Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Europa FC - brak różnicy

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

14.07.2019 17:38

(akt. 14.07.2019 17:44)

W czwartek Legia zaledwie zremisowała po bardzo słabym meczu w I rundzie eliminacji do Ligi Europy w Gibraltarze z Europa FC 0:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 2 (2,46 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Z jednej strony można żałować, że odbyła się jednak transmisja z tego meczu, bo dziewięćdziesiąt minut z życia każdego kibica Legii zostało bezpowrotnie stracone, z drugiej strony bardzo dobrze, że doszła ona do skutku, bo mogliśmy zapoznać się ze szczegółami meczu. A szczegóły były takie, że pomiędzy drużyną złożoną z półzawodowców, zajmujących się na co dzień inną pracą niż kopanie piłki, a zawodowcami z Warszawy nie było widać kompletnie żadnej różnicy. Należy więc ocenić, że Legia bezpośrednio po okresie przygotowawczym byłaby w stanie z powodzeniem rywalizować w lidze zakładów pracy, ale na pewno nie w jakichkolwiek zawodach, w której braliby udział profesjonaliści. O ile żadnych pretensji nie można mieć do Radosława Majeckiego, który swą pracę w meczu wykonał należycie oraz do pary środkowych obrońców, która popełniała pojedyncze tylko błędy, to niemal cała reszta piłkarzy wypadła tragicznie. Ogromne problemy stanowiły dla legionistów podstawowe czynności związane z grą w piłkę - celne podanie, przyjęcie piłki, prowadzenie jej krótko przy nodze oraz wyjście na pozycję, co miało przełożenie na znikomą ilość sytuacji pod bramką rywala. Nie ma co zwalać tego na sztuczną murawę, bo „Wojskowi” powinni bez trudu ograć tak słabego rywala nawet grając na żużlu albo w bagnie. O ile Legia w końcówce sezonu prezentowała się słabo i przegrała przez to mistrzostwo Polski, to w czwartek zaprezentowała się jeszcze gorzej. Wyższy poziom meczów można było zobaczyć niegdyś w transmisjach Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego z meczów czwartoligowej Narwi Ostrołęka. Dalecy jesteśmy od histerycznych reakcji, jaka przetoczyła się przez media, wszak „Wojskowi” nieraz w ten sposób zaczynali sezon (choćby w meczu z St. Patrick), ale nigdy z tak słabym rywalem.

Radosław Majecki 6 (4,43 - ocena Czytelników). Trudno mieć jakiekolwiek pretensje do bramkarza Legii za to, że jego koledzy nie byli w stanie przeprowadzać akcji pod bramka przeciwnika. Majecki swoje zrobił, choć bardzo niewiele miał okazji do interwencji, bo obrońcy Legii generalnie radzili sobie z półzawodowcami z Gibraltaru, tylko jeden strzał z dalszej odległości mógł mu sprawić poważniejsze problemy. Ocena wyjściowa.

Marko Vesović 3 (2,33). Dwa błędy w defensywie przeciw tak słabym rywalom, to sporo. Gra ofensywna pozostawiała jeszcze więcej do życzenia, bo włączał się do niej za rzadko, zwłaszcza w pierwszej połowie, a dośrodkowania były przeważnie mało precyzyjne i jedyną korzyść z jego wejść stanowiły zazwyczaj rzuty rożne. Jego współpraca z Novikovasem była na słabym poziomie, choć i tak lepszym niż u piłkarzy po stronie przeciwnej, generalnie Legia grała lepiej stroną prawą niż lewą. Wypadł słabo, ale wielu jego kolegów zagrało jeszcze gorzej.

William Remy 4 (2,49). Jedna w sumie tylko niepewna interwencja i jeden faul w pobliżu pola karnego, czyli w defensywie przeciwko graczom z Gibraltaru nie było źle i dzięki temu Majecki rzadko musiał interweniować. Gorzej było, gdy Francuz brał się za rozgrywanie piłki, a często musiał to robić, zwłaszcza po przerwie, bo kompletnie w tym elemencie zawodził grający po jego stronie Gwilia. Niestety typowa dla Francuza nonszalancja dawała tu o sobie znać, zarówno przy próbach wyjścia z piłką, kończoną nawet nieudanymi próbami dryblingów, jak i przy bardzo niecelnych długich podaniach. Mimo wszystko trudno mieć mu za złe, że brał się za rozgrywanie widząc przed sobą niemoc kolegów w tym zakresie i trzeba mu wystawić wyższą ocenę niż większości legionistów.

Mateusz Wieteska 5 (2,55). Najlepszy piłkarz Legii w polu, aż do 93. minuty bezbłędny przy interwencjach, dopiero w doliczonym czasie gry raz dał się okrutnie ograć, gdyby nie to, dostałby pewnie notę wyjściową, bo nie będziemy winić stopera za to, że nie opuścił swojego miejsca na boisku i nie przedryblował pół boiska, by wyręczyć pomocników i napastników pod bramką rywala. Młody legionista odpowiedzialnie też operował piłką, bo odnotowaliśmy mu tylko jedno niecelne zagranie, różnica między nim a Williamem Remy była jednak taka, że Wieteska miał przed sobą dużo lepiej grającego w piłkę w czwartek Andre Martinsa, a nie Waleriana Gwilię i nie musiał wyręczać Portugalczyka w wyprowadzaniu piłki. Pamiętamy oczywiście, że Wieteska powstrzymywał rywali, ale skoro robił to, co środkowy obrońca robić powinien, ocenimy jego występ jako przyzwoity. Problemy Legii nie leżały w czwartek w grze środkowych obrońców.

Artur Jędrzejczyk 2 (2,44). Aleksandar Vuković wymyślił „Jędzę” na lewej obronie z konieczności, ale jak pokazał czwartkowy mecz powinien się nad tym pomysłem bardzo poważnie zastanowić. Reprezentant Polski nie ma już dawnej szybkości, nie jest też wirtuozem techniki i pożytek z jego gry ofensywnej był marny, a do tego niekiedy nie nadążał za rywalami z powrotem do obrony, zwłaszcza po przerwie. Irytowały straty „Jędzy”, irytowały przegrane w środku pola pojedynki, wręcz tragicznie wyglądała jego współpraca z Dominikiem Nagyem.

Andre Martins 4 (2,46). Jedyny legionista, któremu piłka przy nodze nie przeszkadzała, do tego najlepiej grający w defensywie spośród wszystkich pomocników. Gdy piłkę wyprowadzał Martins, praktycznie zawsze kończyło się to podaniem celnym i to najczęściej do przodu. Jak widać, najwyraźniej jemu jednemu murawa w grze nie przeszkadzała. Portugalczyk też bardzo skutecznie asekurował obrońców i wracał we własne pole karne, często zajmując miejsce opuszczone przez Jędrzejczyka, nikt tyle piłek rywalom nie zabrał, co Martins. Główny zarzut, jaki mamy do Martinsa, to bardzo małe zaangażowanie w grę ofensywną, bardzo rzadko Portugalczyk przekraczał trzydziesty mecz od bramki przeciwnika, przez co legioniści atakowali zbyt małą liczbą zawodników. Z tak słabym rywalem środkowy pomocnik musi grać dużo ofensywniej, by zepchnąć przeciwnika do defensywy i dać mu szansę na popełnianie pod presją błędów. Niemniej spośród wszystkich legionistów Martins jako jedyny nie popełniał prostych błędów i przewyższał zdecydowanie wszystkich pozostałych pomocników poziomem gry.

Walerian Gwilia 2 (2,23). Jeśli Gruzin ma był łącznikiem między obroną a atakiem i odpowiadać za rozgrywanie piłki od tyłu, musi najpierw zacząć celnie podawać do przodu, zaprzestać tracenia piłek w środku pola i ograniczyć zwracanie piłki do obrońców. Bardzo dużo był przy piłce i był potwornie bezproduktywny, do tego dochodziły słabo bite stałe fragmenty gry (a okazji do poprawy tego elementu w czwartek miał mnóstwo) i znikome zaangażowanie w odbiór piłki w środku pola, w czym wyręczali go Andre Martins i wychodzący z linii obrony Remy. Aż dziwne, że mając do dyspozycji jeszcze jedną zmianę trener Vuković nie wpuścił za Gwilię innego środkowego pomocnika, który miałby szansę zaprezentować cokolwiek lepszego, niż przez cały mecz demonstrował nam Gruzin.

Arvydas Novikovas 3 (2,14). Aktywność na plus, jakość gry na duży minus. Nie można powiedzieć, że Litwin się w ofensywie nie starał (w defensywie było z tym gorzej), ale nie przekładało się to na sytuacje podbramkowe. Sporo dośrodkowań, ale mało udanych, sporo strat, zwłaszcza w pierwszej połowie, ale i kilka wywalczonych stałych fragmentów gry.

Dominik Nagy 2 (2,09). Węgier tak rzadko brał udział w grze, zarówno w obronie, jak i w ataku, że chwilami zastanawialiśmy się, czy w ogóle jest na boisku. Był zupełnym przeciwieństwem Novikovasa, który starał się do gry pokazywać. Nagy przeważnie był schowany, nie wychodził na pozycję, nie współpracował z Jędrzejczykiem i pożytek z niego zarówno w ofensywie, jak i w obronie był znikomy. Dziwimy się, że został zmieniony tak późno, bo powinno to nastąpić już po godzinie gry.

Carlitos 3 (2,15). Aktywność ogromna, jakość tragiczna. Hiszpan był przy piłce bardzo często, jak na rozgrywającego przystało, starał się nawet nie grać zbyt indywidualnie, ale jego podania były przerażająco wręcz niedokładne. Zmarnował jedną dogodną sytuację podbramkową, przy drugiej niepotrzebnie próbował naciągnąć sędziego na faul, największy pożytek z jego gry, to podobnie jak w przypadku Novikovasa, wywalczone stałe fragmenty gry. Zasłużył na ocenę identyczną jak Litwin, bo starał się cały czas być pod grą, w odróżnieniu od Nagya czy wysuniętych napastników, tylko jakość tej gry była naprawdę bardzo słaba.

Vamara Sanogo 1 (1,89). Zapamiętaliśmy tylko jedno przyjęcie przez Sanogo piłki tyłem do bramki, przy którym nie stracił piłki, za to przyjął ją sobie tak, że musiał wrócić z nią kilkanaście metrów na własną połowę. We wszystkich pozostałych pojedynkach z półzawodowcami nie dał sobie rady, do tego dochodziły potworne proste błędy techniczne. Prezentował się gorzej nie tylko od wszystkich kolegów z zespołu, ale nawet od hobbystycznie grających w piłkę przeciwników. Nie dość, że Francuz zagrał beznadziejne spotkanie, to w końcówce pierwszej połowy doznał ciężkiej kontuzji, eliminującej go na ponad pół roku z gry. To zapewne najgorsza wycieczka Sanogo w jego piłkarskim życiu.

Sandro Kulenović 2 (2,53). Nieco lepiej przyjmował piłkę od Sanogo i celniej podawał, nawet miał parę niezłych sytuacji, ale wszystkie zepsuł. Zdecydowanie za rzadko wychodził do tyłu, by pomóc w rozegraniu akcji, napastnik nie może biernie stać przy obrońcach i czekać na piłkę, musi brać aktywny udział w grze, a nie pierwszy raz Chorwat ma z tym duży problem, podobnie jak z wyprzedzaniem obrońców przy dośrodkowaniach. Z kim jak z kim, ale z piłkarzami z Gibraltaru Kulenović powinien sobie radzić, tymczasem stoperzy Europa FC zazwyczaj bardzo skutecznie odcinali Chorwata od piłki.

Salvador Agra (2,22) grał zbyt krótko, by go oceniać, nic pozytywnego jednak do gry drużyny nie wniósł.

Najlepszym legionistą czwartkowej kompromitacji mógł zostać wyłącznie Radosław Majecki, bo żaden piłkarz z pola na to miano nie zasłużył.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

4.43 Radosław Majecki

2.55 Mateusz Wieteska

2.53 Sandro Kulenović

2.49 William Remy

2.46 Andre Martins

2.44 Artur Jędrzejczyk

2.33 Marko Vesović

2.23 Walerian Gwilia

2.22 Salvador Agra

2.15 Carlitos

2.14 Arvydas Novikovas

2.09 Dominik Nagy

1.89 Vamara Sanogo

Polecamy

Komentarze (24)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.