Oceny piłkarzy Legii za mecz z Radomiakiem – najlepszy mecz w sezonie
20.08.2024 17:40
Gra zespołu 7 (5,95 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Trener Feio znów pomieszał w składzie, częściowo rotacja ta była podyktowana natężeniem spotkań, ale też miały znaczenie kwestie taktyczne – przeciwko wysokiemu Rochy miał zagrać obrońca silny i twardy. Pomysł ten okazał się bardzo dobry, jeden z lepszych napastników Ekstraklasy w niedzielę został wręcz stłamszony przez Jędrzejczyka, a i przy Kapuadim nie szło mu wiele lepiej. Najważniejsze jednak było to, że Legia w końcu zaczęła grać w piłkę. Główna w tym zasługa całej drugiej linii, która kreowała grę i wreszcie nie musieliśmy oglądać serii długich podań, do tego po piłkę zaczęli wracać się napastnicy. Tym razem w końcu nikt się od gry nie chował i nie było żadnej dziury między ofensywną a defensywną połową drużyny. Wysoko ustawiona obrona bardzo ułatwiła zbieranie piłek w środku pola, choć zarazem dało to okazję gościom do grania piłek za plecy obrońcom – tak Radomiak strzelił jedynego gola, ale takie są zawsze konsekwencje ofensywnego ustawienia, nie da się równocześnie grać wysoko i bezpiecznie. Co ciekawe, ten mecz nie miał jakiejś jednej szczególnej gwiazdy, cały zespół zagrał na dość równym poziomie, a niemal każdy piłkarz zaprezentował się dobrze lub przynajmniej przyzwoicie. Każda formacja miała oczywiście jakiegoś lidera, ale też każdy zawodnik dzięki swojej dobrej postawie miał wpływ na końcowy wynik. Od pierwszej do ostatniej minuty mecz kontrolowała Legia, spotkanie było otwarte i stało na niezłym poziomie. Radomiak miał może ze dobre trzy okazje do strzelenia gola, legioniści zdecydowanie więcej, wysokie zwycięstwo „Wojskowych” jest więc w pełni zasłużone, mimo iż jeden z goli padł po wydumanym karnym, którego być nie powinno. Był to pierwszy mecz ligowy Legii w tym sezonie, na który dało się patrzeć z przyjemnością, legioniści oddali aż siedem celnych strzałów. Lekceważenia ligowych rywali i deprecjacji wysokiego zwycięstwa nad nimi po meczu rzecz jasna jak zwykle nie rozumiemy, bo w czym Radomiak jest gorszy np. od Puszczy czy Korony, z którymi „Wojskowi” się niedawno męczyli, nie mówiąc już o tym, że ten sam przecież Radomiak zlał Legię okrutnie w Warszawie pod koniec zeszłego sezonu? A dobry humor po niedzielnym meczu jest dodatkowo uzasadniony, bo Legia objęła prowadzenie w tabeli.
Kacper Tobiasz 7 (6,64 - ocena Czytelników). Bardzo dobra interwencja pod koniec meczu w sytuacji jeden na jednego zapobiegła nerwowej końcówce, choć obstawiamy, że i tak Legia by ten mecz wygrała. Wcześniej w podobnej sytuacji pojedynku z Capitą nie zdołał wygrać, nie ma w tym jednak jego winy. Miał też trochę pracy w pierwszej połowie, raz dobrze przypilnował bliższego słupka po rajdzie Rochy, raz czujnie wyszedł przed pole karne, raz piąstkował, złapał też parę nieudanych dośrodkowań. Nogami grał bardzo pewnie. Dobry mecz mimo jednego wpuszczonego gola.
Rafał Augustyniak 6 (6,06). Przez prawie osiemdziesiąt minut ledwie raz dał się minąć, nie popełniał błędów w ustawieniu, sporo miał udanych interwencji i dobrze grał w powietrzu. Często brał się za wyprowadzanie piłki, ledwie dwa razy ją stracił, raz też nieźle dośrodkował. Miał okazję na strzelenie gola, ale nie przyjął sobie dobrze piłki w polu karnym w końcówce pierwszej połowy. Niestety w końcówce meczu zaczął popełniać błędy – najpierw był faul przy linii bocznej, po którym Radomiak miał groźny stały fragment gry, potem było złe ustawienie i brak szybkości przy rajdzie Capity zatrzymanym przez Tobiasza, w końcówce jeszcze raz został minięty i piłkarz Radomiaka oddał niecelny strzał. Gdyby nie dekoncentracja w końcówce podnieślibyśmy ocenę, a tak pozostaniemy przy nocie wyjściowej.
Artur Jędrzejczyk 7 (6,16). Pan obrońca. Wystawiony celowo na dwumetrowego Leonardo Rochę, jednego z lepszych napastników Ekstraklasy, bardzo dobrze zastawiającego piłkę tyłem do bramki i specjalistę od gry w powietrzu Jędrzejczyk wyłączył Rochę zupełnie z gry. Radomiak często starał się grał długim podaniem na aktualnego współlidera klasyfikacji strzelców Ekstraklasy, ale Portugalczyk nie był w stanie przytrzymać piłki, ani jej odegrać wskutek mocnego nacisku kapitana Legii. Raz udało się napastnikowi Radomiaka wywalczyć rzut wolny czterdzieści metrów od bramki Legii, wszystkie pozostałe starcia „Jędza” wygrał, a było ich naprawdę dużo. Środkowy obrońca Legii również z piłką przy nodze grał odpowiedzialnie, bodaj jedno ledwie jego długie podanie było niedokładne. Ponieważ był w niedzielę najlepszym spośród obrońców, byliśmy jego zmianą lekko zaskoczeni, ale trener Feio często rotuje piłkarzami najwyraźniej starając się ich oszczędzać przy grze co trzy dni. Przy wyrównanej postawie całego zespołu był poważnym kandydatem do najlepszego zawodnika meczu.
Sergio Barcia 5 (5,11). Jeden bardzo poważny błąd w pierwszej połowie, gdy piłkę zabrał mu Rocha i popędził na bramkę, drugi, gdy pozwolił na dośrodkowanie, po którym rywal oddał niecelny strzał, a trzeci po przerwie, gdy źle krył Capitę i to Barcia jest tak naprawdę jest jedynym odpowiedzialnym za straconego gola. Dwa razy pomylił się przy wyprowadzaniu piłki, czyli podobnie jak Augustyniak, oddał też jeden bardzo nieudany strzał. Ze wszystkich legionistów w niedzielnym meczu gra Hiszpana podobała nam się zdecydowanie najmniej i jest jedynym legionistą, który za to spotkanie ma notę obniżoną, bo błędów w obronie było po prostu za dużo.
Paweł Wszołek 6 (5,07). Gra w defensywie dobra, gra z przodu znów zdecydowanie mniej. W niedzielę zaczął wychodzić jak dawniej na pozycję, ale nie ma za sobą Josue, który idealnie mógłby wyczuć moment podania, więc Wszołek dostawał takie piłki mając obok siebie rywala. Pojedynki z obrońcami w takich sytuacjach najczęściej przegrywał, wywalczył ledwie jeden rzut rożny, dośrodkowań tym razem nawet nie próbował szukając gry po ziemi. I właśnie taka gra po ziemi przyniosła efekt, Wszołek idealnie podał na wolne pole do niekrytego Kapustki, strzał pomocnika Legii rywal zablokował ręką, co dało rzut karny i pierwszego gola dla Legii. Z pewnością było to najważniejsze zagranie wahadłowego Legii w niedzielnym meczu, całość jego występu należy jednak ocenić przeciętnie. To i tak postęp w stosunku do poprzednich meczów Wszołka.
Claude Goncalves 7 (5,45). Wreszcie Goncalves postanowił zagrać w piłkę z kolegami od pierwszej minuty zamiast chować się za rywalami i ta przemiana miała niezwykle istotny wpływ na przebieg meczu. W pierwszej połowie kilka razy Goncalves przejął piłkę i rozpoczął obiecującą akcję, najlepsza na pewno była ta zmarnowana przez Alfarelę na początku spotkania, drugą podobną kontrę rozpoczął podaniem do Morishity w samej końcówce pierwszej połowy. Bardzo nas cieszyła ta aktywność słabo grającego na początku sezonu Goncalvesa, który oprócz wyprowadzania akcji i zbierania piłek w środku pola również aktywnie wspierał obrońców. Rzecz jasna nie wszystko mu wychodziło, miał też jedną stratę pod własną bramką. Drugą część spotkania zaczął tak jak pierwszą, ale sił starczyło mu na nieco ponad godzinę. Po wywalczeniu rzutu karnego, który się zresztą obiektywnie patrząc Legii nie należał, w końcówce Portugalczyk zniknął nieco i w ostatnich kilkunastu minutach zapamiętaliśmy go tylko z założonej przez rywala „siatki”. Niemniej jest to jednak duży postęp w stosunku do poprzednich jego występów i naszym zdaniem zagrał dobry mecz.
Bartosz Kapustka 7 (6,76). Pierwszy jego strzał zablokował ręką rywal i Legia miała rzut karny, drugi trafił do siatki, oba były oddane z tego samego miejsca kolejno po podaniach Wszołka i Alfareli. Kapustka nie tylko potrafił uderzyć w tych sytuacjach, jak należy, ale przede wszystkim znaleźć się na tej pozycji bez krycia, co wcale nie jest łatwe i wymaga odpowiedniego ruchu do piłki. I to poruszanie się po boisku też było mocną stroną Kapustki w niedzielę, bo bardzo dużo miał kontaktów z piłka, zawsze można było do niego podać, bo ustawiał się tak, by piłkę dostać i to nam się bardzo podobało. Były reprezentant Polski starał się też wspierać kolegów w defensywie, czasem skutkowało to odbiorem piłki, ale raz i nieodpowiedzialnym wślizgiem, po którym sędzia powinien mu dać żółtą kartkę. Poprzestaniemy na ocenie dobrej, bo nie wszystko nam się jednak podobało, a zdecydowanie najbardziej nie podobała nam się dokładność podań. Kapustka miał naprawdę wiele strat, często starał się szukać zbyt trudnych rozwiązań, aż nam się przypomniał Josue, który też zawsze chciał piłkę, a potem zbyt optymistycznie szacował możliwości piłkarskie kolegów grając im nieszablonowe, ale niekomfortowe do przyjęcia podania. Kapustka został zdjęty po nieco ponad godzinie w ramach rotacji związanej z oszczędzaniem sił, bo trudno przypuszczać, by trener mógł być niezadowolony z jego gry. Jeden gol strzelony, drugi wypracowany, naszym zdaniem najlepszy piłkarz niedzielnego meczu.
Ryoya Morishita 7 (6,15). Drugie życie dostał Japończyk po przesunięciu go do środka pola, nikt już go teraz nie będzie na wahadło z powrotem przestawiał. Przez pierwsze pół godziny był najlepszym piłkarzem Legii, może obok Jędrzejczyka. Wypracowana okazja bramkowa niewykorzystana przez Alfarelę, celny strzał po indywidualnej akcji, wyprowadzenie niewykorzystanej przez Kramera kontry po rzucie wolnym Radomiaka, wywalczony rzut rożny i jeden wolny, którego sędzia niesłusznie nie odgwizdał. Po tym imponującym porządku było już nieco gorzej, jego rajd po dobrym zgraniu piłki głową przez Kramera na wolne pole zakończył się tylko rzutem rożnym, kolejne uderzenie Japończyka było niecelne. W drugiej połowie już nie grał tak dobrze, rzadziej był przy piłce dryblingi mu nie wychodziły, pomagał w obronie, ale wyglądało, jakby dość szybko tracił siły. Gdyby przez cały mecz grał, jak w pierwszej połowie, byłby piłkarzem meczu, ale i tak można być bardzo zadowolonym z niedzielnej gry Morishity.
Ruben Vinagre 7 (6,73). Zaczął od kiksu przy próbie strzału po dobrym dograniu z rogu od Kapustki, potem jednak dał pokaz bardzo solidnej gry w obronie, a także przy rozegraniu, gdzie stracił bodajże jedna piłkę. Po jego dośrodkowaniu pod koniec pierwszej połowy miał dobrą okazję Augustyniak, Vinagre wywalczył też jeden rzut wolny. Podobnie jak reszta kolegów, drugą połowę Portugalczyk miał nieco słabsza niż pierwszą. Solidny występ, bez liczb, ale i niemal bez strat, bardzo odpowiedzialna gra przez cały mecz.
Migouel Alfarela 6 (5,70). Kilka razy utrzymał się przy piłce na połowie przeciwnika, raz ją dobrze wyprowadził, zmarnował doskonałą okazję po podaniu Morishity na początku meczu, wreszcie asystował przy bramce Kapustki podając pomocnikowi Legii piłkę w polu karnym w identyczny sposób, jak wcześniej zrobił to Wszołek. Widać, że nie było go z Legią na obozie, bo są problemy ze zgraniem z kolegami i brakuje dobrej współpracy między Francuzem a resztą zespołu. O ile w pierwszej połowie brał udział w budowaniu akcji, to po zmianie stron był niemal niewidoczny i został dość szybko zmieniony. Przeciętny występ Alfareli mimo asysty.
Blaz Kramer 7 (7,25). Bardzo aktywny w pierwszej połowie meczu, dobrze utrzymywał się przy piłce, wracał się po piłkę do drugiej linii, ale przez pierwsze pół godziny niewiele mu poza tym wychodziło, miał dobrą okazję po kontrze i zakończył akcję celnym strzałem, ale można było to zrobić lepiej. Znakomicie grał w końcówce pierwszej części meczu, po wykorzystanym rzucie karnym był bliski asysty po zgraniu piłki głową na wolne pole do wychodzącego Morishity. W drugiej połowie nie wyróżniał się niczym szczególnym aż do końcowej fazy meczu, po jego stracie pod bramką Radomiaka poszła kontra, po której padł gol, choć rzecz jasna nie jest to wina Słoweńca. Uaktywnił się jednak znów w samej końcówce i asystował przy golu Urbańskiego. Dobry, choć nieco nierówny mecz Kramera, prosimy go tylko, bo przy jego pechu po kontuzji po strzelonych golach nie wskakiwał na barierki. Licho nie śpi.
Luquinhas 6 (5,87). Trener Feio uznał, że każdy musi odpocząć i dotyczy to nawet najlepszego zawodnika zeszłego miesiąca, jak widać miał rację, bo nie ma piłkarzy niezastąpionych. Brazylijczyk wszedł na boisko na ostatnie trzydzieści minut i zagrał przyzwoicie, ale bez większego błysku. Jedno wyjście z piłką, kilka podań niezłych, parę niecelnych, trochę popracował w defensywie i raz odebrał piłkę rywalom. Występ przeciętny i na pewno zdecydowanie gorszy niż Kapustki, za którego Luquinhas wszedł.
Marc Gual 6 (4,52). Skoro nie ma już Macieja Rosołka, ktoś w drużynie musi najwyraźniej przejąć rolę krytykowanego przez kibiców, dostawało się od początku sezonu kolejnym piłkarzom (Tobiaszowi, Wszołkowi, Kapustce), ostatnio spotyka to hiszpańskiego napastnika. O ile w ostatnich meczach rzeczywiście Gual grał słabiej, to za niedzielny występ przeciw Radomiakowi naszym zdaniem jakaś szczególna krytyka mu się nie należy. Grał przez pół godziny, wykorzystał rzut karny, od jego przejęcia piłki i podania zaczęła się akcja, po której padł czwarty gol, miał więc udział przy obu bramkach, które padły, gdy był na boisku. Miał dwie niezłe okazje w okolicy pola karnego, raz zatrzymał go obrońca, za drugim razem jego strzał został zablokowany. Tak naprawdę jedynym jego poważnym błędem była strata pod własnym polem karnym, po której oddał niecelny strzał Leandro. Gualowi udało się parę razy utrzymać z piłką pod kryciem na połowie przeciwnika, raz też odebrał rywalowi piłkę na połowie Radomiaka. Wydaje nam się, że wiele osób zamiast wspierać piłkarzy zajmuje się głównie szukaniem winnych (czynią to również i dziennikarze na konferencjach prasowych, o czym mówił trener po meczu z Puszczą), ale my nie widzimy żadnego powodu, by Gualowi obniżać ocenę za niedzielny mecz z Radomiakiem. Naszym zdaniem nie zagrał gorzej od Alfareli, za którego wszedł na boisko.
Steve Kapuadi 6 (5,80). Przy Jędrzejczyku Rocha nie istniał, przy Kapuadim też lekko nie miał, ale czasem udało mu się piłkę odegrać. W sumie Francuz nie miał zbyt wielu okazji ani do interweniowania w obronie ani do rozgrywania piłki, raz podał niecelnie. Wystawienie oceny wyjściowej w tym przypadku jest najbardziej właściwe.
Wojciech Urbański i Kacper Chodyna grali zbyt krótko, by ich oceniać, Urbański strzelił gola w doliczonym czasie gry.
Najlepszym legionistą niedzielnego meczu Czytelnicy wybrali Blaza Kramera, a redaktorzy Bartosza Kapustkę. Pochwalić jednak należy cały zespół, wyjątkowo tego dnia równy i dobrze dysponowany.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.