Minęła XXXVII kolejka Ekstraklasy
17.05.2016 14:00
Korona Kielce 1:3 Jagiellonia Białystok
Korona mogła objąć prowadzenie już w pierwszej akcji. Siergiej Pylypczuk uderzył z dystansu, ale dobrą interwencją popisał się Bartłomiej Drągowski. W 26. minucie Sebastian Krasny powinien podyktować rzut karny dla gospodarzy. Bartosz Rymaniak główkował w polu karnym, a piłkę ręką zatrzymał Guti. Zawodnicy z Kielc mogli mieć pretensje do arbitra, ponieważ kilka chwil później przegrywali już z Jagiellonią po golu Przemysława Mystkowskiego. Kielczanie odpowiedzieli dopiero w drugiej połowie, a autorem trafienia był Bartłomiej Pawłowski. Koroniarze nie cieszyli się jednak długo z remisu, ponieważ w swoim setnym występie w Ekstraklasie bramkę zdobył Przemysław Frankowski. „Jaga” stworzyła sobie kolejne okazje, lecz swoich kolegów z drużyny ratował Dariusz Trela. Golkiper „Złocisto-krwistych” nie dał rady jednak obronić jedenastki, którą wykonywał Taras Romanczuk. Pod koniec spotkania z placu gry wykluczony został Paweł Olszewski, który debiutował na ekstraklasowych boiskach. Finalnie zespół Michała Probierza zwyciężył 3:1.
Bramki: Pawłowski (50. min.) – Mystkowski (33. min.), Frankowski (58. min.), Romanczuk (76. min.)
Żółte kartki: Gabovs, Diaw - Olszewski, Straus, Mystkowski
Czerwona kartka: Olszewski (dwie żółte)
Widzów: 6 313
Korona: Trela - Rymaniak, Dejmek, Diaw, Gabovs (60' Przybyła) - Pylypczuk, Jovanović, Grzelak (88' Sekulski), Aankour (46' Cebula), Pawłowski - Cabrera
Jagiellonia: Drągowski - Olszewski, Guti, Wasiluk, Straus - Grzyb, Romanczuk - Frankowski, Mystkowski (70' Góralski), Alvarinho (16' Mackiewicz) - Świderski (88' Giełażyn)
Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1:1 Górnik Zabrze
- Czuję się rozgoryczony, bo Górnik to mój klub. Dziś mamy smutny i ciężki dzień. Przyjdzie czas na zastanowienie się odpowiedź na pytanie dlaczego, dlaczego i jeszcze raz dlaczego – mówił po meczu Jan Żurek. Gdyby zabrzanie zwyciężyli w sobotę z Termaliką, utrzymaliby się w Ekstraklasie, ponieważ swoje spotkanie przegrali łęcznianie. „Trójkolorowi” objęli prowadzenie w 23. minucie po rewelacyjnym uderzeniu Rafała Kurzawy z rzutu wolnego. Gospodarze do gry wzięli się dopiero po przerwie. Wojciech Kędziora w krótkim czasie doszedł do dwóch dogodnych sytuacji. Raz napastnik „Słoni” spudłował, a później zdobył bramkę po centrze z kornera. Goście ruszyli do ataku, mieli swoje sytuacje do przesądzenia losów meczu, lecz nie potrafili ich wykorzystać. Najlepszą okazję zmarnował Roman Gergel. Tablica świetlna po końcowym gwizdku wskazywała wynik 1:1, a to oznaczało, iż śląski klub spada do pierwszej ligi. Z takim przebiegiem zdarzeń nie pogodzili się kibice, którzy zdemolowali sektor gości w Niecieczy.
Bramki: Kędziora (53. min.) – Kurzawa (23. min.)
Żółte kartki: Stano, Sołdecki, Biskup - Kurzawa, Cerimagić
Widzów: 4 397
Termalica: Pilarz - Fryc, Stano, Sołdecki, Ziajka - Babiarz (85' Markowski), Kupczak - Biskup (68' Gutkovskis), Juhar - Foszmańczyk - Nikolić (46' Kędziora)
Górnik: Kasprzik - Kopacz, Danch, Szeweluchin - Matuszek (74' Steblecki), Kallaste - Kurzawa, Przybylski - Cerimagić (76' Janota), Gergel - Kante (63' Skrzypczak)
Śląsk Wrocław 3:2 Górnik Łęczna
Nie minęło 20 minut, a we Wrocławiu wpadły już dwie bardzo ładne bramki. Najpierw indywidualną akcją popisał się Ryota Morioka, który minął kilku graczy, a potem umieścił piłkę w siatce. Później swoje umiejętności zaprezentował Przemysław Pitry. Napastnik przelobował Mariusza Pawełka z dalszej odległości. Na kolejne ciekawe akcje musieliśmy poczekać do drugiej połowy. Tuż po przerwie Bence Mervo oddał nieprecyzyjny strzał głową, a następnie Tomasz Hołota wybiegł do prostopadłego podania Petera Grajciara i pokonał Sergiusza Prusaka. Śląsk za chwilę wyprowadził kolejny cios. Japoński rozgrywający przyjął futbolówkę, obrócił się z nią i lewą nogą posłał ją do siatki. Pomocnik odkupił swoje winy, ponieważ wcześniej nie wykorzystał doskonałej sytuacji. Końcowy rezultat ustalił Bartosz Śpiączka, lecz jego trafienie nie zmieniło już faktu, iż jego zespół przegrał. „Duma Lubelszczyzny” nie spada jednak z Ekstraklasy, bo zabrzanie nie zdołali wykorzystać potknięcia rywala.
Bramki: Morioka (5. min., 60. min.), Hołota (58. min.) – Pitry (20. min.), Śpiączka (90. min.)
Żółte kartki: Kiełb, Biliński
Widzów: 13 570
Śląsk: Pawełek – Zieliński, Celeban, Kokoszka, Dwali – Hołota, Hateley – Grajciar (61’ Kiełb), Morioka, Pich – Mervo (81’ Biliński)
Górnik: Prusak, Sasin (80’ Mierzejewski), Pruchnik, Bozić (66’ Świerczok), Leandro – Bonin, Szmatiuk, Bednarek, Nowak, Piesio – Pitry (73’ Śpiączka)
Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:4 Wisła Kraków
Podbeskidzie próbowało godnie pożegnać się z Ekstraklasą. Razem z Wisłą stworzyło godne widowisko. Obydwie drużyny wymieniali się ciosami. Raz atakowali i punktowali gospodarze, a za chwilę robili to goście. Krakowianie finalnie jednak wyprowadzali mocniejsze uderzenia, ponieważ po czwartym golu bielszczanie zostali znokautowani. Po spotkaniu Robert Podoliński nie mógł ukryć wzruszenia. – Od kiedy obserwuję ekstraklasę, nie widziałem takiej sytuacji, w której drużyna spadająca z ligi została przez kibiców pożegnana tak ciepło – powiedział trener, któremu 30 czerwca kończy się umowa z klubem i prawdopodobnie nie zostanie przedłużona. Faworytem do posady „Górali” jest Kazimierz Moskal.
Bramki: Demjan (17. min.), Stefanik (28. min, 64. min.) – Brożek (20. min.), Boguski (52. min.), Ondrasek (59. min.), Mączyński (65. min.)
Żółte kartki: Sloboda - Wolski
Widzów: 5 650
Podbeskidzie: Zubas - Jaroch, Piacek, Kolcak, Mójta - Kato, Deja (56' Chmiel) - Sokołowski, Sloboda (86' Kołodziej), Stefanik - Demjan
Wisła: Miśkiewicz - Jović, Głowacki, Żemło (46' Mączyński), Pietrzak - Uryga - Drzazga (46' Boguski), Wolski, Małecki - Brożek (71' Popović), Ondrasek
Cracovia 2:0 Lechia Gdańsk
Obydwa zespoły walczyły między sobą o awans do europejskich pucharów. Lepiej w to spotkanie weszli piłkarze Cracovii. W 9. minucie Mateusz Cetnarski wykonywał stały fragment gry. Jego dośrodkowania nikt nie przeciął i piłka wpadła do siatki obok interweniującego Vanji Milinkovicia-Savicia. „Pasy” zresztą przez całe spotkanie były lepszą drużyną. Golkiper Lechii miał sporo pracy tego dnia. Największe problemy gospodarzom sprawiał Flavio Paixao, ale Portugalczyk, mimo że kilkakrotnie próbował, nie potrafił pokonać Grzegorza Sandomierskiego. Natomiast swojego bramkarza zaskoczył Rafał Janicki, który na murawie pojawił się w drugiej połowie. Obrońca gdańszczan chciał wybić centrę skierowaną do Erika Jendriska, ale wpakował futbolówkę do własnej siatki. Zespół Jacka Zielińskiego mógł strzelić jeszcze kolejne gole, lecz serbski golkiper „Biało-zielonych” spisywał się znakomicie, o czym świadczy chociażby fakt, iż obronił jedenastkę egzekwowaną przez wspomnianego Cetnarskiego.
Bramki: Cetnarski (9. min.), Janicki (65. min. - sam.)
Żółte kartki: Wołąkiewicz, Cetnarski, Kapustka, Bejan – Kuświk, Wojtkowiak, Peszko, Stolarski, Milinković-Savić
Widzów: 12 359
Cracovia: Sandomierski, Deleu, Bejan, Wołąkiewicz, Jaroszyński - Budziński, Kapustka, Wójcicki (69’ Diabang), Cetnarski (90’ Zjawiński) - Jendrisek, Vestenicky
Lechia: Milinković-Savić, Wojtkowiak, Maloca, Wawrzyniak (46’ Janicki) – F. Paixao, Kovacević, Chrapek, Mila, Krasić, Peszko - Kuświk
Legia Warszawa 3:0 Pogoń Szczecin
Drużyna Czesława Michniewicza miała przyjechać do Warszawy jak na wojnę, ale animuszu „Portowcom” starczyło jedynie na walkę w środku pola oraz na strzał Władimira Dwaliszwiliego. Uderzenie Gruzina miało już miejsce, gdy Legia prowadziła już 1:0 po trafieniu Tomasza Jodłowca. Były legionista uderzył głową po centrze Mateusza Lewandowskiego, futbolówka zmierzała już do bramki, ale w niewytłumaczalny sposób Arkadiusz Malarz uratował swój zespół. W drugiej połowie mecz został przerwany na około 8. minut, ponieważ kibice odpalili dużą ilość pirotechniki i cały stadion został zadymiony. Wymuszona przerwa napędziła dodatkowo legionistów, którzy w końcówce przycisnęli mocniej Pogoń. Najpierw podanie „Jodly” na gola zamienił Nemanja Nikolić. A końcowy rezultat ustalił Kasper Hamalainen. Fiński rozgrywający został zmieniony w doliczonym czasie gry przez Marka Saganowskiego. „Sagana” przywitali fani z owacjami na stojąco. „Wojskowi” tytuł mistrzowski zdobyli jeszcze przed końcowym gwizdkiem, ponieważ w Gliwicach Piast przegrał z Zagłębiem Lubin 0:1.
Bramki: Jodłowiec (15. min.), Nikolić (84. min.), Hamalainen (86. min.)
Żółte kartki: Pazdan, Nikolić - Matras
Widzów: 29 381
Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Pazdan, Lewczuk, Hlousek - Jodłowiec, Borysiuk - Guilherme, Hamalainen (90' Saganowski), Kucharczyk - Nikolić (90' Aleksandrow)
Pogoń: Słowik - Frączczak, Czerwiński, Fojut, Lewandowski (73' Zwoliński) - Murawski, Matras - Gyurcso (73' Akahoshi), Kort (90' Przybecki), Nunes - Dwaliszwili
Lech Poznań 3:0 Ruch Chorzów
Chociaż obydwa zespoły miały stoczyć ze sobą swój pięćdziesiąty pojedynek w Ekstraklasie, to sytuacja w tabeli obu ekip nie mogła się już zmienić. Jedyne o co walczyły drużyny, to o pierwsze zwycięstwo w grupie mistrzowskiej. Lepszy okazał się Lech, który już w 26. minucie objął prowadzenie. Debiutanckiego gola w Ekstraklasie, w swoim dziesiątym występie, strzelił Kamil Jóźwiak. Ruch stworzył sobie okazje pod bramką Jasmina Buricia, ale nie zdołał zdobyć bramki. Piłkarze z Chorzowa nie byli w stanie pokonać ani Bośniaka, ani Krzysztofa Kotorowskiego, który pojawił się na boisku w końcówce spotkania. „Kotor” zanotował więc ostatni występ w poznańskim zespole. Bramkarz mógł cieszyć się z wygranej i to dość okazałej, ponieważ do siatki w tym starciu trafiali jeszcze Karol Linetty oraz Maciej Gajos. Po meczu do kibiców podszedł, kapitan „Kolejorza”, Łukasz Trałka. Pomocnik przeprosił fanów za swoje zachowanie, gdy ci wyjeżdżali na finał Pucharu Polski do Warszawy.
Bramki: Jóźwiak (26. min.), Linetty (81. min.), Gajos (85. min.)
Żółte kartki:
Widzów: 11 319
Lech: Burić (77’ Kotorowski) – Gumny, Arajuuri (86’ Wilusz), Kamiński, Kadar – Linetty, Tetteh – Jóźwiak, Gajos, Pawłowski – Kownacki (87’ Kurbiel)
Ruch: Skaba – Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Zieńczuk – Surma, Lenartowski (77’ Podgórski) – Hanzel, Lipski (57’ Bargiel), Moneta – Stępiński (82’ Siedlik)
Piast Gliwice 0:1 Zagłębie Lubin
Piast w walce o mistrzostwo Polski nie był już zależny tylko od siebie. Nawet gdyby wygrał z Zagłębiem, musiałby liczyć na to, iż Legia Warszawa nie zwycięży z Pogonią Szczecin. Gliwiczanie grali jednak z mniejszym zaangażowaniem niż lubinianie. Goście byli lepszą drużyną, stwarzali więcej okazji i jedną z nich zdołali wykorzystać. Zamieszanie w polu karnym Jakuba Szmatuły wykorzystał Michal Papadopulos i „Miedziowi” prowadzili 1:0. Drużyna Piotra Stokowca nie poprzestawała na atakach. Gospodarze przetrzymali szarże swoich przeciwników, ale sami potrafili odpowiedzieć jedynie strzałem Herberta. Obrońca uderzył futbolówkę głową, jednakże trafił tylko w poprzeczkę bramki. W 78. minucie boisko musiał opuścić Krzysztof Piątek. Napastnik dostał drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną, za próbę wymuszenia jedenastki. Jest to na tyle ciekawe wydarzenie, ponieważ snajper dolnośląskiego klubu chwilę wcześniej pojawił się na murawie. „Piastunki” finalnie przegrały 0:1 i zajęli drugą lokatę w tabeli na koniec sezonu.
Bramki: Papadopulos (26. min.)
Żółte kartki: Bukata, Nespor – K. Piątek
Czerwona kartka: K. Piątek (dwie żółte)
Widzów: 9 523
Piast: Szmatuła – Korun, Pietrowski, Hebert – Bukata, Murawski, Vacek, Mraz, Żivec (55.’ Mak) – Barisić (55’ Badia), Nespor (69’ Szeliga)
Zagłębie: Polacek – Todorovski, Dąbrowski, Jach, Cotra – Ł.Piątek, Tosik – Janoszka (81’ Zbozień), Starzyński (79’ Rakowski), Woźniak – Papadopulos (70’ K.Piątek)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.