Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechią - powrót szczelnej defensywy

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

10.12.2020 22:00

(akt. 10.12.2020 23:05)

W sobotę w kolejnym meczu ligowym Legia pokonała przy Łazienkowskiej Lechię 2:0 i powróciła na pozycję lidera. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (6,48 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Lechia Gdańsk wyszła ofensywnie nastawiona na sobotni mecz, z dwoma napastnikami w składzie, a mimo to jedyną naprawdę dobrą sytuacja miała po stałym fragmencie gry. Trener Stokowiec po meczu wprost przyznał, że to dzięki dobrej grze defensywy legionistów goście nie byli w stanie niczego zwojować pod bramką strzeżoną przez Artura Boruca. Obrońcy Legii byli skuteczni w swoich interwencjach i choć grając ostro kilka razy przekraczali przepisy i zbierali żółte kartki, to przecież rywale wcale nie byli delikatniejsi, eliminując z gry Bartosza Kapustkę, tłukąc łokciem Igora Lewczuka, czy sześciokrotnie faulując Luquinhasa. Niestety, gorzej było tym razem, jeśli chodzi o wyprowadzanie i rozgrywanie piłki. Tylko przez pierwsze dwadzieścia minut wyglądało to tak dobrze, jak z Piastem, później pomocnicy Legii wyraźnie nie radzili sobie z konstruowaniem akcji i pressingiem rywali. Im dłużej trwał mecz, tym częściej Legia powracała do dawno nie widzianej długiej piłki od obrońców na napastnika. Na szczęście po Aleksandarze Vukoviciu trener Czesław Michniewicz odziedziczył jeden schemat - gdy nie idzie, trzeba dobrze dośrodkować górą w pole karne, a tam Tomas Pekhart zamieni wrzutkę na gola. Druga bramka w doliczonym czasie gry nie miała już większego znaczenia. Generalnie Legia zagrała słabiej niż z Piastem, stworzyła sobie dużo mniej okazji, ale w odróżnieniu od meczu sprzed tygodnia wygrała, bo obrońcy popełnili mniej błędów, a rywalom nie wyszły „strzały życia” i w ten sposób odzyskała pozycję lidera Ekstraklasy.

Artur Boruc 6 (6,39 - ocena Czytelników). Dwa celne strzały oddane przez gości nie stanowiły żadnego zagrożenia dla bramkarza Legii, poza tym raz musiał wyjść na przedpole, wyłapać trzy dośrodkowania i raz piąstkować. W końcówce meczu miał jedno niepewne wybicie. Nie pierwszy raz dzięki dobrej grze obrońców miał niewiele pracy i otrzymuje notę wyjściową.

Josip Juranović 7 (7,15). Tylko raz pozwolił rywalom na dośrodkowanie i raz się źle ustawił, poza tym zagrał dobry mecz w defensywie. Ponieważ Legii nie szło przez większość meczu wyprowadzanie piłki środkiem pola, to właśnie boczni obrońcy zupełnie jak za czasów Aleksandara Vukovicia wzięli na siebie znaczącą część obowiązków związaną z przenoszeniem akcji na połowę przeciwnika. Juranović nie bał się wchodzić przy tym w dryblingi i z dużą swobodą operował piłką, oddał dwa celne strzały i jak to często u niego niestety bywa, miał problem z dokładnymi dośrodkowaniami. O ile przed przerwą zdarzały mu się błędy lub niecelne zagrania, to po zmianie stron zagrał na naprawdę dobrym poziomie.

Igor Lewczuk 6 (6,05). W obronie popełnił tylko jeden błąd, za to mógł być on kosztowny, bo zdecydowanie aktywniejszy powinien być przy dośrodkowaniu rywala z rzutu wolnego, gdy Lechia miała jedyną stuprocentową sytuację. Poza tym w defensywie spisywał się bardzo dobrze. Dużo gorzej było z wyprowadzaniem piłki przed przerwą, miał dwie straty na własnej połowie, po pierwszej próbując naprawić błąd faulował przeciwnika i dostał żółtą kartkę, miał szczęście, że nie trafił wślizgiem bezpośrednio w nogę, bo byłaby czerwona. Takich zachowań Lewczuk powinien się stanowczo wystrzegać, natomiast mało kto pewnie zauważył, że był to jego jedyny faul w całym meczu. Po zmianie stron takich błędów już nie popełniał. W końcówce spotkania gdańszczanie odpłacili mu ciosem łokciem w twarz, co ciekawe sędzia wtedy nawet nie gwizdnął faulu. W sumie był to całkiem niezłym mecz Lewczuka, w następnym nie zagra, bo po starciu z Nalepą w drodze do szatni dostał drugą żółtą kartkę. Oczywiście nie pochwalamy takich zachowań, ale z legijnego punktu widzenia, to wcale nie jest zła sytuacja - przy obecnych brakach kadrowych nie grozi zespołowi przez dłuższy czas, że obaj podstawowi stoperzy będą w jednym meczu pauzować za żółte kartki.

Artur Jędrzejczyk 7 (6,37). W pierwszej części meczu popełnił kilka pomniejszych błędów, w szczególności dopuścił do strzału głową Zwolińskego w 22. minucie, naciskał lechistę jednak na tyle mocno, że ten w bramkę nie trafił. Po zmianie stron był bezbłędny, wygrywając wszystkie starcia z rywalami. To, że zdarzało mu się przekraczać przepisy nie jest niczym dziwnym przy grze środkowych obrońców, podobnie jak żółta kartka - jeśli obrońca nie jest w stanie inaczej powstrzymać groźnej akcji, musi faulować. Co ważne, obaj stoperzy po otrzymaniu żółtych kartek grali odpowiedzialnie i nie dali na boisku żadnego pretekstu sędziemu do pokazania kolejnej. Warto też zwrócić uwagę, że w odróżnieniu od poprzedniego sezonu „Jędza” w obecnym zbiera niewiele upomnień, to ledwie trzecie w dwunastym meczu ligowym. Dobry mecz kapitana Legii.

Filip Mladenović 7 (7,03). Serb zagrał tym razem naprawdę dobry mecz w defensywie, choć raz wkurzył Artura Boruca brakiem powrotu do obrony, a doświadczony bramkarz Legii nie zwykł w takich przypadkach gryźć się w język. Chętnie brał się za wyprowadzanie piłki i poza jedną stratą w pierwszej połowie robił to skutecznie, było to ważne, bo środek pola Legii nie funkcjonował tak dobrze, jak w poprzednim meczu. Do ofensywy włączał się jak zwykle chętnie, ale dośrodkowania, podobnie jak Juranović psuł, choć po jednej z wrzutek i rykoszecie Dusan Kuciak musiał się wysilić, by przypadkowa piłka nie wpadła mu „za kołnierz” do bramki. Generalnie był to kolejny dobry mecz Mladenovicia, choć brakowało tym razem konkretów pod bramką przeciwnika.

Andre Martins 6 (6,72). Przez pierwsze dwadzieścia minut wszystko wyglądało bardzo dobrze, Martins przejmował piłkę i ją wyprowadzał, potem jednak trener Stokowiec bardzo utrudnił legionistom wyprowadzanie piłki - gdy znajdowała się ona u stoperów Martins miał przydzielonego indywidualnego „opiekuna” wyłączającego go z możliwości otrzymywania piłki. I ten manewr bardzo znacząco wpłynął na to, że środek pola Legii bardzo spuścił z tonu. Portugalczyk bardzo solidnie przez cały mecz spisywał się w destrukcji, oddał jeden celny strzał z dystansu, ale bardzo brakowało jego udziału przy wyprowadzaniu piłki i budowaniu akcji. W końcówce zarobił żółtą kartkę po faulu taktycznym. Przeciętny tym razem mecz Portugalczyka.

Michał Karbownik 5 (6,29). Nikt nie nabiegał się w tym meczu tyle, co Karbownik, ale niestety tym razem niewiele z tej ruchliwości wynikało. Słabo spisywał się w destrukcji, stosunkowo nieźle przy wyprowadzaniu piłki, ale brakowało precyzji w dograniach pod bramką, tylko raz wypracował dobrą okazję Bartoszowi Kapustce. W drugiej części meczu spisywał się wręcz słabo i szczerze mówiąc kwalifikował się do zmiany, bo sporo piłek stracił, byliśmy nieco zaskoczeni, że trener nie zdjął go z boiska w końcowej fazie meczu. Jak się okazało, był to ostatni mecz Karbownika w tym roku, z racji przemęczenia musi po prostu solidnie odpocząć i wrócić do pełni sił przed kolejną rundą.

Bartosz Kapustka 7 (7,65). Znów był niesamowicie aktywny, znakomicie bronił, biegał od bramki do bramki, dużo dryblował, schodził w boczne strefy - jednym słowem był ciągle w ruchu, często z piłką przy nodze i zaskakująco mało przy tym zagrań psuł, zwłaszcza po zmianie stron. Brakowało mu natomiast skuteczności pod bramką, bo miał dwie bardzo dobre okazje do strzelenia gola. Było w jego grze też nieco nonszalancji, potrafił stracić piłkę nawet na własnej połowie, ale tak to bywa, gdy cały czas chce się uczestniczyć aktywnie w grze zespołu. Na szczęście brutalny faul po którym musiał opuścić boisko nie wyłączył go z gry na dłużej, a na to się zapowiadało. Kolejny dobry mecz Kapustki.

Paweł Wszołek 5 (5,54). Szesnaście strat, średnio jedna na pięć minut to bardzo dużo, sporo z nich było niestety efektem błędów technicznych. Wszołek wciąż nie może wrócić do wysokiej formy i obawiamy się, że może być tak do końca rundy. Z drugiej strony, spora część najgroźniejszych akcji Legii przechodziła właśnie przez Wszołka, idealną okazję miał po jego dograniu Luquinhas, a bardzo dobrą Kapustka. Nie był to zły mecz Wszołka, ale dokonywał często złych wyborów i znów wypadł mocno przeciętnie, na pewno zasłużył na zmianę. Tyle, że z wartościowymi zmiennikami na skrzydłach Legia ma problem.

Luquinhas 7 (6,91). Brazylijczyk jest w formie, gdy ma piłkę przy nodze niemal nie sposób mu ją zabrać zgodnie z przepisami, tym razem przewracany był sześciokrotnie, a jego zwinność mogła każdego przeciwnika doprowadzić do frustracji. Brakło mu niekiedy dokładności w podaniach w pierwszej części meczu, tradycyjnie też marnował bardzo dobre sytuacje podbramkowe - dwa razy nie trafił w bramkę, choć jeden z tych nieudanych strzałów omal nie przerodził się w asystę, bo piłkę do bramki wślizgiem próbował wbić Tomas Pekhart. Luquinas do tego zadziwiająca solidnie prezentował siew destrukcji i straszył niejednokrotnie Kuciaka pressingiem zmuszając go do wybicia piłki w aut. Najważniejsza jest oczywiście asysta, znakomite dośrodkowanie wprost na głowę Pekharta. Dobry mecz bardzo regularnego w ostatnim czasie, jeśli chodzi o poziom gry Brazylijczyka.

Tomas Pekhart 7 (7,01). Jak zwykle Czech sporo pracował w obronie, przechwycił dwie piłki na połowie rywala i podobnie jak Luquinhas zmuszał Kuciaka do kopania po autach, przydawał się też pod własną bramką przy stałych fragmentach gry rywala. Dobrze też zastawiał się z piłką i odgrywał, choć w drugiej części meczu koledzy nadużywali długich piłek, a w takich sytuacjach nawet czeski „wieżowiec” będąc osamotnionym nie da rady wszystkiego przyjąć. Pekhart na początku meczu skiksował przy strzale i piłka wylądowała poza linią boczną, zepsuł też w pierwszej połowie jedną kontrę, był natomiast bliski zamknięcia akcji po nieudanym strzale Luquinhasa. Po raz kolejny pokazał też, że jeśli dostanie dobre dośrodkowanie w pole karne, to żaden obrońca nie jest w stanie z nim sobie w powietrzu poradzić. W sumie ma już dziesięć goli w dwunastu meczach Ekstraklasy, za takiego napastnika, który dobre dośrodkowania bez trudu zamienia na gole nie dając szans obrońcom na interwencję, większość klubów Ekstraklasy z Cracovią na czele oddały by pewnie połowę pierwszego składu. Dobry mecz Czecha, najlepszy od ponad miesiąca.

Mateusz Cholewiak (5,58), Rafael Lopes (6,14) i Bartosz Slisz (5,90) grali zbyt krótko, by ich oceniać. Lopes i Slisz wzięli udział w akcji, która przyniosła drugiego gola, Slisz uderzał, Lopes dobijał, z pewnością więc mogą zaliczyć swoje występy do udanych.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie po raz drugi z rzędu wybrali Bartosza Kapustkę.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.65 Bartosz Kapustka

7.15 Josip Juranović

7.03 Filip Mladenović

7.01 Tomas Pekhart

6.91 Luquinhas

6.72 Andre Martins

6.39 Artur Boruc

6.37 Artur Jędrzejczyk

6.29 Michał Karbownik

6.14 Rafael Lopes

6.05 Igor Lewczuk

5.9 Bartosz Slisz

5.58 Mateusz Cholewiak

5.54 Paweł Wszołek

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.