Minęła XXX kolejka Ekstraklasy
11.04.2016 08:00
Górnik Łęczna 0:1 Lech Poznań
Ani Górnik, ani Lech po tym meczu nie mogły zmienić już swojej sytuacji w tabeli. Gospodarze nie mieli już szans, aby awansować do grupy mistrzowskiej, a goście zapewnili sobie w niej obecność już wcześniej. Nie brakowało jednak emocji w tym pojedynku. Już w 5. minucie Nicki Bille Nielsen powinien wykorzystać błąd Tomasza Nowaka, ale napastnik lechitów nie potrafił pokonać Sergiusza Prusaka. Następnie przy wyprowadzaniu piłki pomylił się golkiper łęcznian, jednak szybko się zrehabilitował, ponieważ najpierw obronił strzał rywala, a później kolejny przeciwnik posłał futbolówkę w trybuny. Niedługo przed przerwą duński snajper w końcu wpisał się na listę strzelców. Duńczyk otrzymał świetnie podanie od Karola Linnetiego i sfinalizował całą akcję. W drugiej połowie do głosu doszli zawodnicy „Dumy Lubelszczyzny”, ale świetnie spisywał się Jasmin Burić, który zachował czyste konto. „Kolejorz” zwyciężył 1:0.
Bramki: Bille Nielsen (41. min.)
Żółte kartki: Tymiński, Pruchnik
Widzów: 6 247
Górnik: Prusak - Mierzejewski, - Pruchnik, Bozić, Leandro - Nowak (65’ Bogusławski), Tymiński - Bonin, Pitry (65’ Świerczok), Piesio - Śpiączka (72’ Sasin)
Lech: Burić - Kędziora, Kamiński, Arajuuri, Kadar - Trałka, Tetteh - Jevtić (90’ Volkov), Linetty (90’ Kurbiel), Gajos – Bille Nielsen (80’ Jóźwiak)
Korona Kielce 2:1 Górnik Zabrze
Korona miała nikłe szanse, aby awansować do grupy mistrzowskiej. Kielczanie musieli zwyciężyć z Górnikiem Zabrze i liczyć na to, iż swoich pojedynków nie wygrają Lechia Gdańsk, Wisła Kraków oraz Podbeskidzie Bielsko-Biała. Gospodarze od początku wzięli się do pracy. Już w 4. minucie objęli prowadzenie. Najpierw Elhadji Diaw trafił w poprzeczkę, później Łukasz Sierpina wycofał futbolówkę do Vlastimira Jovanocivia, a ten uderzył z całej siły i strzelił gola. Następnie bliscy wyrównania byli górnicy, ale strzał Rafała Kurzawy świetnie wybronił Dariusz Trela. Co się odwlecze, to nie uciecze. Jeszcze przed przerwą zabrzanie zdobyli bramkę. Roman Gergel wycofał piłkę do Mariusza Przybylskiego, a ten huknął zza pola karnego i wpisał się na listę strzelców. Niewiele by brakowało, a podopieczni Marcina Brosza do przerwy schodziliby przegrywając, ponieważ bliscy pokonania jego bramkarza byli Jose Kante i Szymon Skrzypczak. W drugiej połowie tempo spotkania siadło. Dopiero w ostatnim kwadransie „Scyzoryki” wrzucili wyższy bieg. Koroniarze mogli cieszyć się z trzech punktów dzięki Siergiejowi Pylypczukowi, który ustalił końcowy rezultat meczu. „Złocisto-krwiści” nie dostali się jednak do czołowej ósemki Ekstraklasy.
Bramki: Jovanović (7. min.), Pylypczuk (77. min.) – Przybylski (40. min.)
Żółte kartki: Danch, Kopacz, Skrzypczak, Madej
Widzów: 8 467
Korona: Trela - Rymamiak, Dejmek, Diaw, Sylwestrzak - Pylyczuk (80' Gabovs), Jovanović, Grzelak (60' Cebula), Aankour, Sierpina (53' Zając) – Cabrera
Górnik: Kasprzik - Golański, Kopacz, Danch, Kallaste - Gergel (81' Cerimagic), Oss, Przybylski, Kurzawa (69' Madej), Skrzypczak (78'Korzym) - Kante
Lechia Gdańsk 2:0 Ruch Chorzów
Lechia rozpoczęła spotkanie z wysokiego „C”. Milos Krasić zdecydował się indywidualną akcję, minął kilku zawodników, zagrał do kolegi z drużyny, ale zaraz znów miał futbolówkę przy nodze, tylko tym razem został sfaulowany w polu karnym i sędzia podyktował jedenastkę. Rzut karny pewnie egzekwował Sebastian Mila. Odpowiedzieć Ruchu mogła być błyskawiczna, ale piłka po strzale Patryka Lipskiego minimalnie minęła słupek. Po pół godzinie gry, doskonale interweniował Matus Putnocky, który skrócił kąt Lukasowi Haraslimowi i nie pozwolił przeciwnikowi strzelić gola głową. W 34. minucie „Biało-zieloni” dopięli jednak swego i zdobyli drugą bramkę. Doskonale obrońcom urwał się Flavio Paixao. Portugalczyk popisał się świetnym wyszkoleniem technicznym i wpisał się na listę strzelców. W drugiej odsłonie oglądaliśmy jedną groźną akcję, którą stworzył były legionista – Łukasz Moneta. Skrzydłowy przegrał jednak pojedynek najpierw z golkiperem, a następnie z Rafałem Janickim.
Bramki: Mila (8. min. – k.), F. Paixao (34. min.)
Żółte kartki: Janicki, Wawrzyniak
Widzów: 19 368
Lechia: Milinković-Savić – Janicki, Maloca, Wawrzyniak – Haraslin (60’ Stolarski), Mila (68’ Kovacević), Krasić (85’ Wojtkowiak), Chrapek, Peszko – F. Paixao
Ruch: Putnocky – Konczkowski, Grodzicki, Szyndrowski, Oleksy – Surma, Iwański (46’ Hanzel) – Mazek (59’ Moneta), Lipski, Podgórski – Efir (73’ Siedlik)
Piast Gliwice 2:0 Jagiellonia Białystok
Na początku meczu obydwie drużyny oddały kilka strzałów na bramkę rywali, ale żadne uderzenie nie sprawiło większego zagrożenia ani jednemu, ani drugiemu bramkarzowi. Dopiero w 37. minucie piłka wpadła do siatki bramkarza gości. Bartosz Szeliga ścigał się o futbolówkę z Igorem Tarasovsem. Pomocnik wygrał pojedynek biegowy z przeciwnikiem i pokonał Krzysztofa Barana. W odróżnieniu od wyżej wymienionych konfrontacji więcej ciekawych akcji oglądaliśmy w tym spotkaniu w drugiej połowie. Niedługo po przerwie na listę strzelców mógł wpisać się Mateusz Mak, ale z ostrego kąta nie był w stanie precyzyjnie przymierzyć. Drugiego gola dla wiceliderów Ekstraklasy zdobył Martin Nespor. To pierwsze trafienie napastnika Piasta w 2016 roku. Kamil Vacek posłał centrę z rzutu rożnego, a czeski napastnik uderzył głową i tablica świetlna wskazywała wynik 2:0 dla gliwiczan.
Bramki: Szeliga (37. min.), Nespor (66. min.)
Żółte kartki: Mraz, Pietrowski – Grzyb, Góralski
Widzów: 5 431
Piast: Szmatuła – Mraz, Korun, Hebert, Pietrowski - Szeliga, Murawski, Vacek, Mak (74’ Jankowski), Badia (59’ Bukata) – Nespor (81’ Zivec)
Jagiellonia: Baran - Burliga, Guti, Tarasovs (74’ Szymonowicz), Tomasik – Grzyb (79’ Grzelczak), Góralski - Cernych, Vassiljev, Mackiewicz – Świderski (46’ Mystkowski)
Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0 Termalica Bruk-Bet Nieciecza
W pierwszej połowie spotkania oglądaliśmy bardzo wyrównany pojedynek. Jedna i druga drużyna tworzyła sobie ciekawe sytuacje do zdobycia bramki. Gole jednak oglądaliśmy dopiero po przerwie. W 54. minucie na raty uderzał Adam Mójta. Lewy obrońca Podbeskidzia dwa razy trafiał w Sebastiana Ziajkę, ale drugi rykoszet okazał się kluczowy, ponieważ po nim piłka wpadła do siatki Termaliki. Gospodarze nie zdążyli ochłonąć z radości po objęciu prowadzenia, a Oleg Wierietiło sfaulował Tomasza Foszmańczyka i został wykluczony z boiska za drugą żółtą kartkę. Od tej pory niecieczanie byli stroną przeważającą, ale Emiljus Zubas tego dnia doskonale interweniował i zachował czyste konto. Gospodarze natomiast wyprowadzali kontrataki. Strategia bielszczan przyniosła korzyści, ponieważ po tego typu akcji zdołali jeszcze raz pokonać Sebastiana Nowaka. Autorem trafienia był Mateusz Możdżeń. Po tym starciu „Górale” mieli tyle samo punktów oraz posiadali identyczny bilans bramkowy co Ruch Chorzów. W bezpośrednich konfrontacjach między oboma zespołami dwukrotnie tablica świetlna wskazywała wynik 1:1. O ostatecznym awansie do grupy mistrzowskiej zadecydowała więc klasyfikacja fair play, w której podopieczni Roberta Podolińskiego o punkt wyprzedzali „Słoniki”.
Bramki: Mójta (54. min.), Możdżeń (80. min.)
Żółte kartki: Wierietiło, Mójta, Stefanik, Możdżeń – Fryc, Stano, Babiarz, Juhar
Czerwona kartka: Wieretiło
Widzów: 6 359
Podbeskidzie: Zubas - Wierietiło, Piacek (59' Kolcak), Baranowski, Mójta - Kato, Sloboda (76' Możdżeń) - Sokołowski, Stefanik (66' Kowalski), Chmiel - Szczepaniak
Termalica: Nowak - Ziajka, Putiwcew, Stano, Fryc - Kupczak, Babiarz (75' Kowal) - Foszmańczyk, Juhar (79' Gutkovskis), Plizga (65' Smuczyński) - Kędziora
Pogoń Szczecin 0:0 Legia Warszawa
W początkowych minutach oglądaliśmy dobre spotkanie pomiędzy tymi drużynami. Swoje akcje mieli legioniści, ale gospodarze nie próżnowali i również często gościli pod polem karnym Arkadiusza Malarza. Najlepszą sytuację zmarnował jednak Aleskandar Prijović. Adam Hlousek posłał doskonałe dośrodkowanie w „szesnastkę”, do piłki wyskoczył „Prijo”, uderzył głową, ale minimalnie chybił. W 28. minucie warszawiacy popisali się kombinacyjną akcją, idealnie wyszli spod pressingu Pogoni, finalnie Ondrej Duda zagrał do Łukasza Brozia, lecz jego strzał obronił Dawid Kudła. Z biegiem czasu tempo meczu spadało. Na boisku oglądaliśmy więcej walki niż strzałów na którąkolwiek bramkę. Warto odnotować, iż w tym starciu sędzia powinien podyktować jedenastki zarówno dla Legii jak i dla Pogoni, jednak ani razu arbiter nie użył gwizdka. W pierwszej połowie faulowany był Guilherme, a po zmianie stron piłkę ręką dotknął Artur Jędrzejczyk.
Żółte kartki: Akahoshi, Gyurcso - Rzeźniczak, Pazdan
Widzów: 14 348
Pogoń: Kudła - Frączczak, Rudol, Fojut, Nunes - Listkowski (58' Dwaliszwili), Murawski, Matras (83' Piotrowski), Gyurcso (85' Przybecki) - Akahoshi - Zwoliński
Legia: Malarz - Broź, Jędrzejczyk, Rzeźniczak (83' Bereszyński), Hlousek - Guilherme, Duda (78' Kucharczyk), Pazdan, Aleksandrow - Prijović (72' Hamalainen) - Nikolić
Wisła Kraków 1:1 Zagłębie Lubin
Wisła walczyła z Zagłębiem o awans do grupy mistrzowskiej. Po remisie z drużyną Piotra Stokowca nie zdołała jednak dostać się do czołowej ósemki. Krakowianie byli jednak na dobrej drodze, ponieważ już w 11. minucie objęli prowadzenie. Patryk Małecki wygrał pojedynek na skrzydle, dośrodkował futbolówkę w pole karne, a na piątym metrze znalazł się Rafał Boguski, który piętką pokonał Martina Polacka. „Miedziowi” zagrożenie pod bramką Michała Miśkiewicza tworzyli głównie po stałych fragmenta gry. Po jednym z nich Filip Starzyński posłał centrę na głowę Michala Papadopulosa, a napastnik nie miał już problemów z trafieniem do siatki. Gospodarze mogli jeszcze strzelić gola w tym starciu, ale Maciej Dąbrowski fenomenalnie wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Zdenka Ondraska.
Bramki: Boguski (11. min.) – Papadopulos (68. min.)
Żółte kartki: Wolski, Popović, Głowacki - Starzyński, Polacek, Todorovski, Carlos
Widzów: 23 079
Wisła: Miśkiewicz - Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok - Boguski (77' Bałaszow), Popović, Wolski, Małecki - Drzazga (61' Crivellaro), Ondrasek
Zagłębie: Polacek - Todorovski, Jach, Dąbrowski, Cotra - Ł. Piątek, Kubicki - Papadopulos (81' K. Piątek), Starzyński, Janoszka (80' Janus) - Woźniak (60' Carlos)
Śląsk Wrocław 2:1 Cracovia
Sytuacja przed tym meczem była analogiczna do spotkania Górnika Łęcznej z Lechem Poznań. Śląsk nie miał szans awansować do grupy mistrzowskiej, a Cracovia zapewniła sobie miejsce w czołowej ósemce już wcześniej. Mimo wszystko oba zespoły chciały zdobyć trzy punkty, ponieważ przy sprzyjających okolicznościach mogły znaleźć się wyżej w tabeli. Pierwsi gola strzelili goście. Mateusz Cetnarski wykorzystał gapiostwo defensywy rywali i pokonał golkipera gospodarzy. „Pasy” dominowały w pierwszej połowie, choć niedługo przed przerwą dwie dogodne okazje zmarnował Bence Mervo. Do trzech razy sztuka. Węgier nie załamał się i w 71. minucie wykorzystał błąd Grzegorza Sandomierskiego. Golkiper „wypluł” futbolówkę po strzale Ryoty Morioki, a węgierski napastnik skutecznie dobił i po raz pierwszy w Ekstraklasie wpisał się na listę strzelców. W doliczonym czasie gry, japoński rozgrywający z łatwością minął Piotra Polczaka i ustalił końcowy rezultat. Wrocławianie zwyciężyli z drużyną Jacka Zielińskiego 2:1.
Bramki: Mervo (71. min.), Morioka (90. min) – Cetnarski (12. min.)
Żółte kartki: Pawelec, Dwali, Paraiba, Hołota, Halteley - Polczak
Widzów: 9 347
Śląsk: Abramowicz - Pawelec, Celeban, Dwali, Dudu - Pich (90' Grajciar), Hateley, Hołota, Dankowski (64' Kiełb), Morioka (90' Kokoszka) - Mervo
Cracovia: Sandomierski - Wołąkiewicz, Bejan (52' Zejdler), Polczak, Jaroszyński - Budziński, Covilo - Kapustka, Cetnarski, Jendrisek - Vestenicky (60' Diabang)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.