Minęła X kolejka Lotto Ekstraklasy
26.09.2017 11:00
Piast Gliwice 0:1 Arka Gdynia
Był to mecz szczególny dla Waldemara Fornalika, który debiutował jako trener Piasta. Pierwsza połowa obfitowała w wiele niecelnych strzałów, normą był też brak jakichkolwiek groźnych sytuacji. Na początku drugiej połowy, a dokładnie w 50. minucie, padła pierwsza i jak się później okazało jedyna bramka w tym spotkaniu. Dośrodkowanie jednego z zawodników Arki powędrowało w pole karne, a Rafał Siemaszko zamienił centrę na bramkę.
W 72. minucie Arka mogła podwyższyć prowadzenie. Na uderzenie z dystansu zdecydował się Mateusz Szwoch, jednak strzał wypożyczonego legionisty powędrował minimalnie nad poprzeczką. Pod koniec spotkania swoją okazje do wyrównania mieli gospodarze. Martin Konczkowski wbiegł z prawej strony w pole karne i wycofał do Sasy Zivca, który w dogodnej sytuacji przeniósł piłkę nad bramką. Fornalik nie zaliczy tego debiutu do udanych.
Bramka: Siemaszko (50. min)
Żółte kartki: Valencia, Zivec, Korun - Zbozień
Widzów: 3 850
Piast: Szmatuła - Konczkowski, Sedlar, Korun, Rugasević – Valencia (79' Jagiełło), Pietrowski, Vranjes(69' Krakowczyk), Vassiljev, Zivec - Papadopulos (60' Jankowski)
Arka: Steinbors - Zbozień, Marcjanik, Helstrup, Marciniak - Vinicius (62' Kun), Sołdecki, Nalepa (69' Szwoch), Kakoko, Piesio - Siemaszko (77' Jurado)
Śląsk Wrocław 2:0 Lech Poznań
W tym meczu nie trzeba było czekać na okazje bramkowe. Już w 8. minucie wrocławianie stworzyli sobie sytuację w polu karnym Lecha. Arkadiusz Piech zdecydował się na uderzenie z dystansu, które z wielkim trudem na rzut rożny wybił Matus Putnocky. Niedługo były zawodnik Legii ponownie zagroził bramce gości. Po uderzeniu przewrotką z okolic dwudziestego metra piłka nieznacznie minęła bramkę „Kolejorza”.
W 25. minucie przewaga gospodarzy zostaje zwieńczona bramką. Mariusz Pawelec zagrał do Piecha, który został przyblokowany, jednak do bezpańskiej piłki dopadł Robert Pich, który pokonał Putnockiego. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Śląsk podwyższył swoje prowadzenie. W polu karnym Lecha Mario Situm zahaczył Jakuba Koseckiego, po czym sędzia Paweł Gil wskazał na „wapno”. Jedenastkę wykorzystał Marcin Robak. Były snajper „Kolejorza” strzelił swojego dziewiętnastego karnego z rzędu. W drugiej połowie nie było już ani bramek, ani groźnych sytuacji i trzy punkty zostały we Wrocławiu.
Bramki: Pich (25. min), Robak (45. min)
Żółte kartki: Robak, Riera, Chrapek, Kosecki - Situm, Dilaver, Makuszewski
Widzów: 22 075
Śląsk: Wrąbel - Pawelec, Celeban, Tarasovs, Cotra - Kosecki, Riera, Chrapek (79' Srnić), Piech (69' Vacek), Pich - Robak (89' Madej)
Lech: Putnocky - Dilaver, L. Nielsen (61' Barkroth), Janicki, Situm - Makuszewski, Trałka, Tetteh, Majewski, Jevtić (77' Radut) - Gytkjaer (46' N.B. Nielsen)
Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2:1 Lechia Gdańsk
Mecz szczególny dla Macieja Bartoszka, który debiutował jako trener zespołu z Niecieczy. W 5. minucie goście mogli objąć prowadzenie. Marco Paixao minął dwóch rywali, wystawił „patelnię” Patrykowi Lipskiemu, który nie wiadomo dlaczego nie oddał strzału i tym sposobem stracił piłkę. Przed przerwą zobaczyliśmy kolejną ciekawą sytuacje. Po rzucie rożnym groźny strzał głową oddał Bartosz Szeliga i gdyby nie świetna interwencja Dusana Kuciaka gdańszczanie straciliby bramkę.
Na początku drugiej połowy, a dokładniej w 48. minucie, padła bramka dla Bruk-Betu. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego strzał oddał Kamil Słaby, a piłka uderzyła w poprzeczkę, jednak do futbolówki dopadł Szeliga, który dobił ją do pustej bramki. Jedenaście minut później był już remis. Rafał Wolski zdecydował się na uderzenie z dystansu i po dużym błędzie Jana Muchy, padła bramka dla gości. Co ciekawe gol byłego legionisty był setnym za kadencji Piotra Nowaka.
Po zdobyciu wyrównującej bramki Lechia nabrała wiatru w żagle i chciała za wszelką cenę wyjść na prowadzenie. W 63. minucie Marco Paixao oddał mocny strzał głową, ale Mucha popisał się fantastyczną interwencją. Niedługo później były bramkarz Legii obronił groźny strzał Romario Balde. Za chwilę objąć prowadzenie mogli gospodarze. Szeliga wystawił piłkę Patrikowi Misakowi, a ten nie potrafił zmieścić piłki między słupkami z małej odległości. W końcówce spotkania goście musieli sobie radzić bez Balde, który został ukarany czerwoną kartką za bandycki faul na Szelidze. Gdy wydawało się, że wynik nie ulegnie już zmianie, w doliczonym czasie gry sędzia Tomasz Musiał podyktował rzut karny po zagraniu ręką przez Marco Paixao. Jedenastkę pewnie wykorzystał Gabriel Iancu, który zapewnił zespołowi z Niecieczy trzy punkty. Udany debiut Macieja Bartoszka, pechowy jubileusz Piotra Nowaka.
Bramki: Szeliga (48. min), Iancu (90. min) - Wolski (59. min)
Żółte kartki: Szeliga, Kupczak - Augustyn
Czerwona kartka: Balde (brutalny faul)
Widzów: 2 148
Bruk-Bet: Mucha - Szeliga, Kupczak, Putiwcew, Słaby - Pawłowski (81' Iancu), Jovanović, Piątek, Gergel (62' Miković), Misak - Śpiączka (68' Gutkovskis)
Lechia: Kuciak - Wojtkowiak (35' Nunes), Augustyn, Wawrzyniak - Milos, Sławczew, Łukasik (57' Krasić), Oliveira - Lipski (58' Balde), M. Paixao, Wolski
Pogoń Szczecin 1:2 Górnik Zabrze
Pierwszą groźną akcję kibice mogli zobaczyć w 21. minucie. Kamil Drygas fantastycznie prostopadłym podaniem obsłużył Adama Gyurcso a ten w sytuacji sam na sam trafił w Tomasza Loskę. Niebawem role się obróciły i to Gyurcso zagrywał do Drygasa, jednak ten nie sięgnął piłki wślizgiem. Pod koniec pierwszej połowy po ręce zawodnika gości sędzia Krzysztof Jakubik podyktował rzut karny dla Pogoni, jednak strzał Węgra obronił golkiper zabrzan.
W 51. minucie padła pierwsza bramka w tym meczu. Po dośrodkowaniu Rafała Kurzawy do piłki najwyżej wyskoczył Mateusz Wieteska, który pokonał Łukasza Załuskę, wyprowadzając tym samym Górnik na prowadzenie. Co ciekawe „Wietes” ma więcej goli (trzy) w tym sezonie Ekstraklasy niż jakikolwiek piłkarz Legii. Niedługo potem zabrzanie mogli prowadzić 2:0. Angulo znalazł się w sytuacji sam na sam, jednak jego strzał poszybował nad bramką Pogoni. Niedługo beniaminek powiększył jednak swoje prowadzenie. Po rzucie z autu Kurzawy, Michał Koj podał piłkę wślizgiem do Damiana Kądziora, który wpakował piłkę do bramki.
Kilka chwil przed zakończeniem regulaminowego czasu gry Pogoń mogła zdobyć bramkę kontaktową. Po prostopadłym podaniu Dawida Korta w sytuacji sam na sam znalazł się Łukasz Zwoliński, który strzelił prosto w Loskę, jednak pod koniec spotkania snajper zrehabilitował się za zmarnowaną „setkę”. Ricardo Nunes dośrodkował w pole karne Górnika, a futbolówka trafiła do „Zwolaka”, który głową pokonał bramkarza gości, tym samym przerywając swoją serię trzydziestu jeden spotkań bez strzelonego gola. W doliczonym czasie gry Maciej Ambrosiewicz faulował taktycznie Gyurcso za co został ukarany drugą, a w konsekwencji czerwoną kartką. „Portowcom” nie udało się jednak wykorzystać przewagi liczebnej i przegrali to spotkanie, a Górnik po tym meczu obejął pozycję lidera.
Bramki: Zwoliński (88. min) - Wieteska (51. min), Kądzior (66. min)
Żółte kartki: Nunes, Rapa - Ambrosiewicz, Koj
Czerwona kartka: Ambrosiewicz (dwie żółte)
Widzów: 4 548
Pogoń: Załuska - Niepsuj, Rapa, Dwali, Nunes - Formella (58' Delew), Piotrowski (67' Kort), Drygas, Cincadze, Gyurcso - Listkowski (63' Zwoliński)
Górnik: Loska - Ambrosiewicz, Wieteska, Suarez, Koj - Kądzior (77' Olszewski), Matuszek, Żurkowski, Kurzawa - Angulo (90' Wolniewicz), Ł. Wolsztyński (61' Urynowicz)
Korona Kielce 2:1 Wisła Kraków
Pierwszą groźną sytuację w tym spotkaniu przeprowadziła Korona. W 8. minucie Jakub Żubrowski dostał podanie na trzydziesty metr od Bartosza Rymaniaka i zdecydował się na uderzenie z dystansu, które z wielkim trudem do boku wybił Michał Buchalik. Potem Wisła strzeliła gola. Carlitos uderzył w polu karnym między nogami Adnana Kovacevicia i Macieja Gostomskiego, napoczynając rywala. „Biała Gwiazda” nie cieszyła się długo z prowadzenia, ponieważ chwilę później kielczanie wyrównali za sprawą Macieja Górskiego. Jacek Kiełb dośrodkował w pole karne do Kovacevicia, który zgrał piłkę na około piąty metr do byłego legionisty dopełniając formalności.
Niecały kwadrans po rozpoczęciu drugiej połowy Korona wyszła na prowadzenie. Goran Cvijanović dopadł do piłki kilka metrów od bramki i uderzył bez przyjęcia nie do obrony. Pod koniec spotkania kielczanie powinni prowadzić 3:1, jednak strzał Ivana Jukicia zdołał obronić Buchalik. Zarówno „Białej Gwieździe” jak i „Złocisto-krwiści” nie stworzyli sobie już klarownych sytuacji i trzy punkty zostały w Kielcach.
Bramki: Górski (37. min), Cvijanović (56. min) – Carlitos (31. min)
Żółte kartki: Kovacević - Cywka, Arsenić
Widzów: 7651
Korona: Gostomski – Rymaniak, Kovacević, Diaw, Gardawski (73' Kosakiewicz) – Cebula, Żubrowski, Cvijanović (63' Jukić), Możdżeń - Górski (75' Soriano), Kiełb
Wisła Krakow: Buchalik - Cywka, Arsenić, González, Sadlok - Małecki, Basha, Llonch (65' Bartosz), Wojtkowski (73' Imaz) - Carlitos, Bałaniuk (52' Perez)
Zagłębie Lubin 1:0 Sandecja Nowy Sącz
Pierwszą groźną sytuację stworzyło sobie Zagłębie. W 12. minucie po dośrodkowaniu z bocznych sektorów boiska na strzał zdecydował się Jarosław Jach. Piłka trafiła w obrońcę bieniaminka, a następnie odbiła się od poprzeczki. Chwilę później efektowna wymiana podań Alana Czewińskiego i Patryka Tuszyńskiego skończyła się strzałem z kilku metrów snajpera „Miedziowych”, jednak uderzenie fantastycznie obronił Michał Gliwa. Niedługo znów było zamieszanie pod bramką Sandecji. Z woleja uderzał Jarosław Kubicki, jednak niesamowitą paradą popisał się golkiper z Nowego Sącza.
Chwilę po wznowieniu gry, Zagłębie mogło objąć prowadzenie. Gliwa popełnił błąd wychodząc z bramki i wydawało się, że strzał Jakuba Świerczoka powinien trafić do pustej bramki, jednak próbę zablokował Patrik Mraz. Niedługo Bartłomiej Pawłowski dostał bardzo dobre podanie od Świerczoka i znalazł się w sytuacji sam na sam, jednak przegrał rywalizację z bramkarzem beniaminka. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry padła zasłużona bramka dla „Miedziowych”. Filip Jagiełło dośrodkował w pole karne, a tam piłkę musnął Kubicki, który pokonał golkipera Sandecji, zapewniając swojej drużynie trzy punkty.
Bramka: Kubicki (80. min)
Żółte kartki: Janoszka - Piter-Bucko, Baran, Danek, Kraczunow
Widzów: 5 473
Zagłębie: Polacek - Guldan, Kopacz, Jach - Czerwiński (73' Woźniak), Matuszczyk, Kubicki, Tuszyński (85' Tosik), Pawłowski (68' Jagiełło), Janoszka - Świerczok
Sandecja: Gliwa - Basta, Piter-Bucko, Kraczunow, Mraz - Dudzic, Baran, Kasprzak (65' Cetnarski), Trochim (76' Danek), Brzyski - Kolew (58' Piszczek)
Jagiellonia Białystok 1:0 Legia Warszawa
Pierwszą groźną sytuację w tym spotkaniu kibice mogli obejrzeć w 22. minucie. Martin Pospil zdecydował się na uderzenie z dystansu, jednak Arkadiusz Malarz zdążył odbić piłkę do boku. Chwilę później akcją odpowiedziała Legia. Adam Hlousek zagrał świetne podanie w pole karne do Kaspera Hamalainena, który mając przed sobą dużo miejsca uderzył za lekko, by pokonać bramkarza Jagiellonii.
W 65. minucie znów było groźnie pod bramką Legii. Po fatalnym rozegraniu rzutu wolnego przez legionistów, piłkarze Jagiellonii ruszyli do kontrataku, ale Piotr Wlazło za długo zwlekał z oddaniem strzału i tym samym zmarnował świetną sytuację na otwarcie wyniku spotkania. Chwilę później Pospisil dośrodkował w pole karne, gdzie najwyżej do piłki wyskoczył Cillian Sheridan, jednak jego uderzenie pewnie złapał Malarz. Pod koniec spotkania gospodarze objęli prowadzenie. Artur Jędrzejczyk popełnił błąd, po którym futbolówka trafiła pod nogi Fedora Cernycha. Litwin nieatakowany przez niukogo, oddał bardzo dobre uderzenie z dystansu, z którym golkiper „Wojskowych” sobie nie poradził. Pierwsza porażka trenera Romeo Jozaka stała się faktem.
Bramka: Cernych (88. min)
Żółte kartki: Runje, Tomasik
Widzów: 17 894
Jagiellonia: Węglarz - Grzyb, Runje, Guti, Tomasik - Frankowski (81' Novikovas), Romanczuk, Wlazło, Pospisil (90' Kwiecień), Cernych - Sekulski (62' Sheridan)
Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Astiz, Pazdan, Hlousek - Nagy, Kopczyński, Moulin (90' Niezgoda), Hamalainen, Kucharczyk (75' Szymański) - Sadiku
Cracovia 1:3 Wisła Płock
Pierwszą groźną sytuację do objęcia prowadzenia mieli gospodarze. W 14. minucie Krzysztof Piątek znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, jednak górą okazał się bramkarz Wisły Płock. Chwilę później odpowiedzieli goście. Dominik Furman przechwycił piłkę i posłał bardzo dobre prostopadłe podanie do Konrada Michalaka, który wystawił futbolówkę do Giorgiego Merebaliszwilego. Gruzin uderzył jednak w sam środek bramki.
Na początku drugiej połowy padła pierwsza bramka w tym spotkaniu. Michalak podał do niepilnowanego Nico Vareli, który pokonał Grzegorza Sandomierskiego. W 70. minucie Cracovia doprowadziła jednak do remisu. Javi Hernandez przyjął futbolówkę po zamieszaniu w polu karnym i wpisał się na listę strzelców. Pod koniec spotkania na prowadzenie znowu wyszli goście. Merebaszwili oddał strzał z ostrego kąta i kompletnie zaskoczył nim golkipera „Pasów”. Jeszcze przed doliczonym czasem gry wynik ustalił Furman. Mateusz Piątkowski wystawił futbolówkę przed pole karne do byłego legionisty, który dopełnił tylko formalności.
Bramki: Varela (47. min), Merebaszwili (80. min), Furman (89. min) – Hernandez (70. min)
Żółte kartki: Malarczyk, Piątek - Reca, Kante
Widzów: 4 803
Cracovia: Sandomierski - Wójcicki, Malarczyk (35' Szczepaniak), Siplak, Fink - Zenjov, Deja, Covilo, Hernández, Mihalik (63' Wdowiak) - Piątek
Wisła Płock: Kiełpin - Stefańczyk, Łasicki, Sielewski, Reca - Michalak (77' Stępiński), Szymański, Furman, Varela (81' Kante), Merebaszwili - Piątkowski (90' Rasak)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.