Minęła XXXV kolejka Ekstraklasy
10.05.2016 09:02
Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 Korona Kielce
Podbeskidzie nie wygrało jeszcze żadnego meczu w rundzie finałowej. Nie udało im się również zwyciężyć z Koroną. Dodatkowo kielczanie w całym spotkaniu byli lepszą drużyną niż bielszczanie. Goście stworzyli sobie dogodne okazje do zdobycia bramki, ale do siatki trafili dopiero pod koniec pierwszej połowy. W 44. minucie koroniarze wykonywali rzut rożny. Do centry z kornera najpierw doszedł Radosław Dejmek, lecz jego uderzenie zostało zablokowane, do strzału natychmiast złożył się Kamil Sylwestrzak, ale futbolówkę za linii bramkowej wybił Emiljus Zubas. „Scyzoryki” finalnie cieszyli się jednak z objęcia prowadzenie, bo dobitka Łukasza Sekulskiego nie pozostawiła już żadnych złudzeń i arbiter wskazał na środek boiska. Piłkarze Marcina Brosza nie poprzestawali na tych atakach. W pewnym momencie mieli ułatwione zadanie, bo Oleg Wierietiło musiał opuścić plac gry, za otrzymanie dwóch żółtych kartek. Niedługo po tym wydarzeniu kontrę wyprowadził Łukasz Sierpina. Pomocnik zagrał do niepilnowanego Vladislavsa Gabovsa. Jednakże Łotysz nie wykorzystał stuprocentowej sytuacji, ponieważ zdołał trafić jedynie w słupek. Wspomniana sytuacja będzie śniła się „Złocisto-krwistym”, bowiem w doliczonym czasie gry gola strzelił Paweł Baranowski, który zapewnił gospodarzom jeden punkt w tabeli.
Bramki: Baranowski (90. min.) – Sylwestrzak (44. min.)
Żółte kartki: Kowalski, Wierietiło – Sylwestrzak
Czerwona kartka: Wierietiło (dwie żółte kartki)
Widzów: 5 888
Podbeskidzie: Zubas - Werietiło, Piacek, Baranowski, Mójta - Kowalski, Kato, Sloboda (72' Kołodziej), Tarnowski (46' Stefanik), Możdżeń - Demjan
Korona: Trela - Rymaniak, Diaw, Dejmek, Sylwestrzak - Pyłypczuk, Grzelak, Jovanović, Pawłowski (79' Sierpina), Fertovs (64' Aankour) - Sekulski (56' Gabovs)
Wisła Kraków 1:0 Jagiellonia Białystok
- Nie takie były cele, ale życie trochę zweryfikowało nasze plany. Nie ma co ukrywać, cieszymy się z tego, iż jesteśmy bezpieczni i będziemy walczyć o to, żeby wygrać tę grupę – powiedział po spotkaniu bohater Wisły, Paweł Brożek. Napastnik zdobył jedyną bramkę w tym starciu po podaniu Patryka Małeckiego. Gol snajpera zapewnił wiślakom utrzymanie w Ekstraklasie. Zawodnik w 60. minucie był jeszcze faulowany w polu karnym przez Bartłomieja Drągowskiego, ale arbiter techniczny, który zastąpił Jarosława Przybyła w trakcie meczu, nie podyktował jedenastki. Piłkarze „Jagi” mogli doprowadzić do wyrównania, lecz doskonałe sytuacje zmarnowali Przemysław Frankowski oraz Łukasz Burliga. Pomocnik przegrał pojedynek z Michałem Miśkiewiczem w pierwszej połowie, a ex-gracz „Białej Gwiazdy” fatalnie z pudłował z kilku metrów.
Bramki: Brożek (25. min.)
Żółte kartki: Bartosz, Ondrasek - Burliga, Grzyb, Szymonowicz
Widzów: 10 565
Wisła: Miśkiewicz - Bartosz, Guzmics, Sadlok, Cywka - Boguski (80' Drzazga), Mączyński, Wolski (72' Popović), Małecki - Brożek (85' Uryga), Ondrasek
Jagiellonia: Drągowski - Burliga, Guti, Szymonowicz, Tomasik - Grzyb (82' Grzelczak), Romańczuk - Frankowski (46' Świderski), Vassiljev, Mackiewicz (68' Mystkowski) - Cernych
Śląsk Wrocław 2:1 Termalica Bruk-Bet Nieciecza
Termalica mogła objąć prowadzenie już w 11. minucie. Martin Juhar dośrodkowywał piłkę z rzutu wolnego, a do centry idealnie wyskoczył Mateusz Kupczak, który zdołał trafić jedynie w poprzeczkę po strzale z główki. Niedługo później z gola cieszyli się piłkarze Śląska. Ryota Morioka uderzył zza pola karnego i pokonał Sebastiana Nowaka. Japończyk sprawiał jeszcze mnóstwo problemów defensywie beniaminka Ekstraklasy, ale nie zdołał ponownie wpisać się na listę strzelców. W drugiej odsłonie nie upłynął kwadrans gry, a futbolówkę do własnej siatki skierował Lasza Dwali. To nie było jednak jedyne samobójcze trafienie w tym spotkaniu. Patryk Fryc również podzielił los wrocławskiego obrońcy i finalnie piłkarze Mariusza Rumaka wygrali ze „Słonikami” 2:1.
Bramki: Morioka (18. min.), Fryc (86. min. - sam.) – Dwali (62. min. - sam.)
Żółte kartki: Morioka, Zieliński – Sołdecki, Kupczak
Widzów: 11 397
Śląsk: Abramowicz – Zieliński, Celeban, Kokoszka, Dvali – Gecov, Hateley – Grajciar (80’ Kiełb), Morioka, Pich (89’ Hołota) – Biliński (56’ Mervo)
Termalica: Nowak – Putiwcew, Sołdecki, Stano, Ziajka (46’ Plizga) – Babiarz, Kupczak – Fryc, Foszmańczyk, Juhar (75’ Gustkovskis) – Nikolić (65’ Kędziora)
Górnik Łęczna 0:0 Górnik Zabrze
Kilka dni przed meczem dwóch Górników, z posady szkoleniowca „Dumy Lubelszczyzny” zrezygnował Jurij Szatałow. Rosjanin był najdłużej pracującym trenerem w Ekstraklasie, tłumaczył, iż podjął tę decyzję dla dobra drużyny. Jego obowiązki przejął dotychczasowy asystent Andrzej Rybarski. Gdy rozpoczęło się spotkanie, lepiej prezentowali się zabrzanie. Piłkarze Jana Żurka nie potrafili jednak pokonać golkipera łęcznian, który bronił strzały chociażby Jose Kante lub Rafała Kurzawy. W 66. minucie losy pojedynku mogły obrać nowy kierunek. Bartosz Kopacz sfaulował Przemysława Pitrego w polu karnym i arbiter wskazał na „wapno”. Jedenastkę egzekwował Bartosz Śpiączka. Kiedy napastnik gospodarzy podchodził do piłki, Sergiusz Prusak odwrócił się do swojej bramki, ponieważ nie mógł patrzeć na boiskowe wydarzenia. Sędzia użył gwizdka, snajper ruszył do futbolówki, uderzył, ale świetnie jego intencje przeczytał Grzegorz Kasprzik. – Grałem ze „Śpioną” we Flocie Świnoujście. Jak zobaczyłem, że podchodzi do karnego, to przypomniało mi się, że na treningach na dziesięć jego jedenastek, broniłem dziewięć. On chyba o tym zapomniał – cieszył się bramkarz „Trójkolorowych”. Starcie zakończyło się bezbramkowym remisem i obie ekipy wciąż muszą martwić się, czy zdołają utrzymać się w Ekstraklasie.
Żółte kartki: Świerczok, Mierzejewski – Kopacz, Oss
Widzów: 5 415
Górnik Łęczna: Prusak – Sasin, Pruchnik, Bozić, Leandro – Bonin (89’ Mierzejewski), Szmatiuk, Bednarek, Nowak, Śpiączka (71’Piesio) – Pitry (78’ Świerczok)
Górnik Zabrze: Kasprzik – Matuszek, Kopacz, Danch, Oss, Kallaste – Gergel (85’ Skrzypczak), Przybylski, Kurzawa, Cerimagić – Kante (76’ Steblecki)
Lechia Gdańsk 2:1 Ruch Chorzów
Ruch w pierwszej połowie został absolutnie zdominowany przez rywali. „Niebiescy” stworzyli sobie jedną groźną sytuację w tym okresie. Mariusz Stępiński uderzył głową po dośrodkowaniu z prawej strony, ale nie zdołał pokonać Vanji Milinkovicia-Savicia. W 25. minucie gdańszczanie strzelili gola. Świetną akcją na skrzydle popisał się Milos Krasić. Pomocnik zacentrował w pole karne, a futbolówka trafiła do Grzegorza Kuświka, który skierował ją do siatki. Chwilę później Serb zagrał do Flavio Paixao. Portugalczyk zgubił po drodze Michała Koja i podwyższył prowadzenie „Biało-zielonych”. Obrońca chorzowian nie będzie chętnie wspominał tego spotkania. Zawinił przy dwóch golach, a w doliczonym czasie gry został wykluczony z boiska za brutalny faul. Piłkarze Waldemara Fornalika zdobyli honorową bramkę. Na listę strzelców wpisał się Tomasz Podgórski. Asystę przy jego trafieniu zanotował Łukasz Moneta. Były legionista mógł jeszcze doprowadzić do wyrównania, ale piłka po jego strzale wylądowała na poprzeczce. – W środę z Legią tak nie możemy grać. To zbyt klasowy rywal. Takie błędy jak w drugiej połowie, od razu mogą przynieść surowe konsekwencje – mówił po meczu Sebastian Mila.
Bramki: Kuświk (25. min.), F. Paixao (35. min.) – Podgórski (56. min.)
Żółte kartki: Milinković-Savić – Stępiński, Grodzicki, Lipski
Czerwona kartka: Koj (faul)
Widzów: 13 005
Lechia: Milinković-Savić – Wojtkowiak, Janicki, Maloca, Wawrzyniak – Chrapek (73’ Gerson), Krasić (82’ Haraslin), Mila (69’ Kovacević), Peszko – F. Paixao, Kuświk
Ruch: Putnocky – Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Koj – Surma, Hanzel – Podgórski (74’ Bargiel), Lipski, Moneta (85’ Efir) – Stępiński
Cracovia 2:0 Lech Poznań
Piłkarze Jacka Zielińskiego od samego początku zaatakowali lechitów. Taktyka ta przyniosła efekt już w 14. minucie. Mateusz Cetnarski dograł futbolówkę z prawego skrzydła do Erika Jendriska, a napastnik Cracovii wpisał się na listę strzelców. Goście próbowali odpowiedzieć swoim rywalom strzałami z dystansu. Najpierw na bramkę Grzegorza Sandomierskiego huknął Karol Linetty, następnie Szymon Pawłowski. Golkiper gospodarzy świetnie jednak sparował piłkę przy obydwu uderzeniach. Jasmin Burić natomiast nic nie potrafił zrobić przy bombie Marcina Budzińskiego. Pomocnik krakowskiego zespołu zdjął pajęczynkę z okienka i Lech przegrywał już 0:2. Zawodnicy Jana Urbana rzucili się do odrabiania strat, lecz golkiper gospodarzy bronił w takim transie, iż nie dał się pokonać nawet Florinowi Bejanowi, który o mały włos nie zaliczył samobója. Honorową bramkę dla poznaniaków mogli zdobyć Maciej Gajos i Abdul Aziz Tetteh, lecz pierwszy z nich trafił w poprzeczkę po rzucie wolnym, a drugi spudłował z najbliższej odległości.
Bramki: Jendrisek (14. min.), Budziński (43. min.)
Żółte kartki: Deleu, Bejan - Gajos, Kamiński
Widzów: 10 586
Cracovia: Sandomierski - Deleu, Bejan, Wołąkiewicz, Jaroszyński - Budziński, Covilo - Wójcicki, Cetnarski (85’ Zjawiński), Kapustka (80’ Vestenicky) - Jendrisek (90’ Wdowiak)
Lech: Burić - Ceesay (87’ Gumny), Kadar, Kamiński, Wołkow - Linetty (69’Jóźwiak), Tetteh - Lovrencsics, Jevtić (46’ Robak), Pawłowski - Gajos
Pogoń Szczecin 1:3 Zagłębie Lubin
Mecz tak naprawdę rozpoczął się w drugiej połowie, a dokładniej w 52. minucie kiedy Jakub Słowik wybronił strzał z dystansu Filipa Starzyńskiego. Niedługo później Pogoń przeprowadziła kontratak. Ricardo Nunes zagrał na prawe skrzydło do Miłosza Przybeckiego. Pomocnik został za mocno wyrzucony tym podaniem, więc zdecydował się oddać futbolówkę Afrykańczykowi, a ten momentalnie uderzył i strzelił gola dla „Portowców”. Podrażnieni lubinianie odpowiedzieli po niecałych 180. sekundach. Łukasz Janoszka dośrodkował futbolówkę z lewego skrzydła, a skuteczną główką w polu karnym popisał się Jarosław Kubicki. Drugi cios wyprowadził chwilę później Arkadiusz Woźniak, a finalnie gospodarzy dobił Łukasz Piątek. Zanim jednak wychowanek Polonii Warszawa trafił do siatki, zawodnicy Czesława Michniewicza mogli doprowadzić do wyrównania. Błędu Martina Polacka nie wykorzystał jednak Władimir Dwaliszwili, który nie zdołał oddać precyzyjnego strzału przy linii końcowej.
Bramki: Nunes (57. min.) – Kubicki (60. min.), Woźniak (64. min.), Ł. Piątek (88. min.)
Żółte kartki: Fojut, Matras
Widzów: 6 523
Pogoń: Słowik - Frączczak, Czerwiński, Fojut, Lewandowski (67’ Listkowski) - 7. Gyurcso (46’ Przybecki) Murawski, Matras, Dwaliszwili, Nunes - Zwoliński (46’ Akahoshi)
Zagłębie: Polacek - Todorovski, Guldan, Dąbrowski, Tosik - Woźniak, Ł. Piątek, Kubicki, Starzyński (76’ Rakowski), Janoszka (81’ Zbozień) – K. Piątek (84’ Papadopulos)
Legia Warszawa 4:0 Piast Gliwice
Legia w meczu z Piastem okazała się zespołem bardziej doświadczonym. Drużyna Stanisława Czerczesowa nie potrzebowała wielu akcji, aby aż cztery razy pokonać Jakuba Szmatułę. Pierwszy piłkę do siatki skierował Igor Lewczuk. Piast próbował szybko doprowadzić do wyrównania. Gliwiczanie przycisnęli gospodarzy, ale nie potrafili swoich okazji wykorzystać. Skuteczni natomiast okazali się być legioniści. „Wojskowi” zdobyli drugą bramę tuż przed zejściem do szatni na przerwę. Michał Kucharczyk podał do Guilherme, a Brazylijczyk precyzyjnym strzałem podwyższył prowadzenie. Po przerwie warszawiacy dołożyli kolejne dwa gole. Najpierw trafienie zaliczył Kasper Hamalainen po doskonałym dograniu „Kuchego” z zewnętrznej części stopy, a później Nemanja Nikolić egzekwował jedenastkę. Rzut karny został podyktowany za faul na „Guim”. „Niko” jeszcze znalazł się jeszcze w dwóch perfekcyjnych sytuacjach, lecz wynik nie uległ już zmianie. W ten sposób lider Ekstraklasy zwyciężył z wiceliderem 4:0.
Bramki: Lewczuk (28. min.), Guilherme (45. min.), Hamalainen (54. min.), Nikolić (70. min. – k.)
Żółte kartki: Vacek, Sapała
Widzów: 29 245
Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Lewczuk, Pazdan, Hlousek - Guilherme (73' Aleksandrow), Borysiuk, Jodłowiec (77' Vranjes), Kucharczyk (81' Masłowski) - Hamalainen - Nikolić
Piast: Szmatuła - Szeliga, Korun, Hebert, Mraz - Mak (73' Badia), Vacek (79' Sapała), Pietrowski, Zivec (56' Barisić) - Bukata - Nespor
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.