Oceny piłkarzy Legii za mecz z Arką - bez chęci i pomysłu
03.04.2018 17:55
Gra zespołu 2 (2,59 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). O tym, że dziś do pokonania mistrzów Polski wystarczy tylko ostry pressing, agresja i masa taktycznych fauli wie już chyba każdy trener w Ekstraklasie. A skoro legioniści jechali do Gdyni, gdzie trenerem jest największy w lidze specjalista od takiej gry, Leszek Ojrzyński, w zasadzie tylko optymiści mogli oczekiwać w piątek dobrego wyniku. Choć ponoć „Wojskowi” byli przygotowani na taki styl gry rywali i ćwiczyli wyprowadzanie piłki pod pressingiem, to przez całą pierwszą połowę efektów tych przygotowań widać nie było. Chorwacka maszyna losująca wyrzuciła tym razem tylko trzech Polaków w podstawowym składzie, do tego Artura Jędrzejczyka na lewej obronie, Cristiana Pasquato na prawym ataku, gdzie nigdy nie grał i Kaspera Hamalainena na środku ataku, gdzie nigdy się nie sprawdzał. Przez całą pierwszą połowę legioniści wyglądali na ciężko zszokowanych i przerażonych poziomem agresji arkowców i nie byli często w stanie nawet przeprowadzić piłki na połowę przeciwnika, sami natomiast dopuścili do kilku groźnych sytuacji pod własną bramką, a do tego stracili gola ze stałego fragmentu gry. Po przerwie i kolejnych zmianach personalnych mistrzowie Polski wprawdzie opanowali środek pola, ale brak jakichkolwiek schematów w ataku i zgrania uniemożliwiał skonstruowanie jakiejkolwiek akcji. Jedyny celny strzał został oddany przez legionistów po stałym fragmencie gry. Rzecz jasna strat odrobić się w tej sytuacji nie udało i Arka zwyciężyła w Gdyni w pełni zasłużenie. Żałosny to obraz drużyny, która ma ponoć za zadanie ligę w tym sezonie wygrać.
Arkadiusz Malarz 3 (3,41 - ocena Czytelników). Stracony gol obciąża jego konto, bo to bramkarz decyduje o ustawieniu muru i liczbie znajdujących się w nim piłkarzy. Tymczasem strzał został oddany obok muru, gdzie pole widzenia zasłaniało dwóch piłkarzy Arki, a piłka wkręciła się za róg chroniony murem. Albo mur był postawiony za bardzo na zewnątrz, albo po prostu było w nim zbyt mało zawodników. W sumie Malarz poza tą sytuacją był tylko raz zmuszony do poważnej interwencji w pierwszej połowie, gdy wyprzedził Siemaszkę, w pozostałych przypadkach strzały były łatwe do obrony, a po zmianie stron w ogóle nie miał nic do roboty. Na szczęście błędy obrońców nie przekładały się tym razem na zagrożenie dla bramki Legii, bo skuteczność ofensywnych piłkarzy gdynian stała na poziomie podobnym, jak cała gra legionistów.
Marko Vesović 4 (2,96). Jako jedyny grał przed przerwą na dobrym poziomie w defensywie i nie popełniał błędów. Po zmianie stron przeszedł do przodu, ale choć szukał gry i aktywnie wchodził z lewej strony, żadnego zagrożenia pod bramką gdynian nie stworzył. Na skrzydle Czarnogórzec może grać, ale schodzącym z prawej strony na słabszą nogę skutecznym napastnikiem raczej nie będzie. Jedyny chyba piłkarz Legii, który za pierwszą część meczu nie musi się wstydzić. Niestety nie da się go równocześnie wystawić i na prawej obronie i z przodu.
William Remy 3 (3,94). Bardzo słaba pierwsza część meczu, przegrywał większość pojedynków główkowych z Maciejem Jankowskim, do tego jego zrozumienie z Michałem Pazdanem było znikome - większość piłek do Rafała Siemaszki była grana między parę legijnych stoperów i obaj reagowali na to z ogromnym opóźnieniem. Lepiej grał po zmianie stron, ale też opanowanie przez pomocników środka pola w znacznym stopniu ułatwiło życie obrońcom. Niemniej jakiekolwiek pochwały wobec gry Francuza są w naszej opinii nieuzasadnione, bo podobnie jak w poprzednim spotkaniu wcale nie wyróżniał się spośród innych, równie źle grających legionistów, a do tego w przedziwny sposób dawał się mijać piłkom kozłującym przed nim od murawy.
Michał Pazdan 3 (2,79). Grał podobnie jak Remy i niemal wszystkie uwagi do gry Francuza odnoszą się również do reprezentanta Polski, z tym, że Pazdan miał znacznie trudniej, bo musiał dodatkowo przed przerwą asekurować lewą obronę, gdy nie wracał za przeciwnikiem Artur Jędrzejczyk. Niestety cała defensywa w pierwszej połowie przypominała szwajcarski ser, a dodatkowo wskutek pressingu arkowców obrońcy najczęściej nie dogrywali piłki do pomocników, tylko ratowali się wybijaniem jej na aferę.
Artur Jędrzejczyk 2 (2,38). Katastrofalna wręcz pierwsza część meczu, gdy z nieznanych przyczyn w ogóle nie wracał za rywalami, przez co Arka mogła bezkarnie atakować swoim prawym skrzydłem. Po przejściu na prawą stronę obrony grał dużo lepiej w defensywie, natomiast z przodu zapamiętaliśmy go niestety tylko z bezsensownego spowolnienia chyba najlepszej akcji legionistów, gdy zamiast biec z piłką na bramkę lub grać dośrodkowanie po ziemi z pierwszej piłki „Jędza” wstrzymał akcję. Bardzo słaby występ reprezentanta Polski, podejrzewamy, że trener Jozak mógł się zastanawiać, czy po przerwie Adama Hlouska wpuszczać za Cafu, czy właśnie za Jędrzejczyka.
Chris Philipps 3 (2,62). Słaba pierwsza połowa, gdy nie tylko nie potrafił podobnie jak wszyscy legioniści przeprowadzić piłki z obrony do ataku, ale też zbyt pasywnie wspierał obrońców. Po zmianie stron grał zdecydowanie lepiej, odebrał najwięcej piłek i to dzięki niemu i Domagojowi Antoliciowi legioniści opanowali środek pola. Niestety luksemburczyk ograniczał się wyłącznie do destrukcji, bo do rozgrywania ataków praktycznie się nie włączał, zostawiając to wyżej ustawionym kolegom. A na pewno w takiej sytuacji powinien to robić.
Domagoj Antolić 3 (2,27). Pierwsza część meczu podobnie zła, jak w przypadku reszty legionistów. Po zmianie stron był najbardziej walecznym spośród „Wojskowych”, odbierał piłki gdynianom już na ich połowie, choć niestety nie potrafił z nią później nic w ofensywie zdziałać. Jedyny piłkarz, który poziomem agresji w drugiej części meczu nie ustępował gdynianom, ale od byłego kapitana Dinama Zagrzeb oczekujemy również gry w piłkę. Tej w piątek zabrakło.
Cafu 2 (1,90). Wybitnie nieudany mecz, o ile w obronie czasem jeszcze coś odebrał, to z celnością podań było tragicznie - co trzecie trafiało do przeciwnika. Stąd też po przerwie został posadzony na ławce. Trudno nie mieć wrażenia, że po miesiącu pobytu w Legii Portugalczyk kompletnie nie wie, jak ma grać w ustawieniu 4-3-3 i jak mają poruszać się jego partnerzy. Nic w tym dziwnego, bo pozostali piłkarze nie rozumieją tego również po trzech miesiącach od wprowadzenia nowego ustawienia.
Cristian Pasquato 2 (2,33). Włoch na pozycję schodzącego napastnika, zwłaszcza z prawej strony na słabszą nogę się nie nadaje, bo musi mieć przed sobą trochę przestrzeni do zagrania celnego podania lub wymiany piłki, grał zresztą na niej pewnie pierwszy raz w życiu. Stąd przez pierwsze 45 minut na boisku go nie było. Znacznie bardziej pasuje przy tym ustawieniu do gry w drugiej linii i rzeczywiście, pierwszy kwadrans po zmianie stron miał naprawdę niezły, do tego przyzwoicie bił stałe fragmenty gry. Niestety jakości w grze Włocha wystarczyło na kwadrans, potem zaczął popełniać jedną stratę za drugą, aż wreszcie trener zdjął go z boiska.
Miroslav Radović 2 (2,10). Podobnie jak Cafu - co trzecie podanie niecelne, podobnie jak Pasquato - zero zagrożenia dla bramki przeciwnika. Jedyne co mogło podobać się w grze Serba, to cofanie się po piłkę i próby jej wyprowadzania, co przy bezradności pozostałych legionistów przy pressingu arkowców było czymś pożytecznym dla zespołu. „Rado” nie dograł jednak nawet do końca pierwszej połowy, bo wskutek kontuzji opuścił boisko. Ocena identyczna, jak u wszystkich piłkarzy z pierwszej linii.
Kasper Hamalainen 2 (2,22). Fin na szpicy za czasów Jacka Magiery wielokrotnie pokazywał, że umie grać wyłącznie przodem do bramki, ale trener Jozak pewnie tych spotkań nie oglądał. Zresztą po wejściu Eduardo i przejściu na lewy atak Hamalainen wcale nie grał lepiej. Jak już dostawał piłkę, to nieczęsto ją tracił, ale najchętniej oddawał ją bezpiecznie do tyłu lub w bok. Trudno nie było mieć wrażenia, że Fin nie dawał z siebie wszystkiego, pamiętać jednak należy, że w ostatnich tygodniach niewiele trenował wskutek choroby.
Eduardo 2 (2,25). Miał 65 minut na pokazanie się, na poziomie zagrał, podobnie jak Pasquato, zaledwie kwadrans. Raz zaatakował Steinborsa i wyłuskał mu piłkę, raz zagrał kapitalne podanie do Jędrzejczyka, który zepsuł jednak akcję. Przez ostatnie poł godziny nie grał nic. Jedyne co Eduardo na razie może Legii zaoferować, to przyjmowanie piłki tyłem do bramki i odgrywanie jej do kolegów. Może i taką rolę wymyślił dla niego trener Jozak, ale nie przynosi to w większości żadnego efektu, bo nie ma go w polu karnym, czyli tam, gdzie napastnik być powinien i w konsekwencji nie oddaje żadnych strzałów. A w końcu napastnik jest przede wszystkim od strzelania goli.
Adam Hlousek 3 (2,45). Z całą pewnością jego wejście uporządkowało nieco grę Legii w obronie, a prawe skrzydło Arki zostało zablokowane. Inna sprawa, że i on nie rozegrał dobrego spotkania, też popełniał błędy, jego wejścia ofensywne kończyły się stratami lub niecelnymi dośrodkowaniami, a raz musiał ratować się w defensywie faulem taktycznym. Ocena na poziomie pary stoperów.
Sebastian Szymański (2,67) grał zbyt krótko, by go oceniać.
Najlepszym legionistą w piątkowym meczu w opinii Czytelników był William Remy, my natomiast przyznaliśmy ten tytuł Marko Vesoviciowi, który popełnił w tym meczu najmniej błędów.
Oceny Czytelników:
William Remy 3,94
Arkadiusz Malarz 3,41
Marko Vesović 2,96
Michał Pazdan 2,79
Sebastian Szymański 2,67
Chris Philipps 2,62
Adam Hlousek 2,45
Artur Jędrzejczyk 2,38
Cristian Pasquato 2,33
Domagoj Antolić 2,27
Eduardo 2,25
Kasper Hamalainen 2,22
Miroslav Radović 2,10
Cafu 1,90
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.