Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Piastem – dyscyplina i koncentracja

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

25.04.2021 01:30

(akt. 25.04.2021 01:56)

W środę Legia w kolejnym meczu ligowym pokonała w Gliwicach Piasta 1:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,41 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Po dwóch bezbramkowych remisach Legia pojechała do Gliwic na mecz z jedną z najmocniejszych i najlepiej zorganizowanych drużyn Ekstraklasy i wręcz stłamsiła ją w jej mateczniku. Gdyby nie zawodzili napastnicy, mistrzowie Polski mogli wygrać spokojnie trzema, czterema bramkami, bo doskonałych sytuacji do zdobywania goli nie brakowało. O przebiegu i wyniku meczu zadecydowała tym razem nie ofensywa, ale koncentracja i dyscyplina taktyczna w obronie. Piast nie oddał ani jednego celnego strzału, miał jedną sytuację stuprocentową i jedną mniej klarowną. Jeden z najlepszych snajperów ligi, Jakub Świerczok, nie oddał ani jednego strzału. Dość rozpaczliwie szukał kolejnych obrońców na całej szerokości boiska, z którymi mógłby wygrać pojedynek i tylko raz zdołał wygrać starcie z Mateuszem Hołownią i dograć do Alvesa. Wobec Artura Jędrzejczyka i Mateusza Wieteski był bezradny. A jak groźny jest Świerczok, zobaczyliśmy trzy dni później, gdy w Lubinie załadował Zagłębiu dwa gole. Nie mniej ważną rolę w grze defensywnej Legii odegrał w tym meczu Bartosz Slisz, który dzięki swojej dynamice i sile wygrywał każdą stykową piłkę w środku boiska, zwłaszcza w powietrzu i w zasadzie w pojedynkę zdominował środek pomocy Piasta. Sytuacji tej nie zmieniło nawet pojawienie się na placu Tomasza Jodłowca. To ze środka pola, najczęściej właśnie od Slisza, zagrywane były piłki do wahadłowych, których dośrodkowania siały spustoszenie w obronie Piasta, szczególnie z prawej strony, gdzie Josip Juranović rozgrywał właśnie swój najlepszy mecz w barwach Legii. Niestety, pole karne rywali to jedyne miejsce, gdzie legionistom koncentracji zabrakło. Tomas Pekhart miał cztery doskonałe sytuacje, dwie podobne miał w końcówce Kacper Kostorz, jedną na początku meczu Walerian Gwlia, a przecież Luquinhas, Bartosz Kapustka obaj wahadłowi czy nawet Artur Jędrzejczyk też mogli zdobyć gola. Ostatecznie zwycięstwo dał Legii Rafael Lopes, gdyby nie to, legioniści po naprawdę dobrym meczu wyjeżdżali by z Gliwic z ogromnym niedosytem. Z pewnością ten brak skuteczności obniża nieco ocenę gry całej drużyny, ale nie może wpływać na noty niektórych piłkarzy, zwłaszcza tych odpowiedzialnych za grę obronną oraz wahadłowych. Warto też zauważyć ogromną różnicę między legionistami a gospodarzami, jeśli chodzi o tempo poruszania się po boisku – tego właśnie brakowało w ostatnich dwóch spotkaniach i to też pozwala znów optymistycznie patrzeć w przyszłość przed czterema ostatnimi meczami tego sezonu.

Artur Boruc 6 (7,06 - ocena Czytelników). Bezrobotny, bo Piast nie oddał ani jednego celnego strzału. Złapał trzy dośrodkowania, wykopywał piłkę bez zarzutu, nawet gdy Mladenović zagrał mu ryzykowną piłkę, raz rozpoczął dobrze szybkim wyrzutem akcję, raz wyrzucił piłkę do rywala. Ocena wyjściowa.

Artur Jędrzejczyk 8 (6,77). Najpewniejszy spośród wszystkich obrońców, do tego najlepiej wyprowadzający piłkę, Świerczok bardzo szybko zrezygnował z walk z Jędrzejczykiem i wolał poszukać sobie szczęścia przy innych obrońcach. Na początku meczu faulował przed polem karnym, ale sędzia gwizdka nie użył. W zasadzie tylko raz zgubił krycie, gdy uciekł mu Alves i po podaniu Świerczoka miał swoją najlepszą sytuację. Ostatnie pół godziny było wręcz kapitalne, potrafił nawet przejąć piłkę w polu karnym rywala. Mógł zdobyć gola, ale nie trafił w bramkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Bardzo dobry mecz kapitana Legii.

Mateusz Wieteska 7 (5,91). W powietrzu przez cały mecz wygrywał wszystko, na ziemi raz dał się ograć dwa razy w jednej akcji Alvesowi, ale nie odpuszczał Portugalczyka do końca i zmusił do oddania strzału z niezbyt łatwej pozycji. Bardzo dobrze ustawiał się i czytał grę, nieźle wyprowadzał piłkę, zablokował też zmierzające dwa w bramkę strzały piłkarzy Piasta. Dobry występ.

Mateusz Hołownia 7 (6,52). Mieliśmy pewne obawy pamiętając poprzednie występy Hołowni, ale okazały się one bezpodstawne. Wprawdzie to on przegrał jako jedyny starcie ze Świerczokiem, co dało Piastowi jedyną stuprocentową sytuację, ale był to jedyny taki błąd Hołowni w całym meczu. Gorzej od gry defensywnej szło mu wyprowadzanie piłki, za dużo miał niecelnych podań, choć pamiętamy też na początku meczu znakomity przerzut przez całe boisko do Juranovicia. Dobry mecz i duży wkład w spokojny wieczór Boruca.

Josip Juranović 9 (7,88). Gdyby Legia nie wygrała, największe pretensje do kolegów mógłby mieć Chorwat. Trzy znakomite sytuacje po jego dośrodkowaniach miał Pekhart, jedną Gwilia, to on dośrodkował w decydującej akcji meczu na głowę Lopesa, mógł więc mieć nawet pięć asyst! Sam też próbował trzy razy uderzać, ale tylko raz trafił w bramkę, popisał się też w końcówce pierwszej połowy doskonałym prostopadłym podaniem w pole karne do Lopesa. Statystyki nie odzwierciedlają jego dobrej postawie również w defensywie – miał jeden odbiór w pierwszej połowie niewychwycony przez InStat, sporo piłek też przejął. Gra bez piłki i jakość dośrodkowań na poziomie reprezentacji wicemistrzów świata, w której przecież występuje. Najlepszy piłkarz na boisku i najlepszy mecz Juranovicia w barwach Legii.

Bartosz Slisz 8 (6,11). Slisz w poprzednich meczach pokazał, że udział w powolnym budowaniu ataku pozycyjnego nie jest jego mocną stroną, ale w Gliwicach Legia grała zupełnie inną piłkę i tu młodzieżowiec „Wojskowych” czuł się jak ryba w wodzie. Dawno nie widzieliśmy, by jeden zawodnik wyłączył tak łatwo środek pomocy rywala. Sokołowski, Chrapek i nie licząc dwóch akcji Alves przez komentatorów byli wymieniani bardzo rzadko, bo Slisz pracował niezwykle skutecznie na całej szerokości boiska. W powietrzu wygrał niemal wszystko, na ziemi niewiele mniej, cztery odbiory, aż trzynaście odzyskanych piłek w środku pola. Pomocnik Legii dominował nad rywalami zarówno czytaniem gry, jak i siłą i dynamiką. Ale nie tylko za to pochwalimy Slisza, ale też za to, że przez cały mecz był pod grą i tym razem to on, a nie obrońcy był zawodnikiem najczęściej podającym piłkę – siedemdziesiąt siedem celnych podań. I to nie tylko do tyłu, jak można było się spodziewać, ale i do przodu, to jego dwa zagrania na wolne pole do Juranovicia przyniosły dwie stuprocentowe sytuacje, w tym gola. Niewiele pamiętamy błędów – jedna strata na kontrę na początku meczu i jedno podanie do przeciwnika na własnej połowie w drugiej. Ocena według InStatu bliska tej, co uzyskał Juranović i wcale się temu nie dziwimy. Żałujemy tylko, że dobrą pracę defensywnych pomocników widzą najczęściej wyłącznie statystyczne algorytmy.

Walerian Gwilia 5 (5,02). Legia gra co trzy dni, więc tym razem Gruzin w ramach rotacji dostał szansę gry od pierwszej minuty i póki miał siły było nieźle, potem zaczęły się błędy. Niby często był pod grą, brał udział w rozegraniu akcji, zagrał jedno dobre prostopadłe podanie w pole karne i jedną znakomitą akcję z pierwszej piłki z Mladenoviciem na początku drugiej połowie, ale zbyt często jego gra była niedokładna. Nie wykorzystał doskonałej sytuacji na początku meczu po podaniu Juranovicia, kilka minut później zepsuł kolejną akcję nieudanym strzałem, przy kolejnej próbie zbierał się za długo i został zablokowany. W drugiej połowie jego dwa kolejne uderzenia też nie osiągnęły celu, raz piłka poleciała wysoko nad bramką, raz zostałzablokowany. Sporo biegał, ale prze to opadł z sił i wtedy zaczął się gorszy okres gry.

Filip Mladenović 7 (6,44). Nikt, nawet Slisz, nie nabiegał się tyle co Serb w środowym meczu. Zaczął co prawda mecz od niepewnego podania do Boruca i nieudanego dośrodkowania, ale rozkręcał się z każdą minutą. Przed przerwą sporo dośrodkowywał, rzadko jednak dokładnie, oddał za to dobry strzał, do tego mocno, jak rzadko kiedy, pracował w obronie. Po średniej pierwszej połowie nadeszła bardzo dobra druga, w której nie przypominany sobie ani jednego nieudanego zagrania. Dwa wywalczone rzuty rożne, kilka dobrych akcji na jeden kontakt, dwa kapitalne dośrodkowania, jedno do Lopesa, drugie do Kostorza, żadne niestety nie zostało wykorzystane przez napastników Legii. Dobry mecz bardzo pracowitego w środę Mladenovicia.

Bartosz Kapustka 6 (6,14). Aktywny był w pierwszym kwadransie, potem zniknął na zaskakująco długi czas z pola widzenia, dopiero w końcówce pierwszej połowy pokazał się w indywidualnej akcji zakończonej niecelnym strzałem, a chwilę później wywalczył rzut wolny. Lepiej zaczął grać po zmianie stron, odbierał piłki rywalom, oddał dwa strzały – jeden trafił w stojącego w polu karnym Gwilię, po drugim był rzut rożny. Ponieważ na ten mecz zaplanowano rotację, Kapustka wcześnie opuścił boisko. Nie był z tego zadowolony, ale też nie powiedzielibyśmy, by w Gliwicach zaprezentował się jakoś szczególnie dobrze i wystawiamy mu ocenę przeciętną.

Rafael Lopes 7 (7,45). Widać było od początku meczu, że Lopes ma za zadanie odciążyć Pekharta od gry tyłem do bramki. To na niego „na ścianę”, a nie na Czecha kierowane były piłki przy budowaniu ataku i Portugalczyk zadziwiająco dobrze sobie z obrońcami na plecach radził. W zasadzie nie sposób było mu zabrać piłkę, którą Lopes niezwykle odgrywał dokładnie do partnerów – na dwadzieścia dziewięć podań tylko trzy miał niecelne, kto przyjmował kiedyś piłkę mając rywala tuż za sobą zrozumie, jak znakomita jest to statystyka. Przez długi czas niestety był to główny pożytek z Lopesa, nie licząc pojedynczych prób dośrodkowań, dopiero pod koniec pierwszej połowy wyszedł raz do prostopadłej piłki w pole karne i zakończył akcję niezłą wrzutką. Po zmianie stron zaczął też uderzać na bramkę, ale rywale blokowali uderzenia, zepsuł też jedno bardzo dobre dośrodkowanie Mladenovicia. I dość nieoczekiwanie, gdy szykowana już była zmiana, sympatyczny Portugalczyk idealnie wyszedł do kolejnego dośrodkowania Juranovicia i uderzył nie do obrony rozstrzygając losy meczu. Nie pierwszy to raz w tym sezonie, gdy zawodnik z dalszego planu, często nie mający uznania u kibiców daje Legii trzy punkty. Lopes zrobił to w tym sezonie po raz drugi.

Tomas Pekhart 5 (5,34). Zacięła się czeska strzelba i to nie ze względu na to, że koledzy nie stwarzają mu sytuacji. Pekhart w środę miał cztery okazje do zdobycia gola i to znakomite, takie jakich nie zwykł marnować – zmarnował wszystkie, ledwie raz trafiając przy tym w bramkę. Tak jak oceniamy obrońców po szansach bramkowych rywali, tak napastnika trzeba oceniać wedle zdobytych goli i zmarnowanych stuprocentowych sytuacji. I ocena ta za środowy mecz nie może być dobra. Owszem, Czech przyjmował podobnie jak Lopes piłkę pod kryciem, bardzo przydawał się we własnym polu karnym przy stałych fragmentach gry, ale od tego jest, by trafiać do siatki z idealnych pozycji, jakie wypracowywał mu w Gliwicach Juranović. Ocena byłaby jeszcze niższa, gdyby w drugiej połowie Pekhart nie wypracował dwóch dobrych okazji kolegom, po jego zagraniu Kostorz miał stuprocentową sytuację, niezłą też miał wcześniej Luquinhas. I tylko to uchroniło go przed oceną od nas o co najmniej punkt niższą.

Andre Martins 6 (6,52). Wniósł do gry dokładniejsze niż Gwilia operowanie piłką, ale to szczerze mówiąc była jedyna jego przewaga w środę nad Gruzinem. Nie wniósł wiele do destrukcji, prawie w ogóle w odróżnieniu od Gwilii nie pojawiał się pod bramka rywala i w ogóle poruszał się po boisku dość powoli, co ma odzwierciedlenie w statystykach. Uporządkował nieco wyprowadzanie piłki, ale w sumie wiele lepiej niż Gruzin nie zagrał. Zdecydowanie bardziej kreatywny od niego był Bartosz Slisz, o zasługach tego ostatniego w grze defensywnej nie wspominając.

Luquinhas 7 (6,68). Rotacja przy grze co trzy dni okazała się bardzo dobrym pomysłem. Filigranowy Brazylijczyk wszedł tym razem z ławki i solidnie szarpnął grę Legii do przodu, prezentując się naprawdę imponująco. Kilka bardzo dobrych rozegrań piłki, najbardziej spektakularne to na jeden kontakt z Pekhartem, gdy stuprocentową sytuację miał Kostorz. Dośrodkowanie, po którym blisko było rzutu karnego, jeden dobry strzał z dystansu z trudem wybroniony przez Placha. Dobra zmiana.

Kacper Kostorz (5,88) grał zbyt krótko, by go oceniać, był bardzo aktywny, ale też zmarnował dwie doskonałe okazje do podwyższenia wyniku.

Najlepszym legionistą środowego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Josipa Juranovicia.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.88 Josip Juranović

7.45 Rafael Lopes

7.06 Artur Boruc

6.77 Artur Jędrzejczyk

6.68 Luquinhas

6.52 Mateusz Hołownia

6.52 Andre Martins

6.44 Filip Mladenović

6.14 Bartosz Kapustka

6.11 Bartosz Slisz

5.91 Mateusz Wieteska

5.88 Kacper Kostorz

5.34 Tomas Pekhart

5.02 Walerian Gwilia

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.