Oceny piłkarzy Legii za mecz z Jagiellonią - antyfutbol w Białymstoku
09.05.2018 07:33
Gra zespołu 4 (4,09 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Gdy na starość będziemy podsumowywać swoje życie i szukać chwil straconych, które moglibyśmy wykorzystać na coś pożytecznego, wspomnimy zapewne bezsensownie zmarnowane nieco ponad półtorej godziny z szóstego maja 2018 r. Wystarczy napisać, że legioniści oddali w meczu jeden zablokowany strzał, a najgroźniejszą okazją było nastrzelenie Domagoja Antolicia przez obrońcę. Białostoczczanie byli od legionistów nieco lepsi, ale oddawali niemal wyłącznie strzały z nieprzygotowanych pozycji i poza jednym uderzeniem głową w środek bramki trafiali w trybuny. Spośród „Wojskowych” na pochwałę zasługuje tylko gra defensywna, zwłaszcza stoperów, dzięki którym bramkarz Legii w zasadzie nie miał co robić. Poza grą defensywną szwankowało wszystko, od przeprowadzania piłki z obrony do ataku, poprzez kreowanie akcji, aż po powietrzne pojedynki, w których Jagiellonia zdecydowanie dominowała. Można się tylko cieszyć, że rywal był niewiele lepiej dysponowany od mistrzów Polski i udało się z Białegostoku wywieźć jeden punkt. Najwyraźniej satysfakcjonował on legionistów już przed meczem, bo od początku spotkania byli skupieni przede wszystkim na obronie i w ogóle nie starali się zaatakować większą liczbą zawodników. Ponoć brakło sił po zdobyciu Pucharu Polski, ale to tak naprawdę żadna wymówka, bo nie widzieliśmy, by „Wojskowi” wypruwali z siebie żyły, a część z nich wręcz przeszła obok meczu. Szkoda się rozpisywać o takim antyfutbolu, należy cieszyć się, że to starcie skończyło się podziałem punktów.
Arkadiusz Malarz 6 (5,63 - ocena Czytelników). Poza jednym lekkim strzałem w środek bramki nie miał nic do bronienia. Wyłapał dobrze dwa dośrodkowania, raz ładnie wyszedł na przedpole asekurując defensorów, raz wybił piłkę na aut, raz podał do przeciwnika. Ocena wyjściowa.
Marko Vesović 4 (4,64). Czarnogórzec był tym razem wręcz przywiązany do własnej połowy, tak duża była najwyraźniej obawa przed Frankowskim i Novikovasem, którzy wymieniali się na skrzydłach. Sporo tych pojedynków w pierwszej połowie Vesović przegrał, ale dośrodkowania białostoczczan na szczęście były tragiczne. Lepiej radził sobie w defensywie po przerwie, choć z racji wzrostu miał tdo końca psotkania problemy z grą w powietrzu. W akcjach ofensywnych w ogóle go nie oglądaliśmy, miał też sporo strat, nawet na własnej połowie. Słaby mecz Vesovicia.
Inaki Astiz 6 (5,03). W defensywie grał świetnie, kiedy było trzeba nie wahał się też faulować. Czyścił wszystko i łatał dziury, a trzeba zauważyć, że to pod niego głównie ustawiał się Bezjak, obawiający się najwyraźniej walki z Pazdanem. Gdybyśmy mieli oceniać samą grę defensywną, ocena byłaby znacznie wyższa i być może Hiszpan byłby nawet najlepszym graczem meczu. Niestety ilość niecelnych podań przy wyprowadzaniu piłki, zwłaszcza tych dłuższych była straszliwa, aż co trzecie nie dochodziło celu, więc nie ocenimy jego występu wyżej niż przeciętnie.
Michał Pazdan 7 (5,85). Podobnie jak Astiz, grał świetnie, pewnie i skutecznie w obronie. Dopuścił co prawda Świderskiego do jedynego celnego strzału głową, ale naciskał go na tyle, że białostoczczanin w zasadzie podał piłkę do Malarza. W odróżnieniu od Hiszpana Pazdan nie mylił się na ogół przy wyprowadzaniu piłki i podobnie jak on z dużym wyczuciem stosował faule taktyczne. Sfrustrował tym Bezjaka na tyle, że Słoweniec postanowił wykluczyć reprezentanta Polski z nadchodzącego mundialu brutalnym wślizgiem. Dobrze, że „Pazdek” to wyjątkowo odporne na takie wejścia chłopisko.
Adam Hlousek 5 (4,30). Zaczął mecz dość słabo w obronie, nie radził sobie z Novikovasem, szybko zarobił żółtą kartkę, której zresztą dostać nie powinien i klub się od niej odwołał. Jak to u Czecha bywa często, to upomnienie wzniosło go jednak na wyższy poziom koncentracji, bo od 50. minuty nie przegrał już w obronie ani jednego pojedynku. W odróżnieniu od Vesovicia dobrze operował piłką i nie pozwalał sobie na głupie straty, kilka razy poszedł też do przodu i wywalczył dwa rzuty rożne. Gdyby cały mecz grał na tym poziomie, co drugą połowę, pewnie ocenilibyśmy go wyżej.
William Remy 3 (3,36). Na pierwszą połowę nie dojechał w ogóle i praktycznie nie brał udziału w grze, po zmianie stron był dużo aktywniejszy, ale po przyzwoitym pierwszym kwadransie znów zaczął popełniać stratę za stratą. Nonszalancja Francuza jest niestety trudna do zniesienia. Niespodzianką in minus było też przegrywanie powietrznych pojedynków z pomocnikami Jagiellonii. Z takim nieodpowiedzialnym podejściem do operowania piłką wystawianie go w środku pola nie jest chyba najlepszym pomysłem.
Domagoj Antolić 4 (4,89). Kiepska pierwsza połowa, niewiele odbiorów i bardzo dużo strat, ale przy biernej postawie Remiego zabezpieczał środek pola w zasadzie w pojedynkę i wymęczyło go to tak straszliwie, bo pod koniec meczu mocno brakowało mu sił. Wcześniej jednak po przejściu na pozycję ofensywnego pomocnika radził sobie dużo lepiej, a po nastrzeleniu go przez obrońcę rywala o mało nie zdobył bramki. Słaby w sumie mecz Antolicia, ale na tle wielu innych legionistów i tak nie wypadał najgorzej.
Michał Kucharczyk 3 (2,98). Nie sposób ocenić, czy Kucharczyk w niedzielę grał gorzej na pozycji skrzydłowego czy napastnika, bo jego ulubioną pozycją w tym meczu była pozycja spalona. Dużo strat, nawet na własnej połowie, słabe przyjmowanie piłki pod kryciem, kilka tylko dobrych rozegrań piłki, zaledwie połowa jego podań dochodziła do adresata. Bardzo słaby mecz „Kuchego”.
Sebastian Szymański 3 (4,34). Kucharczyk specjalizował się w niedzielę w przebywaniu na spalonym, Szymański w nieudanych dryblingach i prostych błędach technicznych. Dwa razy dobrze przyjął piłkę pod kryciem, oddał strzał, który zablokowali obrońcy i to w zasadzie na tyle z pozytywów. Bardzo dużo biegał, zdecydowanie najwięcej z legionistów, ale zarazem mało był pod grą na zasadzie rodem z piłki amatorskiej „wszędzie biega, ale nigdzie go nie ma”. Nie ma powodu, by oceniać go lepiej niż innych ofensywnych piłkarzy.
Kasper Hamalainen 3 (2,48). Podobnie jak inni ofensywni piłkarze zupełnie nie radził sobie z agresywnymi obrońcami i pomocnikami Jagiellonii tracą dużo piłek i z rzadka tylko prezentował jakieś dobre zagranie do przodu. Za to do tyłu przynajmniej podawał celnie i nie tracił głupio piłek na własnej połowie, nieoczekiwanie też najlepiej ze wszystkich pomocników w pierwszej połowie radził sobie w defensywie, co przydawało się zagrożonemu drugą żółtą kartką Hlouskowi. Tyle, że od Fina oczekujemy przede wszystkim kreatywności, a tej nie było w ogóle. Ocena nie lepsza od innych zawodników z przodu.
Jarosław Niezgoda 3 (2,72). Wystawienie obolałego zawodnika na pojedynki z Runje i Mitroviciem, uchodzących za jednych z najtwardszych, najsilniejszych i najbardziej skutecznych na ziemi, a przede wszystkim w powietrzu stoperów Ekstraklasy to czysta desperacja. Nic więc dziwnego, że Niezgoda z nimi sobie nie radził, choć nawet w takich okolicznościach zdarzało mu się dobrze przyjmować piłkę tyłem do braki i odgrywać. Raz tylko próbował dryblingu zakończonego stratą. Praktycznie nie dostawał podań, bo przez całą pierwszą połowę jedynym pomysłem na rozegranie akcji przez obrońców i pomocników naciskanych pressingiem białostoczczan była górna dzida, przy której napastnik Legii nie miał żadnych szans z rywalami wyższymi o głowę. Słaby mecz, ale nie do końca należy za to winić samego napastnika.
Chris Philipps 6 (5,34). Poukładał nieco grę Legii w środku pola, przede wszystkim dzięki umiejętnemu przetrzymywaniu piłki, sporej ilości odbiorów w środku pola, których bardzo legionistom przed przerwą brakowało oraz celnym pierwszym podaniom. Niestety o ile podania na własnej połowie wychodziły Luksemburczykowi dobrze, to celność zagrań do przodu i zgranie momentu ich wykonywania z wychodzącymi na wolne pole kolegami pozostawiała mnóstwo do życzenia. Zdecydowanie najwięcej wniósł do gry defensywnej, bardzo dużo piłek przejął dzięki umiejętnemu ustawianiu się i w niezbędnych momentach potrafił też sięgać po faul taktyczny. Gry w piłkę zademonstrował niewiele, ale zero z tyłu w niedzielnym meczu to również jego duża zasługa, a wydaje się, że tego przede wszystkim od niego oczekiwał trener.
Miroslav Radović (2,77) i Eduardo (2,94) grali zbyt krótko, by ich oceniać, jednak nic pozytywnego na boisko nie wnieśli.
Najlepszym legionistą niedzielnej kopaniny w zgodnej opinii Czytelników i redaktorów był Michał Pazdan.
Oceny Czytelników:
Michał Pazdan 5,85
Arkadiusz Malarz 5,63
Chris Philipps 5,34
Inaki Astiz 5,03
Domagoj Antolić 4,89
Marko Vesović 4,64
Sebastian Szymański 4,34
Adam Hlousek 4,30
William Remy 3,36
Michał Kucharczyk 2,98
Eduardo 2,94
Miroslav Radović 2,77
Jarosław Niezgoda 2,72
Kasper Hamalainen 2,48
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.