Minęła XXIX kolejka Ekstraklasy
05.04.2016 08:00
Górnik Zabrze 1:1 Pogoń Szczecin
Lepiej to spotkanie rozpoczęli gospodarze. Pierwszą groźną akcję co prawda stworzyła sobie Pogoń, ale to górnicy przeważali w pierwszej połowie. „Trójkolorowi” długo szukali sposobu na pokonanie Dawida Kudły, aż w końcu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do siatki skierował Bartosz Kopacz. Zabrzanie mieli jeszcze okazje, aby strzelić kolejne gole, lecz znów nieskuteczny był ich napastnik – Jose Kante. Po zmianie stron do głosu doszli goście. Już pięć minut po wznowieniu gry „Portowcy” wyrównali. Łukasz Zwoliński zagrał na klepkę z Adamem Gyurcso, a następnie podał do niepilnowanego Rafała Murawskiego, który zdobył swoją szóstą bramkę w obecnym sezonie.
Bramki: Kopacz (36. min.) – Murawski (50. min.)
Żółte kartki: Nunes - Kante, Kwiek
Widzów: 11 885
Górnik: Kasprzik – Golański (81' Magiera), Danch, Kopacz, Kallaste – Przybylski, Kwiek, Gergel (84' Skrzypczak), Steblecki (81' Cerimagić), Madej – Kante
Pogoń: Kudła – Frączczak, Rudol, Matras, Nunes – R. Murawski, Piotrowski, Przybecki (57' Lewandowski), Akahoshi (68' Kort), Gyurcso (83' Dwalishwili) – Zwoliński
Lech Poznań 0:1 Śląsk Wrocław
Prawie osiemnaście tysięcy kibiców przyszło w piątkowy wieczór na Inea Stadion, by zobaczyć jak ich ulubieńcy radzą sobie z Śląskiem. Fani gospodarzy na pewno nie spodziewali się, iż już w 10. minucie to właśnie wrocławianie obejmą prowadzenie. W polu karnym Ryota Morioka próbował przerzucić piłkę nad rywalem. Japończykowi ta sztuka się nie udała, stracił kontrolę nad futbolówką, ale za chwilę wróciła ona z powrotem pod jego nogi. Tym razem pomocnik nie kombinował i zdecydował się oddać natychmiastowy strzał. Jasmin Burić nie spodziewał się takiego rozwiązania i podopieczni Mariusza Rumaka mogli cieszyć się z bramki. Wydawałoby się, iż „Kolejorz” ruszy teraz na swojego przeciwnika i odrobi straty. Mistrz Polski nie potrafił jednak stworzyć żadnej klarownej sytuacji do wyrównania. Zawodnicy z Wrocławia natomiast kilka razy wystawili jeszcze na próbę bośniackiego golkipera, lecz on jako jedyny ratował skórę lechitom. W doliczonym czasie gry do remisu mógł doprowadzić Nicki Bille Nielsen, lecz jego główkę fantastycznie sparował Mateusz Abramowicz.
Bramki: Morioka (10. min.)
Żółte kartki: Dudka, Trałka - Dankowski
Widzów: 17 697
Lech: Burić - Kędziora, Kamiński, Wilusz, Volkov (63’ Kadar) - Trałka, Dudka (63’ Arajuuri)- Lovrencsics, Gajos, Jevtić – Bille Nielsen
Śląsk: Abramowicz - Pawelec, Celeban, Dvali, Paraiba - Hołota, Heteley - Dankowski (58’ Grajciar), Morioka (90’Kokoszka) Pich (90’ Ostrowski) - Mervo
Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:1 Korona Kielce
- To spotkanie nie było porywające. Obie drużyny czekały na swoją jedną szansę. To była rywalizacja dla koneserów. Z tak ciężkiego terenu wracamy z pełną pulą. Cieszy fakt, że zdobyliśmy bramkę ze stałego fragmentu. Długo ćwiczyliśmy ten element gry, ale w końcu się doczekaliśmy efektów. Udało nam się to zrobić w najlepszym momencie, ponieważ gol strzelony po rzucie rożnym dał nam zwycięstwo – powiedział po spotkaniu trener kielczan Marcin Brosz. Mecz Termaliki z Koroną nie obfitował wiele sytuacji podbramkowych. Gospodarze często próbowali strzelić gola uderzając z dystansu, ale piłka rzadko kiedy zmierzała do bramki. Dopiero w 73. minucie spotkania goście wykorzystali rzut rożny. Futbolówka została wrzucona w pole karne, Bartosz Rymaniak głową podał do Kamila Sylwestrzaka, który stał tuż przed linią bramkową. Obrońca dostawił tylko nogę i ustalił końcowy rezultat spotkania.
Bramki: Sylwestrzak (73. min.)
Żółte kartki: Putiwcew, Biskup, Kupczak - Grzelak
Widzów: 4 595
Termalica: Nowak - Pleva, Stano, Putiwcew, Ziajka - Babiarz (87' Gutkovskis) , Kupczak, Misak (75' Kowal) - Biskup (64' Smuczyński), Kędziora, Plizga
Korona: Trela - Rymaniak, Diaw (71’ Gabovs), Dejmek, Sylwestrzak - Pawłowski (66’ Sierpina), Jovanović, Grzelak, Pylypchuk (85' Marković) – Aankour, Cabrera
Cracovia 0:0 Górnik Łęczna
Chociaż w tym meczu nie zobaczyliśmy żadnego gola, było to o wiele lepsze spotkanie niż Termaliki z Koroną. Najpierw do ataku ruszyły „Pasy”. W świetnych okazjach strzeleckich znaleźli się Mateusz Cetnarski i Piotr Polczak. Pierwszy nie potrafił pokonać Sergiusza Prusaka, drugi trafił w poprzeczkę. Górnicy nie chcieli być gorsi od swoich rywali i również przymierzyli w górny słupek bramkarza Cracovii. Gdyby Grzegorz Bonin strzelił delikatnie niżej, prawdopodobnie piłka wpadłaby za kołnierz Grzegorzowi Sandomierskiemu. Jeszcze przed przerwą obydwie ekipy mogły skierować futbolówkę do siatki, ale zawodnicy nie popisywali się skutecznością. W 57. minucie łęcznianie powinni zdobyć bramkę, ale podanie Tomasza Nowaka zmarnował Jakub Świerczok. Napastnik miał już tylko przed sobą golkipera, lecz fatalnie skiksował i mimo sytuacji, który stworzyły jeszcze sobie obie ekipy, starcie zakończyło się bezbramkowym remisem.
Żółte kartki: Bejan – Tymiński, Pruchnik, Bozić
Widzów: 8091
Cracovia: Sandomierski – Deleu (10’ Vestenicky), Bejan, Polczak, Jaroszyński –Budziński, Covilo –Wójcicki (58’ Zejdler), Cetnarski (75’ Wdowiak), Kapustka –Jendrisek
Górnik: Prusak –Mierzejewski, Pruchnik, Bozić, Leandro –Śpiączka (92’ Sasin), Tymiński, Nowak, Piesio –Świerczok, Bonin (93’ Danielewicz)
Legia Warszawa 1:1 Lechia Gdańsk
Agresywniej to starcie rozpoczęli goście. Tablica świetlna wskazywała dopiero 5. minutę, a Lechia już dwa razy zawędrowała w pole karne legionistów. Lechiści jednak nie wykorzystali swoich okazji, natomiast świetną akcją popisali się gospodarze. Artur Jędrzejczyk został wypuszczony prawą flanką, zacentrował futbolówkę w „szesnastkę”, a Ondrej Duda uderzył z woleja i wpisał się na listę strzelców. Nie minęło pół godziny gry, a Legia mogła strzelić drugiego gola. Jednakże uderzenie Aleksandara Prijovicia wybronił Vanja Milinković-Savicia. Tuż po zmianie stron podopieczni Piotra Nowaka doprowadzili do wyrównania. Arkadiusz Malarz wybronił próbę Sławomira Peszki, za chwilę dobijał Grzegorz Kuświk i trafił do siatki. Jakub Rzeźniczak starał się jeszcze ratować swój zespół przed stratą bramki, lecz nie powiodło mu się. W 55. minucie wicemistrzowie Polski stłamsili swojego rywala podczas rzutu rożnego. Zawodnicy Stanisława Czerczesowa oddawali strzał za strzałem, lecz piłka nie chciała przekroczyć linii bramkowej. W końcu jeden z obrońców ekspediował futbolówkę z własnej połowy, do podania dotarł Michał Mak, który został sfaulowany przez Ariela Borysiuka. Sędzia nie zastanawiał się ani chwili i pokazał pomocnikowi czerwoną kartkę. Wynik po tym incydencie nie uległ już zmianie.
Bramki: Duda (21. min.) – Kuświk (47. min.)
Żółte kartki: Hlousek, Pazdan, Jędrzejczyk, Guilherme - Peszko, Chrapek
Czerwona kartka: Borysiuk
Widzów: 28 131
Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Rzeźniczak, Pazdan, Hlousek - Guilherme, Borysiuk, Vranjes (90' Kopczyński), Duda (82' Masłowski) - Prijović, Nikolić (60' Aleksandrow)
Lechia: Milinković Savić - Janicki, Maloca, Wawrzyniak - Peszko (63' Haraslin), Chrapek, Krasić, Mila, Mak (87' Kobylański) - F. Paixao, Kuświk
Zagłębie Lubin 4:1 Piast Gliwice
Pierwsze 6. minut gry należało do Łukasza Janoszki. Piłkarz Zagłębia najpierw wykorzystał świetne podanie Filipa Starzyńskiego i strzelił gola. Później mógł wpisać się znowu na listę strzelców, lecz tym razem trafił w poprzeczkę, a następnie został sfaulowany w polu karnym i sędzia gospodarzom przyznał rzut karny. Jedenastkę pewnie egzekwował „Figo”. Skrzydłowy „Miedziowych” wpisał się na listę strzelców jeszcze raz w drugiej połowie. Pomocnik świetnie wykończył akcję Krzysztofa Janusa oraz Michala Papadopulosa. Piast zdołał odpowiedzieć swoim przeciwnikom jedynie trafieniem Mateusza Maka. Stracona bramka podrażniła tylko lubinian. Filip Jagiełło, został wprowadzony w drugiej połowie za Jakuba Tosika, kropnął zza „szesnastki”, pokonał Jakuba Szmatułę i ustalił końcowy rezultat.
Bramki: Janoszka (2. min., 54. min.), Starzyński (7. min. - k.), Jagiełło (81. min.) – Mak (64. min.)
Żółte kartki: Tosik - Murawski, Korun
Widzów: 6 974
Zagłębie: Polacek - Todorovski, Guldan, Dąbrowski, Cotra - Janus, Ł. Piątek, Tosik (60’ Jagiełło), Starzyński (79’ Rakowski), Janoszka - Papadopulos (69’ K. Piątek)
Piast: Szmatuła - Pietrowski (64’Bukata), Osyra, Korun, Hebert, Mak - Murawski (76’ Karasausks), Zivec, Vacek - Barisić, Szeliga (65’ Badia)
Ruch Chorzów 2:3 Wisła Kraków
Jeżeli ktoś miał wątpliwości, iż Rafał Wolski poradzi sobie w Polsce po powrocie z zagranicznych wojaży, to powoli musi przyznawać się do błędu. „Wolak” jest czołowym piłkarzem Wisły, a w spotkaniu z Ruchem brał czynny udział w każdej bramce dla swojej drużyny. W 5. minucie meczu dośrodkowywał futbolówkę z rzutu wolnego. Piłka została przedłużona przed innego gracza i trafiła w Arkadiusza Głowackiego, który skierował ją do siatki. W drugiej połowie były legionista świetnie odnalazł w polu karnym Zdenka Ondraska i asystował mu przy jego golu. Chwilę później pomocnik sam pokonał Matusa Putnockiego uderzeniem z głowy. Wcześniej mógł tego dokonać strzałem z piętki, lecz tę próbę wybronił golkiper chorzowian. Ruch, chociaż był gorszy w tym starciu, nawiązał walkę z wiślakami. W pierwszej połowie na listę strzelców wpisał się Mariusz Stępiński, a po przerwie Michał Koj. W doliczonym czasie gry, gospodarze wykonywali rzut karny. Patryk Lipski przegrał jednak pojedynek z Michałem Miśkiewiczem i „Biała Gwiazda” wyjechała z Chorzowa z trzema punktami.
Bramki: Stępiński (25. min.), Koj (81. min.) – Głowacki (5. min.), Ondrasek (50. min.), Wolski (57. min.)
Żółte kartki: Surma, Stępiński, Koj – Głowacki
Widzów: 9 300
Ruch: Putnocky – Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy – Surma, Hanzel (64’ Iwański) – Mazek, Lipski, Zieńczuk (60’ Moneta) – Stępiński (76’ Efir)
Wisła: Miśkiewicz – Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok – Wolski (82’ Crivellaro), Popović – Boguski, Brożek (83’ Cywka), Małecki – Ondrasek
Jagiellonia Białystok 0:3 Podbeskidzie Bielsko-Biała
Fani Jagiellonii wychodzący ze stadionu w poniedziałkowy wieczór z pewnością długo nie mogli zrozumieć, co się wydarzyło w owym spotkaniu. Gospodarze częściej atakowali w pierwszej połowie, nie pozwolili oddać rywalom celnego uderzenia na swoją bramkę, strzelili dwa gole, a przegrywali 0:2 do przerwy. Otóż wspomniane trafienia były samobójcze. Najpierw swojego bramkarza pokonał Marek Wasiluk po dośrodkowaniu Adama Mójty, a następnie na listę strzelców wpisał się również Guti, który nie zrozumiał się, z wychodzącym przed pole bramkowe, Bartłomiejem Drągowskim i przelobował go podając do niego głową. Piłkarze „Jagi” starali się nawiązać walkę z ich przeciwnikiem. Stworzyli kilka dogodnych okazji, jednak ich strzały albo były chybione, albo futbolówka lądowała po nich w rękawicach Emiljusa Zubasa. Jak wiemy, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. W 76. minucie bielszczanie wykonywali rzut karny. Jedenastkę pewnie egzekwował Mójta i goście zwyciężyli z zespołem Michała Probierza 3:0.
Bramki: Wasiluk (14. min. – sam.), Guti (34.min. - sam.), Mójta (76.min. - k.)
Żółte kartki: Grzelczak, Drągowski – Kowalski
Widzów: 10 132
Jagiellonia: Drągowski - Burliga, Guti, Wasiluk, Tomasik - Grzyb, Romanczuk – Frankowski (46' Vassiljev), Mackiewicz (73' Mystkowski) – Grzelczak (63' Świderski) - Cernych
Podbeskidzie: Zubas - Sokołowski, Piacek, Baranowski, Mójta - Kato, Sloboda – Chmiel (77' Veretilo), Możdżeń (69' Deja), Kowalski (85' Tarnowski) - Szczepaniak
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.