Minęła XXIII kolejka Ekstraklasy
23.02.2016 09:00
Jagiellonia Białystok 2:1 Śląsk Wrocław
- W Warszawie wyglądaliśmy, jakbyśmy w życiu w piłkę nie grali – narzekał Michał Probierz po porażce Jagiellonii z Legią Warszawa. Trener białostoczan musiał przecierać oczy ze zdziwienia, jak Śląsk od pierwszych minut nacierał na bramkę jego drużyny. Po kwadransie Matija Sirok sfaulował w polu karnym Roberta Picha i arbiter wskazał na „wapno”. Rzut karny pewnie egzekwował Tomasz Hołota i wrocławianie objęli prowadzenie. Goście nie chcieli poprzestać na jednym golu i dalej konstruowali swoje ataki. Najgroźniejszym zawodnikiem dolnośląskiego klubu był Ryota Morioka. Japończyk znów udowodnił, że dysponuje znakomitą techniką. Gospodarze mieli z nim dużo kłopotów. Tuż przed przerwą „Jaga” doprowadziła do remisu. Najpierw niegroźny strzał oddał Konstantin Vassiljev, mimo to Mariusz Pawełek nie chwycił futbolówki i Rafał Grzyb skierował piłkę do siatki z najbliższej odległości. W drugiej połowie golkiper „Zielono-biało-czerwonych” popełnił podobny błąd. Tym razem jego katem okazał się Karol Świderski. „Żółto-czerwoni” zdobyli cenne trzy punkty, chociaż w ostatniej akcji meczu ich rywale mieli doskonałą sytuację. Bartłomiej Drągowski świetnie jednak odbił dwa strzały i sędzia skończył zawody.
Bramki: Grzyb (42. min.), Świderski (77. min.) - Hołota (17. min. – k.)
Żółte kartki: Romanczuk, Sirok, Wasiluk - Hołota, Biliński, Ostrowski, Pawelec
Widzów: 8100
Jagiellonia: Drągowski - Sirok (46’ Burliga), Tarasovs, Madera, Wasiluk - Grzyb, Romanczuk - Frankowski (84’ Mackiewicz), Vassiljev, Grzelczak - Cernych (74’ Świderski)
Śląsk: Pawełek - Ostrowski, Dwali, Celeban, Pawelec - Hołota (89’ Kaczmarek), Gecov - Pich (86’ Grajciar), Morioka, Gosztonyi (46’ Kiełb) - Biliński
Piast Gliwice 0:0 Pogoń Szczecin
- Jest fajnie, momentami śmiesznie, czasem ciężko. Taka pogoda. Lepsze jednak takie mecze niż trenowanie na sztucznym boisku – stwierdził Adam Frączczak po meczu w Gliwicach. Na Górnym Śląsku kilka godzin przed spotkaniem zaczął sypać śnieg. Murawa momentalnie zamieniła się w grzęzawisko. Piłkarze jednak starali się przystosować do tych niesprzyjających warunków atmosferycznych i walczyli o ligowe punkty. Liderowi Ekstraklasy największe problemy sprawiał wspomniany Frączczak, który zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie mógł pokonać Jakuba Szmatułę. Były legionista miał w piątek rozregulowany celownik i dwukrotnie nie trafił w bramkę. Najlepszą sytuację zmarnował natomiast Bartosz Szeliga. Skrzydłowy gospodarzy wkręcił w ziemię Jakuba Czerwińskiego, znalazł się w sytuacji sam na sam z Jakubem Słowikiem, ale zawodnik Piasta przegrał pojedynek z golkiperem gości. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Żółte kartki: Radosław Murawski - Frączczak
Widzów: 5164
Piast: Szmatuła – Pietrowski, Hebert, Korun , Mraz – Radosław Murawski, Bukata, Vacek (90’ Badia), Mak - Nespor (67’ Szeliga) , Barisić (78’ Osyra)
Pogoń: Słowik – Rudol, Czerwiński, Fojut, Lewandowski – Frączczak, Matras, Rafał Murawski, Akahoshi (83’ Kort), Nunes (56’ Gyurcso) –Dwaliszwili (56’ Zwoliński)
Korona Kielce 4:2 Lechia Gdańsk
Murawa na stadionie w Gliwicach jednakże była o wiele lepsza niż ta, na której grała Korona z Lechią. Płyta boiska wyglądała tak, jakby wcześniej przekopało ją stado dzików. Gospodarze jednak szybko dostosowali się do trudnych warunków. Już w 7. minucie „Scyzoryki” wywalczyli jedenastkę, a skutecznie egzekwował ją Airam Cabrera. Gdańszczanie zdołali wyrównać po rzucie rożnym. Bramkę zdobył Grzegorz Wojtkowiak. Chwilę po przerwie goście musieli radzić sobie w dziesiątkę, ponieważ Gerson sfaulował przed polem karnym hiszpańskiego napastnika i zobaczył drugą żółtą kartkę. Stały fragment wykonywał Nabil Ankour. Zawodnik gospodarzy trafił w rękę jednego lechisty i Tomasz Musiał ponownie wskazał na „wapno”. Do piłki kolejny raz podszedł Cabrera i znów pokonał Marko Maricia. Wychowanek CD Tenerife niedługo później skompletował hat-tricka po niepewnej interwencji golkipera gości. Obydwie ekipy zadały sobie jeszcze po jednym ciosie i końcowy rezultat brzmiał 4:2 dla koroniarzy. Drużyna Marcina Brosza po siedmiu miesiącach nareszcie cieszyła się ze zwycięstwa w Kielcach.
Bramki: Cabrera (8. min. – k., 50. min. – k., 60. min.), Maloca (72. min. - sam.) - Wojtkowiak (34. min.), Kuświk (73. min.)
Żółte kartki: Rymaniak - Gerson, Wojtkowiak, Maloca
Czerwona kartka: Gerson (za drugą żółtą)
Widzów: 5103
Korona: Małkowski - Rymaniak (58’ Gabovs), Dejmek, Wierchowcow, Sylwestrzak - Zając (76’ Przybyła), Jovanović, Trafford (46’ Fertovs), Aankour, Sierpina - Cabrera
Lechia: Marić - Wojtkowiak, Maloca, Gerson, Haraslin (51’ Stolarski) - Łukasik (60’ M. Paixao), Krasić, Mila, Peszko (69’ Mak) - Kuświk, F. Paixao
Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:1 Lech Poznań
Podbeskidzie od pierwszego gwizdka ruszyło do ataku. Poznaniacy zszokowani takim przebiegiem zdarzeń nie potrafili odpowiedzieć swoim rywalom, do momentu kiedy nie stracili bramki. Po golu Roberta Demjana goście przebudzili się, lecz szybko zostały im podcięte skrzydła, gdy kontuzji doznał Nicki Bille Nielsen. Dawid Kownacki w drugiej połowie udowodnił jednak Janowi Urbanowi, iż trener na niego może stawiać, ponieważ młody napastnik w 62. minucie skierował piłkę do siatki po podaniu Tamasa Kadara. Mistrz Polski nie cieszył się długo z wyrównania, ponieważ gospodarze znów objęli prowadzenie za sprawą Marka Sokołowskiego. Kapitan „Górali” zdołał również powstrzymać „Kownasia”. Snajper lechitów głową przelobował Emiljusa Zubasa, ale „Sokół” zdołał wybić futbolówkę z samej linii. Jak mawia stare piłkarskie przysłowie, niewykorzystane okazje mszczą się. Podopieczni Roberta Podolińskiego zadali „Kolejorzowi” jeszcze dwa ciosy. Najpierw błąd popełnił Jasmin Burić, a następnie końcowy rezultat ustalił Mateusz Szczepaniak.
Bramki: Demjan (17. min.), Sokołowski (64. min.), Szczepaniak (80. min.), Kowalski (88. min.) - Kownacki (62. min.)
Żółte kartki: Mójta - Arajuuri, Jevtić, Pawłowski
Widzów: 5012
Podbeskidzie: Zubas - Sokołowski, Piacek, Baranowski, Mójta - Kowalski (89’ Wierietiło), Deja, Możdżeń, Szczepaniak (85’ Tarnowski), Chmiel - Demjan (79’ Stefanik)
Lech: Burić - Kędziora, Arajuuri, Wilusz, Kadar - Tetteh, Gajos - Sisi Jevtić (68’ Kamiński) , Pawłowski - Nielsen (25’ Kownacki)
Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1:1 Cracovia
- Wyszarpaliśmy ten punkt. W pierwszej połowie byłem kompletnie odcięty od podań. Zamiast mnie mógł grać Cristiano Ronaldo i też nic by nie zrobił – powiedział po meczu Erik Jendrisek. Dzięki bramce Słowaka, „Pasy” z Niecieczy zdołały wyjechać z jednym punktem na koncie. W pierwszej połowie lepszą drużyną była Termalica, która konstruowała groźniejsze akcje. Wyróżniał się Patrik Miśak. Pomocnik albo sam uderzał na bramkę Grzegorza Sandomierskiego, albo podawał do kolegów, by ci spróbowali pokonać golkipera gości. Jedno jego zagranie zamieniło się w asystę przy bramce Dariusza Jareckiego. Po końcowym gwizdku tablica świetlna wskazywała wynik 1:1.
Bramki: Jarecki (56. min.) – Jendrisek (76. min.)
Żółte kartki: Pleva, Kupczak – Wołąkiewicz, Polczak, Bejan
Widzów: 4595
Termalica: Pilarz - Pleva, Putiwcew, Sołdecki, Jarecki - Babiarz, Kupczak – Juhar (84’ Smuczyński) Miśak (62’ Kowal), Biskup (86’ Plizga) - Kędziora
Cracovia: Sandomierski - Deleu (73’ Diabang), Wołąkiewicz (46’ Bejan), Polczak, Jaroszyński – Budziński (67’ Zejdler), Dąbrowski - Wójcicki, Cetnarski, Kapustka - Jendrisek
Zagłębie Lubin 1:2 Legia Warszawa
Jeszcze nie wszyscy kibice Legii weszli na stadion, a ich ulubieńcy już prowadzili 1:0. Aleksandar Prijović w jednej minucie zdołał zmarnować stuprocentową sytuację, aby po chwili zrehabilitować się. Napastnik „Wojskowych” po podaniu Michała Kucharczyka przepchnął Damiana Zbozienia i skierował futbolówkę do siatki. Po tym trafieniu wydawało się, iż legioniści rzucą się na rywala, tak jak to zrobili przed tygodniem z Jagiellonią Białystok. Po kwadransie jednak inicjatywę zaczynało przejmować Zagłębie. Piłkarze gospodarzy oddawali sporo strzałów, lecz Arkadiusz Malarz rzadko zmuszany był do interwencji. Paradoksalnie, gdy „Miedziowi” tworzyli sobie coraz groźniejsze sytuacje, z drugiej bramki cieszyli się podopieczni Stanisława Czerczesowa. Nemanja Nikolić dostał piłkę od Tomasza Jodłowca i szybko odegrał ją do „Kuchego”, który po chwili pokonał Martina Polacka. Po przerwie drużyna Piotra Stokowca zdołała nawiązać kontakt ze stołecznym klubem za sprawą Krzysztofa Piątka, ale nic już więcej nie wskórała. Wicemistrzowie Polski po XXIII kolejce tracą do Piasta Gliwice już tylko jeden punkt.
Bramki: Piątek (50. min.) - Prijović (2. min.), Kucharczyk (38. min.)
Żółte kartki: Zbozień, Luis Carlos – Kucharczyk, Guilherme
Widzów: 8858
Zagłębie: Polacek – Zbozień, Todorovski, Dąbrowski, Cotra – Rakowski, Kubicki, Piątek, Starzyński, Janoszka (70' Janus), (61' Luis Carlos) – Woźniak (84' Sobków)
Legia: Malarz – Jędrzejczyk, Lewczuk, Pazdan, Hlousek – Guilherme (58' Duda), Jodłowiec, Vranjes (31' Borysiuk), Kucharczyk – Prijović, Nikolić (75' Hamalainen)
Górnik Zabrze 0:2 Ruch Chorzów
Miało być wielkie święto. Górnik finalnie skończył budowę swojego stadionu i na nowym obiekcie pojawiło się prawie 25 tysięcy kibiców. Po spotkaniu planowano odpalić fajerwerki, ale nikt tego nie zrobił, ponieważ Ruch popsuł zabawę zabrzanom. Mimo że górnicy pierwsi rzucili się do ataku, to nie potrafili pokonać Matusa Putnockiego. „Niebiescy” strzelili gola do szatni zespołowi Leszka Ojrzyńskiego i od tej pory to chorzowianie dominowali w tym starciu. Na listę strzelców wpisał się Paweł Oleksy. – Paweł w drugich derbach trafił do siatki. Zdobył bardzo ważną bramkę, bramkę do szatni. Jeśli nadal będzie piłkarzem Ruchu, to trzeba będzie zaczynać od niego ustalanie składu na mecz z Górnikiem – powiedział po meczu Waldemar Fornalik. Końcowy rezultat ustalił Kamil Mazek. Wychowanek Legii mógł mieć dwa trafienia na swoim koncie, lecz w jednej sytuacji jego strzał zablokował Mariusz Magiera. – Jak strzeliłem gola, spadł mi kamień z serca, bo przy tej pierwszej sytuacji było nawet łatwiej zdobyć bramkę, ale Magiera wyrósł jak spod ziemi. Przez kilka minut ta sytuacja siedziała mi w głowie, ale po jakimś czasie zrehabilitowałem się – mówił skrzydłowy gości.
Bramki: Oleksy (45. min.), Mazek (80. min.)
Żółte kartki: Gergel, Widanow, Magiera – Koj
Widzów: 24 563
Górnik: Janukiewicz – Widanow, Szeweluchin, Danch, Magiera – Sobolewski (73’ Janota), Kwiek – Gergel, Madej (73’ Korzym), Steblecki (46’ Golański) – Kante
Ruch: Putnocky – Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy – Surma, Iwański – Mazek (89’ Hanzel), Lipski, Podgórski (76’ Zieńczuk) – Stępiński (90’ Efir)
Wisła Kraków 1:1 Górnik Łęczna
Pierwszy kwadrans był bardzo wyrównany. Najpierw atakowali goście, później swoje szarże przeprowadzali wiślacy. Z czasem gospodarze przejmowali inicjatywę w tym spotkaniu i oddawali coraz to groźniejsze strzały na bramkę Dziugasa Bartkusa. W 19. minucie Wilde-Donald Guerrier zdołał pokonać nowego golkipera łęcznian. Asystę przy tym golu zaliczył Boban Jović. Od tej pory Górnik przycisnął gospodarzy. Drużyna Jurija Szatałowa nie potrafiła jednak pokonać bramkarza Wisły – Michała Miśkiewicza. Sztuka ta udała się dopiero pod koniec spotkania. Piłkę do siatki skierował Krzysztof Danielewicz. Wypożyczony pomocnik kilka razy próbował zaskoczyć golkipera „Białej Gwiazdy” i finalnie jego starania zostały nagrodzone. Mecz zakończym się remisem.
Bramki: Guerrier (19. min.) – Danielewicz (76. min.)
Żółte kartki: Głowacki, Guzmics - Bogusławski
Widzów: 9110
Wisła: Miśkiewicz - Jović, Głowacki, Guzmics, Pietrzak - Guerrier (53’ Małecki), Uryga, Cywka (85’ Popović), Bałaszow (81’ Boguski) - Ondrasek, Brożek
Górnik: Bartkus - Mierzejewski, Pruchnik, Bożić, Jakubik - Bogusławski, Danielewicz - Bonin (56’ Marcos Barreno), Pitry (87’ Nikitović), Piesio - Świerczok
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.