Stoperzy na wagę goli i punktów
28.09.2019 17:30
41. Paweł Stolarski
14. Michał Karbownik
56'21. Dominik Nagy
46'24. Andre Martins
82. Luquinhas
- 46'
12. Dusan Kuciak
19. Karol Fila
25. Michał Nalepa
62'26. Błażej Augustyn
22. Filip Mladenović
6. Jarosław Kubicki
35. Daniel Łukasik
17. Lukas Haraslin
73'7. Maciej Gajos
31. Żarko Udovicić
83'90. Artur Sobiech
Rezerwy
5. Igor Lewczuk
46'16. Luis Rocha
- 56'
20. Jose Kante
46'30. Kacper Kostorz
34. Inaki Astiz
37. Ivan Obradović
1. Zlatan Alomerović
4. Adam Chrzanowski
9. Patryk Lipski
10. Egy Maulana Vikri
18. Jakub Arak
21. Sławomir Peszko
73'27. Rafał Wolski
28. Flavio Paixao
83'36. Tomasz Makowski
62'
- Zapis relacji tekstowej"na żywo"
Po dwóch wygranych z rzędu, długim odpoczynku od własnego stadionu, ale też na wymienionej murawie, Legia wróciła na Łazienkowską. Rywalem była Lechia Gdańsk. - To drużyna, która na stałe włączyła się do walki o najwyższe cele w Polsce - mówił przed meczem trener Aleksandar Vuković, który musiał sobie poradzić m.in. bez kontuzjowanego Marko Vesovicia. Serb postawił na linię obrony w składzie Stolarski - Lewczuk - Jędrzejczyk - Karbownik, a na skrzydłach zagrali Luquinhas oraz Dominik Nagy. Węgier ponownie zawodził i już w przerwie zakończył swój występ. Podobnie było z Jarosławem Niezgodą, który po dobrych spotkaniach z ŁKS-em i Rakowem, w ostatnich meczach jest niewidoczny.
Przez 35 minut kibicom Legii mogło wydawać się, że czeka ich miły wieczór przy Łazienkowskiej. Gospodarze skutecznie się bronili i nie dopuszczali rywali pod własną bramkę. „Wojskowi” przeważali, zbierali „drugie piłki” oraz prowadzili grę. Od 12. minuty wygrywali również 1:0 za sprawą Mateusza Wieteski. Środkowy obrońca w Niepołomicach śmiał się, że w tym sezonie jest strzelcem pucharowym, ale chciałby przełamać się w lidze. Za słowami poszły czyny i dobre wykorzystanie dośrodkowania Waleriana Gwili z rzutu rożnego. Środkowy obrońca strzelił pierwszego gola w lidze po 518 dniach przerwy. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do Lechii, która zaczęła się przeciwstawiać wicemistrzom Polski.
Gdańszczanie zdołali wyrównać w 38. minucie po dobrym zachowaniu Michała Nalepy. Środkowy obrońca urwał się Wietesce i z bliska pokonał Radosława Majeckiego. Do przerwy było 1:1, choć Nagy mógł strzelić gola, lecz w sytuacji sam na sam, nie potrafił pokonać Dusana Kuciaka, który ciałem zablokował uderzenie Węgra. W drugiej połowie znacznie lepiej prezentowali się goście, którzy wyszli na prowadzenie. Oba gole Lechii miały ze sobą wspólne cechy - akcje rozpoczynały się po autach, kończyły się dobrymi dośrodkowaniami i wygranymi pozycjami strzelców z obrońcami Legii. W 53. minucie Błażej Augustyn uprzedził Pawła Stolarskiego i głową wpakował piłkę do siatki. Majecki nie mógł wiele zrobić, choć wcześniej złapał „główkę” Macieja Gajosa, który zostawił w tyle legijną defensywę.
O ile w pierwszej połowie legioniści próbowali akcji zaczepnych, uderzeń z dystansu, jak robił to choćby Gwilia, tak druga odsłona była znacznie słabsza w wykonaniu warszawiaków. Niewiele również brakowało, by „Wojskowi” szybko musieli zmierzyć się z grą w osłabieniu, ale ostatecznie Jose Kante, który kopnął Nalepę w głowę, obejrzał tylko żółtą kartkę. Wspomniany obrońca wkrótce opuścil boisko z zawrotami głowy i podejrzeniem złamania nosa. Brakowało za to konkretnych sytuacji w ofensywie. Najbliżej gola znów był Wieteska, lecz tym razem - również po dośrodkowaniu gruzińskiego pomocnika - piłka po dotknięciu głową przez stopera, odbiła się od poprzeczki. Kolejne próby warszawiaków po dośrodkowaniach, nie były w stanie odpowiednio zagrozić gdańszczan.
Legia przegrała z Lechią 1:2. O losach spotkania zadecydowali środkowi obrońcy, od których poza defensywą, zależało w sobotę również konto strzeleckie obu ekip. Lepiej spisali się gdańszczanie, którzy początkową słabość potrafili zastąpić ograniczeniem wszelkich atutów Legii, co zaowocowało zasłużonymi trzema punktami. Za tydzień wicemistrzowie kraju zmierzą się z czempionami, zawodnikami Piasta Gliwice.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.