News: Niesamowite pierwsze wrażenie - Legia oczami Walijczyka

Niesamowite pierwsze wrażenie - Legia oczami Walijczyka

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

06.06.2014 03:00

(akt. 08.12.2018 15:32)

- Zaintrygowałem się polską kulturą futbolową w 2004 roku, kiedy Walia w Cardiff grała z Polską i przegrała 2:3. Na stadionie doszło wtedy do awantur, ale po wszystkim kibice znowu wspierali swój zespół. Mimo wszystko zostało to w mojej pamięci... Dziesięć lat później byłem w drodze do Warszawy. Chciałem obejrzeć mecz stołecznej Legii z Lechem Poznań. Spodziewałem się wszystkiego, ale wyjazd mnie nie zawiódł - pisze na swoim blogu "Supporters not customers" Ben Dudley, walijski dziennikarz często zwiedzający europejskie klasyki piłkarskie.

- Dla obu zespołów był to ostatni mecz sezonu, Legia już wcześniej zapewniła sobie mistrzowski tytuł. Jakiś dzień przed meczem spotkałem Serba, który zapytał się mnie czy zwariowałem jadąc na Stadion Wojska Polskiego. - Nie boisz się, że cię tam zabiją? - dopytywał facet mieszkający w Belgradzie, gdzie odbywają się największe derby. Byłem pewien, że szykuje się coś specjalnego. Szybko się okazało, że fani Legii są bardzo gościnni. Na szczęście nie przeszkadzało im, że kibicuję Feyenoordowi, a przecież stołeczni kibice na tyle blisko przyjaźnią się z ludźmi z Den Haag, że szaliki Ado są w sprzedaży w klubowym sklepie przy Łazienkowskiej.


- Zaskoczył mnie poziom bezpieczeństwa. Przed zakupem biletu musiałem wysłać Legii skan swojego paszportu, a potem podpisać dokument, w którym zapewne obiecałem poprawne zachowanie na stadionie. Domyślam się, bo wszystko było napisane po polsku. Pewnie podpisywałem coś w stylu - zobowiązuję się do nie uderzenia nikogo w twarz. No, chyba że naprawdę na to zasłuży Po kilku piwach - mocnych - byłem w wyraźnie imprezowym nastroju. Ochrona przed wejściem na stadion była dokładniejsza, niż na warszawskim lotnisku. W jakiś sposób jeden z towarzyszy przemycił butelkę. Nie wiem ile było tam procent alkoholu, ale chyba była najmocniejsza w historii ludzkości.


- Przed meczem kilku kibiców weszło na dach, opuszczono stamtąd ogromną flagę, na której inne kluby kłaniały się królowi w barwach Legii. Gdy wszystko było gotowe, odpalono świece dymne w barwach klubu. Spiker zbyt wiele o tym nie wspominał, za to często dopytywał "Kto jest mistrzem", na co widzowie głośno odpowiadali "Legia!".


- Gdy dym opadł sędzia wznowił grę, ale przez pierwsze pięć minut chyba nawet nie spojrzałem na boisko - tyle działo się na trybunach! Wydaję mi się, że "żółta ściana" na stadionie Borussii Dortmund zasługuje na status ikony, ale kibice Legii również zasługują na wiele uwagi. W czasie gdy fani razem zaczęli podskakiwać, ziemia wręcz drżała. Architekci chyba musieli wziąć pod uwagę takie wyzwanie w trakcie projektowania obiektu.


- Sędzia dyktując rzut karny dla gości nie chciał chyba psuć imprezy legionistom. Kapitan Ivica Vrdoljak po strzelonej "jedenastce" podbiegł świętować pod sektor gości. Miałem nadzieję, że miał ubezpieczenie zdrowotne zdobywając się na tak niebezpieczny gest. Nie należy zapominać o kibicach Lecha Poznań, którzy mimo tego, że nie mieli już szans na tytuł, nie zrezygnowali ze zrobienia swojego show i mocno dopingowali "Kolejorza".


- Cały stadion zaangażowany był w doping - poza sektorem biznesowym, gdzie chyba nigdy nic się nie zmieni. Kibice Legii zaprezentowali też racowisko. Z mojej perspektywy widziałem tylko kłęby dymu, ale gdy zobaczyłem zdjęcie od jednego z fanów, to wszystko było imponujące. Gra została chyba zatrzymana po to, żeby wszyscy, nawet na boisku, mogli nacieszyć się widokiem.


- Nigdy nie zapomnę swojego doświadczenia z polską piłką i na pewno jeszcze wrócę na kilka meczów do Polski. Kibice Legii znaleźli się w czołówce mojego rankingu na najlepszych kibiców. W Warszawie było unikalnie i szaleńczo!

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.