Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechią - zadecydowały stałe fragmenty gry

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

02.10.2019 20:45

(akt. 02.10.2019 20:48)

W sobotę Legia przegrała w kolejnym meczu ligowym u siebie z Lechią 1:2. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 4 (4,10 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). W ogromnej większości meczów tego sezonu Legia prezentowała dobrą grę w obronie, nieźle bite stałe fragmenty gry i mizerię w ataku. Gdy trafiła w sobotę na przeciwnika grającego w podobny sposób i na podobnym poziomie, to właśnie stałe fragmenty gry musiały zadecydować o wyniku, skoro obie drużyny z rzadka tylko potrafiły przedostać się pod bramkę przeciwnika. Skuteczniej egzekwowali je gdańszczanie, a gorzej radzili sobie przy nich obrońcy Legii popełniając indywidualne błędy w kryciu, więc lechiści wywieźli z Warszawy komplet punktów. Niestety, o ile do gry defensywnej zastrzeżeń najczęściej nie mamy, to od początku sezonu trenerowi Vukoviciovi nadal nie udało się wypracować schematów rozgrywania ataku. Samo wejście skrzydłem do linii końcowej i wrzutka to za mało, by zaskoczyć rywali z górnej ekstraklasowej półki. Brakuje zrozumienia przy podaniach prostopadłych w pole karne, precyzyjnych rozegrań na jeden kontakt, czy wyprowadzenia piłkarza na czystą pozycję do strzału, zarówno z bliska, jak i z dalszej odległości. Niestety, nie widać też żadnych perspektyw, by ów stan mógł ulec zmianie, stąd przed każdym meczem wynik jest kompletną niewiadomą. Generalnie Legia zagrała w sobotę słaby mecz, zwłaszcza z przodu, a że rywalem była aspirująca również do mistrzostwa Lechia, rezultat nie mógł przy takiej grze być korzystny. A gdy doszły do tego indywidualne błędy obrońców, nie udało się zdobyć nawet punktu. Trudno też nie zauważyć, że tym razem legioniści wyglądali na lekko podłamanych po utracie drugiego gola, bo po jego stracie zaczęli grać wyraźnie słabiej i ten stan trwał do końca spotkania. Wydaje się, że nie tylko nogi, ale też i głowy gospodarzy w tym meczu nie spisały się dobrze.

Radosław Majecki 5 (4,26 - ocena Czytelników). To co mógł obronić, to obronił, przy obu strzałach z bliskiej odległości niewiele mógł zrobić. Dobrze radził sobie z dośrodkowaniem, ale do najważniejszej w tym meczu wrzutki bezpośrednio z autu nie wyszedł, a wydaje się, że powinien, bo piłka leciała bardzo długo w powietrzu i wylądowała siedem metrów przed bramką. Nie obciążamy go winą za tego gola, ale skuteczne wyjście na przedpole mogło jego utracie zapobiec.

Paweł Stolarski 4 (4,22). W miarę przyzwoicie prezentował się w defensywie, choć też popełniał błędy, słabo w ofensywie i przy wyprowadzaniu piłki, miał najwięcej strat w całym zespole i przegrywał pojedynki biegowe z Udoviciciem. Do tego dochodzi stracony drugi gol, przy którym to on odpowiadał za pilnowanie Błażeja Augustyna i to on ponosi główną winę za jego utratę. Miał tylko dwa dobre dośrodkowania, w tym jedno wprost na głowę Kante w końcówce meczu. Słabszy mecz Stolarskiego.

Mateusz Wieteska 4 (4,59). Gol strzelony, gol zawalony, do tego udział przy drugim golu straconym. O ile Wieteska dobrze spisywał się podczas gry (jak choćby blok w 33. minucie) i pod bramką rywala (oprócz gola raz trafił w poprzeczkę), to zupełnie nie radził sobie przy stałych fragmentach gry pod własną bramką. W sumie bilans goli dla własnej drużyny i dla drużyny rywala, przy których brał udział Wieteska, jest dla legionisty niekorzystny. Szkoda, bo poza tym nie grał w sumie złego meczu.

Artur Jędrzejczyk 6 (5,06). Przegrał jeden pojedynek we własnym polu karnym z Haraslinem, poza tym tradycyjnie był pewny i skuteczny w grze defensywnej. W drugiej części meczu z konieczności wylądował znów na lewej obronie, gdzie powstrzymał Haraslina, ale w ofensywie prezentował się dość przeciętnie posyłając tylko kilka przyzwoitych dośrodkowań w pole karne, zdarzyło mu się też raz nie nadążyć z powrotem. I nie ma się co temu dziwić, bo Jędrzejczyk dziś bocznym obrońcą już nie jest i przesuwanie go na tą pozycję powinno nastęować tylko w skrajnych przypadkach. Jeden z niewielu legionistów, do których nie mamy żadnych pretensji po sobotnim meczu.

Michał Karbownik 3 (4,13). Lukas Haraslin, czołowy skrzydłowy ligi, bardzo szybko niestety zweryfikował umiejętności młodego legionisty w grze defensywnej. Słowak bardzo regularnie uciekał Karbownikowi na wolne pole, doprowadzał do łamania przez legionistę linii spalonego, czy wreszcie po prostu go ogrywał - to właśnie lewą stroną Legii w pierwszej połowie szły wszystkie groźne akcje gdańszczan. Dobrze zaczął natomiast Karbownik mecz w ofensywie, od świetnego wejścia i podania do Nagya, ale potem jeszcze tylko raz pokazał się z przodu, gdy wywalczył rzut wolny. Nie dziwimy się trenerowi, że w przerwie postanowił kogo innego postawić na lewej obronie, bo młody legionista sobie tam kompletnie nie radził. Dostał jeszcze na krótko szansę na skrzydle, ale tam też niczego nie zwojował. Cóż, po raz pierwszy w karierze osiemnastolatek zetknął się z tak dobrym skrzydłowym i nie dziwi nas, że sobie po prostu z nim nie poradził.

Andre Martins 4 (4,16). Wróciliśmy do punktu wyjścia z początku sezonu - Andre Martins gra blisko obrońców, asekuruje ich, wyprowadza piłkę wchodząc między stoperów i nie ma go pod bramką przeciwnika. A już wiosną sygnalizowaliśmy, że często poziom gry Legii w środku pola i w ataku, zależy od poziomu gry Martinsa i jego zaangażowania w ofensywę. Owszem, Portugalczyk ma spory wpływ na to, że Legia z gry goli nie traci, ale takiego piłkarza nie ma sensu trzymać z dala od pola karnego rywala, bo po prostu ułatwia się przeciwnikowi zachowanie czystego konta. Co z tego, że Martins ma w tym meczu znakomitą statystykę celnych podań, skoro były one wykonywane niemal wyłącznie na własnej połowie lub w okolicy linii środkowej. Właściwie to nie wiemy, czy to decyzja trenera, czy Portugalczyk sam z siebie gra tak nisko, ale takiego Martinsa chwalić na pewno nie będziemy. Słaby mecz Portugalczyka.

Domagoj Antolić 5 (4,63). Chorwat grał to, co umie najlepiej - dużo piłek zbierał i przechwytywał w środku pola, miał najwięcej odbiorów spośród wszystkich legionistów i to głównie dzięki niemu Lechia praktycznie nie przebijała się środkiem pola, a jedynie skrzydłami. Tradycyjnie też niewiele wnosił do ofensywy, zagrał w pierwszej połowie jedną bardzo dobrą akcję zakończoną podaniem do Luquinhasa, dobrze raz też wszedł w pole karne, ale jego strzał był niecelny - szkoda, bo była to dobra okazja do zdobycia bramki. W pierwszej połowie grał naprawdę nieźle, w drugiej zdecydowanie gorzej. W sumie wyszło mocno przeciętne, ale i tak był jednym z lepszych legionistów w tym meczu.

Dominik Nagy 2 (2,44). Trener Vuković nie wyciągnął niestety wniosków po meczu z Puszczą. Skoro Nagy słabo zaprezentował się w meczu z pierwszoligowcem, trudno było liczyć, że lepiej zagra z czołową drużyną Ekstraklasy. Miał dwie niezłe okazje, żadnej nie wykorzystał, żadnej też kolegom nie stworzył. Miał bardzo niewiele kontaktów z piłką, zagrał ledwie osiem podań przez połowę meczu. Nie dziwimy się, że opuścił boisko już w przerwie.

Luquinhas 4 (4,58). Dużo w pierwszej połowie był przy piłce, ale podawał często niecelnie. Rzadko tym razem wygrywał pojedynki, rywale wyjątkowo go nie poniewierali, bo nie musieli, radzili sobie z nim bez fauli. Najaktywniejszy w ofensywie legionista w pierwszej, całkiem niezłej części meczu. Oddał trzy strzały, w tym dwa celne, ale żaden nie stanowił zagrożenia dla bramki strzeżonej przez Kuciaka. Zgasł mocno po przerwie, a w ostatnich dwudziestu minutach praktycznie nie istniał. Słaby mecz Brazylijczyka.

Walerian Gwilia 5 (4,41). W pierwszej części meczu kilka razy ładnie pograł z pierwszej piłki z Luquinhasem, znów słabo niestety układała mu się współpraca z obydwoma napastnikami. Pierwszą połowę, jak większość legionistów miał zdecydowanie lepszą niż drugą, gdy zaprezentował się naprawdę słabo. Ocenę Gruzina znacząco podnosi doskonałe wykonywanie stałych fragmentów gry, miał asystę przy golu i niewiele brakowało do drugiej. I za te zagrania ze stojącej piłki dostaje od nas nieco lepszą ocenę niż inni ofensywni zawodnicy.

Jarosław Niezgoda 3 (3,14). Dobrze zaczął mecz, najpierw wywalczył rzut rożny po błędzie rywala, z którego padł gol dla Legii, parę minut później kapitalnie wypuścił w pole karne prostopadłym podaniem Antolicia. I niestety po kwadransie zniknął zupełnie z pola widzenia, nie oddał ani jednego strzału przez całą pierwszą połowę. W przerwie opuścił boisko wskutek urazu, ale też nie ma się co oszukiwać, że grał na tyle słabo, że wpuszczenie za niego Kante, który dobrze zaprezentował się w meczu z Puszczą, byłoby równie usprawiedliwione poszukiwaniem skuteczniejszego napastnika. Słaby mecz i niska ocena.

Jose Kante 4 (4,67). Zdecydowanie najaktywniejszy piłkarz w ofensywie w drugiej części meczu, niestety brakło mu mocno wsparcia ze strony słabiej grających po zmianie stron kolegów. Oddał dwa niezłe celne strzały, wywalczył dwa rzuty rożne, nie wykorzystał jednego dobrego dośrodkowania Stolarskiego w końcówce meczu. Dostałby może nawet wyższą ocenę, ale równie dobrze mógłby dostać najniższą z możliwych, bo gdyby sędzia Marciniak chciał, mógł go wyrzucić z boiska zaledwie po dziesięciu minutach gry. Próby przewrotek z rywalem na plecach są bardzo niebezpieczne, a za złamanie nosa Nalepie mógł spokojnie otrzymać czerwoną kartkę. Z pewnością nie miał zamiaru zrobić krzywdy obrońcy Lechii, ale nic jego braku rozwagi w tej sytuacji nie usprawiedliwia.

Igor Lewczuk 6 (4,60). Tym razem to on, a nie Wieteska, wszedł awaryjnie z ławki na środek obrony i jak zwykle sobie poradził. Nie popełnił ani jednego błędu, nie przegrał żadnego istotnego pojedynku, nie dał rywalom żadnej okazji do strzelenia gola. Dwa razy dochodził do strzału pod bramką rywala i jedną z tych okazji powinien wykorzystać, uratowałby Legii punkt. W sumie niezły mecz Lewczuka, to drugi obok Jędrzejczyka piłkarz, do którego nie mamy żadnych pretensji za sobotnią porażkę.

Arvydas Novikovas 3 (2,55). Zazwyczaj Litwin dobrze i ochoczo mecz zaczynał, a psuł zagrania w późniejszej fazie gry, gdy mu nie wychodziło. Tym razem źle zaczął, od strat i niecelnych dośrodkowań, tylko raz wywalczył rzut wolny. Lepiej nieco spisywał się w końcowej fazie meczu, wywalczył rzut rożny, zagrał dwa dobre dośrodkowania, w tym to na głowę Lewczuka w doliczonym czasie gry. Mimo to trudno pozytywnie go ocenić, bo nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę i wypracował tylko jedna okazję przez czterdzieści minut gry. Zagrał lepiej od Nagya, ale tylko niewiele lepiej.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu po raz kolejny został Artur Jędrzejczyk, który jako jeden z niewielu nie zawiódł w tym spotkaniu.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

5.06 Artur Jędrzejczyk

4.67 Jose Kante

4.63 Domagoj Antolić

4.6 Igor Lewczuk

4.59 Mateusz Wieteska

4.58 Luquinhas

4.41 Walerian Gwilia

4.26 Radosław Majecki

4.22 Paweł Stolarski

4.16 Andre Martins

4.13 Michał Karbownik

3.14 Jarosław Niezgoda

2.55 Arvydas Novikovas

2.44 Dominik Nagy

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.