Oceny piłkarzy Legii za mecz z Wisłą Kraków – tylko defensywa na plus
07.05.2021 07:30
Gra zespołu 5 (5,53 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Duże problemy musieli mieć ci, co robili skrót z meczu, bo przez większość spotkania niewiele się pod obiema bramkami działo, a z boiska wiało nudą. Pochwalić można wyłącznie obrońców, dzięki którym Legia w piątym meczu z rzędu nie straciła gola, Wisła nie miała nawet jednej dobrej sytuacji, oba celne strzały gości były niegroźne. Legia nie miała wiele więcej okazji – dwie znakomite w pierwszej połowie mieli Pekhart i Mladenović, po zmianie stron tylko raz mistrzowie Polski stworzyli zagrożenie po stałym fragmencie gry. O ile przed przerwą gra Legii wyglądała czasem w miarę płynnie, to drugiej połowie częściej oglądaliśmy grę na przekopy niż normalny futbol, a atak pozycyjny legionistów był budowany w ślamazarnym tempie. Coś się zacięło w grze Legii, która bramek nie traci, ale i nie strzela – w pięciu ostatnich meczach zdobyła ledwie dwa gole, w tym tylko jednego z gry. Wyraźnie spuścili z tonu kluczowi zawodnicy, którzy wcześniej ciągnęli grę „Wojskowych” do przodu, zarówno ofensywni pomocnicy, jak i wahadłowi, a do tego znów nieskuteczny był strzelający wcześniej w niemal każdym meczu Pekhart. Oceny wszystkich piłkarzy, poza tymi, co odpowiadają za destrukcję, muszą być niskie, bo Legia grała z jedną ze słabszych drużyn Ekstraklasy, która nie słynie z jakiejś żelaznej defensywy. Wiadomo, sezon dla Legii się de facto skończył wraz ze zdobyciem tytułu, jest też pora na roszady kadrowe i eksperymenty, ale zaangażowanie i chęć zwyciężania powinny być do końca. W sobotę wyglądało, jakby tego też trochę zabrakło. Opisy przy ocenach piłkarzy będą krótkie, bo niewiele jest do opisywania.
Cezary Miszta 6 (6,31 - ocena Czytelników). Dwa strzały łatwe do obrony, jedno równie łatwe dośrodkowanie i jedna „świeca”, wszystko Miszta pewnie złapał, bo złapać musiał. Do gry nogami też zastrzeżeń mieć nie można. Nie miał okazji do wykazania się, błędów nie popełnił, pozostajemy przy ocenie wyjściowej.
Artur Jędrzejczyk 7 (5,96). Obrońcy Legii nie popełnili w tym meczu żadnych błędów, bramkarz za ich plecami nie miał wiele pracy, Wisła nie miała żadnej dogodnej okazji do zdobycia gola, więc grę defensorów trzeba ocenić jako dobrą, a kapitan Legii spośród nich był najlepszy. Wygrał większość pojedynków z niespecjalnie umiejącym grać w piłkę, ale bardzo silnym Brown-Forbesem, w nielicznych przypadkach musiał uciec się do faulu, wyprowadzanie piłki było poprawne, choć na pewno nie doskonałe. „Jędza” miał jedną kluczową decyzję w meczu – ruch przy golu Wisły ze spalonego, świetnie przeczytał sytuację i wykonał kilka szybkich kroków do przodu. Dobry materiał na lekcję dla młodych obrońców, jak pilnować ustawienia linii spalonego.
Mateusz Wieteska 7 (5,55). Podobnie jak Jędrzejczyk, Wieteska błędów nie popełniał, dobrze się ustawiając, do tego ze wszystkich obrońców najdokładniej wyprowadzał piłkę. Można mu zarzucić dużą liczbę fauli, ale wszystkie przewinienia w starciach z Brown-Forbesem były popełniane daleko od bramki, tak jak powinien to robić obrońca, by nie otrzymać żółtej kartki i nie stworzyć sytuacji rywalowi okazji do gola ze stałego fragmentu gry. My byśmy pewnie Wietesce dali kartkę za samą liczbę fauli, ale w Ekstraklasie nie jest to praktykowane. Pewna i spokojna gra przez cały mecz.
Mateusz Hołownia 7 (5,65). Po słabszym meczu w Gdańsku przyszedł czas na dobry występ, pozbawiony błędów w defensywie. W odróżnieniu od pozostałych obrońców zarobił żółtą kartkę, ale czasem takie faule taktyczne są niezbędne, przy przerwać szybki atak rywala i nie można mieć za to do obrońcy pretensji. Sam Hołownia w podobny sposób po odbiorze też wywalczył jeden rzut wolny. Jedyne pretensje do Hołowni można mieć za bardzo niedokładne długie podania wzdłuż linii. Dobry występ i dobra ocena, podobnie jak przy reszcie obrońców.
Josip Juranović 5 (6,02). Niezła gra w defensywie, przyzwoite wyprowadzanie piłki, choć nawet pod własną bramka raz przydarzyła mu się strata, dwa wywalczone stałe fragmenty gry – jak na dziewięćdziesiąt minut to za mało. W ofensywie bowiem Chorwat nie dawał zbyt wiele, jeden dobry przerzut na początku drugiej połowy, jedno prostopadłe podanie, parę średnio udanych dośrodkowań, zero strzałów, jedna tylko niezła sytuacja stworzona Lopesowi. Występ mocno przeciętny, odrobinę tylko lepszy niż reszty ofensywnych piłkarzy Legii w tym meczu.
Bartosz Slisz 6 (5,42). Zdecydowanie lepiej Legia prezentowała się w środku pola przed przerwą, gdy na boisku był Slisz. Pomocnik Legii nie tylko przejmował piłkę, ale też sporo włączał się do akcji ofensywnych, oddał dwa bardzo niecelne strzały, ale też wziął udział w najlepszej akcji meczu – idealnie dośrodkował na głowę Pekharta i powinna być to piękna asysta, gdyby Czech z czystej pozycji nie trafił w bramkarza. Nie był to na pewno tak dobry mecz Slisza, jak dwa ostatnie, ale też do nieudanych nie należał. Po jego zejściu środek pola Legii był zdecydowanie mniej kreatywny.
Andre Martins 6 (6,14). Najwięcej piłek odebranych, sporo przejętych, bardzo dokładna i urozmaicona gra – zagrania krótkie, długie, podania prostopadłe i przerzuty. I wszystko to niestety tylko do przerwy. Po zmianie stron Portugalczyk bardzo mocno spuścił z tonu, zarówno pod względem kreatywności, jak i dokładności, miał nawet jedną stratę na kontrę w końcówce meczu. Dobra pierwsza połowa, zdecydowanie słabsza druga, ocena końcowa musi mieścić się gdzieś pośrodku.
Filip Mladenović 4 (5,16). W ostatnich meczach zgasł nam Mladenović, który wcześniej decydował przecież o losach spotkań. Z Wisłą zagrał chyba najgorzej w tym roku. Przyzwoicie wypadał tylko w defensywie, gdzie dwa razy odebrał piłkę (choć InStat ma inne zdanie na ten temat), natomiast z przodu było po prostu słabo. Dużo niecelnych podań, co trzecie nie trafiało do adresata, jeden wywalczony rzut rożny, kipeskie dośrodkowania, dużo strat i zmarnowana doskonała sytuacja po przerzucie Lopesa. Nie dziwimy się trenerowi, że zdecydował się na zmienienie Serba, bo raził nonszalancją przy rozgrywaniu piłki.
Ernest Muci 4 (4,53). Zaczął od dobrego wyprowadzenia piłki, potem raz ładnie przyjął piłkę pod kryciem, podawał dość dokładnie, starał się w destrukcji. I tyle dobrego, bo Muci nie wypracował kolegom żadnej sytuacji podbramkowej, a szansę, którą miał po zgraniu Pekharta, zmarnował. Dostał sporo minut i niestety znów potwierdził, że musi jeszcze sporo popracować, by regularnie pojawiać się w zespole. Na razie wiele do gry nie wnosi.
Rafael Lopes 4 (5,26). Portugalczyk błysnął raz, świetnym przerzutem do Mladenovicia, to była jedna z najlepszych okazji Legii w tym meczu. Dwa razy wrócił, by odebrać piłkę, raz się ładnie z nią zastawił, dwa razy dobrze ją wyprowadził. Cała reszta to niestety straty, niedokładne zagrania, problemy z przyjęciem i zmarnowana jedna dobra sytuacja, która dała tylko rzut rożny. O przepuszczeniu piłki, po którym wyszła kontra Wisły, też wolelibyśmy zapomnieć. Słaby mecz, jak wszystkich ofensywnych zawodników.
Tomas Pekhart 4 (4,93). Na plus Pekhartowi trzeba zapisać dobrą okazję wypracowaną Muciemu, podanie w pole karne do Slisza, kilka przyjęć piłki pod kryciem i interwencje przy stałych fragmentach gry we własnym polu karnym, niezły był też sytuacyjny strzał po rzucie rożnym. Natomiast napastnik nie może marnować okazji, mając na głowie idealnie zagraną piłkę kilka metrów przed bramką i bez przeszkadzających mu obrońców. Dodajmy do tego fatalną statystykę wygranych pojedynków – podobnie jak w przypadku Muciego i obu wahadłowych była ona grubo poniżej połowy, do tego dochodzi aż dwanaście strat. Czech, podobnie jak Mladenović i Kapustka prezentuje ostatnio zniżkę formy i ma to ogromne przełożenie na brak goli. Trener Michniewicz trzymał go do końca przy nierozstrzygniętym wyniku zapewne ze względu na przydatność przy stałych fragmentach gry we własnym polu karnym. Pekhartowi wyraźnie ostatnio nie idzie i słusznie powzięto decyzję, by nie eksploatować go w ostatnich meczach, dając szansę zmiennikom.
Luquinhas 5 (5,76). Rzadko Brazylijczyk wchodzi z ławki, tym razem trener postanowił dać szansę innym piłkarzom, co nie dziwi, skoro Legia ma już tytuł mistrza w kieszeni. Luquinhas grał dokładnie, dobrze wyprowadzał piłkę, udanie dryblował, ale wszystko to znów działo się dość daleko od pola karnego. Na pewno wypadł lepiej od Muciego, ale żadnej dogodnej sytuacji też nie wykreował. Brazylijczyk z pewnością miał ostatnio inne, bardziej osobiste rzeczy na głowie i w związku z tym jego też już do końca sezonu nie zobaczymy.
Bartosz Kapustka 4 (5,27). Jesteśmy przekonani, że Kapustka może grać w środku pola i to nie pozycja jest dla niego problemem. Problemem jest to, że pomocnik Legii w ostatnich meczach gra dużo słabiej niż miesiąc temu. Dużo niecelnych podań, brak odbiorów w środku pola, ledwie połowa wygranych pojedynków i ani jednej wykreowanej sytuacji. Coś się stało z niedawnym liderem zespołu, bo zmianę dał po prostu słabą, Slisz grał od niego o lepiej.
Paweł Wszołek 4 (5,28). Rywalizację z reprezentantami Chorwacji i Serbii Wszołek ostatnio przegrywa. Miał szansę pokazać się w walce o pierwszy skład w sobotę, gdy dostał na to prawie pół godziny. I szansy tej nie wykorzystał. Niby grał dokładnie, tracił mało piłek, ale poza wywalczeniem jednego rzutu wolnego nic z tego nie wynikało, nie stworzył żadnej sytuacji pod bramką Wisły i zagrał na podobnym poziomie co Mladenović, czyli słabo.
Jasurbek Yaxshiboyev (5,73) grał zbyt krótko, by go oceniać.
Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy wybrali Cezarego Misztę, a redaktorzy Artura Jędrzejczyka.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.