarz Termaliki po tej bramce musiał zostać zmieniony, ponieważ próbował jeszcze  interweniować przy dobitce, ale został niechcący kopnięty przez rywala.

Cracovia jednak nadal grała bardzo nerwowo w obronie, czego efektem było samobójcze trafienie Roberta Litauszkiego. „Pasy” próbowały odrobić straty, ale w niedzielę szczęście im nie sprzyjało. Jendrisek w 56. minucie był bliski zdobycia bramki, ale piłka po jego główce uderzyła w poprzeczkę. Finalnie krakowianie zdołali strzelić jeszcze jednego gola. Chwilę przed końcem regulaminowego czasu gry, w „szesnastce” sfaulowano Mateusza Wdowiaka. Skutecznym egzekutorem jedenastki okazał się Damian Dąbrowski. Po tym meczu Termalika na kilka godzin została liderem Ekstraklasy.

Bramki: Guykovski (13. min.), Kupczak (21. min.), Litauszki (36. min. - sam.) - Jendrisek (26. min.), Dąbrowski (90. min. - k.)

Widzów: 4 595

Termalica: Trela (30’ Pilarz) - Fryc, Osyra, Putivtsev, Pleva, Babiarz, Kupczak, Jovanović, Guba (58’ Stefanik), Gutkovskis, Kędziora (85’ Szarek)

Cracovia: Sandomierski - Wójcicki, Litauszki (78’ Wdowiak), Wołąkiewicz, Deleu - Čovilo, Dąbrowski - Szczepaniak, Cetnarski (46’ Kapustka), Jendrišek (74’ Vestenicky) - Budziński

Lech Poznań 0:2 Zagłębie Lubin

- Nie tak wyobrażaliśmy sobie inaugurację nowego sezonu na własnym boisku. Mecz mógł ułożyć się inaczej, gdybyśmy na początku wykorzystali swoje sytuacje. Zagłębie w pierwszej połowie miało jeden strzał, ale wykorzystało go. Po zmianie stron rzuciliśmy się do odrabiania strat, mieliśmy kolejne okazje. Bramka Starzyńskiego może nie do końca ustawiła spotkanie, bo nadal mieliśmy swoje akcje, ale nie potrafiliśmy już przechylić szali na swoją korzyść – powiedział Jan Urban na pomeczowej konferencji prasowej.

Trener lechitów dosyć precyzyjnie opisał obraz meczu w Poznaniu. Zapomniał jednak o bardzo groźnym uderzeniu Adriana Rakowskiego. Piłka po jego strzale była bardzo blisko bramki Jasmina Buricia. Więcej sytuacji w całym meczu miał Lech, ale to Zagłębie ładowało piłkę do siatki. W 33. minucie Michal Papadopulos wykorzystał centrę Dorde Contry, a pół godziny później Filip Starzyński kapitalnie przymierzył z rzutu wolnego i „Miedziowi” strącili Termalikę z pierwszego miejsca w tabeli Ekstraklasy.

Bramki: Papadopulos (33. min.), Starzyński (63. min.)

Żółte kartki: Rakowski, Papadopulos, Janus

Widzów: 16 354

Lech: Burić - Kędziora, Arajuuri (42’ L.Nielsen), Wilusz, Gumny - Formella, Trałka, Tetteh, Majewski (74’ Gajos) – N.B. Nielsen (63’ Makuszewski), Robak

Zagłębie: Polacek - Cotra, Dąbrowski, Jach, Todorovski - Tosik, Rakowski - Janus, Vlasko (58’ Starzyński), Janoszka (72’Woźniak) - Papadopulos (53’ K. Piątek)

Górnik Łęczna 1:2 Lechia Gdańsk

Górnik w obecnym sezonie swoje mecze będzie rozgrywał na Arenie Lublin. Lechia była pierwszym przeciwnikiem, która zmierzyła się z górnikami na nowym obiekcie. Niestety, łęcznianie nie rozpoczęli dobrze tego spotkania. W 7. minucie Paweł Sasin agresywnie zaatakował przeciwnika i został wykluczony z boiska. Od tej pory na murawie rządzili lechiści. Goście raz za razem tworzyli sobie kolejne okazje do strzelenia gola. Jedną z nich wykorzystał Milos Krasić. Serb otrzymał świetne podanie od Gersona. Brazylijczyk wbiegł w pole karne, wycofał futbolówkę i pomocnik „Biało-zielonych” wykończył całą akcję.

Niedługo po wznowieniu gry w drugiej połowie kapitalnym rajdem popisał się Grzegorz Bonin. Skrzydłowy Górnika dwa razy oszukał Mario Malocę, a następnie posłał centrę w pole karne Lechii. Vanja Milinković-Savić starał się chwycić futbolówkę, lecz zrobił to na tyle nieudolnie, iż zanotował samobójcze trafienie. Gdańszczanie jednak błyskawicznie odpowiedziali swoim przeciwnikom. Jakub Wawrzyniak świetnie wystawił piłkę Grzegorzowi Kuświkowi, snajper spojrzał jak ustawiony jest Sergiusz Prusak i z łatwością go pokonał. Napastnik „Biało-zielonych” mógł podwoić swój dorobek bramkowy, ale po dośrodkowaniu Rafała Wolskiego, główką przymierzył w słupek. Łęcznianie przegrali więc swoje pierwsze spotkanie na Arenie Lublin 1:2.

Bramki: Milinković-Savić (54. min. - sam.) – Krasić (28. min.), Kuświk (56. min.)

Żółte kartki: Leandro, Prusak - Gamakow, Kuświk, Chrapek, Wolski

Czerwona kartka: Sasin (brutalny faul)

Widzów: 3 574

Górnik: Prusak – Sasin, Pruchnik, Szmatiuk, Leandro – Bonin, Drewniak, Tymiński (75’ Grzelczak), Vukobratović, Piesio (59’ Śpiączka) – Pitry (13’ Bogusławski)

Lechia: Milinković-Savić – Gerson, Maloca, Wawrzyniak – F. Paixao, Chrapek, Gamakow (53’ M. Paixao), Krasić (46’ Kovacević), Wolski, Peszko – Kuświk (72’ Stolarski)

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.