Oceny piłkarzy Legii za mecz z Napoli – powtórka z Neapolu
07.11.2021 08:30
Gra zespołu 4 (4,56 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Mecz zaczął się niespodzianką, od gola Legii po jedynej składnej akcji gospodarzy i jedynym celnym strzale, tuż po przerwie Ribeiro oddał jeszcze strzał w słupek. Tyle samo okazji stworzyli sobie mistrzowie Polski w Neapolu, tam Emreli trafił w słupek, a Kastrati zmarnował „setkę”. Tu jednak Azer w odróżnieniu od reprezentanta Kosowa trafił do siatki i do przerwy wynik był sensacyjny. Pamiętając jednak i mecz w Neapolu i ostatnie ligowe występy Legii nie mieliśmy specjalnych nadziei, że to się utrzyma. Goście wyrównali po pierwszym rzucie karnym, objęli prowadzenie po kolejnym i mecz się skończył, a bezradni legioniści stracili jeszcze dwa kolejne gole w końcówce. Po prostu przy ruchliwych i szybko grających piłką Włochach legioniści musieli nieustannie biegać za piłką i znów w końcówce musiało zabraknąć im sił. I nie ma tu co zwalać na rzuty karne i piętnować wyłącznie Josue, bo naszym zdaniem Napoli i tak by te przynajmniej dwa gole zdobyło, nie w ten, to w inny sposób, bliskie było tego zresztą już przed przerwą, Legię ratował raz Cezary Miszta i raz poprzeczka. Słabiej tym razem niż w Neapolu zagrała obrona, z wahadeł dobrze funkcjonowało tylko lewe, lepiej natomiast prezentował się środek pola, który potrafił czasem przetrzymać piłkę i dać oddech obrońcom, czego bardzo brakowało dwa tygodnie wcześniej. Generalnie oba zespoły dzieliła przepaść, zwłaszcza pod względem mobilności, szybkości rozgrywania akcji i techniki użytkowej. Nie ma co przesadnie krytykować legionistów, bo walczyli, dopóki mieli szansę na osiągnięcie korzystnego wyniku, natomiast solidna bura należy się tym, którzy po utracie drugiego gola popadli w stan rezygnacji biernie czekając na dalsze gole. Nie popisali się też rezerwowi, którzy dostroili się poziomem rezygnacji do zmęczonych kolegów, zamiast dać im siły i nowy impuls. Legia zagrała słabo, przegrała w pełni zasłużenie, ale z rywalem tej klasy nie miała wielkich szans, co widać było już w Neapolu. Przypomnijmy, że po losowaniu wszyscy zdawali sobie sprawę, że w tej grupie Ligi Europy każdy punkt będzie sukcesem, a sensacyjne zwycięstwa w dwóch pierwszych meczach były z całą pewnością wynikami ponad stan obecnej Legii.
Cezary Miszta 6 (6,22 - ocena Czytelników). Bramkarz Legii znów zrobił tyle, ile mógł, obronił to, co obronić się dało, przy golach nie miał szans, choć wcale nie był daleko od obrony pierwszego rzutu karnego. Dwa razy uchronił doskonałymi interwencjami zespół przed stratą goli, nie popełniał błędów ani przy łatwiejszych strzałach, ani przy dośrodkowaniach, raz tylko odbił do boku mocny strzał, zamiast go łapać, a raz pomogła mu poprzeczka. W sumie całkiem niezły występ Miszty, mimo czterech wpuszczonych bramek.
Mattias Johansson 4 (4,15). Wydawało się, że skoro Szwed na wahadle gra zbyt mało ofensywnie, może sprawdzić się na środku obrony. W meczu z tak mocnym rywalem się nie sprawdził. Przed przerwą miał mało pracy, bo Napoli atakowało wyłącznie albo lewą stroną Legii, albo środkiem i zapamiętaliśmy z niej tylko, że zdarzyło mu się dwa razy niedokładnie podać. Bo udanych interwencji w defensywie nie kojarzymy, ale i błędów też nie. Po zmianie stron popełnił istotny błąd przy akcji, która przyniosła Napoli rzut karny. Później miał całkiem niezły fragment gry, gdy kilka razy zatrzymywał rywali, w końcówce jednak to po nim było widać chyba najbardziej rezygnację i zmęczenie. Przy trzecim golu nie nadążył z powrotem, przy czwartym dał się łatwo minąć w środku boiska i potem, o zgrozo, już nie chciało mu się wracać, wcześniej też faulował przeciwnika blisko pola karnego. Być może dostanie kolejne szanse na tej pozycji przy kontuzjach innych obrońców i będziemy wiedzieć, czy na poziomie ligi da sobie radę na tej pozycji.
Mateusz Wieteska 6 (5,48). Człowiek, który długo trzymał Legię w grze. Tak jak w Neapolu legioniści zawdzięczali długo remis Miszcie, tak w czwartek jego rolę przejął Wieteska. Napoli bardzo często dochodziło do pola karnego Legii, ale sytuacji miało przez długi czas znacznie mniej niż dwa tygodnie temu. Gdy zabrakło któregoś z obrońców, gdy rozklepano legijną defensywę, „Wietes” wielokrotnie robił za ostatnią instancję, odbierając piłkę w polu karnym, blokując strzały i ustawiając się tak, by uniemożliwić napastnikowi wykończenie akcji. Jedyny poważny błąd popełnił już w samej końcówce, gdy raz dał się okrutnie ograć, raz też faulował niedaleko pola karnego. Jeśli jacyś legioniści po tych porażkach z Napoli mogli trafić do notesów skautów Serie A, to Wieteska na pewno jest tam na pierwszym miejscu listy, bo i w Neapolu i w Warszawie zagrał całkiem niezły mecz. Przy Łazienkowskiej naszym zdaniem był najlepszym spośród wszystkich legionistów.
Artur Jędrzejczyk 4 (4,99). Ciężkie miał życie, bo Napoli ewidentnie szukało przez cały mecz piłek za linię obrony między Mladenoviciem a Jędrzejczykiem lub między „Jędzą” a „Wietesem”, a Włosi grali z klepki tak szybko, że najmniejszy błąd w ustawieniu linii spalonego kończył się sytuacją podbramkową. I z tą karuzelą ciężko było kapitanowi Legii sobie poradzić, zwłaszcza w końcowej fazie meczu, gdy legioniści opadli z sił. Miał udział przy trzecim i czwartym golu, przy pierwszym z nich próbował przeciąć podanie zamiast wracać za przeciwnikiem, który wyszedł mu za plecy, przy drugim okrutnie go przełożył Ounas. Nie nadążał też z asekuracją Mladenovicia, na szczęście sam był często asekurowany przez Wieteskę. Zagrał słabiej niż dwa tygodnie temu, ale przeciwnik w tym meczu po prostu uparł się atakować jego stroną i „Jędza” miał zdecydowanie więcej pracy niż Johansson, a i wsparcie od pomocników w defensywie znów było niedostateczne.
Yuri Ribeiro 4 (4,83). Ryzykowny to pomysł trenera, by lewonożnego piłkarza wstawić na prawe wahadło. Przez pierwsze pół godziny nic nie wskazywało na to, by pomysł ten się sprawdził, prawa strona Legii traciła mnóstwo piłek, w czym udział Portugalczyka był niemały. Od trzydziestej minuty zaczął jednak grać lepiej i dokładniej przez następne dwa kwadranse dawał sobie radę i w defensywie, gdy Napoli zaczęło wykorzystywać swoją lewą stronę i w ofensywie, gdzie oddał strzał w słupek z dystansu. Mniej więcej po godzinie gry Ribeiro szybko zaczął tracić siły, znów zaczął grać niedokładnie, a przede wszystkim permanentnie nie nadążał z powrotem do obrony, co dobrze widać między innymi przy trzecim golu, gdy na początku akcji miał rywala przed sobą, a w końcówce bliżej bramki był przeciwnik. Po siedemdziesiątej minucie powinien być zmieniony na świeżego zawodnika, który miałby siłę biegać, nawet jeśli byłby on technicznie słabszy, choćby na Kacpra Skibickiego. Ten brak zmiany naszym zdaniem był błędem trenera.
Bartosz Slisz 4 (3,88). W miarę niezła pierwsza połowa, kilka przejętych piłek i co ciekawe, też kilka dobrych jej wyprowadzeń, pod warunkiem, że nie zmuszano go do gry z pierwszych piłki – wtedy kończyło się stratami. Największym jego błędem przed przerwą było jednak dopuszczenie do strzału Zielińskiego w poprzeczkę, miał obowiązek go zablokować, a Legia miała wtedy mnóstwo szczęścia. Po zmianie stron zablokował jeden strzał, raz przejął piłkę, ale miał też straty, a po jednej była kontra. W drugiej połowie gra Napoli była dla niego zbyt szybka, nie nadążał podobnie jak dwa tygodnie temu za szybko wymieniającymi podania rywalami i nie asekurował należycie obrońców. Był to nieco lepszy występ niż w Neapolu, a co warto podkreślić, jego zmiennik zagrał w ostatnich dwudziestu paru minutach zdecydowanie gorzej.
Josue Pesqueira 3 (3,15). Najbardziej nieszczęśliwy człowiek po czwartkowym meczu. Przed przerwą należał do najlepszych legionistów, to on wypuścił Mladenovicia podaniem przy akcji bramkowej, Portugalczyk imponował dokładnymi przerzutami, celnymi podaniami i umiejętnością utrzymywania się przy piłce, dzięki czemu obrońcy i bramkarz mieli przez długi czas mniej pracy niż dwa tygodnie temu. A potem nadeszły nieszczęścia – dwa faule w polu karnym, z których ten drugi należał do grona idiotycznych, straty i niedokładne podania, po drugim golu dla Napoli Portugalczyk załamał się zupełnie zamiast wziąć się w garść i dążyć do zmazania swoich błędów. Dobra pierwsza połowa, beznadziejna druga. Mimo podarowanych dwóch goli rywalom i tak nie uznamy go za najgorszego spośród legionistów w tym meczu. I wciąż nam się wydaje, że Josue stanie się w najbliższym czasie bardzo istotną postacią w drużynie.
Filip Mladenović 6 (5,98). Serb podobnie jak dwa tygodnie temu nie pękał i co ważne, od pierwszej do ostatniej minuty, w odróżnieniu od swoich kolegów, nie tracił ducha walki. Był najlepszym piłkarzem Legii w ofensywie, popisał się fantastyczną asystą, wywalczył rzut wolny blisko pola karnego, oddał strzał z dystansu, wyłożył świetnie piłkę Ribeirze, który huknął w słupek. Mladenović nie odpuszczał gry w obronie, biegał od bramki do bramki, jego pojedynki z Lozano przypominały starcia dwóch rewolwerowców, czasem górą był Meksykanin, czasem Serb. Pretensje należy mieć tu jednak też i do pomocników i Artura Jędrzejczyka, którzy nie wspierali Mladenovicia w tych pojedynkach. Chwilami brakowało mu już sił, jak po szalonym rajdzie przez całe boisko w drugiej połowie, ale Serb był w czwartek na zasadzie „padłeś-powstań” i walczył do końca. Sporo dostawało się w ostatnich meczach krytycznych słów Mladenoviciovi, ale na tle klasowych rywali znów należał on do grona najlepszych legionistów.
Lirim Kastrati 2 (3,52). Tracimy powoli nadzieję. Reprezentant Kosowa dostał szansę gry od pierwszej minuty i poza tym, że dwa razy udanie wrócił za rywalem w pierwszej połowie, przez ponad godzinę nie dawał drużynie prawie nic. Tracił praktycznie wszystkie piłki w ofensywie, każdy drybling czy próba rozegrania ofensywnego kończyły się stratą, prawa flanka Legii w ofensywie w ogóle nie funkcjonowała. Kwintesencją niech będzie pozycja Kastratiego na boisku przy golu dla Legii – co robił w bramce rywali, nie wiemy, na szczęście sędzia uznał, że nie brał on udziału w akcji. Wielu legionistów na tle Napoli zaprezentowało się słabo, niektórzy bardzo słabo, ale żaden z nich nie pozostawił u nas tak złego wrażenia, jak skrzydłowy z Kosowa.
Luquinhas 5 (4,93). Bardzo aktywny w pierwszej połowie i w ofensywie, co widać było przy akcji bramkowej i nieoczekiwanie w defensywie, bo naprawdę sporo piłek rywalom zabrał i za tą część meczu trzeba go pochwalić. Dużo gorzej było po zmianie stron, tylko dwa razy dobrze wyprowadził piłkę, przestał nadążać w obronie, wyglądało na to, że bardzo szybko stracił siły. Dwie różne połowy, w sumie ocena mocno przeciętna.
Mahir Emreli 6 (5,31). Kilka razy przed przerwą dobrze utrzymał się przy piłce, nie wychodziły mu natomiast próby dryblingów. Najważniejszy jednak oczywiście był gol, jak klasowy napastnik – miał jedną okazję i zamienił ją na gola. Po zmianie stron mógł pokusić się o drugiego gola, ale jego dobitka po słupku Ribeiry poszybowała wysoko nad bramką. Po zmianie stron był mniej aktywny, ale też dostawał zdecydowanie mniej piłek od pomocników. Ponieważ napastnik jest od zdobywania goli , a Emreli swoje zrobił w dodatku z tak klasowym przeciwnikiem, złej oceny za czwartkowy występ dostać nie może.
Ernest Muci 3 (3,91). Trener Gołębiewski długo wytrzymywał straty Kastratiego, w końcu zmienił go po ponad godzinie gry. Muci zagrał nieco lepiej niż Kastrati, przeprowadził jedną dobrą akcję, którą zakończył zablokowanym strzałem, ale też trudno ocenić go pozytywnie, bo za mało był pod grą i za dużo piłek tracił. Słaby mecz, choć wypadł lepiej niż kolega, którego zmienił.
Andre Martins 3 (4,06). Jeden z największych zawodów tego meczu. Portugalczyk wszedł na boisko, gdy na tablicy wyników był remis, wydawało się, że poprawi wyprowadzanie piłki od tyłu, pozwoli legionistom dłużej utrzymać się przy piłce i odciąży obronę. Nic takiego nie nastąpiło. Do tego Martins w defensywie nie nadążał za rywalami jeszcze bardziej niż Slisz, w rezultacie jego wejście jeszcze pogorszyło grę drugiej linii i powiększyło przewagę Napoli. Zupełnie nie tego spodziewaliśmy się po Portugalczyku.
Rafael Lopes (3,40) grał zbyt krótko, by go oceniać, był kompletnie niewidoczny.
Najlepszym legionistą czwartkowego meczu Czytelnicy wybrali Cezarego Misztę, a redakcja Mateusza Wieteskę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.