Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Cracovią - twardy i skuteczny środek pola

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

03.03.2020 08:30

(akt. 03.03.2020 09:46)

W sobotę w kolejnym ligowym meczu Legia pokonała przy Łazienkowskiej Cracovię 2:1 i odskoczyła wiceliderowi z Krakowa w tabeli na sześć punktów. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,72 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Cracovia od początku sezonu gra bardzo prymitywny futbol stosując najprostsze środki - dzida, dośrodkowanie z każdej pozycji, stałe fragmenty gry i twarda, obijająca nogi rywali obrona. Jak widać, tak toporna gra realizowana konsekwentnie wystarcza, by zostać nawet wiceliderem Ekstraklasy, co potem co roku w lipcu jest weryfikowana brutalnie przez przedstawicieli dowolnej ligi europejskiej. Trzeba przyznać, że Aleksandar Vuković bardzo dobrze taktycznie drużynę na Cracovię przygotował. Lagę na napastnika kasowali środkowi obrońcy, a w szczególności Artur Jędrzejczyk, który wyłączył z gry Tomasa Vestenickiego do tego stopnia, że Michał Probierz zmienił go już w przerwie, ale jego zastępca też sobie za bardzo nie pograł. Dośrodkowania skutecznie uniemożliwiali grający bardzo dobrze grający w defensywie boczni obrońcy, ale przede wszystkim Cracovia najczęściej nie była w stanie nawet dograć piłki do boku, bo wszelkie podania po ziemi blokował środek pola. Rzadko piłkarze wicelidera podchodzili pod pole karne „Wojskowych”, więc i stałych fragmentów gry mieli niewiele. Wreszcie co najważniejsze - twardej i agresywnej grze rywala legioniści, zwłaszcza w środku pola przeciwstawili grę jeszcze bardziej akresywną, opartą na szybkim doskoku do przeciwnika i uniemożliwianiu mu rozgrywanie akcji. Najczęściej pomocnicy Cracovii przy takim ataku po prostu wybijali piłkę byle gdzie, chcąc uniknąć bezpośredniej straty i kontrataku. To właśnie twardy środek pola był w tym meczu najważniejszą formacją Legii, a dzielnie sekundowali mu boczni i środkowi obrońcy. Dlatego też Cracovia miała tak naprawdę tylko jedną dobrą sytuację podbramkową po złym wyprowadzeniu piłki przez Mateusza Wieteskę. Poza tym próbowała tylko strzałów z dystansu, a bramkę zdobyła po rzucie karnym nie wynikającym z jakiejś przemyślanej akcji, a z trafienia w rękę Marko Vesovicia uderzeniem z dalszej odległości. Nieco słabiej w Legii radziła sobie natomiast przednia formacja, większość groźnych sytuacji była tworzona przez środkowych pomocników i bocznych obrońców, brakowało też całej ofensywnej trójce skuteczności. I ta właśnie słaba skuteczność spowodowała, że mimo naprawdę dużej przewagi stołecznej drużyny, wynik do końca meczu był sprawą otwartą i mogła go zmienić jedna, przypadkowa akcja. Przypadkowa, bo na składną i przemyślaną Cracovii w sobotę po prostu nie było stać. Mecz powinien być rozstrzygnięty dużo wcześniej, ale w sumie Legia zagrała przy Łazienkowskiej kolejne dobre zawody, pokonała rywala w meczu na szczycie i odjechała mu na sześć punktów. Krótko mówiąc - tak trzymać.

Radosław Majecki 7 (6,91 - ocena Czytelników). Tym razem bramkarz Legii miał trochę pracy, obronił jedną sytuację sam na sam, dwa strzały z dystansu, a także na wszelki wypadek jedno uderzenie, w którym rywal był na spalonym. Wyłapał też bardzo pewnie dwa dość trudne dośrodkowania w końcówce. Do gry nogami też nie mamy żadnych zastrzeżeń. Przy rzucie karnym rzucił się nawet we właściwą stronę, ale strzał był zbyt mocny. Dobry mecz bramkarza Legii, tym razem musiał się wykazać bardziej niż tydzień temu.

Marko Vesović 6 (6,54). Czarnogórzec rozegrał bardzo dobre zawody w defensywie, zwłaszcza przed przerwą, zresztą przez cały mecz był nie do przejścia. Nabiegał się też solidnie, często włączał się do akcji ofensywnych i zwłaszcza w pierwszej połowie całkiem dobrze dośrodkowywał, niezwykle przytomnym i precyzyjnym wycofaniem piłki wypracował idealną sytuację Walerianowi Gwilii, ale Gruzin trafił w poprzeczkę. Vesović należał do wyróżniających się piłkarzy na boisku, ale niestety też zawalił bramkę, niepotrzebnie zagarniając piłkę ręką we własnym polu karnym po strzale rywala. Mocno nieodpowiedzialne zachowanie, na szczęście Cracovii nie było już później stać na wyrównanie stanu meczu. Grał naprawdę dobrze, ale przez ten rzut karny podnieść mu oceny nie można.

Mateusz Wieteska 7 (6,72). W pierwszej połowie to Jędrzejczyk miał od niego więcej pracy, bo Vestenicky starał się unikać starć ze świetnie grającym w powietrzu Wieteską, po zmianie stron i po wejściu Pelle van Amersfoorta musiał interweniować nieco częściej. Nie popełnił żadnego błędu w obronie, w powietrzu nie miał sobie równych. Popełnił jeden poważny błąd przy wyprowadzaniu piłki, po którym Cracovia przeprowadziła najgroźniejszą akcję, ale na posterunku był Majecki, a i wracający Andre Martins utrudniał jak mógł Rafaelowi Lopesowi jej precyzyjne wykończenie. Nie był to może tak błyskotliwy występ jak tydzień temu, ale naprawdę dobry.

Artur Jędrzejczyk 7 (6,80). Powiedzmy sobie szczerze - źle wybrał Vestenicky ustawiając się pod Jędrzejczyka przez całą pierwszą połowę, bo kapitan Legii go po prostu demolował i niewysoki, dość wątły młody Słowak mógł tylko pomarzyć o utrzymaniu się przy piłce. Nieco trudniej szło „Jędzy” z van Amersfoortem, ale też żadnego błędu nie popełnił. Żółtą kartkę dostał tradycyjnie za użycie ręki przy walce w powietrzu - Jędrzejczyk jest za to karany przez każdego sędziego niemal w każdy meczu, trochę szkoda, że nie wyciąga wniosków. Inna sprawa, że wobec innych piłkarzy arbitrzy są bardziej pobłażliwi, bo „Jędza” otrzymał w pierwszej połowie od Vestenickiego potężny cios ręką w krtań i Szymon Marciniak jakoś po kartonik nie sięgnął. Kapitan Legii próbował nawet zaistnieć w ofensywie, raz popisał się rajdem, ale zakończył go niecelnym dośrodkowaniem. Na początku meczu też dobrze zgrał piłkę głową po rzucie rożnym. Dobry mecz stopera Legii.

Michał Karbownik 8 (6,94). Przed przerwą był bezbłędny w obronie, gra ofensywna pozostawiała jednak podobnie jak tydzień temu sporo do życzenia, bo albo tracił piłkę w dryblingach, albo podawał niecelnie. Po zmianie stron nie tylko utrzymał dobry poziom gry w destrukcji, ale też zdecydowanie poprawił dokładność podań. Zagrał trzy kapitalne akcje, najpierw prostopadłym podaniem wypuścił w pole karne Jose Kante, a akcję próbował kończyć przewrotką Arvydas Novikovas. Potem idealnie dośrodkował na głowę Gwinejczyka, który powinien precyzyjniej uderzyć głową. Wreszcie w końcówce znów po wspaniałym rajdzie dograł do Kante, ale napastnik Legii po obrocie oddał zbyt słaby strzał. Bardzo dobra gra w defensywie i kilka znakomitych akcji, najwyższy nota punktowa od InStat - zaczynamy się przyzwyczajać do kolejnych niesamowitych wyczynów osiemnastolatka. Bardzo dobry występ.

Andre Martins 7 (6,79). Cichy i niedoceniony bohater tego meczu, pewnie dlatego, że mało udzielał się w ofensywie, raz tylko znalazł się w dobrej sytuacji w pobliżu karnego i zakończył akcję celnym, ale zbyt lekkim strzałem z dystansu. Portugalczyk za to dużo dobrego robił w destrukcji, wspólnie z Antoliciem i Gvilią kompletnie uniemożliwili Cracovii rozgrywanie piłki. Jego powrót w 67. minucie utrudnił Lopesowi lepsze wykończenie stuprocentowej sytuacji. Martins nie imponował może w tym meczu szczególnie błyskotliwym rozgrywaniem piłki. Pamiętamy dwa niecelne długie zagrania przed przerwą i dwie straty w końcówce spotkania, ale i tak będziemy się upierać, że odegrał w tym meczu istotną rolę, paraliżując środek pola Cracovii. Nie zagra w kolejnym meczu za czwartą żółtą kartkę, ale to nie są czasy Ricardo Sa Pinto, gdy Portugalczyk był niezastąpiony. Po prostu na niedzielny mecz z Piastem będzie bardziej wypoczęty od kolegów.

Domagoj Antolić 8 (8,06). Gwiazda sobotniego meczu. Do znudzenia będziemy powtarzać to samo - najinteligentniejszy piłkarz na boisku. Przewiduje kierunki akcji rywala, staje na drodze podań, zbiera wszystkie odbite piłki przed polem karnym, wie kiedy zaatakować przeciwnika, gdy za daleko wypuści sobie piłkę, a kiedy odpuścić, wie kiedy faulować taktycznie tak, by sędzia nie pokazał kartki. Wygląda to, jakby przyjechał do Legii wprost z Atletico Madryt spod ręki Diego Simeone. Patrzcie młodzi ludzie i uczcie się, wcale nie trzeba wykręcać w środku pola jakiejś nieprawdopodobnej liczby kilometrów, wystarczy po prostu perfekcyjnie czytać grę. Do tego jak zwykle Antolić bardzo dojrzale prezentuje się przy rozgrywaniu piłki, zwalnia kiedy potrzeba, rozrzuca dokładnie, kiedy należy to zrobić, a przede wszystkim nie ryzykuje i podaje celnie. Dobrze w ten sposób uzupełnia się z tymi piłkarzami Legii, którzy częściej szukają ryzykownych rozwiązań. Miał najwięcej przejętych piłek, co nie dziwi, a do tego zdobył gola po świetnym uwolnieniu się w polu karnym przy rzucie rożnym i doskonałym, pewnym wykończeniu. Jeśli takie rozegranie rzutu rożnego było ćwiczone, to chwała i trenerowi i piłkarzom, bo dośrodkowanie było precyzyjne, koledzy też bardzo skutecznie wyblokowali obrońców i Chorwat mógł wyjść na wolne pole. Jedyne, nad czym powinien Antolić popracować, to wykonywanie stałych fragmentów gry, by było lepiej, niż przy rzucie wolnym w 79. minucie. Absolutnie nie rozumiemy, dlaczego po brutalnym wjeździe w jego nogi w doliczonym czasie gry sfrustrowany Michal Siplak nie wyleciał z boiska - może być tak, że poobijanego „Antoli” nie zobaczymy w środę w Gdańsku. Niestety, tolerancja na takie zagrania w Ekstraklasie wciąż jest u sędziów zdecydowanie zbyt duża.

Walerian Gwilia 8 (7,98). Gdy Legia wychodzi trójką typowych środkowych pomocników, to z reguły Gruzin jest tym najwięcej ryzykującym i najbardziej kreatywnym, ale też najmniej dokładnym i najmniej zaangażowanym w defensywę. Nie w tym meczu. Gwilia walczył w obronie jak lew, znów nabiegał się najwięcej spośród wszystkich legionistów i wspólnie z Antoliciem i Martinsem zdominował środek pola. Nieraz też zakładał pressing na obrońcach, a nawet na bramkarzu, na początku meczu dwa razy zmusił Michala Peskovicia do posłania piłki w aut. W pierwszej sytuacji podbramkowej po doskonałym podaniu Vesovicia trafił w poprzeczkę, ale w końcówce pierwszej połowy po błędzie Janusza Gola popisał się fenomenalnym strzałem z dystansu, mocny, niezwykle precyzyjnym, nie dającym szans na interwencję słowackiemu bramkarzowi - gol, jakiego nie powstydziłby się żaden piłkarz na świecie. A przecież przed przerwą Gruzin świetnie też dogrywał kolegom, raz wypuścił w pole karne Luquinhasa i raz Kante, dużo grał z pierwszej piłki. Po zmianie stron też grał solidnie i dokładnie, choć już nie tak efektownie, miał okazję na drugiego gola, ale podanie od Kante było nieco za bardzo do tyłu i Gruzin nie mógł uderzyć mocniej i precyzyjniej, przez co bramkarz Cracovii sobie z tym uderzeniem poradził. Bardzo dobry mecz Gwilii, może śmiało rywalizować z Antoliciem o miano najlepszego piłkarza meczu.

Arvydas Novikovas 6 (6,15). Jeśli środkowi pomocnicy w Legii są do bólu odpowiedzialni, to Litwin jest nieco chaotyczny, nieprzewidywalny, ale też przy tym kreatywny. Dużo stara się grać z pierwszej piłki, czasem mu wyjdzie, czasem nie, chwilami po prostu brakuje cierpliwości. Gdy jednak mu wyjdzie, to pod bramką rywali jest bardzo groźnie, jak choćby po wypuszczeniu w tempo w pole karne Vesovicia, gdy Gwilia trafił w poprzeczkę. Raz po wejściu w pole karne przegrał fizyczny pojedynek z obrońcą, raczej faulowany przy tym nie był, gdyby któryś rywal przewrócił się w polu karnym Legii po takim pojedynku na przykład z Jędrzejczykiem, to na pewno protestowalibyśmy gorąco przeciw podyktowaniu „jedenastki”. Oczywiście nie zapominamy o asyście Litwina, który kapitalnie dośrodkował z rzutu rożnego do Antolicia. Słabiej zdecydowanie prezentował się Novikovas po zmianie stron, rzadko był przy piłce, nie widzieliśmy żadnej jego akcji poza nieudanym strzałem przewrotką. Słuszną trener Vuković podjął decyzję sadzając go po nieco ponad godzinie gry na ławce. Przeciętny mecz Litwina mimo wspaniałej asysty.

Luquinhas 6 (6,90). Brazylijczyk jak zwykle świetnie wyprowadzał piłkę, przetrzymywał ją, wywalczał rzuty wolne, ale wszystko to działo się spory kawałek od pola karnego. Jak już w pole karne wchodził i dostawał tam piłkę, to nie potrafił z niej zrobić użytku i niedokładnie podawał lub gubił się w dryblingu. Miał dwie dogodne sytuacje do strzelenia gola wypracowane przez kolegów, raz uderzył nad poprzeczką przy praktycznie pustej bramce, za drugim razem posłał piłkę bardzo lekko i Pesković nie miał problemów z interwencją. Drugą część meczu, podobnie jak Novikovas miał zdecydowanie słabszą i kto wie, czy też nie należało go wcześniej zdjąć z boiska. Przeciętny występ Luquinhasa, który gra wiosną nieźle, ale wciąż nie tak błyskotliwie, jak jesienią.

Jose Kante 6 (6,67). Bohater wszystkich tegorocznych meczów tym razem zaliczył występ nieco słabszy. Twarde warunki postawili mu obrońcy Cracovii, miał spore problemy z utrzymaniem się przy piłce, która często mu zresztą odskakiwała. Nie błysnął też tym razem skutecznością, znów próbował przewrotki, zmarnował dwa doskonałe podania Karbownika, zwłaszcza w 62. minucie powinien Peskovicia głową pokonać, dwie kolejne okazje miał też w doliczonym czasie gry. Sam wykreował jedną sytuację Gwilii, ale podał odrobinę nie w tempo i Gruzin nie mógł uderzyć z pełną mocą. Ważna natomiast była rola Kante jako pierwszego obrońcy, często bronił wspólnie z Gwilią nie przy środkowych obrońcach, tylko głębiej przy pomocnikach, co zmuszało stoperów Cracovii do grania długich piłek. Przydawał się też pod własnym polem karnym przy stałych fragmentach gry. Z mniej pozytywnych rzeczy pamiętamy też jego stratę na własnej połowie tuż przed przerwą. Tym razem był to przeciętny występ Gwinejczyka, nie w każdym meczu można strzelać gole i być najlepszym na boisku.

Paweł Wszołek 7 (6,02). Gdy mecz się wyrównał w drugiej połowie, a Cracovia zaczęła śmielej atakować i utrzymywać się przy piłce, trener Vuković postanowił wstawić na skrzydło kogoś, kto potrafi naprawdę dobrze bronić. A trudno znaleźć przy Łazienkowskiej lepiej broniącego ofensywnego piłkarza od Wszołka. Gdy trenerowi Probierzowi wydawało się zapewne, że już jego podopieczni łapią kontakt, a być może nawet poprzez tak lubianą fizyczną walkę zdominują legionistów, na boisku pojawił się nagle gladiator z Championship, który porozstawiał po kątach jak juniorów nie tylko całą lewą stronę Cracovii, ale i środkowych pomocników, bo i tam Wszołek wracał pomagać kolegom. Nie przez przypadek po wejściu Wszołka Legia odzyskała posiadanie piłki i kontrolę na boisku, a krakowianie zakończyli swe próby ataków. Siplak i spółka po prostu odbijali się od skrzydłowego Legii. Wszołek miał w pół godziny tyle odbiorów na koncie, co Novikovas, Kante i Luquinhas razem wzięci. A skoro piłkę odbierał, to i wyprowadzał, dodatkowo nie miał problemów z utrzymywaniem się przy niej i dokładnym jej rozegraniu, a rywale chcąc go zatrzymać, musieli uciekać się tylko do fauli, bo przepchnąć go nie potrafili. Oczywiście, można też zauważyć, że spora część jego dośrodkowań było niecelnych i że przeprowadził tylko jedną bardzo dobrą akcję już w doliczonym czasie gry, gdy po rajdzie dokładnie podał do Kante, ale nie sposób nie docenić wartości, jaką wniósł na boisko w defensywie przy niepewnym wyniku. Wszedł Wszołek, skończyła się Cracovia, a kontrola legionistów nad meczem wróciła do tej sprzed przerwy. Dlatego doceniamy to, co wniósł z ławki skrzydłowy Legii i przyznajemy mu notę wyższą od pozostałych piłkarzy ofensywnych. Dobra zmiana Aleksandara Vukovicia.

Inaki Astiz (5,76) i Tomas Pekhart (5,78) grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Kto był najlepszym legionistą sobotniego meczu, Domagoj Antolić czy Walerian Gwilia? U naszych Czytelników minimalnie wygrał Chorwat i my również przychylamy się do tego wyboru.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

8.06 Domagoj Antolić

7.98 Walerian Gwilia

6.94 Michał Karbownik

6.91 Radosław Majecki

6.9 Luquinhas

6.8 Artur Jędrzejczyk

6.79 Andre Martins

6.72 Mateusz Wieteska

6.67 Jose Kante

6.54 Marko Vesović

6.15 Arvydas Novikovas

6.02 Paweł Wszołek

5.78 Tomas Pekhart

5.76 Inaki Astiz

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.