Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Miedzią - pomoc ruszyła do przodu

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

04.03.2019 23:45

(akt. 04.03.2019 23:47)

W piątek Legia pokonała przy Łazienkowskiej Miedź 2:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,75 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Pisaliśmy tydzień temu, że ze słabszymi rywalami catenaccio Ricardo Sa Pinto będzie przynosiło lepsze wyniki, tyle, że niezbędna do tego jest bardziej ofensywna gra linii pomocy, która musi brać na siebie ciężar rozgrywania akcji. I tak się właśnie w piątek stało. Nie były potrzebne radykalne zmiany personalne, tylko bardziej kreatywna gra tych piłkarzy, którzy stanowią trzon zespołu, czyli Andre Martinsa i Cafu, którzy wreszcie wyprowadzali piłkę przez środek, a nie przez bocznych obrońców. Pół godziny ładnej, ofensywnej gry ukoronowane zostało bramką, tradycyjnie po rzucie rożnym, po czym mistrzowie Polski powrócili do ulubionego przez trenera Sa Pinto defensywnego stylu gry dając grać rywalom i starając się w dogodnych momentach doskakiwać do rywali licząc na odbiór lub przechwyt i szybką kontrę. Ponieważ Miedź jest jedną z najsłabszych drużyn w Ekstraklasie, w pierwszej połowie przyjezdni nie byli w stanie oddać nawet jednego strzału, a i po przerwie bardzo rzadko zagrażali bramce Majeckiego. Mistrzowie Polski niestety też się do ataków nie kwapili, ale bazując na dobrym odbiorze i kontrze stworzyli dwie doskonałe sytuacje - po jednej padł gol, wreszcie z akcji, a nie po stałym fragmencie, po drugiej bliski wepchnięcia piłki do bramki był Kucharczyk. Generalnie zwycięstwo było dość łatwe i pewne, ale wymagało przebiegnięcie mnóstwa kilometrów w obronie, bo to Miedź była zdecydowanie częściej przy piłce, zwłaszcza po zmianie stron. Cieszy zwycięstwo, cieszy dobra gra defensywna całego zespołu oraz dobra gra pary środkowych pomocników, którzy wreszcie nie bali się przeprowadzać piłki z obrony do ataku i nie ograniczali się do odgrywania do najbliższego kolegi. Natomiast wciąż daleko nam do zachwytów nad grą ofensywną Legii i martwi nas niezbyt duża liczbą stwarzanych sytuacji. Trzy punkty są oczywiście najważniejsze, ale wydaje nam się, że z tak słabą ekipą jak beniaminek z Legnicy mistrzowie Polski powinni zdominować rywala i zdecydowanie częściej atakować, a robili to tylko przez pierwsze pół godziny, dlatego też nie jesteśmy skłonni do przesadnych do zachwytów nad grą zespołu i poszczególnych piłkarzy w piątkowym meczu.

Radosław Majecki 6 (7,10 - ocena Czytelników). W pierwszej połowie nie miał kompletnie nic do roboty, w drugiej musiał bronić dwa dość łatwe strzały, choć przy pierwszym utrudniała mu na pewno pracę słaba widoczność spowodowana zadymieniem boiska przez kibiców. Trudnych dośrodkowań wyłapywać w ogóle nie musiał, wykopów też w tym meczu nie poćwiczył, bo koledzy podawali do niego zaledwie pięć razy. Tym razem dobra gra defensywna kolegów z pola przełożyła się na spokojny wieczór dla bramkarza. Ocena wyjściowa.

Marko Vesović 7 (7,12). Bardzo pewna gra Czarnogórca przez cały mecz w defensywie i duże chęci włączania się do akcji ofensywnych, zwłaszcza przez pierwsze pół godziny, gdy Legia atakowała i w końcowej fazie meczu. Inna sprawa, że przy tych wejściach brakowało z reguły Czarnogórcowi precyzji przy dośrodkowaniach. To on wywalczył rzut rożny, po którym padł gol, na początku drugiej połowy był też faulowany niedaleko pola karnego rywala. Jak widać, opłaca się odwiązać bocznych obrońców od własnej połowy i cieszymy się, że w drugim kolejnym meczu trener Sa Pinto dał Vesoviciovi zielone światło na takie właśnie wejścia. Pod koniec meczu grał na lewej obronie, gdzie też nie zawiódł bardzo dobrze ustawiając się w defensywie. Miał nawet okazję do strzelenia gola po rzucie rożnym, ale jego strzał obronił bramkarz. Dużo odbiorów, dużo biegania sprintem od bramki do bramki. Kwintesencja gry nowoczesnego bocznego obrońcy i udany występ.

Mateusz Wieteska 7 (6,58). Pewny punkt defensywy przez całe dziewięćdziesiąt minut. Wygrał wszystkie starcia z rywalami, zarówno w powietrzu, jak i na ziemi, inna sprawa, że okazji do interwencji nie miał za dużo, bo środkowi pomocnicy zablokowali większość akcji legniczan daleko od pola karnego Legii. Też miał swoją okazję do strzelenia gola po stałym fragmencie gry. Jedyne co czasem budziło zastrzeżenia, to długie podania, jedno takie zagranie przed przerwą mogło się skończyć kontratakiem Miedzi. Bardzo pewny i spokojny występ młodego i niezbyt przecież doświadczonego obrońcy, który zagrał w piątek tak, jakby miał co najmniej setkę meczów w Ekstraklasie na koncie więcej.

Artur Jędrzejczyk 7 (7,03). Najlepszy piłkarz jesieni nadal nie zawodzi. Znów w powietrznych pojedynkach nie dawał najmniejszych szans rywalom na wygranie jakichkolwiek pojedynków, popełnił tylko jeden błąd w drugiej połowie, gdy stracił piłkę na własnej połowie. Niemniej to właśnie po zmianie stron „Jędza” miał najwięcej pracy, bo Miedź starała się atakować, a środkowy obrońca Legii skutecznie wybijał z głowy futbol napastnikom beniaminka. 

Luis Rocha 6 (6,64). Po debiucie można powiedzieć, że jest to obrońca o innej charakterystyce niż Hlousek, lepiej operuje piłką, za to gorzej broni, bo sporo pojedynków przegrał. W odróżnieniu od Hlouska czy Vesovicia nie trzyma się linii bocznej przy wyprowadzaniu akcji i schodzi czasem do środka pola, ale też dla odmiany nie jest zawodnikiem do biegania od bramki do bramki i nie widzieliśmy go za bardzo w grze ofensywnej wchodzącego na obieg, by dośrodkować. Jego jedyna próba strzału była bardzo nieudana, w 59. minucie omal nie stracił piłki jako ostatni obrońca, w końcówce dał oddać strzał Zielińskiemu. Niepokoi też słaba kondycja Portugalczyka, mecz był co prawda prowadzony w intensywnym tempie, ale profesjonalny piłkarz powinien bez problemu grać całe dziewięćdziesiąt minut, a nie zmuszać trenera do przemeblowania całego składu, by jeden z piłkarzy mógł statystować przez ostatnie dziesięć minut. Debiut w sumie przeciętny, ważne że niczego w obronie nie zawalił.

Andre Martins 8 (7,50). Gdy Andre Martins oprócz odbierania piłki zacznie też w nią grać, staje się od razu najważniejszą postacią na boisku. Szkoda, że nie robił tego w dwóch poprzednich meczach. Portugalczyk zagrał w piątek znakomite zawody, przeprowadzając piłkę z obrony do ataku, biorąc na siebie ciężar rozgrywania akcji, a nawet wchodząc niekiedy w pole karne Miedzi. Do tego dochodziła świetna gra w defensywie, mnóstwo odbiorów i przejętych piłek, po jednej z takich interwencji poszła kontra zakończona drugim golem. Bardzo dobrze mimo kilku niedokładnych podań spisywał się przed przerwą, jeszcze lepiej po zmianie stron. Wreszcie to on miał najwięcej kontaktów z piłką, a nie żaden z obrońców. Takiego właśnie Andre Martinsa pamiętamy z jesieni i takiego chcemy oglądać w kolejnych meczach, a nie wycofanego i oddającego piłkę obrońcom. Ogromne brawa za piątkowy występ. Cieszy też, że uraz spowodowany połączeniem faulu rywala i zmęczenia nie okazał się groźny i zobaczymy go, oby w podobnej formie, w kolejnych meczach.

Cafu 7 (7,03). Jak Martins gra w piłkę, to i Cafu też zaczyna. Nie jest tak błyskotliwym rozgrywającym jak jego kolega, ale w piątek też ustawiał się wysoko i pokazywał się chętnie do gry, a bardzo tego do tej pory wiosną brakowało. Wiadomo, że największymi atutami Cafu są gra w destrukcji i walka w powietrzu i to prezentuje na dobrym poziomie od początku sezonu, ale w piątek wreszcie zobaczyliśmy też znów jego bardziej kreatywną stronę. Biegał, walczył, próbował strzałów z dystansu i przede wszystkim asystował przy pierwszym golu strącając piłkę do Carlitosa. Dobry mecz Portugalczyka, a gdy Andre Martins i Cafu grają dobrze, kreatywnie i biorą na siebie ciężar gry, dobrze gra cała Legia.

Iuri Medeiros 7 (7,79). Po raz pierwszy zagrał od początku meczu i był to z pewnością dobry wybór portugalskiego szkoleniowca. Medeiros był ruchliwy, nie bał się dryblować i strzelać, próbował też grać kombinacyjnie i nie zrażała go przy tym spora jednak ilość popełnianych strat i niespecjalnie udanych dośrodkowań. Trzy razy uderzał celnie, nie wykorzystał jednej dobrej okazji w pierwszej połowie po podaniu Nagya, zdobył ładnego gola po kontrataku, dość nieoczekiwanie skutecznie też pracował w odbiorze, zwłaszcza przed przerwą. Zagrał naprawdę dobry mecz, nie olśnił nas w piątek tak, jak Andre Martins, ale gdy lepiej zrozumie się z zresztą partnerów, może być wiosną istotnym elementem drużyny.

Sebastian Szymański 7 (7,42). Gdy Martins i Cafu grają wyżej od razu dużo lepiej gra też Szymański. To on wraz z Martinsem starał się kreować akcje przez pierwsze pół godziny. Świetnie zaczął mecz od kilku dobrych wyprowadzeń piłki i podań, przez pierwszy kwadrans wręcz każde rozegranie przechodziło przez niego. Ostatnie piętnaście minut pierwszej połowy miał już słabsze, zepsuł jeden kontratak, miał kilka niecelnych zagrań. Tym razem wreszcie był nie tylko pierwszym obrońcą, ale i rozgrywającym. Ocenę dodatkowo podnosimy za świetnie bite stałe fragmenty gry, dwa rzuty rożne przyniosły dwa strzały celne, w tym jednego gola. Niestety, po zmianie stron szybko doznał poważnego urazu po ostrym, choć chyba niezamierzonym wejściu rywala i czeka go kilka meczów przerwy. Szkoda, bo w piątek prezentował się w pierwszej części meczu naprawdę dobrze.

Dominik Nagy 6 (6,87). Węgier przebiegł najwięcej kilometrów spośród wszystkich legionistów, ale nie przekładało się to zbytnio ani na wypracowane sytuacje, ani na liczbę odbiorów, zwłaszcza po zmianie stron. Najlepiej, podobnie jak Szymański, grał w pierwszym kwadransie, wtedy też kapitalnym prostopadłym podaniem wypracował Medeirosowi doskonałą sytuację do zdobycia bramki. O ile do kondycji i waleczności Nagya zastrzeżeń żadnych nie mamy, to jego forma piłkarska nie jest tak na razie tak dobra jak jesienią. Jedna wypracowana sytuacja przez cały mecz, zero strzałów, to trochę mało jak na skrzydłowego, który gra cały mecz.

Carlitos 8 (7,66). Pomocnicy grają ofensywnie, piłkarze wymieniają szybkie podania pod polem karnym, to i napastnik ma więcej możliwości gry w piłkę zamiast tylko przyjmować długie „dzidy” tyłem do bramki i walczyć w powietrzu z o głowę wyższymi stoperami. Hiszpan najlepiej prezentuje się przodem do bramki i w piątek bardzo dobrze te umiejętności wykorzystywał. Bardzo często brał grę na siebie, oczywiście tracił przy tym sporo piłek, ale też i dużo wnosiło to do gry ofensywnej Legii. Gol i asysta to oczywiście to, za co najbardziej rozliczamy napastnika, warto jednak przyjrzeć się zaskakująco dobrej grze Carlitosa w odbiorze na połowie rywala. Po jednym z takich odbiorów mógł paść trzeci gol, gdy Hiszpan zabrał piłkę obrońcy i znakomicie dośrodkował do Kucharczyka. Bardzo nam się też podobało, że Carlitos biegał bardzo dużo przez cały mecz, od pierwszej do ostatniej minuty starając się pokazać kolegom i brać ciągły udział w grze, nie każdy napastnik takim przygotowaniem kondycyjnym potrafi zaimponować. Najwyższa ocena według InStata i my też oceniamy występ Carlitosa jako bardzo dobry.

Kasper Hamalainen 5 (5,04). Wskutek kontuzji Szymańskiego dostał dużo minut do pokazania się, ale chyba niespecjalnie je wykorzystał. Kilka razy dobrze wyprowadził piłkę, ale widać było dużą różnicę w tempie akcji w porównaniu do Szymańskiego - młody Polak biegał szybciej, grał piłką też szybciej i był zdecydowanie bardziej ruchliwy, a co ciekawe celność podań miał zbliżoną. Próby dryblingów Fina były niespecjalnie nieudane, nie oddawał też strzałów. Mocno przeciętny występ „Hamy”.

Michał Kucharczyk 5 (4,39). Coś niedobrego generalnie dzieje się z Kucharczykiem w tym sezonie. Gra sporo, dostaje dużo szans, ale czegoś brakuje. Z jednej strony poprawił operowanie piłką, nie ma głupich strat, ale grając na skrzydle zatracił gdzieś błyskotliwość i skuteczność. W piątek mógł strzelić gola, ale źle ułożył piłkę na wślizgu i piłka przeleciała obok bramki. Zdecydowanie lepiej wypadł, gdy przeszedł na prawą obronę, w kwadrans zaliczył więcej odbiorów niż Rocha przez cały mecz, ale dla odmiany popełnił faul przed polem karnym i Garguła huknął z wolnego w słupek. Ocena w sumie podobna do Hamalainena.

Domagoj Antolić (6,55) grał zbyt krótko, by go oceniać, dostał nieco ponad kwadrans gry, ale zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie, zarówno pod kątem gry w destrukcji, jak i operowania piłką.

Najlepszym legionistą piątkowego meczu meczu Czytelnicy wybrali Iuri Medeirosa, a redaktorzy Andre Martinsa.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.79 Iuri Medeiros

7.66 Carlitos

7.5 Andre Martins

7.42 Sebastian Szymański

7.12 Marko Vesović

7.1 Radosław Majecki

7.03 Cafu

7.03 Artur Jędrzejczyk

6.87 Dominik Nagy

6.64 Luis Rocha

6.58 Mateusz Wieteska

6.55 Domagoj Antolić

5.04 Kasper Hamalainen

4.39 Michał Kucharczyk

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.