Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechem – remis po wyrównanym meczu
19.04.2023 17:50
Gra zespołu 6 (5,78 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Legioniści zaczęli z dużym animuszem, zabiegali w pierwszej połowie lechitów, stworzyli sobie kilka sytuacji podbramkowych, z których wykorzystali jedną. Goście tylko raz pojawili się pod bramką Legii, gdy sytuacji sam na sam nie wykorzystał Ishak. Było to naprawdę dobre czterdzieści pięć minut Legii, która miała zdecydowaną przewagę. Po zmianie stron okazało się jednak, że niektórym polskim drużynom granie co trzy dni nie przeszkadza tak bardzo, jak Legii w zeszłym sezonie. Goście zaatakowali zdecydowanie po przerwie, uzyskali przewagę, a przede wszystkim strzelili dwa gole. „Wojskowi” w końcówce starali się wyrównać i się to udało, choć w tym fragmencie meczu gra była otwarta z obu stron i równie dobrze to Lech mógł strzelić trzeciego gola po błędach wprowadzonego z ławki Rose’a. Legia jako zespół prezentowała się dobrze jeśli chodzi o odbiór piłki i rozegranie, zawodziła jednak defensywa, Augustyniak i Ribeiro zamieszani byli w utratę obu goli, nie pierwszy raz zresztą, a do tego brakło strzałów, było ich ledwie osiem w tym cztery celne, Lech miał niemal identyczne statystyki. Remis z aktualnymi wciąż mistrzami Polski należy uznać za wynik sprawiedliwy, obeszło się tym razem bez kontrowersji sędziowskich pomimo paru spięć, a imponująca seria Legii bez porażki została przedłużona. Oczywiście strata do Rakowa wzrosła, ale mistrzostwo Polski wydawało się poza zasięgiem już po rundzie jesiennej, zresztą władze klubu przed sezonem walki o tytuł przecież nie zapowiadały, za cel stawiając powrót do europejskich pucharów. Przed Legią sześć spotkań ligowych o dość letniej temperaturze, bo puchary w przyszłym sezonie są zapewnione, a mistrzostwo „Wojskowym” nie grozi i jeden mecz o trofeum w Pucharze Polski. Niewykluczone, że Legia będzie w końcówce sezonu mocniej rotować składem, a niektórzy rzadziej grający piłkarze będą mogli pokazać, czy w przyszłym sezonie, dużo intensywniejszym niż obecny, można będzie na nich liczyć.
Dominik Hładun 6 (5,77 - ocena Czytelników). Raz wykopał piłkę w aut, poza tym nogami grał poprawnie. Za utratę żadnej z bramek nie ponosi winy, dwa razy dobrze interweniował, raz w sytuacji jeden na jeden, raz blokując strzał przy krótkim słupku. Całkiem niezły mecz Hładuna mimo dwóch wpuszczonych goli. Jeden gol gdy podał do Mladenovicia tak, że temu zza pleców wysoczył gracz Rakowa i przejął piłkę. Na szczęście dobrze asekruwał "Mladena" Ribeiro.
Artur Jędrzejczyk 6 (5,71). Dobra pierwsza połowa aż do doliczonego czasu gry, wtedy popełnił bardzo poważny błąd, gdy w pole karne wszedł Sosua, ale na szczęście Augustyniak znakomicie zaasekurował Jędrzejczyka. Po zmianie stron dostał żółtą kartkę po ostrym faulu i bójce po nim. Więcej błędów nie popełnił, nie mylił się też przy wyprowadzaniu piłki, choć w akcjach ofensywnych uczestniczył rzadko. Zmieniony został w końcówce, zapewne ze względu na żółtą kartkę. Jego zmiennik częściej włączał się do akcji ofensywnych, ale przez kwadrans popełnił w obronie więcej błędów niż „Jędza” przez blisko osiemdziesiąt minut. Niezły występ doświadczonego stopera Legii, był najlepszy spośród wszystkich obrońców.
Rafał Augustyniak 5 (6,36). Dobra pierwsza połowa, sporo udanych interwencji, w tym ta w końcówce pierwszej połowy, gdy naprawił błąd Jędrzejczyka. Niestety, druga połowa była zdecydowanie gorsza. Biernie stał przy pierwszej bramce, a powinien być zdecydowanie bliżej Sousy, stracony gol w części obciąża Augustyniaka. Gorzej zachował się przy drugiej bramce gdy najpierw wyszedł z linii zaliczając „pusty przelot”, a po powrocie dał się łatwo zwieść jednym zwodem Sousy, który precyzyjnie uderzył potem w róg bramki. Było też oczywiście i kilka dobrych i ważnych interwencji, do tego Augustyniak dobrze radził sobie przed przerwą z wyprowadzaniem piłki, ale po zmianie stron i w tym elemencie też było dużo gorzej. Współudział w dwóch straconych golach i mocno przeciętny mecz solidnie ostatnio grającego stopera Legii.
Yuri Ribeiro 5 (5,95). Legia miała swój pomysł na grę bokami, ale i Lech coś na Legię przygotował – Ishak miał operować bliżej prawej strony tak, by częściej „wypadał” na niego dużo niższy i często zaangażowany w ofensywę Ribeiro. I o ile Portugalczyka trzeba chwalić za ofensywne wejścia i grę do przodu., to do gry obronnej kilka zastrzeżeń mamy. To między nim a Augustyniakiem w pierwszej połowie znalazł lukę Ishak wychodząc sam na sam, Ribeiro w tej sytuacji nie powinien być ustawiony tak szeroko. Kilkanaście minut później jednak znakomicie zaasekurował Mladenovicia po jego stracie. Druga połowa zaczęła się fatalnie - przy pierwszym golu Ribeiro przegrał starcie powietrzne z Ishakiem, co oczywiście nie dziwi, niemniej pewnie gdyby gol nie padł, to VAR interweniowałby w kwestii zagrania ręką lub faulu Portugalczyka w tej sytuacji. Przy drugiej bramce mógł i powinien zablokować Sousę, ale ani on ani Augustyniak nie byli tego w stanie zrobić, w oba stracone gole Ribeiro był więc zamieszany. O ile w pierwszej połowie operował piłką dokładnie, to w drugiej zdarzyło mu się sporo niecelnych podań. Nabiegał się Ribeiro w tym meczu dużo, ale też popełnił parę błędów w obronie, stąd i ocena musi być niezbyt wysoka.
Paweł Wszołek 8 (7,51). Do znudzenia będziemy powtarzać, że to najlepiej poruszający się w ataku legionista bez piłki – nikt nie potrafi wyjść w tempo do podania za linię obrońców unikając spalonego. A w grze Legii podania prostopadłe wzdłuż linii od Josue do wychodzącego na pozycję Wszołka stały się wręcz schematem. Tym razem w pierwszej połowie widzieliśmy dwie takie akcje i jedna skończyła się golem, bo Wszołek podniósł głowę przy dośrodkowania i podał do zamykającego akcję Pekharta, Czech zresztą pokazywał, gdzie chce dostać piłkę. Po zmianie stron Wszołek dośrodkowywał jeszcze częściej, idealną szansę po jego kolejnej akcji miał Rose, ale przestrzelił. Wreszcie w końcówce Wszołek nabiegł na dośrodkowanie Rosołka i umieścił piłkę w siatce. W obronie nie widzieliśmy go zbyt często, bo Lech przez pierwszą godzinę rzadko tą stroną atakował, a po stracie drugiego gola wahadłowi Legii w całości poświęcili się szukania wyrównującego gola, pozostawiając z konieczności obrońców z tyłu samym sobie. Gol, asysta, miejsce w jedenastce kolejki i bardzo dobry mecz Wszołka.
Bartosz Slisz 5 (5,52). W pierwszej połowie sporo piłek przejętych, ale i dużo grania do przodu, choć błędów w obronie się nie ustrzegł - raz został minięty, raz potraktował rywala ostrym wślizgiem. Miał okazje do zdobycia bramki, ale za pierwszym razem w nie trafił, za drugim źle się złożył do uderzenia. Po zmianie stron nadal przeplatał nieudane zagrania udanymi, z tym, że jedno z tych nieudanych – za krótkie wybicie w starciu powietrznym z Sousą przyniosło pierwszego gola Lechowi. Nie rozumiemy dlaczego Slisz w tej sytuacji Portugalczyka zostawił, przez o część odpowiedzialności za gola spada na jego konto. Przebiegł najwięcej kilometrów spośród wszystkich piłkarzy na boisku, ale poziom jego gry był co najwyżej przeciętny.
Bartosz Kapustka 6 (5,78). Dobra pierwsza połowa, dużo piłek odebranych i przejętych w środku pola, niezłe wyprowadzanie piłki, jeden celny, choć lekki strzał, do tego dobre wykonywanie rzutów rożnych, po jednym z nich Mladenović zagrał dośrodkowanie wzdłuż bramki. Problemy zaczęły się w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, gdy faulował przed polem karnym, po zmianie stron rzadko bywał przy piłce i najczęściej ją tracił. Dobra pierwsza połowa, słabsza druga, ocena przeciętna, powinien być chyba zmieniony wcześniej.
Filip Mladenović 6 (5,58). Bardzo aktywny był Serb w ofensywie, dużo dośrodkowań i to dośrodkowań dobrych, których koledzy nie potrafili przeciąć lub wykorzystać, większość z nich miała jednak miejsce przed przerwą, wywalczył też w tym czasie trzy rzuty rożne. Po zmianie stron tych akcji było mniej, choć potrafił nawet założyć rywalowi siatkę w jego polu karnym. Dużo Mladenović pracował też w defensywie, kilka razy dobrze interweniował, był też zamieszany w drugiego gola, ale on zachował się dobrze, to koledzy nie potrafili przejąć piłki w polu karnym po odbiciu jej od Serba. Strat miał niewiele, ale jedną pod własną bramkę, na szczęście z pomocą przyszedł Ribeiro. Niezły był to w sumie mecz Mladenovicia, jednego z najaktywniejszych legionistów w niedzielnym spotkaniu.
Josue Pesqueira 7 (6,90). Portugalczyk od pewnego czasu jest cofnięty, odpowiada za wyprowadzanie rozgrywanie piłki od obrońców i rzadziej pokazuje się pod bramką przeciwnika, wyżej ustawiony jest tylko wtedy, gdy rywal ma piłkę. Portugalczyk raz po raz posyłał w niedzielę prostopadłe podania z głębi pola lub przerzuty do kolegów, od takiego podania rozpoczęła się akcja przy pierwszym golu, podobną dobrą piłkę dostał też w drugiej połowie Muci. Dużo było i tych podań, kilka też niezłych dośrodkowań, a i przejąć piłkę w defensywie też się czasem Portugalczykowi udawało. Josue w niedzielę jak zwykle regulował też tempo gry, potrafił piłkę przetrzymać, by za chwilę przyspieszyć grę dokładnym, krótkim lub długim podaniem. Przyjemnie się patrzy na taką kulturę gry, to był kolejny dobry mecz Josue.
Ernest Muci 5 (5,00). Aktywność jak zwykle duża, ale najbardziej wyróżniał się udanymi powrotami do defensywy i przejmowaniem piłek. Z przodu pożytku było znacznie mniej – jedna udana akcja zakończona celnym, choć lekkim strzałem, jeden strzał zablokowany i jedno dobre dośrodkowanie to wszystko, czym uraczył nas Albańczyk. To jednak trochę mało, ocena mocno przeciętna, ale i tak jego zmiennik wypadł naszym zdaniem gorzej.
Tomas Pekhart 7 (6,69). W odróżnieniu od dwóch ostatnich meczów Czech od początku spotkania starał się aktywniej uczestniczyć w rozgrywaniu piłki, choć efektów wielkich z tego nie było, może ze trzy razy utrzymał się przy piłce i dobrze ją rozegrał. Najważniejsze jednak, że strzelił gola, ładnie oderwał się od obrońcy i doszedł do dośrodkowania wbijając wślizgiem piłkę do bramki. Gdy Pekhart strzela gole, to zbiera dobre oceny, naszym zdaniem jednak napastnik powinien być bardziej wielowymiarowy w grze. Ale rzecz jasna trudno narzekać na Czecha po kolejnym celnym trafieniu. Podobnie jak Kapustka powinien być chyba zmieniony wcześniej.
Carlitos 4 (4,02). Przez długi czas po wejściu na boisko był niewidoczny, potem zagrał jedno dobre podanie prostopadłe do Wszołka i wywalczył jeden rzut rożny. Znów niewiele wniósł do gry i nadal nie wiemy, z czego wynika słaba gra Carlitosa w tym roku. Szans z ławki dostaje przecież sporo, ale goli, asyst i w ogóle pozytywów na boisku brak.
Maciej Rosołek 6 (5,48). Kolejny ze zmienników praktycznie niewidoczny przez dłuższy czas, aż do akcji decydującej o remisie, gdy wymienił piłkę ze Strzałkiem i znakomicie dograł do Wszołka. I ta asysta oczywiście pozwala na wystawienie mu niezłej oceny, bo poza tym przypadkiem miał, podobnie jak Carlitos, niewiele kontaktów z piłką. Niemniej dobrze by było, gdyby za każdym razem Rosołek i inni ofensywni piłkarze wchodzący z ławki dawali właśnie taki konkret.
Lindsay Rose (4,58) i Igor Strzałek (5,63) grali zbyt krótko, by ich oceniać, obaj byli widoczni, choć reprezentant Mauritiusu pokazał się również z negatywnej strony - popełnił dwa koszmarne błędy w obronie. Strzałek zaś miał spory udział przy golu wyrównującym.
Najlepszym legionistą w niedzielnym meczu według Czytelników i redaktorów był Paweł Wszołek.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.