Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Pogonią - iberyjskie show

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

19.04.2019 20:45

(akt. 20.04.2019 09:39)

W sobotę Legia pokonała przy Łazienkowskiej Pogoń 3:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 8 (6,79 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Tylko przez pierwszy kwadrans mecz był wyrównany, co zresztą dość nieoczekiwanie skończyło się bramką dla „Portowców” zdobytą po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Później na boisku rządzili wyłącznie legioniści. Już przed przerwą mistrzowie Polski mogli spokojnie zdobyć nawet cztery gole, ale dwa razy piłka trafiła w obramowanie bramki, a dwa razy znakomicie bronił Łukasz Załuska. Po zmianie stron „Wojskowi” zaatakowali z jeszcze większym impetem szybko trafiając dwukrotnie do siatki, a samobój Jarosława Fojuta ostatecznie ustalił wynik meczu. Dodajmy, że wynik całkiem dobry dla Pogoni, bo legioniści mogli ten mecz wygrać znacznie wyżej. W ataku szalała wręcz para Carlitos - Medeiros, świetnie wspomagana przez Hamalainena i niezwykle ofensywnie usposobionych bocznych obrońców. Środek pola tradycyjnie już opanował Martins, a do tego wreszcie, po raz pierwszy za kadencji trenera Vukovicia Legia zagrała bardzo dobry mecz w defensywie - Pogoń w ataku poza stałymi fragmentami gry właściwie nie istniała, w dużej części wskutek niezwykle skutecznego odbioru piłki przez legionistów. Cieszy też, że mistrzów Polski w ogóle nie zdeprymowała utrata gola, a im dłużej trwał mecz, tym z większym luzem i polotem grali legioniści. Trochę zepsuł na koniec kibicom widowisko trener Legii, ściągając z placu gry najbardziej kreatywnych zawodników, ale sezon jest długi i kluczowym piłkarzom lepiej dać odpocząć w sytuacji, gdy mecz jest już rozstrzygnięty. Na taką Legię chce się przychodzić na Łazienkowską - kreatywną, stwarzającą mnóstwo sytuacji, skuteczną zarówno pod bramką przeciwnika, jak i w defensywie. W sobotę w zespole Legii po prostu nie było słabych punktów, zagrała jako zespół lepiej, niż wynikało by to z ocen indywidualnych. Szczecinianie powinny być zadowoleni mimo porażki, że skończyło się tylko na trzech straconych golach, a do tego przez pół meczu udawało im się utrzymywać prowadzenie nie mając ani jednej sytuacji z gry pod bramką Cierzniaka. Po takim meczu można z optymizmem podchodzić do kolejnych wyzwań.

Radosław Cierzniak 6 (6,55 - ocena Czytelników). Nie licząc stałych fragmentów gry - bezrobotny. Za straconego gola winy nie ponosi, bo nawet gdyby stał w środku bramki i tak nie miałby szans odbić piłki, która po uderzeniu Buksy leciała tuż przy słupku. Ładnie odbił na początku meczu strzał nad murem z rzutu wolnego, o pozostałych sytuacjach nie ma co wspominać, bo nie wymagały one wykazania się bramkarskim kunsztem. Poza pierwszym kwadransem był właściwie bezrobotny, stąd ocena wyjściowa.

Marko Vesović 7 (7,68). Zaczął mecz od kapitalnego podania do Hamalainena, po którym Fin trafił w słupek. Potem miał okres niepewnej gry w defensywie, zarobił żółtą kartkę faulując po własnej stracie, potem uciekł mu Radosław Majewski. Niemoc Czarnogórca trwała ledwie kwadrans, bo szybko wrócił na właściwe tory. W 38. minucie znów świetnie zagrał w pole karne do „Hamy”, ale tym razem fenomenalnie obronił bramkarz. Tak jak naładowany energią Vesović kończył pierwszą połowę, tak też wyszedł na drugą i zaraz po zmianie stron asystował przy wyrównującym golu. Potem skupił się przede wszystkim na defensywie, kasując w zarodku akcje szczecinian po swojej stronie, od czasu do czasu zdarzało mu się wejść na obieg, ale z reguły kończyło się to niecelnym dośrodkowaniem Dobry mecz Czarnogórca, który wiosną gra niezwykle równo, niczym Adam Hlousek jesienią.

Mateusz Wieteska 6 (5,58). Zaczął od dwóch błędów bardzo poważnych błędów, najpierw faulował blisko pola karnego po błędzie w ustawieniu i zarobił żółtą kartkę, a potem zawalił gola, stojąc zbyt daleko od Adama Buksy przy stałym fragmencie gry. Przez pozostałe siedemdziesiąt minut dzielnie pracował nad tym, by winę za tego gola zmazać. Bardzo dużo wygranych pojedynków, przede wszystkim w powietrzu, ale na ziemi też potrafił przestawiać wręcz rywali w siłowych starciach. Bliski był zdobycia gola, ale piłka po jego strzale głową wylądowała na poprzeczce. Za ten brak koncentracji w pierwszych minutach być może powinniśmy młodemu obrońcy Legii obniżyć ocenę, ale nie będziemy tym razem specjalnie surowi, bo przez resztę meczu stanowił bardzo pewny punkt szczelnej w sobotę legijnej defensywy. Dodatkowo brawa za poświęćenie - grał przez drugą połowę meczu z urazem - jak się potem okazało ze złamanymi koścmi twarzy.   

Artur Jędrzejczyk 7 (6,38). Też miał nieco niepewny początek meczu, podobnie jak Wieteska, ale znacznie szybciej od niego wziął się w garść. W sumie naliczyliśmy tylko dwa istotniejsze błędy, jeden na samym początku spotkania i jeden po przerwie. Tradycyjnie niepokoi nas nieco jego nadmierna agresja w pojedynkach powietrznych, gdy po prostu wskakuje rywalom na plecy, co kończy się gwizdkiem sędziego, ale tym razem tylko jeden faul był w początkowej fazie meczu popełniony niedaleko pola karnego. Poza tym stanowił pewny punkt zespołu, choć nie miał tak spektakularnych interwencji jak Wieteska. Trzeba docenić wszystkich obrońców Legii, a także pomocników za to, że Pogoń przez cały mecz nie przeprowadziła ani jednej skutecznej akcji.

Luis Rocha 8 (8,18). Ten piłkarz wciąż się rozkręca. Portugalczyk już w poprzednich meczach pokazywał, że potrafi bronić dobrze, ale w sobotę jeszcze sobie poprzeczkę podniósł, zaliczając najwięcej odbiorów i wygrywając najwięcej pojedynków spośród wszystkich obrońców, tylko raz dając się minąć pod koniec pierwszej połowy. Pogoń bardzo często próbowała atakować właśnie jego stroną, ale Portugalczyk był w sobotę nie do ogrania. Wreszcie też Rocha zaczął brać bardzo aktywny udział w ofensywie, w niczym nie ustępując pod tym względem Vesoviciovi. Po jego świetnym dośrodkowaniu padł trzeci gol, a po znakomitej wrzutce na głowę Wieteski omal nie miał asysty, ostatecznie piłka wylądowała na poprzeczce. Do znudzenia powtarzamy, żeby po przyjściu nowego piłkarza na Łazienkowską nie oceniać go po pierwszych meczach, tylko dać mu trochę czasu, by mógł pokazać pełnię swoich możliwości. Portugalczyk w sobotę pokazał, że nie jest tylko uzupełnieniem kadry, a Adam Hlousek rzeczywiście ma teraz bardzo poważnego konkurenta do miejsca w składzie.

Andre Martins 7 (8,13). Martins, podobnie jak Vesović, nie schodzi poniżej dobrego poziomu w ostatnich meczach i w sobotę nie było inaczej. To on w dużej części odpowiadał za opanowanie przez Legię środka pola, przede wszystkim świetną grą w destrukcji, odbiorami i wygrywanymi pojedynkami. Tym razem nie on jednak przeprowadzał piłkę z obrony do ataku, bo świetnie wyręczali go w tym piłkarze ofensywni i boczni obrońcy, stąd też Portugalczyka w konstruowaniu ataku nieco nam brakowało. Oddał jeden groźny strzał z rzutu wolnego, ale poza tym niestety bardzo rzadko oglądaliśmy go pod bramką szczecinian. Nie był to występ błyskotliwy, ale bardzo solidny, choć przede wszystkim w defensywie.

Domagoj Antolić 6 (5,29). Pomimo ciepłych słów Vukovicia pod adresem grającej ostatnio pary środkowych pomocników, było jednak sporym zaskoczeniem, że to na Antolicia, a nie na Cafu postawił w sobotę trener Legii. Chorwat zagrał w tym meczu poprawnie, nie tracił piłek, ale też przez większą część meczu nie wnosił wiele ani do destrukcji, ani do konstruowania akcji. W pierwszej połowie grał dość pasywnie, często się wprawdzie domagał piłki, ale rozgrywał ją do boku lub do tyłu. Nieco lepiej wypadł po zmianie stron, przede wszystkim w defensywie, gdzie dwie piłki odebrał, a najlepiej dawał sobie radę w końcowej fazie meczu po prawej stronie boiska, gdzie potrafił utrzymać się przy piłce pod kryciem i ją odegrać. Antolić w tym meczu zagrał tak, jak w większości poprzednich - niczego nie zepsuł, ale też i niespecjalnie wiele wniósł do gry poza przyzwoitą grą w defensywie.

Iuri Medeiros 8 (8,39). Przez pierwszy kwadrans wchodził w mecz, a potem jak już wszedł, to był nie do zatrzymania. W pierwszej połowie pokazał ogromną swobodę w rozgrywaniu piłki, niebanalne dryblingi łącznie z założonym rywalowi „sombrerem”, dokładne podania i przerzuty, a po zmianie stron dołożył do tego gola po „firmowym” zejściu na lewą nogę i dobrą grę w destrukcji. Niesamowity luz w grze i doskonała współpraca z Carlitosem i Vesoviciem robiły naprawdę wielkie wrażenie. Bardzo dobry występ Medeirosa, najlepszy w barwach Legii.

Kasper Hamalainen 7 (6,60). Niby Fina nie ma czasem dużo w grze, niby znika na dłuższe momenty, ale gdy jest przy piłce, to niemal zawsze powoduje ogromne zagrożenie pod bramką przeciwnika. W pierwszej połowie oddał dwa naprawdę znakomite strzały po podaniach Vesovicia, pierwszy trafił w słupek, drugi fenomenalnie obronił Załuska. A po zmianie stron niesamowitego wyprowadzenia piłki mimo asysty dwóch niemal uwieszonych na nim przeciwników zakończonego dokładnym podaniem do Medeirosa przy drugim golu nie powstydziłby się sam Vadis Odjidja-Ofoe. Co ważne, Fin cofał się dość często do rozegrania i sporo wnosił do gry defensywnej w środku pola odbierając piłki, co nie zawsze mu się zdarzało. Naprawdę dobry mecz Hamalainena okraszona widowiskową asystą.

Sebastian Szymański 6 (6,27). Najaktywniejszy legionista w pierwszej części meczu, niezwykle ruchliwy, bardzo często wychodził na pozycję, ale poza kilkoma niezłymi podaniami i jednym dobrym strzałem z dystansu zagrożenia pod bramką Załuski młody skrzydłowy Legii nie stwarzał. Zdecydowanie lepiej prezentował się przy odbieraniu piłki, walnie wspierając w tej materii Rochę i Martinsa. Niestety, w tym meczu, podobnie jak w kilku innych aktywność i waleczność Szymańskiego niekoniecznie idzie w parze z jakością rozegrania, bo sporo piłek dostaje, ale też sporo ich psuje niedokładnym podaniem albo nieudanym dryblingiem. Tym też trzeba tłumaczyć niewielką liczbę asyst i goli przez cały obecny sezon. Zdecydowanie słabiej „Szymi wypadł w drugiej części meczu, raz zupełnie bezsensownie faulował rywala bardzo blisko pola karnego, do tego zmarnował znakomitą sytuację jeden na jeden po genialnym podaniu Carlitosa. Doceniamy ambicję, waleczność, ruchliwość i dobrą grę w destrukcji w pierwszej połowie, ale też poza jednym uderzeniem z dystansu i wyjściem na pozycję przy zmarnowanej sytuacji Szymański nie był zagrożeniem dla bramki Załuski, ani nie kreował dobrych pozycji strzeleckich kolegom. Zagrał w sumie nieźle, ale Carlitos, Medeiros i Hamalainen po prostu go w tym meczu przyćmili.

Carlitos 8 (8,26). Mamy wrażenie, że w którymś już meczu z rzędu Hiszpan potrzebuje trochę czasu spędzić na boisku, by wejść na najwyższe obroty. Pierwsze jego udane zagranie zaobserwowaliśmy dopiero w 19. minucie, gdy Sebastian Kowalczyk zarobił na nim żółtą kartkę. Potem Carlitos nieźle kilka razy poklepał piłkę z Szymańskim, bardzo dobrze kilka razy przyjął piłkę pod kryciem, ale trochę dokładności w jego grze brakowało, a to zagrał za mocną prostopadłą piłkę, a to nieudanym dryblingiem zmarnował świetne podanie Medeirosa. Nie wiemy, co z Hiszpanem stało się w szatni, ale po wyjściu na drugą połowę zaczął grać jak zawodnik z Primera Division. Zaczął od gola, potem z niesamowitym luzem rozprowadzał piłkę niezwykle dokładnymi podaniami, nic sobie nie robiąc z atakującymi go rywalami, mijał ich dryblingami, wyprowadzał piłkę, przemieszczał się wszerz po całym boisku, będąc napastnikiem, ofensywnym pomocnikiem i skrzydłowym w jednym. Miał też udział przy trzecim golu, gdy doskonałym podaniem wypuścił Rochę, powinien mieć też asystę, bo kapitalnym podaniem stworzył Szymańskiemu sytuację jeden na jeden. Dawno nie widzieliśmy tak widowiskowo grającego przy Łazienkowskiej piłkarza i pomimo iż strzelił tylko jednego gola i skończył mecz bez asysty, trzeba tą drugą część meczu w jego wykonaniu ocenić niesamowicie wysoko. Gdyby podobnie zagrał w pierwszej, ocena byłaby jeszcze wyższa.

Cafu (7,43), Sandro Kulenović (4,96) i Miroslav Radović (5,29) grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Znów bardzo przyjemnie dokonywało się wyboru najlepszego legionistę meczu, bo wielu piłkarzy zagrało bardzo dobre zawody. Na redaktorach największe wrażenie zrobiła gra Carlitosa, a na Czytelnikach Iuri Medeirosa.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

8.39 Iuri Medeiros

8.26 Carlitos

8.18 Luis Rocha

8.13 Andre Martins

7.68 Marko Vesović

7.43 Cafu

6.6 Kasper Hamalainen

6.55 Radosław Cierzniak

6.38 Artur Jędrzejczyk

6.27 Sebastian Szymański

5.58 Mateusz Wieteska

5.29 Domagoj Antolić

5.29 Miroslav Radović

4.96 Sandro Kulenović

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.