Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Wartą - mecz bocznych obrońców

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

06.11.2020 07:45

(akt. 06.11.2020 07:48)

W poniedziałek w zaległym meczu ligowym Legia pewnie pokonała w Grodzisku Wielkopolskim Wartę Poznań 3:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,24 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Pomimo znaczących osłabień w składzie legioniści zaskakująco łatwo poradzili sobie na wyjeździe z beniaminkiem, który po prostu okazał się słaby. Choć legioniści nie stworzyli sobie wielu sytuacji, okazali się zabójczo skuteczni i zdobyli trzy bramki już przed przerwą, co pozwoliło im na pełną kontrolę w drugiej części spotkania. Mecz był toczony w powolnym tempie, obie drużyny nie stosowały szaleńczego pressingu, ani też nie atakowały dużą liczbą zawodników przechodząc szybko z obrony do ataku. Raczej powoli i mozolnie starały się budować akcje wymieniając dość bezproduktywnie podania w środkowej części boiska. Zupełnie inaczej jednak akcja rozwijała się, gdy „Wojskowi” przenosili ciężar gry na skrzydła. Znakomicie dysponowani w poniedziałek boczni obrońcy mistrzów Polski wymieniali na jeden kontakt podania ze skrzydłowymi lub środkowymi pomocnikami kompletnie gubiąc statycznych obrońców Warty. Tak padły wszystkie trzy gole, a i pozostałe sytuacje pod bramką gospodarzy były efektem tego typu rozegrania. Ponieważ znów, podobnie jak w Szczecinie, obrona Legii zagrała bardzo solidny mecz, gospodarze zagrażali legionistom wyłącznie po stałych fragmentach gry i dwa razy po przerwie rzeczywiście mieli dobrą okazję na zmianę wyniku. Wśród zwycięzców niekwestionowany prym wiedli boczni obrońcy, dobrze wspierani przez skrzydłowych, natomiast środek pola grał uważnie i dokładnie, ale nieco zbyt wolno, a do tego pomocnicy zbyt rzadko brali na siebie ciężar przeprowadzenia piłki pod pole karne przeciwnika. Widać było brak Michała Karbownika. W jego rolę próbował się wcielić w końcówce Bartosz Kapustka, ale pod udanym wyjściu z piłką brakowało mu niekiedy dokładności. Generalnie był to całkiem dobry mecz Legii, zwłaszcza biorąc pod uwagę problemy kadrowe, choć wynik był bardziej imponujący niż gra. W kolejnym meczu ze znacznie silniejszym Lechem pomocnicy na pewno muszą grać szybciej i wykazywać zdecydowanie większą ruchliwość przy budowaniu akcji, do tego zespół nie może ograniczać swojego ataku wyłącznie do dość jednostronnego szukania przewagi na skrzydłach.

Artur Boruc 6 (6,06 - ocena Czytelników). Jedyny celny strzał, jaki zaliczono gospodarzom w pierwszej połowie był właściwie nieudanym długim podaniem. Dzięki dobrej grze legijnej defensywy nie miał nic do roboty. Starał się grać podania do partnerów, a nie wybijać na oślep, ale akurat w tym meczu mu to nie wychodziło - raz zagrał do rywala, dwa razy próbując dograć do skrzydłowego wykopał piłkę na aut. Mamy nadzieję, że uraz Boruca nie jest groźny.

Josip Juranović 8 (6,97). Chorwat coraz lepiej rozumie się z zespołem i gra coraz bardziej ofensywnie. W pierwszym kwadransie popełnił dwa błędy w obronie, potem już do końca meczu ani jednego. Warta starała się przeważnie atakować swoją lewą stroną i nadziewała się na parę Wszołek-Juranović, która w sumie odebrała aż dziewięć piłek. Często pojawiał się pod polem karnym Warty, już na początku meczu oddał celny strzał z ostrego kąta, asystował przy golu Pekharta, wybronił też drużynę przed utratą gola po rzucie rożnym wybijając piłkę zmierzającą do bramki. Najwyższa nota od InStatu i z pewnością najlepszy mecz Juranovicia w barwach Legii.

Igor Lewczuk 7 (6,40). Warta nie grała przez środek, a nieliczne długie podania padały zawsze łupem Lewczuka i Jędrzejczyka, więc w sumie poza powietrznymi pojedynkami ze znacznie niższym i słabszym Kuzimskim stoperzy Legii nie mieli wiele pracy. Niemniej zawsze trzeba podkreślać, że brak jakichkolwiek sytuacji z gry rywali w poniedziałek - a podobnie było w poprzednim meczu z Pogonią - nie bierze się ze słabości rywali, ale również z dobrej gry środkowych obrońców mistrzów Polski. Lewczuk prezentuje od kilku meczów dobrą, równą formę i równie dobrze jest za nią przez nas oceniany.

Artur Jędrzejczyk 7 (6,34). To samo, co o Lewczuku, można napisać o Jędrzejczyku, przy którym Kuzimski nawet nie próbował odrywać się od ziemi. Nie mamy też do niego pretensji za sytuację po rzucie rożnym w 79. minucie, bo przy Kielibie był Bartosz Kapustka i dopiero gdy pomocnik Legii przegrał pozycję ze stoperem Warty, kapitan Legii musiał ruszyć mu z kilku metrów na pomoc, więc nie miał już szans wygrać powietrznego starcia. Do analizy trenera Michniewicza pozostaje, dlaczego to akurat Kapustka miał kryć dużo wyższego i silniejszego od siebie rywala. Obaj stoperzy też nie popełniali błędów przy wyprowadzaniu piłki, choć „Jędzy” zdarzyło się na początku meczu jedno zbyt krótkie wybicie. Obaj bramkarze „Wojskowych” w poniedziałek solidnie się wynudzili, bo i Jędrzejczyk i Lewczuk, podobnie jak w Szczecinie, zagrali naprawdę dobry mecz.

Filip Mladenović 8 (7,46). Gwiazda meczu. Gol, asysta, bardzo dużo wejść ofensywnych, pewna gra w obronie, dwa wywalczone stałe fragmenty gry, bardzo dobra współpraca z Valencią. Z mankamentów można zwrócić uwagę na dekoncentrację na początku meczu, gdy stracił piłkę na swojej połowie, ale nie ma co marudzić. Takiego Mladenovicia chcemy oglądać w każdym meczu, niemal wszystkie okazje bramkowe Legii były po akcjach lewą stroną.

Bartosz Slisz 6 (5,98). Dobrze spisywał się środek pola Legii, jeśli chodzi o grę defensywną, ale rozegranie szwankowało. Zarówno Slisz, jak i pozostali środkowi pomocnicy rzadko przeprowadzali piłkę do przodu, grali ją głównie na boki lub do tyłu, ewentualnie próbowali długich przerzutów do skrzydłowych i kilka takich dokładnych zagrań Slisza obejrzeliśmy, zwłaszcza przed przerwą. Rzadko pojawiał się pod polem karnym, ale miał udział przy trzecim golu, gdy zebrał piłkę i w tempo zagrał do Valencii. Niezły mecz młodego legionista, choć wciąż brakuje nam większej kreatywności i ruchliwości przy budowaniu akcji.

Walerian Gwilia 6 (5,51). Cała trójka środkowych pomocników zagrała na podobnym poziomie - dość solidnie w destrukcji i mało kreatywnie przy rozegraniu, mecz był toczony w dość wolnym tempie w sporej części dlatego, że zbyt wolno piłka krążyła między środkowymi pomocnikami Legii. Z całej tej trójki Gwilia szukał najczęściej podań do przodu, ale też był najmniej dokładny przy podaniach. Miał duży udział przy drugim golu, po jego podaniu Mladenović znalazł się w polu karnym, Gruzin ma więc pierwszą w tym sezonie asystę w Ekstraklasie. Przeciętna ocena, podobna do pozostałych piłkarzy środka pola.

Domagoj Antolić 7 (6,05). Antolić również solidnie pracował w defensywie, grał bardzo dokładnie, ale niemal wyłącznie na boki lub do obrońców. Dwa razy jednak włączył się do akcji ofensywnej, raz pojawił się na skrzydle, dostał świetne podanie od Valencii i doskonale zacentrował wprost na głowę Pekharta, ale Czech trafił w słupek, za drugim razem poszedł za akcją, dostał podanie od Rosołka, ale naciskany przez obrońcę nie zdołał oddać celnego strzału. Uwagi do Chorwata mamy podobne, jak do reszty pomocników - więcej ruchu i więcej wychodzenia na pozycję bez piłki. Na Lecha tak statyczna gra jak w poniedziałek na pewno nie wystarczy.

Paweł Wszołek 7 (6,40). Jeśli od kogoś legioniści mogliby się uczyć ruchu bez piłki i wychodzenia na pozycję, to na pewno od Wszołka. Coraz lepiej też skrzydłowy Legii współpracuje z Juranoviciem i to zarówno w obronie, jak i w ataku, obaj zawodnicy na przemian wychodzą na skrzydle na wolną pozycję i posyłają sobie dłuższe podania wzdłuż linii dezorganizując obronę rywali. Gorzej jest niestety, gdy Wszołek znajdzie się z piłką pod polem karnym, bo często przegrywa wtedy dryblingi, albo dogrywa niedokładnie. W Grodzisku Wielkopolskim bardzo dobrze grał w defensywie, wracał po własną bramkę i odbierał piłki, imponowała nam jego wymienność pozycji i zadań z bocznym obrońcą. Każdy napastnik mógłby też nauczyć się od Wszołka urwania się obrońcom i wyjścia na pozycję, to że znalazł się sam przed pustą bramką było efektem kapitalnego wręcz ruchu bez piłki, dzięki temu pozostało tylko dołożyć nogę przed pustą bramką. Oprócz tej sytuacji oddał jeszcze jeden celny strzał po indywidualnej akcji. Mamy nadzieję, że ten dobry występ jest zwiastunem powrotu do dobrej formie po chorobie.

Joel Valencia 7 (6,44). Zawsze irytuje nas, gdy zawodnik po przyjściu do drużyny wchodząc z marszu do zespołu jest oceniany i z góry skreślany po pierwszych kilku meczach, bo naszym zdaniem każdemu należy dać pół roku na zgranie się z zespołem, poznanie możliwości i sposobu poruszania się kolegów oraz taktyki zespołu. Już w Szczecinie było widać, że Valencia zaprzestał gry indywidualnej na siłę i szuka podań i krótkiej szybkiej gry z partnerami, a kiwa się tylko wtedy, gdy trzeba, miał najwięcej udanych dryblingów spośród wszystkich legionistów. W poniedziałek wychodziło to już naprawdę dobrze. Miał udział przy dwóch golach, jego podanie też napędziło akcję, przy której Pekhart trafił w słupek. Ekwadorczyk raz też uderzył celnie na bramkę, ale nie było to uderzenie trudne do obrony, raz zagrał też dobre prostopadłe podanie do Pekharta. Końcówkę meczu miał słabszą, ale i tak był to naprawdę dobry występ Ekwadorczyka, który nawet po powrocie do gry Luquinhasa może w przyszłości walczyć o miejsce w podstawowym składzie. Da się przecież zmieścić na boisku obu niewysokich dryblerów.

Tomas Pekhart 6 (6,77). W poniedziałkowym meczu Legia powróciła trochę do stylu gry z czasów Aleksandara Vukovicia - dużo gry skrzydłami, dośrodkowania, trochę długich podań i bardzo mało gry środkiem. Niestety ten brak gry środkiem obciąża nie tylko środkowych pomocników, ale i czeskiego napastnika, który nie wracał po piłkę, by pomóc w rozegraniu, w efekcie czego przez 75 minut miał zaledwie dwanaście kontaktów z piłką i ledwie trzy celne podania, bo ledwie trzy razy udało mu się dobrze zastawić z piłką. Zdecydowanie za mało. Zmarnował jedną sytuację po bardzo dobrym dośrodkowaniu Antolicia trafiając w słupek, potem po podaniu Juranovicia pomylić się rzecz jasna już nie mógł. Raz wyszedł do prostopadłego podania, ale potem wdał się w drybling, a szybkość i drybling do atutów Pekharta nie należą. Sumiennie starał się pracować w pressingu, ale był trochę osamotniony, jakby brakło porozumienia między czeskim napastnikiem a resztą piłkarzy ofensywnych, kiedy wyjść do przodu i naciskać rywala. Raz przydał się jego wzrost we własnym polu karnym przy rzucie rożnym dla Warty. Nie jest chyba wciąż w pełni sił, ale zrobił to, co do niego należało, czyli strzelił gola, niemniej był to tym razem występ zaledwie przeciętny.

Cezary Miszta 6 (6,36). Debiut zaliczony, marzenie spełnione, ale widać było, że stresu było sporo. Zaczął od złapania łatwego dośrodkowania, potem popełnił błąd przy wyjściu i ratował się wybiciem w siatkarskim stylu, obronił też jeden łatwy strzał z dystansu. W zachowaniu czystego konta pomógł mu wydatnie Juranović, wybijając piłkę zmierzającą do bramki. W odróżnieniu od Boruca Miszta nie starał się ryzykownie rozgrywać piłki, tylko preferował bezpieczne, długie wybicia. Dobrze grająca defensywa Legii zapewniła mu miłe wspomnieniu z debiutu w barwach mistrzów Polski.

Bartosz Kapustka 6 (6,07), Po wejściu Kapustki środek pola Legii zyskał na ruchliwości, pomocnik Legii nie bał się przeprowadzać piłki z obrony do ataku, a nie tylko przegrywać ją z jednej strony na drugą, był też znacznie ruchliwszy od Antolicia, Gwilii i Slisza. Brakowało natomiast tej dokładności w rozegraniu, którą prezentowali jego koledzy. Jak na tak krótki występ sporo piłek odebrał, ale też kilka stracił, w tym jedną na własnej połowie. Nie wiemy, czemu on akurat krył Kielibę przy rzucie rożnym, nie dziwimy się, że dość łatwo przegrał ze stoperem Warty fizyczne starcie. Jak na występ po przerwie spowodowanej koronawirusem radził sobie całkiem nieźle, miał sporą ochotę do gry, nie bał się brać na siebie ciężaru gry. Po dojściu do pełni formy może być bardzo przydatny w środku pola.

Maciej Rosołek (5,50), Andre Martins (5,93) i Paweł Stolarski (5,58) grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą poniedziałkowego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Filipa Mladenovicia.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.46 Filip Mladenović

6.97 Josip Juranović

6.77 Tomas Pekhart

6.44 Joel Valencia

6.4 Igor Lewczuk

6.4 Paweł Wszołek

6.36 Cezary Miszta

6.34 Artur Jędrzejczyk

6.07 Bartosz Kapustka

6.06 Artur Boruc

6.05 Domagoj Antolić

5.98 Bartosz Slisz

5.93 Andre Martins

5.58 Paweł Stolarski

5.51 Walerian Gwilia

5.5 Maciej Rosołek

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.