Oceny piłkarzy Legii za mecz z Arką - brak jasnych punktów
23.08.2016 01:00
Gra zespołu 3 (3,38 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Trener Besnik Hasi najwyraźniej sporo grał w FM-a, bo wpadł na pomysł stosowany przez wielu starych wyjadaczy tej gry, czyli wymiany na mecz ligowy całej jedenastki, poza bramkarzem. Niestety, prowadzenie klubu w rzeczywistym świecie nie ma wiele wspólnego z wirtualną zabawą, a przegranego meczu nie da się powtórnie rozegrać przez ponowne wczytanie zapisanej gry. Co gorsza, do swojego pomysłu zestawienia nowej jedenastki dołożył jeszcze nową, prawie w ogóle nie ćwiczoną taktykę 3-5-2, a na to nie wpadliby nawet spece wirtualnego świata piłkarskiego. Potem pozostało mu tylko wyrażać zdumienie na konferencji prasowej, że eksperymenty kończą się tak, jak się skończyć musiały. Wszystko to jednak nie powinno nam też przesłaniać oczywistej prawdy, że znaczna większość piłkarzy Legii z sobotniego meczu jest wyżej wyceniana, a przede wszystkim znacznie lepiej opłacana od Arkowców i ponoszą oni odpowiedzialność za klęskę na równi z trenerem. W pierwszej połowie gra defensywna Legii w zasadzie nie istniała, boczni pomocnicy nie wiedzieli, w jakim stopniu mają skupiać się na obronie, a w jakim na ataku, a środkowi pomocnicy tradycyjnie już ani nie wspierali defensywy, ani nie konstruowali akcji. W tej sytuacji jedyne zagrożenie dla Arki stanowiły dośrodkowania Tomasza Brzyskiego z czterdziestego metra od bramki, które nawiasem mówiąc, były wyjątkowo dobrej jakości. Legia straciła przed przerwą dwie bramki, które padły po serii błędach kilku zawodników, a Arkadiusz Malarz kilka innych strzałów obronił. Po zmianie stron Legia i zejściu Jakuba Rzeźniczaka „Wojskowi” przeszli na system 4-4-2, co wpłynęło znacząco na poprawę gry w defensywie, bo gdynianie nie mieli już w zasadzie żadnej okazji do zdobycia gola z gry. Mistrzowie Polski jednak i tak stracili kolejną bramkę po rzucie rożnym, co oczywiście nie dziwi, bo od początku sezonu każdy rywal wie, że łatwiej strzelić legionistom gola po rzucie rożnym niż rzucie karnym. „Wojskowi” szybko odpowiedzieli golem po stałym fragmencie gry, zmienił też się nieco przebieg meczu, bo to legioniści byli częściej przy piłce. Niestety okres ich niezłej gry trwał tylko do siedemdziesiątej minuty, potem nie potrafili już sobie wykreować żadnej sytuacji, nie licząc nieodgwizdanej ręki gdynianina w polu karnym. W zasadzie jedynym jasnym punktem w tym meczu były dobrze bite stałe fragmenty gry, po których legioniści mieli trzy sytuacje i jedną z nich zamienili na gola. Po wyjazdowych porażkach z pierwszoligowcem i głównym kandydatem do spadku przyszła kolej na lanie na własnym boisku od beniaminka. Kilku piłkarzy po tym meczu zostało odstawionych od kadry pierwszego zespołu, nie wiadomo na jaki okres, a my nie wiemy, czy mamy się przyzwyczajać na dłużej do takiej Legii w polskiej lidze, czy też trener, piłkarze i włodarze klubu mają jednak jakiś plan, by mistrz Polski bił się w tym roku chociaż o puchary. Na razie bliżej jest bowiem legionistom do strefy spadkowej niż do pucharów, a i frekwencja na kolejnych meczach ligowych może znacząco spaść, bo na oglądanie takich popisów „Wojskowych” szkoda po prostu czasu i pieniędzy.
Arkadiusz Malarz 5 (5,67 - ocena Czytelników). Przy żadnym z goli nie zawalił, choć z pewnością na puszczanie strzału w krótki róg nie powinien sobie pozwalać. Obronił trzy strzały, drugie tyle wpuścił. W drugiej połowie był niemal bezrobotny, ale koledzy dostarczyli mu dodatkowego problemu - zamiast piłek po strzałach rywala zaatakowała go głowa Macieja Dąbrowskiego. Z trudem dokończył mecz.
Mariusz Wieteska 4 (3,56). Może przerażać, gdy z trójki stoperów najlepiej spisuje się dziewiętnastoletni debiutant. Niekiedy nie przesuwał się odpowiednio, ale generalnie żadnego rażącego błędu w obronie nie popełnił. Najczęściej też ze wszystkich obrońców wyprowadzał piłkę, zdarzały mu się dobre podania, ale też i niecelna, do tego doszła jedna strata w pierwszej połowie czterdzieści metrów od własnej bramki. Bardzo słabo grał jedynie w ostatnich dwudziestu minutach, gdy już wyraźnie nie nadążał za rywalami, popełnił dwa faule w pobliżu własnego pola karnego, a do tego słał raz za razem niecelne długie podania. Niemniej pokazał, że warto go zacząć poważniej brać pod uwagę przy ustalaniu meczowej osiemnastki.
Maciej Dąbrowski 3 (2,83). Mocno zamieszany w utratę drugiego gola, gdy sam nie wiedział, kogo ma kryć i atakować, a na koniec zmylił bramkarza przy próbie zablokowania strzału. Pod koniec spotkania popełnił jeszcze jeden poważny błąd tracąc piłkę pod własnym polem karnym. Omal nie zmusił do zejścia z boiska Malarza pakując mu się głową w twarz, a bramkarz Legii krzyczał przecież, że wychodzi. Na razie gra o klasę gorzej, niż w Zagłębiu.
Jakub Rzeźniczak 2 (1,40). Końcowy akt serii błędów przy pierwszym golu to podanie „Rzeźnika” do Marcusa Viniciusa, chwilę później pozwolił sobie przelecieć piłce nad głową, co dało Brazylijczykowi kolejną stuprocentową sytuację. Zamieszany też w utratę drugiej bramki nieudanym wślizgiem, ale tu główna odpowiedzialność spada na innych piłkarzy. Kolejny błąd popełnił, gdy po niedokładnym podaniu Brzyskiego piłkę odebrał mu Dariusz Zjawiński i przed kolejną okazją stanął Marcus Vinicius. Sam z kolei mógł zmniejszyć rozmiary porażki po rzucie rożnym, ale jego dobry strzał głową obronił Konrad Jałocha. W przerwie zmieniony przez albańskiego trenera. Kolejny fatalny występ byłego kapitana zespołu, po sobotnim meczu został odsunięty od kadry na mecz Dundalk. Jego przyszłość w Legii rozstrzygnąć się ma w środę. Głos na temat Rzeźniczaka w poniedziałkowy wieczór zabrał również prezes Legii, Bogusław Leśnodorski. - Kuba odpocznie, ogarnie się, poukłada sobie wszystko i wróci silniejszy. Wierzę w niego. Nie będzie dla niego żadnej taryfy ulgowej. W Legii grać będą tylko najlepsi - napisał na "Twitterze" jeden z trzech właścicieli stołecznego klubu.
Michaił Aleksandrow 3 (1,96). Jeden z głównych odpowiedzialnych za pierwszą bramkę, bo jemu było chyba najłatwiej wybić piłkę. Jako boczny pomocnik w 3-5-2 nie sprawdził się kompletnie, bo ani nie było go w obronie, ani w ataku, a nieliczne wrzutki były zawsze niecelne. Jedyną dobrą okazję stworzył po bardzo dobrym dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Po przerwie zagrał na prawej obronie i był to występ poprawny. Nieoczekiwanie dobrze radził sobie w defensywie, natomiast gdy szedł do przodu, z reguły piłkę tracił. Nie sprawdza się jako skrzydłowy, nie poradził sobie jako wahadłowy, może będzie z niego pożytek na pozycji prawego obrońcy?
Tomasz Brzyski 5 (3,25). Dwie niezłe sytuacje bramkowe „Brzytwa” stworzył już w dwóch pierwszych minutach, gdy najpierw oddał celny strzał, potem odebrał piłkę w środku pola i dobrze dośrodkował. Jego dośrodkowania w pierwszej połowie były jedynym jasnym punktem zespołu, a takich dośrodkowań naliczyliśmy w sumie sześć plus dwa z rzutów rożnych, do tego doszedł wywalczony rzut wolny przed polem karnym. Na lewej obronie po przerwie radził sobie dobrze, ale za to znacząco spadło jego zaangażowanie w ofensywie. Miał też i trochę zagrań nieudanych - strzał z rzutu wolnego, nieudany kompletnie strzał z gry, niechlujne podanie do Rzeźniczaka pod własnym polem karnym w 34. minucie i niedokładne przerzuty. Szkoda, że w ostatnich dwudziestu minutach był zupełnie niewidoczny. Najlepszy w tym meczu gracz Legii w polu. Gdyby to ten konkretny występ wpłynął na odsunięcie Brzyskiego od składu, to bylibyśmy mocno zaskoczeni.
Michał Kopczyński 3 (3,36). Zamieszany, jak kilku kolegów, w utratę drugiej bramki, bo nie nadążał od połowy boiska za Marcusem Viniciusem. Bardzo mało widoczny w pierwszej części spotkania, w drugiej pokazał się z nieco lepszej strony, raz wszedł z lewej strony w pole karne i oddał groźny strzał. Niestety koszmarnie grał w końcówce meczu, gdy nie nadążał za rywalami, sędzia zlitował się nad nim po faulu przed polem karnym i nie dał mu drugiej żółtej kartki, a powinien. Słaby występ.
Stojan Vranjes 2 (1,61). Jeden z winnych przy bramce drugiej, gdy za wolno wracał we własne pole karne, jedyny odpowiedzialny za utratę trzeciego gola. Do tego dodać należy niewykorzystaną sytuację po rzucie rożnym i zgraniu Prijovicia, nieudany strzał z rzutu wolnego i dużo strat. Nie dziwimy się, że od Superpucharu siedział na ławce lub na trybunach. Trzeci z piłkarzy odsuniętych od kadry, być może był to jego ostatni występ w barwach Legii.
Kasper Hamalainen 4 (3,29). Ocena podniesiona za zdobytego gola, bo w pierwszej połowie i kwadransie drugiej grał po prostu bardzo źle i notorycznie tracił piłkę. W ostatnich trzydziestu minutach był natomiast jednym z lepszych piłkarzy. Strzelił bramkę, rozegrał kilka akcji, wypracował bardzo dobrą sytuację Prijoviciovi, oddał niezły strzał. Szkoda, że nie grał przez cały mecz tak, jak przez ostatnie pół godziny.
Jarosław Niezgoda 3 (2,98). Sam po meczu przyznał, że fizycznie mu jeszcze do poziomu Ekstraklasy trochę brakuje. W pierwszej połowie próbował dwa razy uderzać na bramkę, ale były to strzały nieudane. Rzadko udawało mu się dojść do piłki, nieco lepiej spisywał się po przerwie, gdy kilka razy udało mu się przetrzymać piłkę pod kryciem, a także wywalczyć rzut wolny w pobliżu pola karnego. Słaby debiut, nie jest chyba jeszcze przygotowany na grę na tym poziomie rozgrywkowym.
Aleksandar Prijović 4 (3,98). Jedyny piłkarz, który - już od pewnego czasu - jest pod grą niezależnie od tego, czy jest to minuta pierwsza, czy dziewięćdziesiąta i nie patrzący na wynik na tablicy. Zawsze można do niego zagrać piłkę na ścianę, bo pokazuje się do gry, zawsze też można liczyć na podanie zwrotne z pierwszej lub drugiej piłki. Wypracował po rzucie rożnym zgraniem głową idealną pozycję Vranjesowi, sam miał dobrą okazję po podaniu Hamalainena, ale przestrzelił. Tyle, że z aktywnością nie idzie w parze często jakość gry, Szwajcar miał problemy zwłaszcza przez ostatnie pół godziny, gdy nie dawał sobie rady z kryjącymi go obrońcami. Występ jak całego zespołu - nie najlepszy, ale jemu przynajmniej się chciało. Nie każdy legionista w tym meczu może to o sobie powiedzieć.
Oceny zmienników:
Guilherme Costa Marques 4 (5,18). Po szybszym niż się spodziewano powrocie po kontuzji Brazylijczyk wszedł po przerwie i wniósł sporo ożywienia na początku drugiej połowy kilkoma akcjami, zaliczył też asystę świetnie dośrodkowując z rzutu wolnego. Niestety „Gui” nie trenował przez ponad miesiąc, wszedł na boisko ledwie po kilku treningach, stąd sił i kreatywności starczyło mu na ledwie dwadzieścia minut. Potem zniknął z pola widzenia.
Vadis Odjidja-Ofoe 3 (3,72). Wszedł za fatalnie grającego Vranjesa, ale dużo do gry nie wniósł. Popracował nieco w defensywie, natomiast gra do przodu wyglądała słabo, znaczna większość podań, zwłaszcza długich, była rażąco niecelna. Jeśli Besnik Hasi liczył, że za sprawą Belga może się jeszcze zmienić wynik meczu, to musiał doznać srogiego zawodu.
Sebastian Szymański (3,37) Grał zbyt krótko, by go oceniać, warto go pochwalić za jedną akcję, po której sędzia powinien podyktować rzut karny za zagranie ręką.
Trudno było kogokolwiek wyróżnić za ten mecz. Czytelnicy za najlepszego legionistę w tym meczu znów uznali Arkadiusza Malarza i my również przychyliliśmy się do tego wyboru.
Oceny Czytelników:
Arkadiusz Malarz 5,67
Guilherme Costa Marques 5,18
Aleksandar Prijović 3,98
Vadis Odjidja-Ofoe 3,72
Mariusz Wieteska 3,56
Sebastian Szymański 3,37
Michał Kopczyński 3,36
Kasper Hamalainen 3,29
Tomasz Brzyski 3,25
Jarosław Niezgoda 2,98
Maciej Dąbrowski 2,83
Michaił Aleksandrow 1,96
Stojan Vranjes 1,61
Jakub Rzeźniczak 1,40
W ocenianiu wzięło udział 385 Czytelników.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.