Oceniamy piłkarzy Legii!
15.08.2010 03:33
1- Tragedia, to ma być piłkarz?
2 - Nieudany występ, gra w tym meczu była pomyłką.
3 - Bardzo słabo.
4 - Słabo.
5 - Przeciętnie, ale przyzwoicie.
6 - Nieźle, dość obiecująco.
7 - Dobrze.
8 - Bardzo dobrze.
9 - Wspaniale.
10 - Fenomenalnie, idealnie, wszystko się udało.
Ocena gry zespołu 4 – Przed sezonem często określano obecną Legię przymiotnikiem „nowa”. Niestety była to stara Legia z wiosny. Bez wyrazu, bez pomysłu, bez charakteru. Połowę składu stanowili nowi zawodnicy zakupieni przed obecnym sezonem. Właściwie wszyscy zawiedli, choć mieli być wzmocnieniem i stanowić o jego sile. Tym razem tego nie potwierdzili. Brakowało płynnych, składnych akcji, które byłyby w stanie rozmontować obronę przeciwników. Jeśli takie się zdarzały to raczej nie były to schematy wpajane przez trenera Skorżę, a improwizowane ataki. Jest jeszcze jeden czynnik, który łączy dzisiejszą Legię z wczorajszą. Po raz kolejny zespół rozegrał dwie różne połowy. Pierwsza była przyzwoita. Asekuracja raczej nie szwankowała. I chociaż w grze obronnej przytrafiło się kilka błędów, to w ofensywie zespół też stwarzał zagrożenie. W drugiej połowie po zdjęciu z boiska Rybusa drużyna sporo straciła. Iwański próbował, ale nie znalazł dobrze dysponowanych partnerów. Wpuszczenie na boisko Radovicia i Szałachowskiego nie zmieniło obrazu gry. O wyniku zadecydowały błędy w defensywie i to całych formacji. Tym samym życie pokazało, że dobór zawodników i taktyki niekoniecznie był trafiony. Oczywiście to jest ciągle wstępny etap budowania drużyny. Jednocześnie nie można jednak zapominać, że ekipa trenera Bakero także została zasilona podobną ilością nowych zawodników. I jego podopieczni prezentowali się znacznie lepiej, niż „Wojskowi”. Byli bardziej zgrani, lepiej się rozumieli i byli bardziej zdeterminowani. Znakomicie wykonali plan taktyczny, dzięki czemu pewnie i zasłużenie zwyciężyli. Okazuje się zatem, że można zupełnie nową drużynę przygotować na początek sezonu. Nam pozostaje mieć nadzieję, że Legia „zaskoczy” w bliskiej przyszłości i pozostanie w formie do końca rundy.
Marijan Antolović 5 – Wiele się o nim ostatnio mówiło i pisało. Stąd był pod dodatkową presją. Wpuścił trzy gole, chociaż przy żadnym bezpośrednio nie zawinił. Ale też przy każdym mógł się zachować lepiej. Interwencja po strzale Bruno nie należała do zbyt dynamicznych, choć szansa na obronę i tak była znikoma. Uderzenie Smolarka było z bardzo bliskiej odległości, ale na krótki słupek i mógł je obronić lepiej się ustawiając. A szarżę Mierzejewskiego mógł zatrzymać, gdyby interweniował równie szybko, jak przy akcji sam na sam Piątka. Widać też, że jego piętą achillesową są wyjścia na 7-8 metr. Ale gwoli ścisłość należy też mu oddać, że kilka groźnych sytuacji wybronił. Część instynktownie, część podejmując właściwe decyzje. Na pewno nie był najsłabszym punktem zespołu.
Artur Jędrzejczyk 4 – Nie wiemy gdzie podział się ten „Jedza” z meczu z Arsenalem, ale nie należy go oceniać przez pryzmat tamtego meczu. Zasadniczo przez całe spotkanie przeważnie radził sobie z rywalami. Starał się też czasem oskrzydlać akcje Legii, ale szło mu to marnie. Był moment, że nie mając z kim rozegrać piłki bezradnie szukał akcji indywidualnej. Raz nadział się na czterech rywali i oczywiście stracił piłkę. Potem udało mu się przedrzeć pod pole karne, gdzie zbyt teatralnie upadł i ma szczęście, że nie skończyło się to dla niego kartką. Na minus notorycznie przegrywane pojedynki w powietrzu z Bruno.
Srda Kneżević 3 – Nieudany debiut. W pierwszej połowie mylił się rzadko. Często stawał na drodze rywalom i wyjaśniał sytuację. Raziły jednak wybicia na oślep i to obojętnie, czy był naciskany, czy nie. Za mało było płynnego wprowadzania piłki do gry po odbiorze, czy podań do partnerów. W drugiej połowie znacznie słabiej. Nie upilnował Ebiego Smolarka przy drugim golu, przy trzecim nie zdążył powstrzymać szarży Mierzejewskiego. W sparingach sprawniej kierował obroną „Wojskowych”. Miał okazję przekonać się jak wygląda gra w naszej lidze.
Jakub Wawrzyniak 3 – Surowa ocena, ale inna być nie mogła. Przede wszystkim należy zauważyć, że nie gra na swojej nominalnej pozycji i nie po raz pierwszy udowadnia, że środek obrony nie jest miejscem dla niego. O ile w pierwszej połowie spisywał się w miarę przyzwoicie to w drugiej kilka razy mocno się pomylił. Kilkanaście sekund po wznowieniu gry faul taktyczny i żółta kartka, kwadrans potem powinna być druga żółta za kolejny faul, ale sędzia mu podarował. Do tego należy dopisać kilka niepewnych interwencji no i błąd z 88 minuty, gdy jako ostatni obrońca postanowił kiwać się z dwoma polonistami, a zakończyło się to utratą trzeciego gola.
Marcin Komorowski 4 – Nie rzucał się specjalnie w oczy. Kilka razy ciekawie włączał się do akcji ofensywnych, ale to były rzadkie obrazki. Czasem niedokładnym zagraniem, przyjęciem piłki, bądź podaniem kończył akcję Legii stratą. Przy drugim straconym golu próżno było go szukać w sektorze boiska, za który był odpowiedzialny. Niczym nie zachwycił, dlatego trudno się dziwić jego rozczarowaniu i goryczy po ostatnim gwizdku sędziego.
Ariel Borysiuk 4 – Trochę rozczarowujący występ. Nie unikał gry. Starał się walczyć o każdą piłkę, nie bał się roślejszych rywali. Nie unikał starć bark w bark, co więcej czasami je wygrywał. Na plus ma też zapisany udział w większość ładnych i płynnych akcji Legii. Sęk w tym, że można je policzyć na palcach jednej ręki. Sporym problemem bywało rozprowadzanie akcji. Zaliczył kilka strat i niecelnych podań, chociaż wynikały one bardziej ze statyczności partnerów z drużyny, niż z złych pomysłów. Nie mniej było też kilka przegranych pojedynków, które groziły utratą gola.
Ivica Vrdoljak 4 – W pierwszej połowie wypadł nawet nieźle. Przerwał sporo akcji, dobrze się ustawiał i zastawiał. Był waleczny i nieustępliwy. Niecelne zagrania nadrabiał udanymi wyjściami z piłką i dryblingiem. W drugiej połowie szło mu już słabiej. Przy drugim golu nieco się zagapił asekurując Komorowskiego i pozwolił Piątkowi na idealne dogranie do Smolarka. Na jego ocenę ma wpływ jeszcze jeden aspekt – nie poradził sobie jako kapitan zespołu. Po utracie gola nie poderwał kolegów ani okrzykiem, ani grą. Zamiast tego dopasował się do stylu gry legionistów.
Manu 4 – Nieudany debiut w polskiej Ekstraklasie. Potwierdziło się, że jest szybki. Jednak robienie wiatru na boisku to trochę za mało nawet jak na polską ligę. Po starciach z rywalami bark w bark przeważnie musiał podnosić się z murawy. Wspomagał kolegów z obrony. Kilka razy wygrywał pojedynki z Tosikiem, czy Pietrasiakiem, a wtedy popisywał się niezłymi wrzutkami. Problem w tym, że w polu karnym był jedynie Chinyama i niski Rybus. Mimo, iż wypadł raczej słabo to jednak widać w nim potencjał. Także i dla niego zderzenie z polską ligą mogło być boleśniejsze, niż zakładał.
Alejandro Cabral 3 – Bardzo rozczarowujący występ mistrza świata do lat 20. Ten mecz skończył się dla Argentyńczyka w zasadzie po około kwadransie. Do tego momentu próbował rozgrywać, zagrywać, przeprowadzać akcje. Nowy gwiazdor Legii przez ten czas kilka razy był zatrzymany faulem. Mało kto zwrócił na to uwagę, ale także w trakcie gry kilka razy w biegu, lub po gwizdku sędziego miał twarz w rękach. Poloniści skutecznie wybili mu z głowy grę, dlatego nie pokazał przez kolejną godzinę w zasadzie nic, czego od niego oczekiwano. Stanowczo zbyt późno został zmieniony przez Miro Radovicia.
Maciej Rybus 6 – Po słabym występie w reprezentacji pozytywnie nas zaskoczył. Był aktywny, szukał gry, pokazywał się kolegom. Umiejętnie się zastawiał, a nawet zdarzało mu się wygrać pojedynki główkowe ze znacznie roślejszymi rywalami. W 10. minucie ładnie uderzył i zabrakło centymetrów do zdobycia gola. Szukał współpracy z oboma bocznymi obrońcami, jednak tego dnia wielu kolegów z drużyny grało statycznie. Co prawda to on stracił piłkę przy pierwszej bramce, ale nikt z partnerów nie pokazał mu się do gry. Po dziesięciu minutach gry w drugiej połowie niespodziewanie został zastąpiony przez Macieja Iwańskiego, ale dopóki był na murawie był najlepszym zawodnikiem Legii.
Takesure Chinyama 4 – Zupełnie niespodziewanie zagrał od pierwszej do ostatniej minuty. I jak to on sytuacje miał, ale raził nieskutecznością. Umiał przepchnąć rywali, ale nie umiał trafić do siatki Polonii. Albo trafiał w boczną siatkę albo wprost w bramkarza. Mimo wszystko plus za to, że umiał się w sytuacjach znajdować. W końcówce mógł zdobyć honorową bramkę, jednak trafił Przyrowskiego w nogę. Niestety mało biegał, mało podawał, mało się pokazywał partnerom do gry. Niczym dawny, znany nam dobrze chimeryczny „Chini”.
Oto oceny graczy rezerwowych:
Maciej Iwański 5 – Jego wejście było pozytywne dla drużyny, chociaż zespół stracił kolejne dwa gole. Ale to on był tym, który szukał kolegów na pozycji, próbował kombinacyjnej gry. Stałe fragmenty gry stały się groźną bronią Legii. Niestety „Ajwen” nie był w stanie poderwać kolegów do skutecznego odrabiania strat. Próbował też sam. Raz dość przypadkowo o mały włos nie pokonał Przyrowskiego. Jednak nie szło mu tak, jak i pozostałym kolegom z drużyny.
Miroslav Radović 4 – Zmienił Cabrala i w porównaniu do gry Argentyńczyka wniósł nieco ożywienia w poczynania ofensywne Legii. Nominalnie miał grać na lewej stronie, ale to nie jest lewy pomocnik, ani już tym bardziej skrzydłowy. Znacznie groźniejszy był, gdy zamieniał się na strony i atakował z prawego skrzydła. Kilkoma zwodami mylił rywali, ale wymiernej korzyści jego gra legionistom nie przyniosła. No i brakowało go trochę w defensywie.
Sebastian Szałachowski 3 – Spędził na boisku niemal kwadrans. Jednak przez ten czas miał niewiele kontaktów z piłką i w zasadzie był kompletnie niewidoczny. Przy grze z kontry polonistów w końcówce nie miał wielu okazji zrobić użytek ze swojej szybkości.
Legionistą meczu typujemy Macieja Rybusa. Był najaktywniejszym i najwaleczniejszym graczem ofensywnym. Jego poczynania siały sporo zamętu, nie bał się rywala i widać było, że zależy mu na wyniku. Kto wie jak by się potoczyły losy meczu, gdyby trafił do siatki na początku meczu? Wygląda na to, że rywalizacja o miejsce w składzie mu posłużyła. Oby tak dalej.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.