Oceny piłkarzy Legii za mecz z Wartą – pewne i zasłużone zwycięstwo
16.08.2021 19:00
Gra zespołu 7 (6,49 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Zaczęło się strasznie, czyli od gola dla gospodarzy, ale na szczęście na początku akcji piłkarz Warty był na spalonym. Dobrze w sumie, że przydarzyły się legionistom te dwie minuty nerwów, bo pozytywnie wpłynęły na koncentrację drużyny i brak lekceważenia dla rywala. Przez pierwsze dwadzieścia kilka minut niewiele się działo na boisku, można było zacząć ziewać, ale powoli z minuty na minuty mistrzowie Polski przejmowali inicjatywę. Sygnał, że obrona Warty jest do rozmontowania dał Ernest Muci, którego strzał po kapitalnej indywidualnej akcji Lis sparował na słupek. Jeszcze przed przerwą Legia objęła prowadzenie po bardzo dobrym dośrodkowaniu Mateusza Hołowni i trafieniu Rafaela Lopesa. Gospodarze odpowiedzieli dwoma strzałami w słupek po stałych fragmentach gry - raz po aucie, raz po rzucie rożnym. Tuż po przerwie Tomas Pekhart podwyższył prowadzenie i Legia spokojnie kontrolowała mecz, kolejne okazje do podwyższenia rezultatu mieli Rafael Lopes i Mahir Emreli. Warta dopiero w końcowej fazie meczu dwa razy podeszła pod bramkę Legii i oddała wtedy swój jedyny celny strzał. W sumie legioniści spokojnie wypunktowali Wartę, która w lidze prezentuje się całkiem dobrze i rzadko w ostatnim czasie przegrywa. Znów dobry mecz zagrała defensywa, Andre Martins i Bartosz Slisz w środku pola prezentowali się zdecydowanie lepiej od doświadczonej pary Łukasz Trałka - Mateusz Kupczak. Nowością natomiast była owocna współpraca pary napastników, która przyniosła legionistom zwycięskie gole. Cieszy dobra gra obronna, sytuacji podbramkowych było nieco za mało, ale pamiętajmy, że Legia grała w sobotę bez podstawowych wahadłowych. Udany mecz legionistów, ale w czwartek ze Slavią będzie trzeba wznieść się na wyższy poziom niż w sobotę.
Artur Boruc 6 (6,54 - ocena Czytelników). Bezrobotny. Ani przy golu ze spalonego, ani przy strzałach w słupek nie miał wiele do powiedzenia, na szczęście skończyło się to wszystko bez utraty bramki. Jedyny strzał, dość słaby obronił w końcówce spotkania, wtedy też musiał złapać jedno kiepskiej jakości dośrodkowanie. Dobrze grał nogami, po jednym jego długim podaniu w drugiej połowie Lopes był bliski podwyższenia wyniku. Ocena wyjściowa, nie pierwszy raz w tym sezonie, bo obrońcy Legii są ostatnio naprawdę dobrze dysponowani.
Artur Jędrzejczyk 8 (6,86). Jakąś kosmiczną formę osiągnął ostatnio kapitan Legii, bo w każdym meczu należy do najlepszych na boisku. Ani jednego błędu w defensywie, dużo wygranych starć z ruchliwym Zrelakiem, bardzo dobra gra w powietrzu i fizyczne niszczenie rywala, w dodatku bez ani jednego faulu. A i z piłką przy nodze błyszczał, nie tylko podawał celnie i futbolówki nie tracił, ale też zagrał kapitalne długie podanie, od którego rozpoczęła się akcja dająca Legii pierwszego gola. Pan profesor „Jędza”, będzie go bardzo brakować w Pradze w czwartek.
Mateusz Wieteska 7 (6,72). Na początku meczu miał problemy ze Zrelakiem, Słowak nie jest wysoki, ale mobilny i dość zwinny, jednak już po dwudziestu minutach napastnik gospodarzy był pod kontrolą Wieteski. Podobnie jak „Jędza” niszczył fizycznie rywali, którzy się od niego odbijali. Gdy była potrzeba przerywał akcje gospodarzy faulami taktycznymi i robił to na tyle bezpiecznie, że nie zarobił kartki. Nie mylił się też przy wyprowadzaniu piłki, choć jakość dłuższych podań mogłaby być lepsza. Miał też okazję na zdobycie gola w końcówce meczu, ale uderzył niecelnie po rzucie rożnym, nie może się jakoś od dawna „Wietes” w bramkę wstrzelić. Jedyny dość istotny błąd przydarzył mu się w końcówce spotkania, gdy nie wyszedł dynamicznie do Kuzimskiego i nie zablokował jego jedynego celnego strzału. Kolejny dobry mecz Wieteski, który wyrósł w tym roku na bardzo pewny punkt zespołu.
Maik Nawrocki 7 (6,84). Nawrocki zadziwiająco szybko wprowadził się z powodzeniem do zespołu i znów bardzo dobrze radził sobie w większości przypadków z rywalami, w tym również i w powietrzu, choć jest nieco niższy od pozostałej dwójki obrońców. Nawrockiemu zdarzają się błędy, ale środkowy obrońca w jego wieku będzie je popełniał, bo doświadczenie zbiera się latami. Tym razem raz minął się z górną piłką, raz przegrał walkę z Kuzimskim w końcówce, ale napastnik Warty nie trafił w bramkę i raz zgubił ustawienie – wszystko to w drugiej połowie. Największy błąd w kryciu popełnił w pierwszej połowie, bo po rzucie rożnym to sprzed jego nosa rywal w samej końcówce uderzył w słupek. Nawrocki dobrze operował w sobotę piłką, pamiętamy tylko jedno niecelne dłuższe prostopadłe podanie. Dobry w sumie występ.
Kacper Skibicki 5 (6,14). Król chaosu w sobotnim meczu. Pochwalić go należy za bardzo aktywną grę, za udane i ważne powroty do defensywy, ale... było bardzo dużo strat, niedokładnych zagrań i nieudanych dryblingów podyktowanych nadmierną fantazją. Jedna ze strat w pierwszej połowie dała rywalom szansę na kontratak, ale załatał dziurę Bartosz Slisz do spółki z Arturem Jędrzejczykiem. Wywalczył trzy rzuty rożne, zagrał parę niezłych dośrodkowań, miał też niezłą szansę na zdobycie bramki, ale źle przyjął piłkę w polu karnym. Chęci dużo, praca w defensywie niezła, ale poziom gry w piłkę w sobotę bardzo przeciętny.
Bartosz Slisz 6 (6,30). Bardzo dużo istotnych interwencji w defensywie, często łatał dziury po stratach kolegów z przodu. Miał istotny wpływ na to, że gospodarze nie podchodzili pod pole karne Legii. Odebrał najwięcej piłek spośród wszystkich legionistów, choć i sam miał w środku pola jedną stratę, ale natychmiast przerwał akcję umiejętnym faulem, bez żółtej kartki. Z grą do przodu było lepiej niż w ostatnich meczach, kilka razy wyprowadził piłę, ale kilka razy też podał pod bramką rywali niedokładnie. W końcówce oddał strzał z dystansu, który zakończył się rzutem rożnym. Niezły mecz Slisza, którego forma po nieudanym początku sezonu najwyraźniej rośnie.
Andre Martins 6 (6,40). Portugalczyk nie był z siebie zadowolony po meczu z Dinamem, ale pierwszej połowy meczu z Wartą też do udanych nie zaliczy – kilka długich podań i przerzutów było bardzo niedokładnych, podobnie jak dwa dośrodkowania tuż przed samą przerwą. Pochwalić go można jedynie za ważne powroty do defensywy, dwa razy skutecznie interweniował przed własnym polem karnym. W drugiej części meczu grał zdecydowanie lepiej, dużo dawał w destrukcji, dokładniej podawał, choć dłuższe zagrania mu w sobotę ewidentnie nie wychodziły. W sumie przeciętny występ.
Mateusz Hołownia 6 (6,64). Dawno nie grał na tej pozycji, ale nie jest mu ona obca, wiele lat grał przecież po lewej stronie boiska. Od początku meczu był nastawiony ofensywnie ale początkowo ani dośrodkowania, ani dryblingi mu nie wychodziły, oddał strzał wysoko nad bramką. Z grą defensywną też bywało różnie, dwa razy dobrze przerwał akcji rywali, ale zdarzało mu się nie nadążyć z powrotem i rywale dośrodkowywali z jego flanki w pole karne. Na szczęście zawsze któryś z obrońców, a zwłaszcza Wieteska, potrafił to podanie przeciąć. Po zmianie stron pochwalić go można wyłącznie za dobrą grę w defensywie, bo dośrodkowania miał niedokładne, a jego strata w 72. minucie uruchomiła kontrę Warty przerwaną faulem na żółtą kartkę przez Rafaela Lopesa. Ocena Hołowni wcale nie byłaby specjalnie lepsza niż Skibickiego, bo jak pokazują statystyki obaj zagrali na podobnym poziomie, gdyby nie jedno jedyne kapitalne dośrodkowanie, które Lopes zamienił na bramkę. Z pewnością musi trochę ograć się na skrzydle i poprawić grę ofenywną, bo na pewno pod nieobecność Filipa Mladenovicia w najbliższych meczach ligowych będziemy go tam oglądać.
Ernest Muci 7 (6,79). W pierwszym kwadransie pokazał raz juniorskie zachowanie czekając na piłkę, zamiast do niej ruszyć i rywal go uprzedził, ale też zdążył odebrać piłkę i dośrodkować oraz oddać jeden niecelny strzał. Gdy już wszedł w mecz, zasiał popłoch w polu karnym Warty, po jego wspaniałym dryblingu i strzale bramkarz gospodarzy z ogromnym trudem zbił piłkę na słupek. Wcześniej oddał też groźny strzał z rzutu wolnego, który też bramkarz sparował na rzut rożny, kolejny korner wywalczył w końcówce pierwszej połowy. Były też i rzecz jasna dryblingi nieudane, ale też i kolejne odbiory w środkowej strefie boiska. Szkoda, że ze zdrowiem Albańczyka nie było najlepiej i musiał zostać w przerwie zmieniony, bo pokazał się z naprawdę dobrej strony. Mamy nadzieję, że to nic poważnego, bo Muci najwyraźniej zaaklimatyzował się już w Ekstraklasie i jest z niego coraz więcej pożytku.
Rafael Lopes 8 (7,62). Przez znaczną część pierwszej połowy nieco irytował, mało był widoczny, raz dobrze utrzymał się przy piłce, raz dobre prostopadłe podanie. Wszystko zmieniło się w 39. minucie, gdy najpierw znakomicie przyjął długie podanie, potem rozegrał piłkę z Mucim i Pekhartem, by wreszcie wejść w pole karne i wykończyć głową bardzo dobre dogranie Hołowni. Tu właśnie widać było, jak ważna jest współpraca pary napastników – Pekhart zabrał za sobą obrońców na bliższy słupek i Lopes miał mnóstwo miejsca przy dalszym. Po zmianie stron zagrał fantastyczną akcję – najpierw dograł prostopadle w pole karne do Luquinhasa, a po podaniu zwrotnym idealnie dośrodkował wprost na głowę Pekharta i zakończył mecz z golem i asystą. A mógł mieć jeszcze jednego gola, ale Portugalczyk źle przyjął długie podanie od Boruca, mógł też mieć kolejną asystę, ale podobny błąd technicznym popełnił w polu karnym po jego podaniu Skibicki. Mecz zakończył ratowaniem drużyny faulem taktycznym po stracie Hołowni. Bardzo dobry mecz Lopesa.
Tomas Pekhart 7 (6,83). Jak już zagrało się piłkę do Pekharta, to można było być spokojnym, że jej nie straci – nikt nie był mu w stanie odebrać piłki. Wywalczył jeden rzut wolny, a Ivanov dostał przy tym żółtą kartkę, jeden rzut rożny, rozegrał bardzo przytomnie piłkę do Hołowni przy pierwszym golu, potrafił też zabrać piłkę rywalowi. Jeszcze lepiej zaczął drugą połowę, bo od gola w swoim stylu – wyjście w górę i uderzenie głową po koźle nie do obrony. Później robił głównie za „ścianę” przy rozegraniu, piłki nie sposób było mu znów zabrać, jako wysunięty napastnik miał ledwie jedną (!) stratę przez całym mecz. Dobry mecz czeskiego wieżowca i gol, mamy nadzieję, że jak to określił trener Czesław Michniewicz, dojdzie meczami do formy, skoro nie miał okresu przygotowawczego.
Luquinhas 7 (6,69). Wszedł wcześniej niż planowano, bo Muci źle się poczuł i zagrał dobrze jak zwykle. Zaczął od udziału przy golu, gdy najpierw wyszedł na prostopadłą piłkę, a potem dokładnie oddał Lopesowi piłkę w polu karnym. Brazylijczyk znów imponował wyprowadzaniem piłki, był nie do zatrzymania dla pomocników Warty, mógł mieć asystę, ale jego doskonałego prostopadłego podania nie potrafił zamienić na gola Emreli. Bardzo dokładnie podawał, ledwie dwa razy tylko zagrał niecelnie, potrafił też odebrać piłkę przeciwnikowi w doliczonym czasie gry, czego InStat najwyraźniej nie zauważył. Dobra zmiana Luquinhasa, który jak zwykle był na boisku centralną postacią zespołu.
Mahir Emreli (5,78), Maciej Rosołek (5,55), Jakub Kisiel (5,70) i Lindsay Rose (5,85) grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Rafaela Lopesa.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.