Domyślne zdjęcie Legia.Net

Oceniamy piłkarzy Legii!

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

28.03.2010 13:18

(akt. 16.12.2018 08:32)

<p style="margin: 0cm 0cm 10pt" class="MsoNormal">W meczu XXII kolejki spotkań Ekstraklasy Legii Warszawa przyszło się zmierzyć w Gdańsku z miejscową Lechią. W przeciwieństwie do ostatnich meczów warszawian ten był nadzwyczaj emocjonujący i toczył się w szybkim tempie. Bramki dla gospodarzy strzelali Paweł Nowak i Hubert Wołąkiewicz, a dla Legii Maciej Rybus, Tomasz Kiełbowicz i Inaki Astiz Ventura. Redakcja Legia.Net obserwowała poczynania legionistów i jak zawsze oceniła ich w skali 1-10 (gdzie 6 oznacza całkiem niezłą grę, 1 oznacza beznadziejny występ, zaś 10 to nota idealna gdzie piłkarzowi wychodziło wszystko). <font face="Calibri" size="3"><br /></font></p>

Gra drużyny 6 – Pierwszy raz od dawna formacja ofensywna była znacznie lepsza od formacji defensywnej. Tak naprawdę obrona, a w zasadzie jeden zawodnik, miała problem z jednym Dawidowskim. Z resztą piłkarzy Lechii legioniści raczej dawali sobie radę. Po pierwszym kwadransie w razie zagrożenia niezawodny okazał się bramkarz „Wojskowych”. Jednak ów kwadrans był bardzo zły w wykonaniu warszawian i mało kto wierzył wtedy, że uda się zanotować chociażby korzystny rezultat, a co dopiero zwycięstwo? Na szczęście gospodarze zbyt wcześnie uwierzyli, że pokonali Legię, a ich najgroźniejszy zawodnik wykazał się bezmyślnością, przez co musiał być zmieniony już w przerwie. Legia dzięki temu powoli podnosiła się. Cierpliwie tworzyła akcję za akcją i niwelowała straty. Drużyna pokazała charakter, ambicję, wolę walki i naprawdę niezłe umiejętności. Wszystko to, co wydawała się zatracić. Dwie z trzech bramek zostały zdobyte po stałych fragmentach gry, co za czasów trenera Urbana graniczyło z cudem. Brakowało tylko skuteczności. Jest jednak widoczna poprawa jakości gry. Ogólna ocena może nie jest zbyt wysoka, ale odzwierciedla wszystkie aspekty gry drużyny z przekroju całego meczu. Oby co najmniej tak grała w Poznaniu i do końca rundy.

 

Jan Mucha 6 – Przy pierwszym golu jedynie odprowadził piłkę wzrokiem do bramki, ale parada też by w niczym nie pomogła. Przy karnym po prostu podjął decyzję gdzie się rzuci i nie można mieć o to pretensji. Potem dał się uprzedzić przy wyskoku do piłki, ale bez konsekwencji. Ale potem było już dobrze. Nie było piłki, z którą by sobie nie był w stanie poradzić. Grał dobrze na przedpolu, jak i na linii. Uprzedzał poczynania napastników i nie dał się już pokonać do końca spotkania.

Jakub Rzeźniczak 7 – Troszkę zawalił z kryciem przy pierwszym golu, ale nie tylko on. W defensywie kilka razy zdarzyło mu się źle interweniować. Raz spóźniony sfaulował Kaczmarka, za co ujrzał żółty kartonik. Ale to nieliczne wpadki, bo poza nimi radził sobie naprawdę nieźle. Bardzo zapulsował swoimi ofensywnymi wejściami. Czynił to prawie tak często, jak za trenera Urbana i siał w ten sposób popłoch wśród rywali. Dwukrotnie asystował przy golach Rybusa, choć tylko jeden z nich został uznany. Ogólnie podobała nam się jego gra i dał trenerowi sygnał, by nie ograniczać go jedynie do obrony, bo może dać drużynie nieco więcej.

Pance Kumbev 5 –W pierwszej akcji przejął krycie nad Lukjanowsem i pozwolił mu dośrodkować, a jak to się skończyło wszyscy wiemy. Miał trochę problemów szybkościowych, ale po słabszej pierwszej połowie w obronie radził sobie co najmniej przyzwoicie.  Dość ciekawie wprowadzał piłkę do gry. Często były to wybicia z pominięciem drugiej linii skierowane na Grzelaka. Mało z tych piłek docierało do adresata, choć gdy już dochodziły to pod bramką Kapsy coś się działo. Oczywiście miewał problemy z przyjęciem piłki, czy celnym podaniem, ale na szczęście niezbyt często.

Inaki Astiz Ventura 5 – W pierwszej połowie grał katastrofalnie. W zasadzie nie potrafił poradzić sobie z Dawidowskim, więc przeważnie go faulował. To miało dotkliwe konsekwencje w 9 minucie gry, kiedy po pojedynku obu zawodników sędzia podyktował rzut karny przeciwko Legii. Kto wie, czy Hiszpan doczekałby końcowego gwizdka, gdyby nie bezmyślność napastnika Lechii? W drugiej połowie zagrał już znacznie lepiej i pewniej. Umiał sobie poradzić z atakującymi rywalami. A co najważniejsze jego strzał głową dał Legii prowadzenie i zwycięstwo.

Tomasz Kiełbowicz 7 – Przy pierwszym golu to on złamał linię spalonego. Jednak potem w jego grze w defensywie trudno się było dopatrzeć większych mankamentów. Jak na kapitana przystało grał solidnie i konsekwentnie. Nieco rzadziej od Rzeźniczaka uczestniczył w akcjach ofensywnych i nie był w nich aż tak zauważalny. Ale nie bał się podejść do stałego fragmentu gry i po jednym z nich piłka dość przypadkowo przekroczyła linię bramki. Tym samym po grubo ponad trzech latach zdobył gola w lidze. Wcześniej mógł zaliczyć asystę, lecz po jego podaniu „Ajwen” trafił w spojenie słupka i poprzeczki. Po bramce próbował jeszcze strzelać z rzutu wolnego, ale trafił w mur.

Ariel Borysiuk 6 – W początkowej fazie feralnej pierwszej akcji Lechii to on pilnował Nowaka, ale potem odpuścił krycie. Potem nie popełniał już takich fatalnych w skutkach błędów. Wręcz przeciwnie, mocno pracował w destrukcji przechwytując sporo piłek i starając się wybić rywali z uderzenia. Nie unikał gry faul. Ma spora moc w nogach, dlatego próbuje strzałów z dystansu, ale musi znacznie poprawić ich celność. Widać, że ustabilizował formę i że można na niego liczyć. Teraz zobaczymy jak poradzi sobie z dużo groźniejszymi przeciwnikami.

Maciej Iwański 8 – Wreszcie mogliśmy obejrzeć bardzo dobry mecz w wykonaniu „Ajwena”. Na początku tylko on grał w miarę poprawnie, a potem już tylko coraz lepiej. Znakomicie szło mu rozgrywanie piłki, zawiązał wiele dobrych akcji ofensywnych. Kilka razy znakomicie obsługiwał kolegów prostopadłymi zagraniami i tylko przez ich brak skuteczności nie zaliczył kilku asyst, a zaledwie jedną. A było to przy ostatnim golu przy, co ważne, stałym fragmencie gry! W pierwszej połowie sam też mógł strzelić gola, ale po ładnej akcji Kiełbowicza i Rybusa jego strzał trafił w spojenie słupka i poprzeczki. Potwierdziło się jednak, że jego miejsce na boisku jest nie z tyłu linii pomocy, ale z przodu!

Tomasz Jarzębowski 5 – Z pewnością nie był to jego najlepszy występ tej wiosny. W poczynaniach defensywy był dość skuteczny. Przerwał sporo akcji, wygrał kilka pojedynków. Pod tym względem raczej nie zawiódł. Gorzej było z rozgrywaniem piłki, celnością podań. Podobnie jak Kumbev próbował crossów, ale to nie był jego dzień. Ale jako defensywny pomocnik spełnił podstawowe zadanie – odciążył Iwańskiego z ciężaru gry defensywnej i to przyniosło zamierzony efekt. Zmieniony tylko dlatego, że trener grał o zwycięstwo.

Sebastian Szałachowski 5 – W tym meczu był nieco bezbarwny. Owszem starał się, rozgrywał piłkę, jednak nie tak, jak potrafi. Trochę brakowało jego ofensywnego polotu. Jednak absorbował uwagę defensywy gdańszczan i robił miejsce po prawej stronie wbiegającemu Rzeźniczakowi. A to się okazało kluczowym manewrem przy odwracaniu niekorzystnie układających się losów meczu. Tym samym można by rzec, że mimo słabszej postawy znacząco się przyczynił do odniesienia przez zespół sukcesu.

Maciej Rybus 7 – Na początku mu niewiele wychodziło. Był mało aktywny, zaliczał straty. Ale po około pół godzinie gry rozkręcił się. Zdobył gola po podaniu Rzeźniczaka, jednak sędziowie go nie uznali, gdyż był na spalonym. Kilka minut później obaj skopiowali akcję i tym razem sędziowie nie mieli już wątpliwości, że gola należy uznać. Poza tym w pierwszej połowie dał się zapamiętać z bardzo ładnej akcji z Kiełbowiczem zakończonej strzałem Iwańskiego. W drugiej połowie najlepszą jego akcją było wygranie pojedynku biegowego z Surmą ze znacznie gorszej pozycji startowej. To pozwoliło na wyprowadzenie bardzo groźnej kontry. W sumie był to naprawdę dobry mecz „Rybki”.

Bartłomiej Grzelak 6 – Bardzo dużo sił kosztował go ten mecz. Włożył w niego sporo serca, starał się, walczył jak mógł. Nawet dochodził do sytuacji, ale brakowało mu jednak skuteczności. Poza nią i odrobiną szczęścia wychodziło mu wiele. Potrafił przetrzymać piłkę, minąć rywali zwodem, opanować trudne podania oraz ładnie dograć do partnera. Zabrakło mu jedynie gola, który potwierdziłby naprawdę dobrą grę. Nawet przy zmianie schodząc z boiska dał kolegom kilkanaście sekund odpoczynku.

Oto oceny graczy rezerwowych:

Piotr Giza 4 – Wchodził na boisko na raty. Najpierw miał wejść tuż przed golem na 2:2, ale wyrównująca bramka spowodowała opóźnienie. Może to i lepiej, bo swoim wejściem nie wniósł wiele pozytywów do gry. Trener na pewno spodziewał się, że wniesie więcej ożywienia w akcjach ofensywnych, bo chciał grać o zwycięstwo. Jednak „Gizmo” był raczej mało widoczny. Co nie zmienia faktu, że także i on przyczynił się do zwycięstwa.

Marcin Mięciel 5 – Skutki choroby są widoczne. Z pewnością nie jest w najwyższej dyspozycji. Grał na trochę nietypowej dla siebie pozycji, bo po raz pierwszy po powrocie do Legii biegał po prawym skrzydle. Niczym nie olśnił, chociaż warto odnotować jedno znakomite podanie do wychodzącego na czystą pozycję Grzelaka. Kilka razy starał się też przetrzymywać piłkę bardzo daleko od połowy Legii, przez co drużyna zyskiwała cenne sekundy, a rywale tracili siły na odbiór.

Miroslav Radović – grał za krótko, by go oceniać.

 

Ostatnio trudno nam było wybierać legionistę meczu. Tak samo jest i teraz, choć na szczęście z innych powodów. Jednak ostatecznie postanowiliśmy uhonorować tego, który musiał przyjąć na swoje barki lawinę krytyki pod swoim adresem. A tymczasem pokazał swoim wszystkim oponentom, że jednak nie zapomniał jak się gra w piłkę i to on poprowadził drużynę do wygranej. Oby Maciej Iwański pozostał w takiej dyspozycji już do końca sezonu, a najlepiej do końca gry dla Legii.

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.