Muzeum Legii gotowe na stulecie
22.01.2016 15:15
Zdjęcia z otwarcia nowej wystawy (fot. Marcin Słoka)
Nowa ekspozycja przedstawia historię Legii - piłkarskiej, ale nie tylko. Bo Legia to również inne sekcje. Wiele miejsca zajmują pamiątki sekcji bokserskiej, którą w piątek reprezentował m.in. Krzysztof Kosedowski. Swoje miejsce w gablotach mają też koszykarze, hokeiści, szpadziści oraz przedstawiciele innych dyscyplin. Najwięcej eksponatów skupia się jednak - co oczywiste - wokół futbolu. Nowością jest możliwość obejrzenia najładniejszych goli legionistów z ostatnich dziesięciu lat.
W piątek muzeum wzbogaciło się także o kolejny eksponat. Dziennikarz Paweł Zarzeczny przekazał do kolekcji koszulkę Kazimierza Deyny z turnieju w Danii, w którym udział wzięli byli reprezentanci Polski. Legendarny zawodnik wkrótce po zakończeniu zawodów zginął. - Historia tej koszulki jest ciekawa. Organizowałem stroje na ten turniej, a dla pana Kazimierza przyszykowałem trykot z numerem 12. Gdy jednak przyszedł po strój, pewnym głosem zakomunikował, że bierze „dychę”. Potem oddał mi strój w prezencie. Następnie chciał ją ode mnie Stefan Szczepłek kolekcjonujący koszulki, lecz nie mogłem oddać takiej pamiątki. W zamian zaproponowałem butelkę lub dwie… Ostatecznie dałem ją księdzu Mariuszowi Zapolskiemu, który chciał otworzyć muzeum ze strojami, ale do tego nie doszło. Prawie mnie piorun trafił, gdy dowiedziałem się, że ostatecznie ksiądz wymienił się z Markiem Citką na trykot Blackburn Rovers… Na coś tak pospolitego, co można kupić w sklepie. Po negocjacjach, Marek oddał mi koszulkę, a ta teraz będzie eksponatem w muzeum Legii - opowiadał historię eksponatu Zarzeczny.
Zarzeczny podkreślał, że Deyna był uroczym człowiekiem, który po wspomnianym turnieju odżył. Nie śpieszyło mu się z powrotem do Stanów Zjednoczonych, za to chętnie odetchnął od wszelkich kłopotów bawiąc się przez kilka dni. Dziennikarz w prezencie za podarowanie trykotu, dostał od klubu koszulkę Legii ze specjalnym napisem. Jak tłumaczył Zarzeczny, trykot powędruje do córki, która studiuje w Anglii. - Mam nadzieję, że będzie dumnie ją nosiła i promowała polskość - mówił. Na plecach koszuki widnieje hasło: „My father Paul was a soldier of Legia Warsaw. Be careful”.
Dlaczego tak? - Kiedy byłem młody, wzięto mnie do wojska. Służbę odbywałem w Centralnym Wojskowym Klubie Sportowym. Przy stadionie miałem swoją budkę strażniczą, a w niej łózko i kasę pancerną z pistoletem w środku. Zadanie nie było łatwe, bo musiałem pilnować ponad 200 sportowców, którzy nie byli w pełni pokornymi ludźmi - wspominał z uśmiechem Zarzeczny. Widać również było, że gdy wspominał o córce, wzruszenie nie pozwalało mówić pełnym głosem. - Zresztą Legia to klub szczególny, przez niektórych znienawidzony, ale to jest pozytywne. Inni w ten sposóļ mobilizują się do bycia lepszymi - dodał.
Wystawa jest już otwarta, a dla każdego kibica powinien to być punkt obowiązkowy. W muzeum sporo się zmieniło, więc nawet jeśli w przeszłości ktoś je już odwiedził, teraz powinien zrobić to jeszcze raz. Wstęp niezmiennie jest darmowy, a w lepszym zapoznaniu się z historią mogą pomóc obecni na miejscu przewodnicy. Zapraszamy na wystawę uświetniającą i przedstawiającą sto lat istnienia stołecznego klubu!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.