Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Rakowem – niezły mecz w trudnych warunkach

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

08.02.2021 23:59

(akt. 09.02.2021 00:07)

W sobotę w kolejnym meczu ligowym Legia pokonała przy Łazienkowskiej Raków Częstochowa 2:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,53 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Oczywiście najwięcej po meczu mówiło się o nowym ustawieniu 3-6-1 (po wejściu Rafaela Lopesa zmienionym na 3-5-2), dzięki któremu Legia miała więcej piłkarzy w środku pola i więcej piłkarzy wchodziło w pole karne, a nie stał w nim wyłącznie osamotniony Tomas Pekhart. Ułatwiło to rozgrywanie akcji w inny sposób niż wysokim dośrodkowaniem na osamotnionego napastnika. Wiązało się to też z pewnym ryzykiem – mniej legionistów broniło również w tym ustawieniu na skrzydłach i pomimo iż Raków grał w podobnym zestawieniu, to największe zagrożenie stwarzały pod bramką Legii akcje bokami. Zwłaszcza lewą stroną mistrzów Polski, po której znajdował się niedoświadczony w grze na tej pozycji i w tym ustawieniu Mateusz Hołownia często niedostatecznie wspierany przez Filipa Mladenovicia. Nie mniej ważne było jednak to, że legioniści nie tylko próbowali różnych rozwiązań w ataku, ale też, że potrafili ten mecz wybiegać. Dawno „Wojskowi” nie przebiegli tylu kilometrów w meczu i przełożyło się to znacząco na dużą liczbę przejętych piłek przez pomocników w środku pola. Pomimo trudnych warunków, przenikliwego zimna i zmrożonej murawy, obie drużyny dały naprawdę niezłe widowisko. Drużyna Marka Papszuna do końca meczu walczyła o wynik i potrafiła też stwarzać sobie dogodne sytuacje podbramkowe, choć w odróżnieniu od legionistów piłkarze Rakowa mieli ogromne problemy z trafieniem w bramkę. Kilku piłkarzy zresztą okupiło ten mecz urazami, z pewnością mającymi związek z niesprzyjającą aurą. Właśnie tej zaciętości, zaprezentowanej w minioną sobotę, legionistom zabrakło tydzień wcześniej w Bielsku-Białej. Po dwóch meczach nie jesteśmy wcale mądrzejsi niż przed rozpoczęciem rundy i nie wiemy, jaka będzie wiosenna Legia – bliższa tej z meczu z Rakowem, czy tej z Bielska-Białej, czy może jeszcze inna?

Artur Boruc 6 (6,92 - ocena Czytelników). Jeden obroniony łatwy strzał z dystansu, jeden znakomicie obroniony strzał z bliskiej odległości, gdy Boruc naprawdę błysnął refleksem. Na podniesienie noty naszym zdaniem jednak bramkarz Legii nie zasłużył. Trzy wybicia do przeciwnika w pierwszej połowie, w tym jedno dość blisko własnej bramki oraz „siatkarska” nieudana próba piąstkowania po dośrodkowaniu w doliczonym czasie gry każą nam pozostać przy nocie przeciętnej za sobotni występ.

Artur Jędrzejczyk 7 (6,36). Bardzo solidny występ kapitana Legii, który daje nadzieję, że wiosna będzie w jego wykonaniu lepsza niż końcówka jesieni. Wygrywał praktycznie wszystkie pojedynki, zaliczył ważny blok w 18. minucie, raz tylko pomylił się przy wyprowadzaniu piłki, dominował w powietrzu we własnym polu karnym. Raz spóźnił się po dośrodkowaniu z kryciem Gutkovskisa, ale piłka dla napastnika Rakowa była zbyt trudna, by oddać celny strzał. Jędrzejczyk miał okazję też do zdobycia gola po rzucie rożnym w drugiej połowie, ale nie trafił w bramkę. Zastrzeżenia możemy mieć tylko do dokładności długich podań. Obrona Legii w tym meczu zagrała średnio, ale to właśnie „Jędza” był jej najpewniejszym punktem.

Mateusz Wieteska 6 (6,07). Bliski był zawalenia bramki, gdy wykopał w trudnej sytuacji piłkę wprost w Mateusza Hołownię, na szczęście na posterunku był Artur Boruc, trzeba jednak przyznać, że to nie Wieteska, ale właśnie Hołownia był winny tego zamieszania pod bramką. Raz nie nadążył z kryciem, przegrał jeden powietrzny pojedynek, wszystko to wydarzyło się w pierwszej połowie. Po zmianie stron zagrał naprawdę dobrze, był też bliski zdobycia gola. Pierwsza część meczu nieco słabsza, druga naprawdę dobra, w sumie ocena przeciętna.

Mateusz Hołownia 5 (5,90). Sporo błędów popełnił w pierwszej połowie, w 18. minucie Tudor po jego dwóch błędach z rzędu mógł zdobyć gola, zamieszanie w 40. minucie też powstało z jego winy. Nie radził sobie z szybkimi i ruchliwymi piłkarzami Rakowa, a do tego nie dostawał należytego wsparcia od Filipa Mladenovicia, miał też problemy z dokładnym operowaniem piłką. Po zmianie stron, nie licząc jednego niecelnego podania, grał już naprawdę dobrze, raz tylko za krótko wybił piłkę. Pierwsza połowa słaba, druga niezła, ocena najwyżej mocno przeciętna. Dużo nauki przed nim, jeśli ma docelowo grać na tej pozycji.

Paweł Wszołek 7 (7,56). Narzekaliśmy na Wszołka w Bielsku-Białej, bo skrzydłowy Legii zupełnie nie prezentował tego, co na obozie w Dubaju. Okazało się, że lepiej dać mu cały boczny korytarz i wtedy można wykorzystać jego największy atut, czyli ruch bez piłki – pisaliśmy już kiedyś, że żaden legionista nie opanował tej umiejętności w takim stopniu jak Wszołek. Co ważne, tym razem wahadłowy Legii tylko raz zbyt długo zastanawiał się nad dograniem piłki. W pozostałych przypadkach podejmował wreszcie szybkie i dobre decyzje, co dało Luquinhasowi możliwość zdobycia pierwszej w tym sezonie bramki, Pekhartowi okazję do pięknego uderzenia przewrotką, a Wietesce okazję do strzelenia gola. Sam też miał okazję na trafienie do siatki, ale uderzył nad poprzeczką. Dość solidnie do pewnego momentu Wszołek prezentował się też w defensywie, w końcówce meczu sił mu jednak zaczęło wyraźnie brakować – najpierw nie nadążył z kryciem Jacha, potem popełnił podobny błąd przy stałym fragmencie gry, wreszcie w doliczonym czasie gry ratował się faulami i zasłużenie zarobił żółtą kartkę. Wydaje się, że Czesław Michniewicz popełnił błąd, bo powinien zdjąć wyraźnie zmęczonego już Wszołka i zastąpić go w ostatnim kwadransie Josipem Juranoviciem. Asysta i wreszcie naprawdę dobry mecz Wszołka, jednego z najlepszych legionistów w tym meczu.

Filip Mladenović 6 (6,75). Serb wywalczył rzut karny i to mu się z pewnością liczy na plus, ale mamy też poważne zastrzeżenia do jego gry, zwłaszcza w defensywie, gdzie często nie nadążał z asekuracją lewej flanki obrony Legii i z tej strony groziło legionistom największe niebezpieczeństwo, Serb poprawił się nieco w tym aspekcie w drugiej połowie meczu. Zresztą i w ofensywie lewe skrzydło Legii stwarzało zdecydowanie mniejsze zagrożenie pod bramką Rakowa niż prawe. O jego próbach strzałów raczej nie warto pamiętać, dośrodkowania ze stałych fragmentów gry też pozostawiały sporo do życzenia, jedno dośrodkowanie z rzutu rożnego nawet opuściło boisko zanim ktokolwiek mógł dojść do piłki. Przeciętny mecz Mladenovicia mimo wywalczenia „jedenastki”, z pewnością ma możliwości, by grać na tej pozycji dużo lepiej.

Andre Martins 7 (6,11). Jeśli Czesław Michniewicz odbuduje Andre Martinsa, to środek pola Legii będzie bardzo mocny. I w meczu z Rakowem pierwszy krok już widzieliśmy. Portugalczyk jak odkurzacz wciągał wszystkie piłki odbite lub niedokładnie zagrane przez piłkarzy Rakowa w środku pola, potrafił też odbierać je bezpośrednio przeciwnikowi. Parę piłek przejął też do spółki z którymś z partnerów, gdy we dwójkę dopadali do zawodnika Rakowa będącego przy piłce. Portugalczyk nieźle też operował piłką, oddał jeden dobry strzał z dystansu i przed przerwą należał do najlepszych piłkarzy na boisku. Drugą połowę zaczął od błędu w defensywie, ale po prostu nie był już w stanie biegać i musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Szkoda, bo był ważną postacią zespołu w tym meczu, widać było, że po jego zejściu gra Legii w środku pola nie wyglądała już tak dobrze.

Bartosz Slisz 6 (5,93). Podobnie jak Martins, Slisz też zebrał i przejął sporo piłek, tyle że w przeliczeniu na czas gry znacznie mniej od Portugalczyka. Mniej też kreatywny był w graniu do przodu, bardzo rzadko podchodził pod pole karne przeciwnika. Za dobrą grę w destrukcji i dość mizerną w ofensywie noty podnosić nie będziemy, bo od środkowego pomocnika zawsze będziemy wymagać obu tych elementów na dobrym poziomie. A Slisz wciąż do dobrej gry w defensywie kreatywności przy budowaniu akcji nie dokłada.

Bartosz Kapustka 7 (7,39). Najwięcej wygranych pojedynków spośród wszystkich graczy środka pola, znakomita gra z pierwszej piłki, kilka doskonałych podań na wolne pole, a do tego najwięcej odbiorów spośród wszystkich legionistów. Pomocnik kompletny, jeśli Legia szukała przez tyle czasu rozgrywającego, to być może właśnie go znalazła. Dwie kapitalne prostopadłe piłki do Wszołka – po jednej z nich padł go, nie gorsza do Mladenovicia przy rzucie karnym, jedno dobre dośrodkowania do którego minimalnie nie zdążył Pekhart. Jeśli jest ruch z przodu, to Kapustka potrafi rozgrywać. Najlepszy naszym zdaniem zawodnik na boisku, nawet jeśli w końcówce też już mu trochę brakło sił w tych trudnych warunkach. A miało prawo zabraknąć, bo biegał najwięcej spośród wszystkich legionistów. Ocena mogłaby być nawet wyższa, ale zabrakło nam strzałów, Kapustka nie oddał w tym meczu ani jednego uderzenia na bramkę.

Luquinhas 7 (7,54). Specjalistą od uderzeniem z dystansu Brazylijczyk nie jest, bo nie ma mocy w jego uderzeniach, ale przynajmniej próbował i trafiał w bramkę. Nas najbardziej cieszy oczywiście pierwszy w tym sezonie gol Luquinhasa, o ile więcej jest możliwości na strzelenie bramki, gdy pomocnicy wchodzą w pole karne na wprost bramki, a nie stoi tam tylko Tomas Pekhart. Żeby nie było tak bezkrytycznie – pamiętamy o dwóch stratach pod koniec pierwszej połowy, po jednej poszedł kontratak, druga miała miejsce na własnej połowie. Zauważalne było też, że po zmianie stron nie był już tak aktywny. Z reguły chwaliliśmy Brazylijczyka za efektowną grę, w sobotę było jej mniej, za to błysnął efektywnością, dając Legii prowadzenie.

Tomas Pekhart 7 (7,20). Człowiek od ciężkiej pracy. Ileż piłek przyjął z obrońcą na plecach, ile razy poniewierali go rywale, nie mogąc mu zabrać piłki, ileż Czech nabiegał się w pressingu, raz nawet o mało nie zdobył dzięki temu gola. Fantastycznym strzałem z przewrotki udowodnił chyba wszystkim, że nie ogranicza się tylko do gry głową, byłaby to z pewnością bramka sezonu, gdyby piłka leciała nieco dalej od środka bramki. Tym razem nie dostawał dośrodkowań na głowę, ale za to gola strzelił z rzutu karnego. Dobry mecz Pekharta, był poważnym kandydatem do najlepszego piłkarza meczu.

Rafael Lopes 5 (5,40). Podobnie jak Pekhartowi, trudno było mu odebrać piłkę, gdy przyjmował ją tyłem do bramki i to z pewnością był główny atut Portugalczyka w tym meczu, nieźle też należy ocenić jego zaangażowanie w defensywie, bo my pamiętamy dwa przechwyty i jeden odbiór Lopesa, których nie zauważyli operatorzy InStata. To czego brakło, to kreowania gry i strzałów, Portugalczyk miał być drugim napastnikiem, ale nawet jako ofensywny pomocnik powinien dawać w ofensywie dużo więcej, tymczasem Lopes nie oddał ani jednego strzału na bramkę. Nie była to jakaś szczególnie nieudana zmiana, ale występ mocno przeciętny, nawet trener po meczu przyznał, że Portugalczyk nie do końca chyba rozumiał, jaką ma rolę pełnić na boisku w tym ustawieniu. Nic w tym dziwnego, bo w Dubaju trenował mało, lecząc przeważnie drobne urazy.

Jakub Kisiel (5,82) grał zbyt krótko, by go oceniać.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy wybrali Pawła Wszołka, redaktorzy natomiast wyróżnili Bartosza Kapustkę.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.56 Paweł Wszołek

7.54 Luquinhas

7.39 Bartosz Kapustka

7.2 Tomas Pekhart

6.92 Artur Boruc

6.75 Filip Mladenović

6.36 Artur Jędrzejczyk

6.11 Andre Martins

6.07 Mateusz Wieteska

5.93 Bartosz Slisz

5.9 Mateusz Hołownia

5.82 Jakub Kisiel

5.4 Rafael Lopes

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.