Minęła XXXII kolejka Ekstraklasy
21.04.2016 19:31
Cracovia 1:0 Zagłębie Lubin
Cracovia przed tym spotkaniem osiągnęła serię sześciu meczów bez zwycięstwa. Po raz ostatni „Pasy” schodziły z boiska z trzema punktami 2 marca po meczu z Ruchem Chorzów. Obydwie drużyny w pierwszej połowie zagroziły swoim rywalom po stałych fragmentach gry. Fenomenalnie jednak przy strzałach z główki zachował się najpierw Martin Polacek, a później Grzegorz Sandomierski. Motorem napędowym gospodarzy był Bartosz Kapustka, który jeszcze przed przerwą próbował pokonać lubińskiego golkipera. Pomocnik krakowian sam nie wpisał się na listę strzelców, lecz to on wypracowywał kolejne okazje dla podopiecznych Jacka Zielińskiego. Reprezentant Polski w 60. minucie popisał się fantastycznym rajdem na lewym skrzydle, wycofał futbolówkę do Erika Jendriska, a Słowak zdecydował się na strzał. Uderzenie napastnika zostało zablokowane ręką przez Adriana Rakowskiego i arbiter wskazał na „wapno”. Jedenastkę pewnie egzekwował Mateusz Cetnarski. Krakowski zespół mógł zdobyć kolejną bramkę, lecz z kilku metrów pomylił się Tomas Vestenicky po zagraniu Mateusza Wdowiaka.
Bramki: Cetnarski (62. min. - k.)
Żółte kartki: Jaroszyński, Deleu - Rakowski
Widzów: 6708
Cracovia: Sandomierski - Wójcicki (59’ Deleu), Wołąkiewicz, Bejan, Jaroszyński - Wdowiak (65’ Zjawiński), Covilo, Kapustka, Cetnarski (88’ Dialiba), Jendrisek - Vestenicky
Zagłębie: Polacek - Zbozień, Guldan, Dąbrowski, Cotra - Woźniak (85’ Błąd), Rakowski (80’ Papadopulos), Kubicki, Starzyński, Janoszka (63’ Carlos) – K. Piątek
Lech Poznań 2:2 Piast Gliwice
W Poznaniu oglądaliśmy najlepszy mecz w tej kolejce. Spotkanie rozpoczęło się od mocnego ciosu lechitów. Szymon Pawłowski podał piłkę ze skrzydła do Darko Jevticia. Pomocnik Lecha walczył z dwoma rywalami, ale w odpowiednim momencie z pomocą przybiegł mu Karol Linetty, który precyzyjnym strzałem wpisał się na listę strzelców. Piast mógł szybko odpowiedzieć, ale uderzenie Josipa Barisicia instynktownie obronił Jasmin Burić. W 31. minucie meczu strzelec pierwszego gola dla gospodarzy był bliski zdobycia swojej drugiej bramki w tym starciu. Reprezentant Polski kropnął ze skraju pola karnego, ale trafił jedynie w poprzeczkę. Chwilę później zdecydował się na jeszcze jedno kropnięcie, lecz tę próbę sparował Jakub Szmatuła. Jednakże bramkarz odbił futbolówkę prosto pod nogi Nickiego Bille Nielsena i zespół Jana Urbana prowadził 2:0. Po przerwie natomiast do odrabiania strat wzięli się goście. Niedługo po zmianie stron Kamil Vacek fantastycznie dograł do Sasy Zivca, a ten pokonał golkipera poznaniaków. Goście nabrali nowych sił, a czeski rozgrywający stał się głównym aktorem spektaklu na Inea Stadion. Czech najpierw zaliczył asystę drugiego stopnia przy pięknym trafieniu Patrika Mraza, a następnie został usunięty z boiska za faul na Dawidzie Kownackim. Mimo że mistrz Polski grał ponad kwadrans w przewadze, nie potrafił przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.
Bramki: Linetty (6. min.), Nielsen (38. min.) – Zivec (51. min.), Mraz (61. min.)
Żółte kartki: Tetteh, Kadar, Arajuuri
Czerwona kartka: Vacek
Widzów: 10 289
Lech: Burić - T Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Kadar - Trałka (68’ Kownacki), Tetteh - Jevtić (81’ Gajos), Linetty, Pawłowski - Nielsen
Piast: Szmatuła - Mraz, Korun, Hebert, Mokwa - Szeliga (46’ Nespor), Murawski, Vacek, Bukata - Zivec (82’ Mak) - Barisić (74’ Jankowski)
Lechia Gdańsk 2:0 Pogoń Szczecin
Lechia już w 9. minucie objęła prowadzenie. Jakub Wawrzyniak dośrodkował piłkę z lewej strony boiska, Flavio Paixao przyjął ją będąc odwrócony od bramki, piłka mu delikatnie odskoczyła, więc postanowił uderzyć ją z przewrotki. Tym razem Portugalczyk zamiast strzelić gola, jak w spotkaniu z Zagłębiem Lubin, przez przypadek podał do Milosa Krasicia, a ten nie miał już problemów z pokonaniem Dawida Kudły. „Biało-zieloni” nie dali rozwinąć skrzydłem swoim rywalom, a sami oddawali groźne uderzenia na bramkę Pogoni. Szczęścia próbowali Sebastian Mila z rzutu wolnego oraz Michał Chrapek i Aleksandar Kovacević z dystansu. W 66. minucie spotkania kapitan gospodarzy dośrodkował z rzutu rożnego, a w powietrzu najlepiej odnalazł się Grzegorz Wojtkowiak, który precyzyjną główką wpisał się listę strzelców. Dla ex-reprezentanta Polski był to pierwszy mecz w pełnym wymiarze czasowym od lutego. Goście mieli szansę na honorowe trafienie, ale Vanja Milinković-Savić zatrzymał najlepszego strzelca drużyny Czesława Michniewicza – Rafała Murawskiego. Po końcowym gwizdku tablica świetlna pokazywała wynik 2:0 dla zespołu z Trójmiasta.
Bramki: Krasić (9. min.), Wojtkowiak (66. min.)
Żółte kartki: Maloca - Zwoliński
Widzów: 10 181
Lechia: Milinković-Savić –Kovacević, Maloca, Wojtkowiak, Wawrzyniak – F. Paixao, Chrapek (59’ Stolarski), Mila (69’ Haraslin), Krasić (76’ Łukasik), Peszko – Kuświk
Pogoń: Kudła –Frączczak, Rudol, Czerwiński, Fojut (46’ Zwoliński), Nunes –Akahoshi, Murawski, Piotrowski (68’ Listkowski), Gyurcso –Dwaliszwili (69’ Kort)
Ruch Chorzów 0:0 Legia Warszawa
Legia wywiozła punkt z Chorzowa, choć z przebiegu meczu to piłkarze Ruchu byli bardziej zniesmaczeni po tym remisie niż „Wojskowi”. Warszawiacy dobrze rozpoczęli to spotkanie. Dwa razy Aleksandar Prijović mógł, a nawet powinien strzelić gola po podaniach Nemanji Nikolicia, lecz dwukrotnie przegrał pojedynek z Matusem Putnockim. Przy jego drugiej próbie do dobitki złożył się jeszcze Michaił Aleksandrow, ale piłkę z bramki wybił były legionista – Mateusz Cichocki. Spore problemy obrońcom gości sprawiał Łukasz Moneta, który do niedawna sam występował przy Łazienkowskiej 3. Pierwsza połowa była jednak pod dyktando stołecznej ekipy i nie zapowiadało się, aby w drugiej odsłonie starcia wydarzenia na boisku miałyby przyjąć zupełnie inny kierunek. A jednak chorzowianie zaatakowali wicemistrzów Polski świeżo po wznowieniu gry. Sam Mariusz Stępiński oddał trzy uderzenia. Najpierw napastnik „Niebieskich” nieznacznie się pomylił po główce, potem w ekwilibrystyczny sposób chciał zaskoczyć Arkadiusza Malarza, a później snajper przeniósł futbolówkę nad poprzeczkę po świetnym dograniu ze skrzydła. Fantastyczną okazję miał również wspomniany Moneta, ale w sytuacji sam na sam z golkiperem podjął złą decyzję. Słowackiego golkipera gospodarzy pokonać próbowali jeszcze Kasper Hamalainen i Jakub Rzeźniczak, ale żaden z nich nie zdołał wpisać się na listę strzelców.
Żółte kartki: Grodziski - Borysiuk
Widzów: 8300
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Koj - Podgórski, Surma, Hanzel, Moneta - Lipski - Stępiński (90’ Efir)
Legia: Malarz - Bereszyński (81’ Broź), Jędrzejczyk, Rzeźniczak, Hlousek - Aleksandrow (62’ Hamalainen), Borysiuk, Guilherme, Kucharczyk - Prijović, Nikolić
Górnik Łęczna 0:3 Wisła Kraków
Górnik nie potrafił przeciwstawić się Wiśle w żaden sposób. Nie zagroził praktycznie w ogóle swojemu przeciwnikowi, a nie potrafił również zablokować dostępu do swojego pola karnego. Grę gości reżyserował Rafał Wolski, który kilka razy w pierwszej połowie posyłał wyśmienite centry w „szesnastkę” Sergiusza Prusaka. Po jednym z nich Zdenek Ondrasek oddał strzał głową, ale jego próbę obronił golkiper łęcznian. W 66. minucie „Wolak” został sfaulowany przez Radosława Pruchnika i sędzia wskazał na „wapno”. Jedenastkę skutecznie egzekwował Denis Popović. Drugiego gola również wypracował były legionista. Pomocnik wyprowadził kontrę krakowian, próbował zagrywać do czeskiego napastnika, ale podanie przeciął Łukasz Bogusławski i zaliczył samobójcze trafienie. Ostatnia bramka dla „Białej Gwiazdy” również wpadła po rzucie karnym. Witalij Bałaszow został nieprzepisowo zatrzymany przez bramkarza „Dumy Lubelszczyzny”, a precyzyjne uderzenie z jedenastu metrów oddał „Kobra”.
Bramki: Popović (68. min. – k.), Bogusławski (75. min. – sam.), Ondrasek (90. min. – k.)
Żółte kartki: Nowak (rezerwowy), Nikitović, Sasin - Popović
Widzów: 3632
Górnik: Prusak - Sasin, Pruchnik, Bozić, Bogusławski, Leandro - Bonin, Bednarek (83' Danielewicz), Nikitović (80' Świerczok), Piesio (83' Pitry) - Śpiączka
Wisła: Miśkiewicz - Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok - Małecki, Popović, Boguski (90’ Cywka), Guerrier (90’ Bałaszow) - Wolski (83' Brlek) - Ondrasek
Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:0 Korona Kielce
W Niecieczy oglądaliśmy chaotyczną i nudną grę w wykonaniu obu ekip. Stroną dominującą była jednak Termalica, ale w swoich akcjach ograniczyła się zazwyczaj do strzałów z dystansu. Bardzo dobrą okazję do strzelenia gola miał Patryk Fryc. Obrońca chciał wykorzystać błąd Dariusza Treli, po kropnięciu Patrika Misaka, ale golkiper kielczan zdążył się zrehabilitować przy dobitce rywala. Szczęścia próbował również Tomasz Foszmańczyk, lecz i on nie zdołał skierować futbolówki do siatki na kwadrans przed zakończeniem spotkania. Jednakże najlepszych sytuacji nie wykorzystał Wojciech Kędziora. Napastnik najpierw nie sięgnął piłki po bardzo dobrej centrze, a następnie nie był w stanie trafić do pustej bramki. Los mógł pokarać gospodarzy za nieskuteczność, ponieważ Vladislavs Gabovs, w doliczonym czasie meczu powinien pokonać Sebastiana Nowaka po uderzenie z głowy, ale finalnie nie wpisał się na listę strzelców.
Żółte kartki: Diaw, Fertovs
Widzów: 2331
Termalica: Nowak - Ziejka, Putiwcew, Stano, Fryc - Jarecki (90' Sołdecki), Pleva, Kupczak, Biskup (70' Plizga), Misak (60' Foszmańczyk) - Kędziora
Korona: Trela - Rymaniak, Dejmek, Diaw, Sylwestrzak - Pylypchuk (80' Gabovs), Fertovs, Grzelak, Sierpina (65' Marković), Cebula (70' Pawłowski) - Cabrera
Śląsk Wrocław 3:1 Jagiellonia Białystok
Zaczęło się od błędu Jacka Góralskiego. Pomocnik Jagiellonii niedaleko swojego pola karnego podał piłkę wprost pod nogi Roberta Picha. Skrzydłowy rywali popędził skrzydłem, dojrzał wbiegającego Bence Mervo i Węgier po dokładnym dograniu nie miał już problemów z pokonaniem Bartłomieja Drągowskiego. Błąd porównywalny do pomocnika „Jagi” popełnił Mateusz Abramowicz przy centrze z prawej strony boiska. Golkiper źle chwycił futbolówkę, wykorzystał ten fakt Konstantin Vassiljev doprowadzając do remisu. Błyskawicznie próbowali odpowiedzieć wrocławianie, ale strzał Toma Hateleya, a następnie wspomnianego Picha świetnie sparował „Drążek”. W 35. minucie spotkania węgierski snajper jednak drugi raz wpisał się na listę strzelców. Napastnik zachował zimną krew w polu karnym, oddał niesygnalizowany strzał i zanotował kolejne trafienie. Gospodarze szukali sposobu, aby wyrównać, ale dobrze w bramce sprawował się śląski golkiper, który najwyraźniej zapomniał o pomyłce z pierwszej połowy. Końcowy rezultat ustalił Ryota Morioka. Japończyk huknął nie do obrony z dwudziestu metrów i podopieczni Mariusza Rumaka wygrali 3:1 z białostoczanami.
Bramki: Mervo (14. min., 35. min.), Morioka (72. min.) – Vassiljev (20. min.)
Żółte kartki: Tomasik, Romanchuk
Widzów: 6504
Śląsk: Abramowicz – Zieliński, Celeban, Kokoszka, Dvali – Hateley, Gecov (71’ Hołota) – Pich (90’ Gosztonyi), Grajciar (88’ Dankowski), Morioka – Mervo
Jagiellonia: Drągowski – Grzyb (80’ Frankowski), Guti, Szymonowicz, Tomasik – Romanchuk, Góralski (46’ Alvarinho) – Burliga, Vassiljev, Cernych – Grzelczak (46’ Mystkowski)
Górnik Zabrze 1:0 Podbeskidzie Bielsko-Biała
Minęły zaledwie dwa spotkania rundy finałowej, a Podbeskidzie z dziewiątego miejsca w tabeli spada na czternastą lokatę. Bielszczanie mają już tylko trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Kluczowa akcja w spotkaniu z Górnikiem została rozegrana w 33. minucie. Armin Cerimagić popędził lewym skrzydłem, minął dwóch przeciwników, zacentrował w pole karne, a piłka odbiła się od Adama Mójty i wpadła do bramki. Defensywa gości popełnia więcej błędów w tym starciu. Niedługo po wznowieniu gry po przerwie Anton Sloboda podał futbolówkę wprost pod nogi Jose Kante. Hiszpański napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam z Emiljusem Zubasem, ale nie zdołał go pokonać. Snajper oddał dwa strzały, ale za każdym razem trafiał w golkipera. W końcu do głosu doszli podopieczni Roberta Podolińskiego, lecz jego zawodnicy gdy uderzali albo mierzyli w poprzeczkę, albo bronił Grzegorz Kasprzik, albo fatalnie pudłowali. W ten oto sposób zabrzanie zwyciężyli w swoim pierwszym pojedynku w 2016 roku.
Bramki: Mójta (33. min. - sam.)
Żółte kartki: Przybylski - Kowalski, Chmiel
Widzów: 7968
Górnik: Kasprzik - Matuszek, Danch, Kopacz, Oss, Kallaste - Przybylski, Kurzawa (73' Kwiek) - Cerimagić (73' Janota), Gergel - Kante (90' Steblecki)
Podbeskidzie: Zubas - Wieritiło (28' Kowalski), Baranowski, Piacek (29' Kolcak), Mójta - Sokołowski, Kato, Sloboda, Chmiel - Możdżeń (73' Stefanik) - Szczepaniak
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.