Oceny piłkarzy Legii za mecz z Wisłą Płock - mecz stałych fragmentów
01.08.2016 21:00
Gra zespołu 6 (5,49 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Dwa dośrodkowania z rzutów rożnych i dwa stracone gole w pierwszych dziesięciu minutach - to niestety nie przypadek, bo legioniści od początku sezonu bardzo słabo bronią przy stałych fragmentach gry. Nie najlepiej świadczy to nie tylko o samych piłkarzach, ale również o pracy trenera, tym bardziej, że w zeszłym sezonie Legia takich problemów nie miała. Pierwszego gola zawalił indywidualnie Michał Kopczyński, drugiego cały zespół - co prawda to Łukasz Broź został wyblokowany, ale miał przeciw sobie na start dwóch rywali, czyli kogoś dodatkowego w kryciu w tym sektorze zabrakło. Po utracie drugiej bramki mistrzowie Polski wreszcie zaskoczyli nas pozytywnie - pomimo gry w na wpół rezerwowym składzie ruszyli do odrabiania strat i wyrównali jeszcze przed przerwą, by po zmianie stron przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Podobnie jak na początku meczu, również w dalszym jego przebiegu najważniejsze były stałe fragmenty gry. Padły po nich dwie z trzech bramek Legii, co cieszy, bo legioniści od długiego czasu mieli z nimi problemy. Wygląda na to, że po sprowadzeniu Thibaulta Moulina „Wojskowi” mają wreszcie kogoś, kto umie precyzyjnie dośrodkować ze stojącej piłki. Poza błędami przy rzutach rożnych, gra Legii mogła się podobać. Legioniści mieli zdecydowaną przewagę, dużo więcej grali i dokładniej niż ostatnio piłką, stworzyli też kilka bardzo dobrych sytuacji do strzelenia kolejnych bramek. Dokładna gra piłką połączona z ruchliwością piłkarzy zaczęła nieco przypominać czasy wczesnego Henninga Berga, a jedna z akcji po pressingu i odbiorze Aleksandara Prijovicia tuż przed polem karnym Wisły była żywcem wyjęta z wiosennej Legii Stanisława Czerczesowa. Płocczanie po zdobyciu dwóch goli w pierwszych dziesięciu minutach niewiele już mieli z gry i bardzo rzadko zagrażali bramce Arkadiusza Malarza, głównie dzięki dobrej grze pary stoperów, którzy nie przepuszczali rywala przez środek, wybijali każde dośrodkowanie z bocznego sektora, a do tego umiejętnie podostrzając od czasu do czasu grę, skutecznie zniechęcali Wiślaków do walki. W zasadzie jedyną niepokojącą rzeczą od początku tego sezonu jest słaba współpraca bocznych obrońców z defensywnymi pomocnikami, przez co skrzydłowi rywala mają zbyt dużo miejsca przy łamaniu akcji do środka i jest to niestety element stały, niezależny od tego, kto z bocznych defensorów i pomocników aktualnie przebywa na boisku. Niemniej w sobotę legioniści, pomimo iż nie grali w najmocniejszym składzie i do tego dostali dwa potężne ciosy na początku meczu, potrafili odrobić straty z nawiązką, łącząc waleczny charakter z całkiem dobrą grą. Jest zwycięstwo, są punkty, jest jakiś zalążek stylu i dużo więcej optymizmu na przyszłość niż po poprzednich ligowych spotkaniach.
Arkadiusz Malarz 7 (7,15 - ocena Czytelników). Tym razem trochę pracy miał, ale głównie w pierwszej połowie. Przy straconych bramkach nie miał większych szans, dwa razy w sumie musiał pokazać swoje umiejętności przy groźnych strzałach rywala, do tego jedno dobre wyjście z bramki i obrona łatwego uderzenia z dystansu. Znów dobry występ mimo dwóch wpuszczonych goli.
Łukasz Broź 5 (4,66). O grze Brozia w defensywie można powiedzieć sporo ciepłych słów, raz tylko ograł go Dimityr Iljew, ani razu Arkadiusz Reca. Niestety dużo gorzej było z wyprowadzaniem piłki, sporo miał niecelnych podań, do tego ponosi część odpowiedzialności za utratę drugiego gola, bo dał się wyblokować jeszcze przed wprowadzeniem piłki do gry. Tyle że, jak wspomnieliśmy wcześniej, absolutnie nie powinien tam być tak osamotniony.
Igor Lewczuk 7 (6,52). Coraz pewniej, coraz agresywniej, coraz skuteczniej. Forma stopera Legii idzie w górę, co mocno odczuł zarówno Jose Kante, jak obaj skrzydłowi, do tego Lewczuk znakomicie w sobotę radził sobie w powietrzu, zupełnie jak w zeszłym sezonie. A dołożył do tego przecież jeszcze zwycięskiego gola. Należy tylko się cieszyć z jego powrotu do wiosennej dyspozycji.
Jakub Rzeźniczak 6 (4,60). Powrót po straszliwym błędzie w meczu z Jagiellonią udany. Bez rażących błędów w obronie, mało może błyskotliwie, ale skutecznie, a gdy trzeba było, to i ostro, co zniechęcało przeciwników do gry. Przegrany jeden pojedynek z Dominikiem Furmanem, jeden faul blisko pola karnego, jedno nieudane wyprowadzenie piłki na połowie rywala i sporo dobrych interwencji, zwłaszcza w drugiej połowie. Przyzwoity występ.
Tomasz Brzyski 4 (4,52). Ciężko „Brzytwie” grać co trzy dni. W pierwszej połowie nadążał za rywalami przez pierwsze trzydzieści pięć minut minut, w drugiej już tylko przez dwadzieścia, a w niektórych przypadkach był po prostu wkręcany w ziemię. Płocczanie zresztą wyczuwali słabszy tego dnia punkt legijnej defensywy i kierowali jego stroną większość ataków. Ponieważ asekuracja pomocników w bocznych sektorach mocno w drużynie Besnika Hasiego szwankuje, z lewego korytarza Legii padło sporo dośrodkowań, ale stoperzy na szczęście sobie z nimi radzili. Wejścia ofensywne i dośrodkowania też pozostawiały wiele do życzenia. Słaby tym razem mecz weterana.
Michał Kopczyński 4 (5,71). Po serii udanych występów „Kopy” przyszedł ten gorszy. Zaczął od zawalenia gola przy rzucie rożnym i chyba go to mocno zdeprymowało, bo był tym razem średnio pożyteczny dla drużyny. Mało tym razem udanych przechwytów, dość bierna postawa w defensywie i sporo niecelnych, długich zagrań. Dobrze natomiast, że coraz śmielej włącza się w rozgrywanie piłki, kilka wejść na połowę rywala pod koniec pierwszej połowy było naprawdę ciekawych. Z pewnością granie co trzy dni jest dla niego nowością i nie należy spodziewać się, że regularnie będzie się prezentował tak, jak w Żylinie.
Thibault Moulin 7 (6,03). Bardzo słaby początek spotkania, złożony prawie z samych strat. Potem zaliczył asystę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i od tej pory tylko raz popełnił rażący błąd, gdy w pierwszej połowie stracił piłkę pod własnym polem karnym. Miał udział przy drugim golu, gdy zagrał prostopadle do Aleksandra Prijovicia i oczywiście przy trzecim, gdy dośrodkowywał z rzutu rożnego. Wygląda na to, że Legia ma wreszcie przyzwoitego wykonawcę stałych fragmentów gry. W ostatnim kwadransie wyraźnie brakowało mu już sił i zdecydowanie zbyt wolno wracał do obrony, więc trener słusznie zdecydował się na jego zmianę. Dobry mecz Francuza.
Kasper Hamalainen 3 (3,64). Pierwsza połowa katastrofalna. Fin był kompletnie niewidoczny, prawie nie pokazywał się do gry, do tego irytująco truchtał w obronie i nie miał w ogóle kontaktów z piłką. Mówiąc brutalnie, żeby grać piłką, trzeba chcieć ją dostać, a Hamalainen nie wyglądał przed przerwą na kogoś, kto w ogóle chce brać udział w meczu. Po przerwie jednak sporo się zmieniło. Kapitalnym dośrodkowaniem tuż po zmianie stron stworzył stuprocentową sytuację Jakubowi Koseckiego, a nieco później po wymianie piłki na jeden kontakt stworzył dobrą sytuację Michałowi Kucharczykowi, zaczął też wreszcie pracować w odbiorze. Niestety zryw ten trwał zaledwie kwadrans, a po kolejnych bezproduktywnych dziesięciu minutach opuścił boisko. Ponieważ mecz trwa dziewięćdziesiąt minut, a nie piętnaście, to i ocena dla Fina za sobotni występ musi być bardzo niska.
Jakub Kosecki 5 (4,76). Duża aktywność, często jednak nie przekładająca się na pozytywne efekty dla drużyny. Nic dziwnego, „Kosa” wreszcie wyszedł w pierwszym składzie i bardzo, ale to bardzo chciał się pokazać. Na przemian mieliśmy więc nieudane dryblingi i niezłe dośrodkowania, wywalczone rzuty wolne i straty - po jednej z takich strat faulował i zarobił żółtą kartkę, ale też to po rzucie wolnym po faulu na Koseckim padł pierwszy gol dla Legii. Jeden anemiczny strzał w pierwszej połowie i jedna zmarnowana stuprocentowa sytuacja po dośrodkowaniu Hamalainena tuż po przerwie. Grał blisko siedemdziesiąt minut. Oczywiście do zadowolenia z poziomu jego gry daleko, bo żaden z legionistów nie zaliczył tylu strat co „Kosa”, z drugiej strony, zagrał na pewno lepiej niż w swoich ostatnich występach Michaił Aleksandrow.
Michał Kucharczyk 7 (6,93). Zmarnowana sytuacja na początku meczu, gdy Legia miała sytuację w stylu wiosennym - wysoki pressing Prijovicia, odbiór, podanie… i Kucharczykowi pozostało tylko zdobyć gola lub zagrać zwrotną piłkę do niepilnowanego „Prijo”. Niestety skrzydłowy Legii wybrał strzał w bramkarza. Potem „Kuchy” dość regularnie przeplatał zagrania udane nieudanymi, dobre dośrodkowania niecelnymi, odbiory stratami, by wreszcie wykazać się nieprawdopodobną i niepodobną do niego zimną krwią w polu karnym. Najpierw wyszedł na pozycję niczym Nemanja Nikolić, potem zabawił się z obrońcą i precyzyjnie umieścił piłkę w siatce obok bramkarza. Druga część meczu wyglądała w wykonaniu Kucharczyka podobnie jak pierwsza, z tym że było w jego grze więcej dokładności, za to kolejnych sytuacji już nie zdołał wykorzystać. Nie był to w jego wykonaniu mecz tak dobry, jak w Żylinie, ale efektywność w sumie podobna.
Aleksandar Prijović 8 (7,41). Kto pamięta, jak wyglądał „Prijo” u Henninga Berga? Stanie w miejscu, brak wychodzenia na pozycję, piłki wyłącznie do nogi, nie odrywanie się od ziemi przy powietrznych pojedynkach. To przeszłość. Wiosną zaczął walczyć w obronie, w powietrzu i w kontakcie z przeciwnikiem, teraz do tego od początku sezonu pokazuje się do gry, jest bardzo ruchliwy i bierze aktywny udział w rozgrywaniu akcji. Efekty są zdumiewające. Do tej pory jego pożytek dla drużyny przysłaniała koszmarna nieskuteczność, ale w sobotę wychodziło mu prawie wszystko. Odbiór i wystawienie piłki „Kuchemu” w 4. minucie meczu, gol głową po rzucie wolnym, asysta przy drugim golu, strącenie piłki przy trzecim, kilka świetnych rozegrań na jeden kontakt, świetne przyjmowanie piłki pod kryciem. Znakomity mecz szczególnie w drugiej połowie. Gdyby wykorzystał do tego kolejne sytuacje, które miał przed przerwą, oceniony byłby jeszcze wyżej. Brak Nemanji Nikolicia dzięki Szwajcarowi był w sobotę kompletnie nieodczuwalny.
Oceny zmienników:
Steeven Langil 6 (5,00). Jak na pierwszy mecz - nieźle. Reprezentant Martyniki pokazał przede wszystkim znakomitą szybkość, wywalczył dwa rzuty rożne, świetnie wrócił w obronie w 81. minucie i zaasekurował Brzyskiego. Za wcześnie na ocenę, jak duży Legia będzie mieć pożytek z nowego nabytku.
Tomasz Jodłowiec (4,97) i Nemanja Nikolić (5,01) i grali zbyt krótko, by ich ocenić.
Za najlepszego legionistę tego spotkania Czytelnicy i redaktorzy zgodnie uznali Aleksandara Prijovicia, który miał udział przy wszystkich zdobytych przez mistrzów Polski bramkach.
Oceny Czytelników:
Aleksandar Prijović 7,41
Arkadiusz Malarz 7,15
Michał Kucharczyk 6,93
Igor Lewczuk 6,52
Thibault Moulin 6,03
Michał Kopczyński 5,71
Nemanja Nikolić 5,01
Steeven Langil 5,00
Tomasz Jodłowiec 4,97
Jakub Kosecki 4,76
Łukasz Broź 4,66
Jakub Rzeźniczak 4,60
Tomasz Brzyski 4,52
Kasper Hamalainen 3,64
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.