Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechią - Tomasz Jodłowiec najlepszy
02.11.2015 23:59
Gra zespołu 7 (6,18 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Choć Legia była w tym meczu lepsza od gdańszczan, stanowczo przedwczesne wydaje się jeszcze mówienie o znaczącej poprawie gry - w podobny sposób przecież legioniści wygrali na przykład w Chorzowie. Z pewnością należy zwrócić uwagę, że boczni obrońcy przestali udawać skrzydłowych i przywiązywali większą uwagę do zadań defensywnych, dzięki czemu lechiści w kontrataku nie miewali przewagi liczebnej. Za ten mecz należy pochwalić przede wszystkim środkowych pomocników i parę stoperów, dzięki którym Lechia oddała tylko dwa celne strzały na bramkę. Jednocześnie nie należy popadać w nadmierny optymizm, jeśli chodzi o ilość kreowanych sytuacji, bo paradoksalnie było ich o wiele mniej niż w meczu z Lechem. Stołeczni piłkarze oddali zaledwie pięć strzałów, przy tym jednego gola sprezentował legionistom Marko Marić, tyle że, odwrotnie niż tydzień temu, wszystkie celne strzały zostały zamienione na bramki. Klucz do zwycięstwa leżał więc w tym meczu w bardzo dobrej grze defensywnej, zdominowaniu środka pola i skuteczności, a przede wszystkim nieustannym pressingu zmuszającym rywala do błędów i gry długą piłką, którą bez trudu przejmowali dobrze tego dnia dysponowani stoperzy. Sytuacji podbramkowych było natomiast niewiele, a stałe fragmenty gry znów nie przynosiły żadnego zagrożenia pod bramką gdańszczan, należy też dodać, że znów nie udało się”Wojskowym” zachować czystego konta, choć tym razem winy za utratę gola nie ponosi żaden ze stoperów ani bramkarz. Po prostu rywalowi wyszedł znakomity strzał.
Dusan Kuciak 6 (6,30 - ocena Czytelników). Strzał Aleksandara Kovacevicia z siedemnastu metrów był nie do obrony. Poza tym Słowak raz dobrze interweniował przy płaskim dośrodkowaniu w pierwszej połowie i raz wybronił sytuację sam na sam z Grzegorzem Kuświkiem. Poza tymi trzema przypadkami był bezrobotny, co zawdzięczał wyjątkowo dobrze dysponowanej w sobotę parze stoperów.
Łukasz Broź 6 (5,95). Pierwsze pół godziny grał niezbyt pewnie, miał jedną stratę na kontrę dla przeciwnika, zaczął grać dużo lepiej po zdobyciu przez Legię pierwszej bramki, a miał też w tej akcji swój udział. Pod koniec pierwszej połowy zablokował groźny strzał rywala po stałym fragmencie gry. W defensywie grał dobrze, do akcji ofensywnych włączał się bardzo rzadko, co akurat tym razem nie było takim złym pomysłem, bo ważniejsze było utrzymywanie korzystnego rezultatu.
Igor Lewczuk 8 (6,71). Dickson Choto wersja 2.0, król defensywy. Przez cały mecz tłamsił nieustannie Kuświka, który przecież do słabych fizycznie napastników nie należy, swoje oberwał też Michał Mak. Siła, agresja, timing, ustawianie się i gra w powietrzu na naprawdę wysokim poziomie przez cały mecz, do tego dobre wyprowadzanie piłki, jak choćby przy pierwszej bramce. Blisko dwadzieścia wygranych starć z rywalem, przegrane bodajże jedno. Jeden z głównych bohaterów sobotniego spotkania.
Jakub Rzeźniczak 7 (5,63). Dawno nie oglądaliśmy tak dobrze grającego kapitana Legii. Choć nie grał tak spektakularnie jak Lewczuk, wygranych pojedynków miał wcale nie mniej. Popełnił jeden poważny błąd w ustawieniu w końcówce meczu, gdy od niewłaściwej strony ustawił się do krycia Kuświka , przez co napastnik Lechii wyszedł na dogodną pozycję do strzału. Coraz mniej też gra długich podań, co zapowiadał Stanisław Czerczesow. Wreszcie dobry mecz „Rzeźnika”.
Tomasz Brzyski 4 (5,19). Niestety, lewa flanka Legii wyglądała w tym meczu najsłabiej. Gra „Brzytwy” zarówno w ofensywie, jak i w obronie pozostawiała wiele do życzenia. W pierwszej połowie rywal uciekł mu bez większych problemów, na szczęście dośrodkowanie po ziemi wyłapał Kuciak. To on też był najbliżej Kovacevicia przy oddawaniu przez niego strzału i niestety nie potrafił go zablokować. Z przodu było jeszcze gorzej niż z tyłu, bo o ile można zrozumieć, że lewy obrońca Legii, podobnie jak i Broź, nie włączał się zbytnio do akcji ofensywnych, dbając w sobotę głównie o zabezpieczenie dostępu do własnej bramki, to nie można wybaczyć dużej ilości niecelnych podań, zwłaszcza w drugiej części meczu. Z dośrodkowań ze stałych fragmentów gry tylko jedno stworzyło jakieś zagrożenie, a miesiąc temu przecież „Brzytwa” dosłownie rozstrzelał nimi gdańszczan w Pucharze Polski. Słaby występ.
Michał Pazdan 7 (7,18). Odkurzacz środka pola, przejmował prawie wszystkie piłki, jakie leciały w jego stronę, twardą i agresywną grą skutecznie wybijając gdańszczanom z głowy próby konstruowania akcji, a gdy było trzeba, ratował się taktycznym faulem. Od jego skutecznego odbioru zaczęła się trzecia akcja bramkowa legionistów. Brakuje mu nieco precyzji przy wyprowadzaniu piłki, widać, że strzały, czy prostopadłe podania to nie jest coś, w czym się specjalizuje, ale w każdej drużynie potrzebny jest taki wymiatacz w środku pola, typu Claude Makelele czy Gennaro Gattuso, bo to tacy piłkarze uniemożliwiają przeciwnikom grę w piłkę. Dobry mecz reprezentanta Polski.
Tomasz Jodłowiec 8 (7,76). Jako największy na razie sukces trenera Czerczesowa należy uznać przerobienie „Jodły” z defensywnego pomocnika na typową ósemkę grającą od pola karnego do pola karnego po całej szerokości boiska, a nie tylko wchodzącego raz na mecz ofensywnie po skrzydle, jak u Henninga Berga. Owszem, zdarza się mu niekiedy niecelnie podać czy popełnić błąd techniczny, ale znacznie częściej swoimi ofensywnymi wejściami stwarza przewagę pod polem karnym rywala. Tym razem popisał idealnym wykończeniem niczym środkowy napastnik, uprzednio wspaniale wychodząc na czystą pozycję. Wziął też udział w akcji bramkowej w pierwszej połowie, gdy precyzyjnie, technicznie odegrał piłkę z klepki. Mógł zdobyć kolejnego gola, ale wolał szukać lepiej ustawionych kolegów i niewiele brakło, by znalazł. „Jodła” ofensywny, szukający gry, wolnego miejsca, grający techniczną piłkę? Jak widać, to możliwe. A gdy dołożymy do tego tradycyjne demolowanie rywali w środku boiska, odbiory i wygrane pojedynki główkowe w środku pola, mamy pomocnika kompletnego, przynajmniej w sobotnim spotkaniu.
Guilherme Costa Marques 7 (7,41). Wreszcie gol i to po jakiej akcji! Rajd z wymienianiem piłki na jedne kontakt kolejno z Broziem, Jodłowcem i Nemanją Nikoliciem, a na koniec znakomite wykończenie. Pierwsza połowa Brazylijczyka w ogóle należała do najlepszych jego fragmentów gry w Legii, duża aktywność, precyzja w rozegraniu, kapitalna gra w obronie. Niestety na wyższą ocenę nie pozwala jego gra w drugiej części spotkania, bo „Gui” szybko opadł z sił i całkowicie zniknął spoza widzenia, a w ostatniej swojej akcji przed opuszczeniem placu gry wyglądało, jakby w trakcie rajdu po prostu umarł z głodu. Przygotowanie fizyczne przegrywa u niego na razie z ambicją, ale cieszy przede wszystkim, że zaczyna się w systemie rosyjskiego trenera odnajdywać. No i takie gole oczywiście chcemy oglądać w jego wykonaniu częściej, niż raz na kilka miesięcy.
Michał Kucharczyk 4 (4,63). Piłka nożna to nie lekkoatletyka, samo bieganie w pressingu nie wystarcza. Tracił większość piłek, jakie dostawał, zwalniał dobrze zapowiadające się akcje, przegrywał dryblingi, ale co najgorsze bardzo rzadko pokazywał się kolegom do gry i miał niewiele kontaktów z piłką. W pierwszej połowie jeszcze miał kilka udanych podań, w drugiej zabrakło nawet tego. Wiadomo, że „Kuchy” jest jednym z najbardziej eksploatowanych zawodników tej jesieni, że ogromną większość spotkań gra od pierwszej do ostatniej minuty, ale pod wodzą Czerczesowa tak słabego meczu jeszcze nie miał.
Ondrej Duda 7 (7,10). Słowak zdrowieje i wraca do formy. Dwa genialne zagrania do Jodłowca w drugiej połowie - po jednym padł gol, po drugim niewiele do kolejnej bramki zabrakło. Poza tym sporo pracy w defensywie i stosunkowo niewielka ilość niecelnych zagrań. Nie był tak aktywny jak kiedyś, nie brał na siebie ciężaru gry, nie miał zbyt wielu kontaktów z piłką, raczej pomagał kolegom w rozgrywaniu niż samodzielnie kreował grę, ale w kluczowych momentach pokazywał swoje umiejętności. Nawet z wracającego dopiero po kontuzji Dudy może być duży pożytek, o ile znajdzie on sobie właściwe miejsce na boisku. Miejmy nadzieję, że najgorszy okres w Legii ma już za sobą.
Nemanja Nikolić 7 (7,56). Węgier jest niesamowity. Przez większość spotkania w zasadzie nie miał udanych kontaktów z piłką, sporo ich stracił, popełniał błędy w przyjęciu, rzadko też był pożytek z jego cofania się po piłkę, nie kreował sytuacji kolegom i w zasadzie imponował tylko bieganiem w pressingu. A mimo to znów dwa razy znalazł się tam gdzie być powinien i w zasadzie tylko z tych dwóch akcji można go w tym meczu pamiętać - z precyzyjnej asysty z pierwszej piłki i strzelonej bramki po wymuszonym przez niego pressingiem błędzie Maricia. Nikolić może przez cały mecz nie imponować grą, ale prawie zawsze coś strzela. I świetnie, bo przecież właśnie z tego rozlicza się napastnika.
Oceny zmienników:
Stojan Vranjes 6 (5,41). Jego wejście nie wzmocniło może zespołu, ale też z całą pewnością nie stanowiło osłabienia. Po prostu do dwójki agresywnych pomocników w środku pola doszedł trzeci, nie mniej twardy i bojowy, który odebrał rywalom kilka piłek i jeszcze bardziej utrudnił konstruowanie akcji. Z pewnością po dwóch zeszłotygodniowych meczach jest obecnie bliżej pierwszego składu niż Dominik Furman.
Marek Saganowski (4,26) i Bartosz Bereszyński (5,41) grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Za najlepszego piłkarza meczu redakcja uznała strzelca trzeciego gola dla Legii, Tomasza Jodłowca. Podobnego wyboru dokonali Czytelnicy.
Oceny Czytelników:
Tomasz Jodłowiec 7,76
Nemanja Nikolić 7,56
Guilherme Costa Marques 7,41
Michał Pazdan 7,18
Ondrej Duda 7,10
Igor Lewczuk 6,71
Dusan Kuciak 6,30
Łukasz Broź 5,95
Jakub Rzeźniczak 5,63
Stojan Vranjes 5,41
Bartosz Bereszyński 5,41
Tomasz Brzyski 5,19
Michał Kucharczyk 4,63
Marek Saganowski 4,26
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.