Oceny piłkarzy Legii za mecz z Piastem – trzy punkty wyszarpane po kopaninie
22.02.2023 10:45
Gra zespołu 6 (5,69 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Piast grał w piłkę w poprzednim meczu, na Legię przygotowano jednak najwyraźniej inny pomysł na zdobycie punktów – „plaster” dla Josue rodem z taktyki z lat osiemdziesiątych, okopywanie po nogach i długie podania. „Skasować” jednego legionistę na koniec meczu ostatecznie się udało, ale wszystkie punkty pojechały do Warszawy. Legia wyszła na ten mecz w nieco zmienionym składzie, na ławce zasiedli Rosołek, Wszołek i Kapustka. O ile w obronie „Wojskowi” spisywali się w pierwszej połowie dobrze i jedyna szansa Piasta miała miejsce po stałym fragmencie gry, to w ataku niewiele się działo, jeden strzał celny Pekharta i jeden niecelny Sokołowskiego to wszystko, co udało się wykreować. Po zmianie stron było niewiele lepiej, miał swoją szansę Muci, trafił w poprzeczkę Slisz, a ostatecznie zwycięskiego gola udało się strzelić po rzucie karnym. Rywale natomiast mieli dwie doskonałe okazje, obu nie wykorzystał Wilczek – jedna z nich była po niesłusznie odgwizdanym spalonym. Sędzia zresztą permanentnie mylił się, o konieczności podyktowania karnego musiał go informować VAR (a na nim, co ciekawe, wyłącznie negatywnie dotąd kojarzony przez kibiców Legii Bartosz Frankowski), a kartki rozdawane były losowo – jedną niesłusznie dostał Pekhart, Slisz z kolei dostał drugą swoją o jedną akcję za późno, a Czerwiński dostał niewłaściwego koloru. W Legii brakło kreatywności, bez Wszołka prawa strona grała gorzej niż lewa, nie błyszczał mało kreatywny środek pola, nie stwarzali też zbytniego zagrożenia obaj napastnicy, przy dogodnych sytuacjach sporo było przypadku. Z drugiej strony rywal nie oddał celnego strzału, nie licząc kiksu Wilczka już po decyzji sędziego i Legia po raz pierwszy w tym roku nie straciła gola, choć obiektywnie patrząc obrona wcale nie zagrała dużo lepiej niż w poprzednich meczach. Piast zaatakował dopiero po stracie gola, najwyraźniej interesował go tylko jeden punkt i dopiero przy wyniku 0:1 postanowił pograć w piłkę i powalczyć o ponowną zmianę wyniku. Trudny to był mecz, z Piastem w ostatnich latach zresztą zawsze ciężko było o punkty. Tym razem udało się zdobyć komplet i to na wyjeździe, choć gra Legii w tym meczu była pod każdym względem co najwyżej przeciętna.
Kacper Tobiasz 6 (5,95 - ocena Czytelników). W statystykach Piast nie oddał celnego strzału, natomiast to, że Tobiasz nie wpuścił piłki do bramki po kiksie Wilczka było istotne, VAR pewnie by decyzję o spalonym zmienił. Poza tym musiał radzić sobie tylko z dośrodkowaniami, dwa razy dobrze złapał piłkę, w ostatniej akcji meczu udanie bardzo piąstkował, ale po faulu Kądziora w tej sytuacji prawdopodobnie będzie miał przerwę w grze. Były jednak i gorsze momenty, raz źle obliczył lot piłki i sparował ją na róg, raz miał problemy z pewnym chwytem, co wywołało mocne zdenerwowanie u pary trenerów bramkarzy na ławce Legii. Ocena wyjściowa, czekamy na powrót do zdrowia.
Maik Nawrocki 7 (6,94). Tylko jeden błąd przy stałym fragmencie gry, gdy przegrał starcie z Dziczkiem i rywal trafił w słupek, poza tym pewna gra w obronie i dobre wyprowadzanie piłki, zablokował jeden strzał i dwa razy nieźle zagrał w pole karne Piasta. Generalnie obaj obrońcy boczni w trójce nie mieli wiele pracy w defensywie, większość długich piłek granych w stronę Wilczka zgarniał Jędrzejczyk, ale to właśnie oni w tym meczu zaprezentowali się najlepiej. Znów solidny występ dobrze prezentującego się od początku roku Nawrockiego.
Artur Jędrzejczyk 7 (6,07). Doskonała wręcz pierwsza połowa, gdy wygrywał wszystkie starcia z Wilczkiem. W sumie w ogóle nie dał pograć napastnikowi Piasta aż do ostatniej minuty meczu, gdy po prostopadłym podaniu Wilczek mu uciekł, ale na szczęście w bramkę nie trafił – nie tylko „Jędza” ponosi winę za tę sytuację, ale i Wszołek, który złamał linię spalonego. Raz stracił piłkę na swojej połowie i ratował się ostrym faulem, za który zasłużenie został ukarany kartką. Znakomicie Jędrzejczyk grał w tym meczu w powietrzu, zgarniał wszystkie górne piłki we własnym polu karnym. Do wyprowadzania piłki poza jedną opisaną wcześniej stratą wielkich zastrzeżeń nie mamy, trzy długie podania były niedokładne. Dobry mecz Jędrzejczyka, podobnie jak całej obrony zresztą.
Yuri Ribeiro 7 (6,67). Chyba każdy trener ma przynajmniej raz w swojej karierze ma taki przypadek – zaskakujący nowy pomysł na któregoś z rezerwowych zawodników, gdy znajduje mu się zupełnie nową pozycję, na której ten jeszcze nie grał, a ten piłkarz świetnie się na niej sprawdza i wskakuje do pierwszego składu. Ribeiro nie tylko dobrze broni, ale też wyprowadza piłkę, a do tego włącza się do akcji ofensywnych wchodząc nawet pod pole karne rywali. Portugalczyk w niedzielę rzadko tracił piłkę – jedna ledwie strata w ofensywie i jedno niecelne długie podanie, a jego wejście ofensywne i dośrodkowanie miały decydujący wpływ na losy meczu, bo po nim Mosór sfaulował w polu karnym Pekharta. W obronie radził sobie dobrze poza jednym złym kryciem Wilczka, gdy był niesłusznie odgwizdany spalony, na szczęście napastnik Piasta i tak skiksował. Generalnie był to znów naprawdę dobry występ Portugalczyka.
Mattias Johnasson 5 (5,22). Dość zaskakująca była jego nominacja do pierwszego składu, znamy Szweda z niezłej gry w obronie, ale na wahadle do tej pory raczej sobie nie radził. I nic się niestety nie zmieniło. Wyglądał na mocno zagubionego, często odklejał się spod linii i schodził do środka, jakby zapominając, że jest jedynym graczem ustawionym tak szeroko. Zadziwiająco dużo miał strat, co wcześniej mu się nie zdarzało, raz tylko dobrze interweniował w obronie, a w ataku nie przeprowadził ani jednej akcji mogącej stworzyć zagrożenie pod bramką Piasta. Żółtą kartkę po brutalnym faulu na nim dostał Katranis. Co najwyżej mocno przeciętny mecz Johanssona, prawdę mówiąc byliśmy zaskoczeni tym, że nie został zmieniony już w przerwie.
Bartosz Slisz 4 (4,89). Sporo odbiorów w pierwszej połowie, kilka dobrych wyjść z piłką, ale i kilka strat. W drugiej części meczu podobnie, z tym że tych skutecznych interwencji w defensywie było mniej. Bardzo był aktywny, często pokazywał się na lewym skrzydle, ale niewiele z tego wynikało. Oddał świetny strzał z dystansu, ale gospodarzy uratowała w tej sytuacji poprzeczka. Po dwóch faulach, obu bezsensownych, z dala od bramki i w kompletnie nieistotnych sytuacjach, wyleciał z boiska i osłabił drużynę na ostatnie minuty meczu, a przecież za zagranie ręką mógł drugą żółtą kartkę dostać chwilę wcześniej. Ocena musi być więc znacząco obniżona.
Filip Mladenović 5 (4,89). Serb nie błyszczy na razie w tym roku formą – nie stwarza zagrożenia pod bramką rywali, sporo piłek traci, dośrodkowuje niedokładnie, do obrony też wiele nie wnosi. W niedzielę nie było niestety inaczej. Jeden wywalczony rzut rożny, jeden bardzo dobry przerzut na wolne pole do Muciego, podanie prostopadłe do Ribeiry w akcji, w której odgwizdano rzut karny. Pozytywów nie za dużo, niedokładnych wrzutek znacznie więcej, do tego w końcówce meczu okrutnie ograł go przy linii Pyrka. Słaba pierwsza połowa, nieco lepsza druga, w sumie jednak co najwyżej mocno przeciętnie.
Patryk Sokołowski 5 (4,60). Dobrze zaczął mecz od kilku udanych interwencji w defensywie, nie uciekał też od wyprowadzania piłki, ale brakowało i dokładności i podań do przodu. Jedno zaledwie dobre długie podanie i jedna niezła wrzutka to zdecydowanie za mało na ponad godzinę gry. Miał dobrą okazję do zdobycia bramki po prezencie od rywala, ale uderzył wysoko nad bramką. Mocno przeciętna gra, lub najwyżej solidna.
Josue Pesqueira 7 (6,79). Trener Vuković sięgnął gdzieś do taktycznego archiwum i przydzielił Tomasiewicza do biegania przez cały mecz przy Josue, by ten nie mógł rozgrywać piłki. Naszym zdaniem rozwiązanie to się nie sprawdziło, bo takie rozwiązania rodem ze statycznej gry sprzed dziesiątków lat w nowoczesnym futbolu, w którym piłka porusza się dużo szybciej, zwyczajnie nie działają. Problem w konstruowaniu akcji nie leżał w biegającym w tę i z powrotem Tomasiewiczu, tylko w niedoborze piłkarzy, z którymi można by w Gliwicach piłkę rozegrać i którzy wychodziliby na pozycję. Wszołka, któremu Josue wiosną najczęściej podaje piłkę nie było przez ponad godzinę, Mladenović nie gra w tym roku na miarę oczekiwań, Pekhart grał tyłem do bramki, Muci grał zrywami, a Sokołowski i Slisz choć chcieli dostawać piłkę i ją przyjmowali, to potem niewiele najczęściej byli w stanie z nią zrobić. Portugalczyk oczywiście był zgodnie z planem taktycznym gliwiczan bezlitośnie kopany po nogach, Tomasiewicz szybko dostał żółtą kartkę, potem taką samą dostał Czerwiński, ale on akurat z boiska powinien po tym faulu od razu wylecieć. Josue dograł tyko dwa razy dobrze piłkę w pole karne, trzy piłki rywalom też odebrał, ale co najważniejsze, to on dał zwycięstwo Legii pewnie tym razem wykonując rzut karny. Nie był to wielki mecz Portugalczyka, ale to jego strzał zapewnił „Wojskowym” trzy punkty.
Ernest Muci 6 (5,69). Mocno przeciętna pierwsza część meczu, rzadko był przy piłce, a jeszcze rzadziej potrafił się przy niej utrzymać. Po zmianie stron zagrał zdecydowanie lepiej, był dużo aktywniejszy, często wracał się do środka pola by wyprowadzić piłkę, utrzymywał się przy piłce, pomagał w odbiorze, wywalczył jeden rzut wolny. Dwa razy uderzał na bramkę, ale niedokładnie, raz po dobrym przerzucie Mladenovicia, drugi po ładnym rajdzie. Druga część meczu naprawdę niezła, ale ocena za całokształt przeciętna.
Tomas Pekhart 6 (6,37). Koledzy starali się szukać podaniami Czecha w polu karnym, ale w większości przypadków albo piłka do niego nie docierała, albo nie potrafił się przy niej utrzymać, w dwóch przypadkach w polu karnym nie zdołał dotrzeć do naprawdę dobrze zagranej piłki. Raz jedynie w pierwszej połowie zdołał przyjąć piłkę, obrócić się i oddać celny strzał. Po zmianie stron był jeszcze mniej widoczny, ale wywalczył rzut karny, dobrze zastawiając się z piłką przed Mosórem i walnie przyczynił się do odniesienia zwycięstwa. Nie był to generalnie zbyt udany mecz Czecha, ale wkład w wygraną wniósł tą jedną akcją znaczny.
Paweł Wszołek 5 (5,73). Kilka wejść ofensywnych, ale kończonych kiepskimi dośrodkowaniami, powroty do obrony, ale też nie utrzymanie linii spalonego przy akcji w samej końcówce meczu. Zagrał lepiej od Johanssona, ale niewiele lepiej. Spodziewaliśmy się po tej zmianie zdecydowanie więcej.
Bartosz Kapustka 5 (5,83). Miał poprawić rozegranie w ofensywie w środku pola, ale czy zagrał lepiej od Sokołowskiego? Nie mamy wrażenia, że coś się po jego wejściu poprawiło. Dwie dobre interwencje w defensywie, tyle samo strat i ani jednej wykreowanej akcji.
Rafał Augustyniak (5,35), Maciej Rosołek 5 (4,90) i Robert Pich (5,15) przebywali na boisku zbyt krótko, by ich oceniać.
Najlepszym legionistą w niedzielnym meczu według Czytelników był Maik Nawrocki, a według redakcji Yuri Ribeiro.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.