Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z FC Midtjylland – wszyscy są bohaterami

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

02.09.2023 21:10

(akt. 03.09.2023 00:54)

W czwartek w rewanżowym meczu IV rundy eliminacji do Ligi Konferencji Europy Legia zremisowała przy Łazienkowskiej z FC Midtjylland 1:1, ale legioniści lepiej egzekwowali rzuty karne i to oni zagrają w fazie grupowej. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,86 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Tak jak pisaliśmy, faworytami dwumeczu byli Duńczycy, którzy od trzech lat regularnie wydają co rok co najmniej dziesięć milionów euro na transfery, czyli więcej niż cała Ekstraklasa razem wzięta i pozytywnym zaskoczeniem było w obu meczach to, że na boisku żadnej różnicy między obiema drużynami nie było widać. Tym razem oba zespoły zagrały z dużo mniejszym ryzykiem i uważniej w tyłach. W pierwszej połowie niewiele więc się działo, nieco więcej dogodnych sytuacji stworzyli sobie goście. Po zmianie stron legioniści strzelili gola swoją klasyczną akcją, którą wszyscy dobrze znają, a której nikt nie potrafi zablokować – Josue wzdłuż linii na wolne pole do Wszołka, Wszołek dośrodkowuje z pierwszej piłki na głowę Pekharta, a Czech wygrywa walkę powietrzną z obrońcą i piłka ląduje w siatce. W odpowiedzi Duńczycy mocno przycisnęli i wyrównali w dość przypadkowy sposób, po kilku minutach spędzonych pod polem karnym Legii. Na szczęście na wiele więcej ich stać nie było, raz uratował legionistów słupek, a do tego „Wojskowi” bardzo dobrze tym razem bronili przy stałych fragmentach gry. Mieli gospodarze okazje do rozstrzygnięcia dwumeczu w podstawowym czasie gry, ale i oni nie potrafili ich wykorzystać. Niewiele tym razem wniosły do gry zmiany piłkarzy ofensywnych. W dogrywce na lepiej przygotowanych wyglądali legioniści, którzy nie grali w odróżnieniu od Duńczyków ligowego meczu w weekend, jednak z tej przewagi „Wojskowych” przez półgodziny też nic nie wynikło. W karnych po raz kolejny pokazali swoją klasę i bezbłędni strzelcy i Kacper Tobiasz, który obronił jedną z jedenastek. Długo się będzie pamiętać nie tylko ten dwumecz, ale całą tegoroczną drogę do fazy grupowej Ligi Konferencji. I za ten mecz i za awans należy pogratulować całej drużynie i sztabowi szkoleniowemu, który po ponad roku pracy stworzył drużynę na miarę europejskich pucharów poukładaną taktycznie i z naprawdę mocną psychiką. Czwartkowy mecz był z pewnością potwornie męczący dla zawodników podstawowego składu, duża rotacja w niedzielnym spotkaniu ligowym będzie nieunikniona.

Kacper Tobiasz 8 (8,14 - ocena Czytelników). Pierwsza dobra interwencja Tobiasza była tuż przed przerwą, gdy obronił strzał Olssona. Druga po przerwie po strzale z dystansu, do tego raz pomógł mu słupek. Być może przy golu powinien zareagować szybciej, jednak po odbiciu piłki od głowy Augustyniaka piłka leciała z nieprzewidywalną rotacją na wewnętrzną część słupka i nie była do wybronienia. Na więcej groźnych celnych strzałów obrońcy Legii w czwartek nie pozwolili. Poza tym radził sobie z łatwymi dośrodkowaniami, jedno trudniejsze niepotrzebnie piąstkował zamiast łapać. W sumie do bronienia miał niewiele, podania grał głównie długie, bez żadnego ryzyka, parę z nich było niecelnych. Nie bardzo rozumiemy, czemu próbował w dogrywce zwalniać grę i grać na czas, skoro to Legia miała w tym okresie więcej sił i panowała na boisku. Najważniejsze jednak zrobił w dogrywce, obronił jeden z sześciu rzutów karnych i Legia awansowała do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy. To już trzecia ważna seria rzutów karnych w tym roku, przy której błysnął Tobiasz, dwie poprzednie dały Puchar Polski i Superpuchar Polski.

Artur Jędrzejczyk 7 (6,74). Jak Jędrzejczyk grał ostatnio słabiej, to w czwartek z trójki podstawowych obrońców zagrał najlepiej. Bardzo dobra gra w powietrzu, kilka udanych interwencji na ziemi, raz tylko pozwolił rywalowi w końcówce pierwszej połowy na oddanie strzału. A w pierwszej połowie nie miał łatwego zadania, bo ofensywnie nastawiony Wszołek chwilami nie nadążał z powrotem. Do wyprowadzania piłki zabierał się rzadko, ale i przy tym nie popełniał błędów. Zapamiętaliśmy tylko jedno niecelne długie podanie na samym początku spotkania. Solidny mecz „Jędzy”, mocno obijanego w tym meczu, trener zdejmując go z boiska zapewne brał pod uwagę i stan zdrowia i kondycję niemłodego przecież byłego reprezentanta Polski. Jak widać, Jędrzejczyk wciąż potrafi zagrać na wysokim poziomie, nawet jeśli nie robi tego w każdym meczu.

Rafał Augustyniak 5 (6,73). Grał na lekach przeciwbólowych, ale kto miałby w czwartek za niego zagrać? Niezwykłe, że wytrzymał w ten sposób sto dwadzieścia minut, choć wydawało się w pewnym momencie, że nie da rady dograć do końca. Jeden bardzo poważny błąd w pierwszej połowie, gdy Franculino strasznie łatwo zagrał mu między nogami i oddał strzał w boczną siatkę, kolejny przy wrzucie z autu, gdy najwyraźniej nie dogadał się w kryciu z Josue i Olsson wbiegł w jego strefę, dopadł do piłki i oddał strzał. Do tego jeden błąd po przerwie, gdy dał się wraz z Elitimem minąć i skończyło się strzałem w słupek. Miał swój udział przy straconym golu. To nie jest tak, że piłka przypadkowo trafiła w Augustyniaka, tylko on podbił głową celowo ten strzał – jak odbijasz taką piłkę, musisz mieć pewność, że nie poleci ona potem w bramkę myląc bramkarza. Poza tym kilka razy dobrze zachował się w obronie, jeden strzał zablokował skutecznie, w powietrzu wygrywał wszystkie starcia. Nie był to udany mecz Augustyniaka, ale też niełatwo gra się sto dwadzieścia minut z kontuzją na środkach przeciwbólowych.

Yuri Ribeiro 7 (6,96). W pierwszej połowie raz popełnił błąd w kryciu, na szczęście Cho strzelił w krzaki zamiast w bramkę. W drugiej tylko raz zachował się niepewnie w defensywie, nie zablokował też jednego strzału z dystansu pod koniec podstawowego czasu gry. Poza tym zagrał naprawdę dobry mecz, jeśli chodzi o obronę, rzecz jasna przez długi czas bardzo pomagał mu znakomicie broniący w czwartek Kun. Rzadziej niż zwykle wyprowadzał piłkę, ale w drugiej połowie dogrywki zaczął grać wyżej i wspomagać kolegów z ataku, kolejny piłkarz, który w czwartek kondycją nam zaimponował. Kolejny dobry mecz Portugalczyka, Ribeiro imponuje nam w tym sezonie równą, dobrą formą i może niezbyt błyskotliwą, ale bardzo solidną grą.

Paweł Wszołek 7 (8,10). Powiedzmy wprost – nie podobała nam się, jak rzadko kiedy, gra Wszołka w pierwszej połowie. I nie chodzi tylko o to, że nie uciekał na wolne pole i wywalczył w ofensywie tylko jeden stały fragment gry, ale o postawę w defensywie. Wszołek był bardzo często w obronie spóźniony, mnóstwo pracy miał Jędrzejczyk, nawet jak wahadłowy Legii wreszcie wrócił to bronił pasywnie, nie blokował też dośrodkowań. Tak też było i przez parę minut drugiej połowy, aż nastąpił przełom – wyjście na pozycję, kapitalne dośrodkowanie z pierwszej piłki i asysta. I od tej pory, co ciekawe, Wszołek również zaczął bardzo dobrze bronić, jakby dostał solidnego pozytywnego kopa i od tego momentu groźna dotychczas lewa strona Midtjylland zaczęła być wreszcie blokowana. Wahadłowy Legii dwa razy jeszcze znakomicie wyszedł do podań Josue i Elitima – za pierwszym razem skończyło się rzutem rożnym, za drugim Wszołek niepotrzebnie szukał podania zamiast strzelać. W końcowej fazie dogrywki wyraźnie opadł z sił, zaczęły się pojawiać niecelne podania i wynikające ze zmęczenia problemy techniczne – nie dziwimy się, bo zostawił mnóstwo sił na boisku. Piękna asysta i dobry w sumie mecz.

Bartosz Slisz 8 (8,00). Bardzo dobra pierwsza połowa w defensywie, Slisz świetnie wspierał obrońców, mało go natomiast było przy wyprowadzaniu piłki. Początek drugiej połowy nie był zbyt udany, ale potem Slisz się rozkręcił i do gry w defensywie dołożył rozgrywanie. Prostopadłe podanie do Kramera, dwa doskonałe dośrodkowania, w tym to do Kuna, powinien kończyć mecz z przynajmniej jedną asystą, jeden wywalczony rzut rożny. Najlepszy chyba piłkarz Legii w polu, rzut karny też wykonał bardzo spokojnie. Kondycyjnie jest nie do zniszczenia. Jedyne, co nam się nie podoba, to zbierane w tym sezonie przez Slisza żółte kartki, tu była kolejna niepotrzebna za przepychanki. Bardzo dobry mecz Slisza, a który w pełni zasłużenie dostał powołanie do reprezentacji Polski i naszym zdaniem powinien dostać w tej formie szansę od selekcjonera.

Juergen Elitim 7 (7,17). Nie możemy się nadziwić, jak szybko Kolumbijczyk się w Legii odnalazł. Znów trzeba go pochwalić za grę w obronie, dobre wyprowadzanie piłki i brak strat, wywalczył też dwa stałe fragmenty gry i zagrał doskonałe prostopadłe podanie do Wszołka, którego wahadłowy Legii nie zakończył strzałem – to powinien być gol, po którym dogrywka nie byłaby już potrzebna. Raz tylko w defensywie nie dał rady, rywal minął go tak, jak wcześniej Augustyniaka i uderzył w słupek. W końcówce podstawowego czasu gry opuścił boisko, nabiegał się dużo, potrzebny był zawodnik ze świeżymi siłami. Kolejny dobry mecz Elitima.

Patryk Kun 7 (6,20). Najlepszy występ Kuna w barwach Legii. Można się oczywiście zżymać na zmarnowaną sytuację po wrzutce Slisza, którą Mladenović by pewnie wykorzystał, ale Serb na pewno nie odebrałby rywalom tylu piłek. Prawa strona Mitjylland nie była w stanie przeprowadzić ani jednego ataku, Ribeiro zwłaszcza w drugiej połowie miał mało do czynienia z atakami rywali właśnie dlatego, że Kun czyścił po tej stronie dosłownie wszystko. Kompletnie bezradny był Sorensen, Duńczyk nie był w stanie nawet przyjmować długich podań od bramkarza, bo mniejszy o dwadzieścia centymetrów Kun wyblokowywał go przy linii przed przyjęciem piłki i futbolówka lądowała na aucie. Można mieć zastrzeżenia do gry ofensywnej filigranowego wahadłowego Legii, oprócz zmarnowanej sytuacji zapamiętaliśmy tylko jedno dobre dośrodkowanie do Pekharta i jeden wywalczony rzut rożny, ale za znakomitą grę w obronie chwalimy go bardzo.

Josue Pesqueira 8 (7,35). Przydałoby się, żeby po czwartkowym meczu ci dziennikarze i eksperci, którzy twierdzą, że Josue w ogóle nie udziela się w obronie obejrzeli ten mecz uważnie parę razy, a potem popatrzyli równie uważnie w lustro. Ale zdajemy sobie też sprawę, że znaczna część tzw. polskiego środowiska piłkarskich „wybitnych ekspertów i dziennikarzy” wywodząca się spoza Warszawy Legii nie znosi, a jej kapitana w szczególności, więc na dementi po spotkaniu z Midtjylland nie liczymy. Josue grając przez osiemdziesiąt minut teoretycznie jako cofnięty napastnik (czyli tak jak Gual) miał, jak nam się wydaje, więcej odbiorów od wszystkich napastników razem wziętych, jacy w tym meczu zagrali w barwach Legii. Od początku meczu szukał prostopadłych podań do Wszołka i kilka razy udało mu się je świetnie dograć, z najważniejszym takim podaniem przy golu, jedno znakomite prostopadłe podanie zagrał też do Kramera. Potrafił się jak zwykle przy piłce utrzymać, kilka razy nieźle dośrodkował ze stałych fragmentów gry, jak choćby na początku meczu z wolnego do Pekharta. Sam też próbował uderzać na bramkę, ale bez skutku. Ostatnie czterdzieści minut grał jako środkowy pomocnik i gra Legii wcale na tym nie ucierpiała, również w defensywie, o co można było mieć obawy. Rok temu zrobilibyśmy wielkie oczy, gdyby nam ktoś powiedział, że Josue będzie biegał po boisku przez sto dwadzieścia minut, w czwartek Portugalczyk wytrzymał intensywny mecz do końca i pewnie wykonał swój rzut karny. Oczywiście nie wszystko mu wychodziło, szczególnie przed przerwą, pamiętamy dwie straty na własnej połowie, ale był to naprawdę dobry mecz Josue, jeden z najlepszych w tym sezonie. Szacunek, panie kapitanie, złośliwymi językami prosimy sobie głowy nie zaprzątać.

Marc Gual 5 (5,92). Król chaosu w swoim gorszym wydaniu tym razem. Parę dobrych wyprowadzeń piłki, parę razy utrzymał się przy piłce z obrońcą na plecach, ale też mnóstwo strat, chaosu, niedokładnych podań i brak współpracy z kolegami. W jedynej dogodnej sytuacji w pierwszej połowie nie potrafił przewidzieć, jak należy się ustawić w polu karnym, by dojść do zgrania głową od Pekharta. Po zmarnowanym kontrataku, gdy Hiszpan wdał się w bezsensowny drybling zamiast podawać, trener Runjaić się porządnie zirytował i ściągnął Guala z boiska. I reakcji szkoleniowca Legii absolutnie się nie dziwimy.

Tomas Pekhart 7 (7,81). Przez pierwsze dwadzieścia minut często wychodził do gry, by pomóc w rozegraniu, raz dośrodkował po dobrej akcji, raz zgrał piłkę po dośrodkowaniu Kuna, oddał też niecelny strzał po rzucie rożnym. Potem jednak do końca pierwszej połowy przy piłce bywał rzadko. Po zmianie stron znów się uaktywnił, schodził nawet w boczne sektory, ale dośrodkowania to nie jest coś, z czego Czech słynie. Co innego gra w środku – oprócz częstego utrzymywania się przy piłce z rywalem na plecach potrafił wywalczyć rzut wolny, a najważniejszy był oczywiście gol, gdy oderwał się na chwilę od obrońcy, wyskoczył i pewnie skierował piłkę głową do bramki. Przy próbach odbiorów piłki najczęściej faulował, z takich starć wychodził też często sam poobijany, z pewnością był to jeden z powodów oprócz utraty sił, dla których doświadczony Czech został zmieniony. Ważny gol i dobry mecz.

Maciej Rosołek 6 (6,10). Wszedł bardzo wcześnie w miejsce nadużywającego indywidualnej gry Guala, trochę mogło zaskoczyć, że to on, a nie Muci, trener widać liczył na większe skłonności Rosołka niż Albańczyka do gry zespołowej. Rosołek rzeczywiście wniósł do drużyny pracowitość w defensywie, dwie piłki odebrał, ale poziomu gry w ataku specjalnie podniósł – jedno dobre wyprowadzenie piłki, jedno wejście zakończone słabym dośrodkowaniem i jeden przerzut to wcale nie więcej niż przez pierwszą godzinę pokazał Gual. Polak jednak obronił swój występ pewnym wykonaniem rzutu karnego, co rzecz jasna pozwala zapomnieć o dość mocno przeciętnej w sumie grze.

Blaz Kramer 6 (5,63). Bardzo dużo strat, bezskutecznych prób utrzymania się przy piłce i dryblingów, jeden zablokowany strzał, jedna zmarnowana sytuacja, jedno dobre zgranie do Rosołka. Nie radził sobie z obrońcami Midtjylland, a w defensywie przydawał się tylko przy stałych fragmentach gry. Dostałby za swój występ niższą ocenę, ale w decydującej o awansie serii rzutów karnych pewnie trafił do siatki, czym zrehabilitował się za swoją mocno przeciętną i nieco nieporadną grę.

Radovan Pankov 7 (6,76). Jak Serb będzie w pełni sił, to go chyba nikt z pierwszego składu nie wygryzie. Pierwszy mecz po kontuzji i bardzo dobra zmiana. Zaczął od przegranego pojedynku główkowego, potem była jednak już bezbłędna gra w obronie, dobre wyprowadzanie piłki, znakomite przerzuty, które zdaje się ma opanowane do perfekcji, a do tego pewnie wykonany rzut karny. Udany występ i dobry prognostyk na przyszłość.

Ernest Muci 7 (6,60). Ze wszystkich ofensywnych piłkarzy rezerwowych zaprezentował się najlepiej, parę razy dobrze wyprowadził piłkę, oddał trzy strzały, w tym jeden celny z dużej odległości, ale też i parę piłek stracił w pierwszej połowie dogrywki, jednak im bliżej było jej końca, tym Albańczyk był groźniejszy. Niezłą zmianę podsumował pewnym wykonaniem swojej „jedenastki” w serii rzutów karnych.

Makana Baku 5 (5,54). Pojawił się w dogrywce i widać było, że zdecydowanie lepiej czuje się na prawej stronie. Dwie dobre interwencje w defensywie i sporo niestety strat, zwłaszcza przy próbach dryblingów w drugiej części dogrywki. Nie była to tym razem zbyt udana zmiana.

Najlepszym legionistą czwartkowego meczu według Czytelników i redaktorów był Kacper Tobiasz, ale cała drużyna wraz ze sztabem szkoleniowym zasłużyła na duże słowa uznania za wywalczenie tego awansu w trudnym, zakończonym rzutami karnymi ponad dwugodzinnym starciu z mocnym rywalem z Danii.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

8.14 Kacper Tobiasz

8.1 Paweł Wszołek

8 Bartosz Slisz

7.81 Tomas Pekhart

7.35 Josue Pesqueira

7.17 Juergen Elitim

6.96 Yuri Ribeiro

6.76 Radovan Pankov

6.74 Artur Jędrzejczyk

6.73 Rafał Augustyniak

6.6 Ernest Muci

6.2 Patryk Kun

6.1 Maciej Rosołek

5.92 Marc Gual

5.63 Blaz Kramer

5.54 Makana Baku

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.