Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii po meczu z Brondby IF - europejski rollercoaster i zwycięskie zmiany Feio

Redaktor Jakub Waliszewski

Jakub Waliszewski

Źródło: Legia.Net

10.08.2024 13:00

(akt. 10.08.2024 13:03)

W czwartek Legia w pierwszym meczu 3. rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy wygrała na wyjeździe z Brondby IF 3:2. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Piłkarze grający krócej niż dwadzieścia minut nie byli oceniani. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,12 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net) - Trener Goncalo Feio zaskoczył niektórymi wyborami w pierwszym składzie na mecz z Brondby. Do tego stopnia, że wiele osób miały obawy o właściwy przebieg rywalizacji z Duńczykami. Pierwsza połowa zdawała się te obawy potwierdzać. Legioniści byli wolniejsi od przeciwnika, gubili krycie i dość szybko zostali skarceni, tracąc bramkę w 19. minucie. Reakcja na stratę gola była jednak prawidłowa i bardzo szybka, bo 5 minut później gola na 1:1 strzelił Tomas Pekhart po bardzo dobrym podaniu Bartosza Kapustki. Warszawiacy wciąż jednak sprawiali wrażenie drużyny słabszej piłkarsko, mniej pewnej od gospodarzy i w 35. minucie stracili kolejnego gola. Pod wodzą Feio Legia pokazała już jednak, że potrafi wyciągać wnioski z pierwszej połowy. Stołeczny zespół zdecydowanie poprawił grę w obronie, a w ofensywie częściej dochodził do sytuacji. Piłkarze Brondby sprawiali wrażenie coraz bardziej zmęczonych, co wykorzystał Feio, wprowadzając na boisko szybszych i bardziej dynamicznych piłkarzy. To okazało się kluczem do sukcesu. Najpierw do wyrównania doprowadził Luquinhas po asyście Blaża Kramera, a końcówka rywalizacji z wicemistrzami Danii pokazała już mentalność zwycięzców u "Wojskowych" i po akcji rezerwowych gola na 3:2 strzelił Ryoya Morishita. Legia w dobrym stylu podniosła się po słabej pierwszej połowie i to ona podejdzie do rewanżu w bardziej komfortowej sytuacji. Legioniści oddali 10 strzałów na bramkę, 5 z nich było celnych, a współczynnik goli oczekiwanych wynosił 1,72 przy 1,20 Brondby. Legioniści byli w posiadaniu piłki przez 39 procent czasu. Wykonali 371 podań podczas gdy gospodarze 725.

Kacper Tobiasz 6 (5,57 - ocena Czytelników). Szybko musiał zachować czujność i ratować zespół. W 6. minucie w porę uprzedził napastnika przy zbyt lekkim podaniu od Pankova i dalekim wybiciem zażegnał niebezpieczeństwo. Kilka minut później dobrze wyszedł z bramki i wyłapał dalekie podanie. Pierwsza stracona bramka nie powinna być liczona na jego konto, choć można odnieść wrażenie, że mógł w tej sytuacji zrobić więcej. Jednak gol nie był jego winą. W drugiej sytuacji nie miał wystarczającego czasu na reakcję. Koledzy z obrony i pomocy nie pomogli "Tobiemu" przy obu akcjach bramkowych. W 74. minucie podjął ryzykowną decyzję o wyjściu z bramki przy dośrodkowaniu i na jego szczęście skończyło się to tylko niecelnym strzałem. Nie był to dobry pokaz gry na przedpolu.  Z najlepszej strony pokazał się w ostatnich minutach spotkania, kiedy instynktownie wybronił nogą strzał Oscara Schwartaua. Ta interwencja była absolutnie kluczowa, tylko dzięki niej zespół mógł liczyć na pozytywne zakonczenie rywalizacji w Danii. Popisał się trzeba obronionymi strzałami, przy dwóch musiał wykazać się refleksem. Podawał z 83 procentową skutecznością. Zasłużył na ocenę wyjściową.

Radovan Pankov 6 (5,98). Początek meczu w jego wykonaniu był niepewny. Gubił się przy pressingu rywala, a w 6. minucie ryzykownie wycofał piłkę do Tobiasza, ale szczęśliwie skończyło się tylko na strachu. Winić go za stratę pierwszego gola byłoby błędem, gdyż Serb krył swojego zawodnika, a zawiedli koledzy z obrony i pomocy. Odegrał za to istotną rolę przy bramce wyrównującej, gdyż to po jego przyspieszającym akcję podaniu, Bartosz Kapustka zagrywał do Tomasa Pekharta. Często musiał asekurować wyżej wychodzącego Kuna i przez pewien czas dobrze mu to wychodziło. Aż do 35. minuty, kiedy odpuścił pressing Bischoffa. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę skutecznym wślizgiem przerwał dobrze zapowiadającą się akcję Brondby, ale podobnych interwencji Pankova nie było wiele. Lepiej zagrał w drugiej części. Nie miał dużo pracy, natomiast gdy był potrzebny, to raczej nie zawodził i przerywał ataki rywala. Podawał z 84 procentową skutecznością, w defensywie wygrał 8 z 11 pojedynków.

Rafał Augustyniak 6 (5,64). Zaczął solidnie, bez błędów i w zasadzie nie przegrywał pojedynków. Przy pierwszym straconym golu mógł bardziej doskoczyć do strzelca lub lepiej popracować w bloku, a tak piłka przeleciała mu między nogami i wpadła do siatki. Jednak główna wina spada na defensywnego pomocnika - Clauda Goncalvesa. W parze z Radovanem Pankovem mocno pracował przy asekuracji prawej strony boiska, chcąc naprawiać ewentualne błędy Patryka Kuna. W 35. minucie nie zdołał zatrzymać strzelającego i piłka znów była w bramce. Później grał solidnie. Często czyścił akcje w obronie, podłączał się do ofensywy, na czym korzystał zespół, wielokrotnie naprawiał błędy kolegów z zespołu. Tak było choćby w 65. minucie, kiedy świetnie zablokował strzał po stracie Kapustki. Koncentracji nie stracił również w końcówce meczu, kiedy blokował i wybijał kolejne strzały i dośrodkowania Duńczyków. W 86. minucie przydarzył mu się błąd, kiedy stracił posiadanie przy próbie wyprowadzenia piłki, ale szybko go naprawił i z akcji nie wywiązało się nic groźnego. Wygrał 6 na 6 pojedynków w defensywie, podawał z 88 procentową skutecznością. Wykonał 56 podań, najwięcej w zespole.

Sergio Barcia 6 (6,23). Pewnie wszedł w mecz i na początku nie popełniał większych błędów. Za pierwszą bramkę dla Brondby nie ponosi winy, był po przeciwnej stronie pola karnego i pilnował swojego zawodnika. W pierwszej połowie niewiele działo się na lewej flance, przez co Hiszpan nie miał dużo pracy. Sporadycznie próbował podłączać się do ofensywy, ale większych korzyści z tego nie było. Niestety i on nie ustrzegł się w czwartek błędu. Przy drugim golu Duńczyków zupełnie zgubił krycie we własnym polu karnym, co bezlitośnie wykorzystał napastnik Brondby. W drugiej połowie wystrzegał się pomyłek. W 62. minucie do końca walczył o pozycję z Kvistgaardenem i skutecznie uniemożliwił mu dojście do pozycji strzeleckiej. Do końca meczu grał poprawnie, oddalał zagrożenie i nie popełniał błędów. Podawał z 93 procentową skutecznością, wygrał 6 na 6 pojedynków w defensywie, a ogólnie 10 na 11 stoczonych pojedynków  Ocena wyjściowa.

Patryk Kun 5 (5,39). Zagrał na prawym wahadle, czyli nietypowej dla siebie stronie, aby nieco utrudnić grę Clementowi Bischoffowi. Początkowo wychodziło mu to całkiem dobrze. Udanie zamykał przeciwnika na skrzydle i nie można było mówić o większych zagrożeniu. Próbował podłączać się do ofensywy, ale często brakowało mu siły zarówno w pojedynkach z przeciwnikiem, jak i przy dośrodkowaniach. Z czasem zaczął popełniać jednak błędy. Przy pierwszym straconym golu zbyt późno doskoczył do Bischoffa, dzięki czemu ten miał czas i miejsce, żeby precyzyjnie podać w pole karne do Bundgaarda. Kilka minut później miał swój skromny udział przy golu wyrównującym, gdyż to od jego wyrzutu z autu rozpoczęła się akcja bramkowa. Większość sytuacji Brondby była rozgrywana właśnie jego stroną i trudno nie odnieść wrażenia, że 29-latek po prostu sobie z tym nie radził. W drugich 45 minutach podjął kilka prób dośrodkowań, ale żadna z nich nie była udana. Zszedł z boiska w 60. minucie. Dużo pracował na boisku, ale z różnym skutkiem.Podawał z 50 procentową skutecznością, 11 z 22 podań dotarło do adresata, wygrał 12 z 24 pojedynków z przeciwnikami.

Bartosz Kapustka 7 (6,14). Źle wszedł w mecz, gdyż już na początku łatwo oddawał piłkę. Z jego prób rozegrania Legia nie miała pożytku, gdyż w jego grze było sporo niedokłądności. Do czasu - w 24. minucie w tempo dograł na dalszy słupek do Tomasa Pekharta i tym samym miał asystę przy golu Czecha. W 29. minucie spróbował strzału z dystansu, ale piłka po rykoszecie wpadła w ręce bramkarza. Miał problem z grą obronną, jego pressing czasem był mało agresywny, z czego korzystali rywale. W drugiej połowie jego gra wyglądała dużo lepiej, szczególnie w obronie. W 50. minucie dobrze zatrzymał rozpędzonego Narteya i tym samym przerwał groźny kontratak. Warto zaznaczyć, że bardzo dobrze radził sobie w pojedynkach z rywalem, w tym okresie wygrywając 10 z 12 z nich. 27-latek wspomagał również zespół pod własną bramką, zaliczając kilka udanych odbiorów. W 65. minucie stracił jednak piłkę tuż przed własnym polem karnym, co mogło skończyć się bardzo źle dla Legii, gdyby nie świetny blok Augustyniaka. Występ Kapustki możnaby zobrazować sinusoidą. Po prostym błędzie i stracie, potrafił świetnie wypatrzeć wybiegającego na wolną pozycję kolegę i obsłużyć go świetnym podaniem. Opuścił boisko w 81. minucie, a w jego miejsce pojawił się Morishita. Podawał z 81 procentową skutecznością, przez cały mecz wygrał 9 z 14 pojedynków w defensywie i 6 z 9 w ofensywie, kończył mecz z dwoma podaniami kluczowymi na koncie i wspomnianą już asystą.

Claude Goncalves 6 (5,69). Już w 15. minucie wszedł na boisko za kontuzjowanego Jurgena Celhakę i dość szybko popełnił prosty błąd w kryciu, który poskutkował stratą gola. Zupełnie nie przypilnował Bundgaarda w "szesnastce", przez co ten mógł swobodnie przyjąć piłkę i przymierzyć w prawy róg bramki. Później przydarzyła mu się prosta strata na własnej połowie, która tym razem na szczęście skończyła się niecelnym lobem Kvistgaardena. Końcówka pierwszej połowy była już lepsza w jego wykonaniu. Kilka razy odebrał piłkę, oddał niezły strzał z dystansu i zablokował groźne uderzenie w polu karnym, za co należy Portugalczykowi dopisać plus. Po zmianie stron wyglądał lepiej. Skutecznie przerywał ataki, napędzał akcje do przodu, rozrzucał piłkę na skrzydła. Tak grającego Goncalvesa chcielibyśmy oglądać od początku jego występu. W 67. minucie miał okazję na zdobycie bramki, ale tym razem golkiper odbił jego strzał z ostrego kąta. Podawał z 94 procentową skutecznością - pod tym względem był najlepszy w zespole, wygrał 5 z 9 pojedynków, trecił piłkę 4 razy, ale miał też 7 odbiorów. Trudniejszy i słabszy początek ale rozkręcił się i takiej gry jak po przerwie oczekujemy częściej.

Luquinhas 8 (7,62). Aktywny jak zawsze. Wywalczył kilka fauli, próbował napędzać akcje i zdobyć przestrzeń, ale o to nie było łatwo, gdyż gospodarze nie zostawiali mu wiele wolnego miejsca. Odgrywał ważną rolę przy kontratakach, gdyż swoją dynamiką i zwinnością uciekał Duńczykom, a później dobrze rozgrywał piłkę do kolegów z drużyny. W samym polu karnym nie bywał już jednak tak często, jak choćby we wcześniejszych meczach tego sezonu. Mocno pracował w pressingu i starał się wywierać presję na przeciwniku, co z resztą dobrze mu wychodziło. Swoją dobrą grę potwierdził w 70. minucie, kiedy znakomicie odebrał piłkę na połowie przeciwnika, a następnie zagrał dwójkową akcję z Kramerem, którą sam wykończył strzałem z bliska, doprowadzając do wyrównania. Naszym zdaniem razem z rezerwowym tego dnia Kramerem, najlepszy piłkarz na boisku. Oddał dwa strzały na bramkę, strzelił jednego gola, 24 z 28 podań trafiły do adresata - 84 procent skuteczności, wygrał 8 z 17 pojedynków w ofensywie.

Ruben Vinagre 6 (6,49). Dynamiczny i waleczny od pierwszych minut. Nie tracił piłek mimo nacisku rywala i podejmował dobre, choć z początku bezpieczne decyzje w rozegraniu. Zniknął w kolejnych minutach. Również przy wszystkich golach w pierwszej połowie, gdyż piłka była wówczas po przeciwnej stronie boiska. Przypomniał o sobie po pół godziny gry, kiedy przyspieszył akcję lewą stroną i dwukrotnie dośrodkowywał w kierunku wbiegającego Guala i Pekharta, ale w obu przypadkach kończyło się to wybiciem obrońców. W 39. minucie główkował w kierunku bramki, ale zagrożenia nie było z tego żadnego. Po zmianie stron nie był już tak aktywny, gdyż zdecydowanie częściej akcje rozgrywane były prawą stroną. Niezły mecz Portugalczyka, choć bez fajerwerków. 21 z 28 podań trafiły do adresata - 75 procent skuteczności, wygrał 10 z 16 pojedynków, miał 9 strat i 5 odbiorów.

Marc Gual 5 (4,45). Biegał z przodu, starał się aktywnie uczestniczyć w akcjach, ale niewiele z tego wynikało, bo albo grał niedokładnie, albo piłek nie otrzymywał. Zawodział go też właściwa decyzyjność. Po niespełna kwadransie gry miał pierwszą okazję do zdobycia bramki po dośrodkowaniu Kuna, ale główkował zbyt lekko, żeby zaskoczyć bramkarza. Z biegiem czasu był coraz mniej widoczny. Niewiele zmieniło się po zmianie stron. Miał jedną niezłą okazję w 72. minucie, ale przekombinował, co skończyło się stratą piłki. Występ chyba najsłabszy w tym sezonie w jego wykonaniu.Oddał tylko jeden strzał na bramkę, podawał 11 razy, w tym 8 razy celnie, jedno z tych podań było zaliczone do kluczowych, 2 razy dryblował ale bez powodzenia, wygrał tylko 2 z 12 pojedynków - 17 procent, miał 6 strat i 3 odbiory.

Tomas Pekhart 6 (6,45). Przyzwoity mecz Czecha. Pracował w obronie, starał się wywierać presję na przeciwniku i kilkukrotonie dobrze mu to wyszło. Zdarzały mu się też jednak straty, z których na szczęście nie wynikła żadna grożna kontra. W ofensywie kiedy trzeba było, to był tam, gdzie być powinien. W 24. minucie świetnie uciekł spod krycia obrońcy i strzałem z powietrza dał Legii gola na 1:1. Później wraz z Gualem zniknął z pola widzenia i nie sprawiał problemów wicemistrzom Danii. Zszedł z boiska po godzinie gry. Oddał jeden strzał na bramkę i skończyło się golem, podawał tylko 6 razy, w tym 5 razy celnie, wygrał 4 z 7 pojedynków. Zrobił to, co do niego należało, to czego oczekujemy od napastnika.

Blaz Kramer 8 (7,73). Słoweniec dał najlepszą zmianę w tym meczu. Po godzinie gry wszedł na boisko za Pekharta i już w pierwszej okazji mógł mieć asystę, ale nie zrozumiał się z Gualem. Z każdą minutą na boisku było jednak coraz lepiej. Było w nim widać dużą determinację i głód gry, co zebrało w końcu swoje owoce. W 70. minucie świetnie rozegrał akcję z Luquinhasem i obsłużył Brazylijczyka świetnym podaniem, asystując tym samym przy jego trafieniu. Nie zawiódł również w decydującym momencie meczu, kiedy najpierw uniknął spalonego, a po chwili świetnie zagrał do nabiegającego Morishity, a ten ustalił wynik meczu na 3:2 dla Legii. Okazuje się, że jego nieudane rozstanie z Warszawą było dla Legii szczęśliwe. Bez niego nie byłoby pierwszej wygranej w Danii. W sumie podawał 7 razy, w tym 4 razy celnie, a 2 z tych podań okazało się asystami.

Paweł Wszołek 7 (6,22). W 60. minucie zastąpił na murawie Kuna i ożywił energetycznie drużynę. Często pokazywał się na skrzydle, dorzucał piłki w pole karne i kilka z jego wrzutek sprawiło problemy rywalom. W 74. minucie efektownie minął Bischoffa, pomknął prawą stroną i dograł w pole karne, ale ten ostatni element okazał się niecelny. Miał też swoją okazję do strzelenia gola - ale huknął z lewej nogi obok bramki. "Wszołi" dał się raz ograć w defensywie i rywale mieli groźną sytuację w 84 minucie. Zasłużył jednak na pochwały. Szczególnie jeśli spojrzeć na jego poprzednie mecze z tego sezonu. Miejmy nadzieję, że dobry występ w Danii pozwoli mu odżyć i nawiązać do dawnej formy. Podawał 13 razy w tym 11 razy celnie, wygrał 6 z 10 pojedynków.

Jurgen Celhaka, Migouel Alfarela i Ryoya Morishita grali zbyt krótko, by ich oceniać, natomiast warto docenić obu rezerwowych Japończyk ożywił ofensywną grę "Wojskowych" i zdobył zwycięską bramkę, która może okazać się kluczowa w kontekście dwumeczu z Duńczykami. W tej akcji świetnym podaniem do Blaża Kramera popisał się Alfarela.

Najlepszym legionistą czwartkowego meczu Czytelnicy i redaktorzy wybrali Blaza Kramera.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.73 Blaz Kramer

7.62 Luquinhas

6.49 Ruben Vinagre

6.45 Tomas Pekhart

6.4 Bartosz Kapustka

6.23 Sergio Barcia

6.22 Paweł Wszołek

5.98 Radovan Pankov

5.69 Claude Goncalves

5.64 Rafał Augustyniak

5.57 Kacper Tobiasz

5.39 Patryk Kun

4.45 Marc Gual

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.