Oceny piłkarzy Legii za mecz z Arką - odrodzenie „Jodły”
13.02.2017 20:35
Gra zespołu 6 (6,35 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Podczas wszystkich sparingów, nie wyłączając ostatnich, widać było po legionistach brak ogrania i nie inaczej było niestety w pierwszym meczu rundy wiosennej. Dużo było niecelnych podań, nawet na własnej połowie, brak Thibaulta Moulina powodował duże problemy z wyprowadzaniem piłki i brakowało zrozumienia między piłkarzami przy rozgrywaniu akcji przez co mistrzowie Polski stworzyli sobie bardzo małą ilość okazji bramkowych. Brak zgrania był szczególnie widoczny między pomocnikami a Tomasem Necidem - poza graniem do niego górnych piłek w pole karne nikt nie miał pomysłu, jak wykorzystać nowy nabytek Legii. Bardzo niepokojąco wyglądała też jakość ofensywnych i defensywnych stałych fragmentów gry - mając w składzie Necida, Jodłowca, Jędrzejczyka i Dąbrowskiego legioniści absolutnie nie powinni dopuszczać rywala do strzałów po rzutach rożnych czy wolnych, a do tego sami powinni stwarzać po drugiej stronie częste zagrożenie dla bramki Konrada Jałochy, tymczasem to arkowcy dominowali w powietrzu w takich sytuacjach w obydwu polach karnych. Na plus należy natomiast ocenić solidną grę obronną, dzięki której gdynianie, poza wspomnianymi stałymi fragmentami gry, bardzo rzadko byli w stanie zagrozić bramce Arkadiusza Malarza. Z pewnością na średni poziom gry legionistów miały wpływ też warunki pogodowe - przenikliwe zimno, przy którym nawet sędzia Tomasz Musiał szczękał zębami oraz zmrożona i kiepsko przygotowana płyta boiska, a także bardzo defensywne ustawienie zespołu z Gdyni. W piłce nożnej najważniejszy jest wynik, a ten jest korzystny dla Legii, więc zadanie zostało przez mistrzów Polski wykonane. Trzeba jednak pamiętać, że Arka kadrowo plasuje się w dolnych rejonach Ekstraklasy i pomimo iż sensacyjnie udało jej się przecież wygrać w sierpniu przy Łazienkowskiej, to zwyczajnie po prostu nie ma armat. Taka gra jak w sobotę wystarczyła na gdynian, ale na Ajax z całą pewnością nie wystarczy.
Arkadiusz Malarz 7 (7,04 - ocena Czytelników). Obronił pięć strzałów, ale tak naprawdę tylko dwa trudniejsze. Najważniejsze, że pomimo dokuczliwego ziąbu zachował koncentrację aż do ostatniej minuty, gdy został poddany najcięższej próbie. Poza jednym wykopem w aut nie można mieć do niego żadnych uwag. Solidny mecz bramkarza Legii.
Artur Jędrzejczyk 6 (6,42). Bardzo dobra gra w obronie, bez najmniejszych zastrzeżeń, był jak ściana, ale „Jędza” przyzwyczaił nas też do skutecznego włączania się w akcje ofensywne, a z tym było w sobotę słabo. Jeden wywalczony rzut wolny i jeden strzał głową ponad bramką, a poza tym straty i niecelne podania, z czego jedno w 60. minucie idealne na kontrę dla gdynian.
Maciej Dąbrowski 7 (6,18). W 18. minucie strata na własnej połowie, w 32. z kolei wywalił się jak długi (zwrotność do atutów Dąbrowskiego nie należy), co mogło spowodować spore zagrożenie pod bramką Malarza. I gdy wszyscy w przerwie zastanawiali się, jakie problemy będzie miał Dąbrowski w drugiej części spotkania, okazało się, że nie miał żadnych. Trzeba powiedzieć wprost - po przerwie był to najlepszy piłkarz na boisku. Ani jednego błędu w ustawieniu, ani jednego niepewnego zagrania, zawsze był tam, gdzie być powinien, doskonale przewidując, w który sektor pofrunie dośrodkowanie. Z pewnością ułatwiało mu zadanie to, że Arka uparcie starała się grać górne wrzutki, a stoper Legii czuje się w takich sytuacjach jak ryba w wodzie i we własnym polu karnym po prostu rządził, przyćmiewając pozostałych partnerów z obrony. Jeśli tak będzie się prezentował w kolejnych spotkaniach, kto wie, czy nie zostanie na dłużej w podstawowej jedenastce.
Michał Pazdan 6 (6,79). Dużo pewnych interwencji w jego stylu, ale i niestety kilka błędów. Dwa razy podał piłkę na własnej połowie wprost pod nogi rywala, w ostatnich dwudziestu minutach przegrał też dwa ważne pojedynki główkowe, dzięki czemu w obu przypadkach do strzału doszedł piłkarz Arki. Brak ogrania był widoczny u reprezentanta Polski w sparingach i podobnie było niestety w sobotę. Znając go wierzymy jednak, że szybko te braki nadrobi.
Adam Hlousek 6 (6,62). Dobra, choć nie bezbłędna gra w defensywie, choć trzeba też zauważyć, że większość dośrodkowań gdynian była wykonywana z jego strony. Do gry ofensywnej włączał się dużo częściej i chętniej niż Jędrzejczyk, ale celność dośrodkowań i podań pod bramką rywala pozostawiała wiele do życzenia. Jeden z najbardziej zapracowanych piłkarzy sobotniego meczu, biegał często od bramki do bramki, ale jakość jego gry nie zawsze szła w parze z aktywnością.
Michał Kopczyński 5 (5,63). Słaba pierwsza część meczu i kiepska też końcówka spotkania, dobra większość drugiej połowy, gdy skutecznie odbierał piłkę w środku pola. „Kopa” jak zwykle dużo biegał, ale samym bieganiem nie da się nadrobić problemów z czytaniem gry i ustawianiem się w obronie. Wymieniał się z Jodłowcem grą na pozycjach 6/8, ale był słabszy od „Jodły” i w grze defensywnej i w ofensywie. Szczególnie ten ostatni element wymaga szybkiej poprawy, bo wyglądał chwilami, jakby mu wręcz piłka przeszkadzała w grze. Widać było, że nie trenował, miał problemy zdrowotne.
Tomasz Jodłowiec 7 (7,75). Wielki powrót najlepszego piłkarza zeszłorocznej wiosny? Jeszcze nie do końca, ale duży krok w kierunku formy sprzed roku został zrobiony. Początek meczu dość niemrawy, jedno niecelne podanie na własnej połowie, kilka strat, ale potem było już naprawdę dobrze. Absolutna dominacja w powietrzu w środku pola, skuteczna praca w destrukcji i coraz śmielsze próby włączania się w akcje ofensywne. Jakość tych ostatnich nie była z pewnością taka jak za czasów Stanisława Czerczesowa, ale za to było wejście na dalszy słupek i zamknięcie akcji w stylu lewoskrzydłowego, co dało zwycięskiego gola. Duża aktywność, narastająca pewność siebie i ważna bramka. Wygląda na to, że trenerowi Magierze rzeczywiście może się udać przywrócenie „Jodły” na reprezentacyjny poziom.
Waleri Kazaiszwili 6 (6,12). Plus za staranie się w defensywie, choć było ono mocno chaotyczne. Wielki plus za podanie prostopadłe do Tomasa Necida przy akcji bramkowej. I sporo minusów za nadużywanie dryblingu i kilku lub nawet kilkunastosekundowe holowanie piłki. Trzeba grać szybciej, trzeba częściej wymieniać podania z partnerami, Gruzin jednak jak się do piłki przyklei, to czasem świata poza nią nie widzi. Kolegów również. W sumie było przyzwoicie, ale musi w przyszłości być więcej klepania, a mniej holowania.
Vadis Odjidja-Ofoe 6 (6,80). Zdecydowanie najbardziej kreatywny legionista z przodu, najchętniej biorący na siebie ciężar rozgrywania akcji. To on najbardziej starał się uruchamiać w ataku Necida, ale brakowało sporo jednak do właściwego zrozumienia. Niestety w jego grze było bardzo dużo niedokładności i irytująca niekiedy nonszalancja. Belg stracił znaczną część okresu przygotowawczego i było to niestety w sobotę widać, bo piłka dużo częściej niż jesienią się go po prostu nie słuchała. Gdy przyszło mu w końcówce meczu walczyć w obronie wyniku, widać było, że w tym elemencie znacznie ustępuje większości kolegów. Chwilami widać było potencjał z jesieni, ale tych przebłysków było stanowczo za mało.
Miroslav Radović 6 (6,35). Serb widząc problemy z przeprowadzeniem piłki z obrony do ataku pod nieobecność Moulina wielokrotnie cofał się na własną połowę i brał to na siebie - z reguły kończyło się to faulem rywala, który w żaden sposób nie był go w stanie zatrzymać. To naprawdę mogło się podobać. Jednak nieoczekiwanie im bliżej bramki rywala był „Rado”, tym był mniej efektywny. Nie układała mu się zupełnie współpraca z Necidem, ani z pozostałymi pomocnikami, w zasadzie jedynym partnerem z którym rozumiał się w sobotę był Adam Hlousek. Sporo było przez to strat, nieudanych prób dryblingów i niecelnych podań. Przeciętny występ Serba, w sumie podobny do tego, jaki prezentował w sparingach. Do fantastycznej formy jesiennej jeszcze trochę brakuje.
Tomas Necid 6 (6,23). Dwa tygodnie to w życiu piłkarza bardzo niewiele. Nie ma możliwości, by w tak krótkim czasie poznać się bliżej z kolegami z drużyny, nauczyć ich swoich nawyków i samemu przystosować się do ich gry. Czasem niestety wyglądało wręcz na to, że Czech uczestniczy w innym meczu niż większość jego kolegów, choć ci starali się intensywnie znaleźć z nim wspólny język. Próbowali gry na ścianę, ale Necid w sobotę radził sobie w tym elemencie gorzej, niż zwykle robił to Aleksandar Prijović i zazwyczaj przegrywał walkę z potężnie zbudowanym i doświadczonym Krzysztofem Sobierajem. Próbowali piłek prostopadłych, jak do Nemanji Nikolicia, ale tylko raz udało się to dobrze zrobić Kazaiszwilemu. Szukali też wrzutek w pole karne, w czym celował Odjidja-Ofoe, ale były one niedokładne i nie trafiały na głowę Czecha. Nie zostawiłby Necid dobrego wrażenia po swoim debiucie, gdyby nie fantastyczna asysta - wyszedł na pozycję i wstrzelił piłkę w pole karne tak wspaniale, że wystarczyło tylko dostawić nogę i spudłować w takiej sytuacji „Jodła” po prostu nie mógł. Dzięki tej jednej akcji mecz ma rozliczony, jednak wygląda na to, że trochę potrwa, zanim zgra się z resztą zespołu.
Guilherme Costa Marques (5,52) i Kasper Hamalainen (5,13) grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Za najlepszego legionistę tego spotkania Czytelnicy i redaktorzy zgodnie uznali strzelca zwycięskiego gola, Tomasza Jodłowca.
Oceny Czytelników:
Tomasz Jodłowiec 7,75
Arkadiusz Malarz 7,04
Vadis Odjidja-Ofoe 6,80
Michał Pazdan 6,79
Adam Hlousek 6,62
Artur Jędrzejczyk 6,42
Miroslav Radović 6,35
Tomas Necid 6,23
Maciej Dąbrowski 6,18
Waleri Kazaiszwili 6,12
Michał Kopczyński 5,63
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.