Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - najlepszą obroną jest atak

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

20.08.2019 21:25

(akt. 20.08.2019 21:28)

W niedzielę Legia pokonała przy Łazienkowskiej w kolejnym ligowym meczu Zagłębie Lubin 1:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (5,91 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Skończyły się rotacje, drużyna jest coraz lepiej zgrana i coraz bardziej powtarzalna. Podobnie jak w meczach z Atromitosem i Śląskiem przez niemal cały czas Legia dominowała w środku pola, tworzyła sobie sytuacje podbramkowe, choć nieco mniej, niż w poprzednich spotkaniach i nie dopuszczała lubinian pod własną bramkę. Gol padł tym razem po rzucie rożnym, niestety kilku dobrych sytuacji znów legioniści nie wykorzystali. Niestety w końcówce meczu Aleksandar Vuković zapomniał, że najlepszą obroną jest atak i za napastnika wpuścił piątego obrońcę, a za pomocnika umiejącego rozegrać i wyprowadzić piłkę wszedł pomocnik specjalizujący się w walce o górne piłki. Nie wiemy, czy trener Legii kierował się przy tych zmianach głównie wzrostem, ale faktem jest, że im więcej defensywnych piłkarzy pojawiało się na boisku, tym więcej okazji bramkowych mieli rywale. Nic w tym dziwnego, bo gdy Gwilia został napastnikiem, a dodatkowo na ławce usiadł Cafu zaczęło dramatycznie brakować w środku pola piłkarzy, którzy mogli przytrzymać piłkę, uporządkować grę i zmusić lubinian do powrotu na własną połowę. W zamian za to oglądaliśmy typową wybijankę, czasem wyszła kontra, najczęściej jednak obrońcy Zagłębia zgarniali piłkę i ponawiali atak raz za razem nie dając odetchnąć obrońcom. Dobra to nauka, że jeśli na boisku jest za dużo piłkarzy defensywnych, to rywal ma więcej okazji bramkowych i w przyszłości takich manewrów powtarzać serbski szkoleniowiec Legii nie powinien. Trzy punkty są, gra przez większość meczu była dobra, ale trener nie powinien niefortunnymi zmianami doprowadzić do tak nerwowej sytuacji w końcówce.

Radosław Majecki 7 (6,91 - ocena Czytelników). Aż do 88. minuty poza jednym słabym strzałem z dystansu nie miał nic do roboty. W końcówce jednak musiał bronić kolejne uderzenia, w tym jedno głową z bardzo bliskiej odległości, ratując Legię przed stratą punktów. Dobry mecz Majeckiego, powinien jednak popracować nad wykopami, bo nie wolno ze stojącej piłki kopać tak nisko, jak w 28. minucie - w wielu wypadkach takie przejęcia źle wybitej przez bramkarza piłki kończą się golami, warto też stać bliżej własnej bramki w trakcie akcji własnej drużyny, bo po przejęciu rywal może próbować zagrać loba, jak to się raz w tym meczu zdarzyło.

Paweł Stolarski 7 (5,69). Znakomita gra przez cały mecz w obronie, najwięcej odebranych piłek spośród wszystkich legionistów, przed przerwą też kilka wejść ofensywnych, to on wywalczył rzut rożny, po którym padł gol. Po przerwie z przodu prezentował się nieco słabiej, choć znów podjął próbę zdobycia bramki strzałem z dystansu, tym razem uderzył niecelnie. Znów dobry mecz prawego obrońcy Legii, który przy takiej dyspozycji szybko miejsca w składzie oddać nie powinien.

Igor Lewczuk 6 (6,38). Aż do końcowej fazy meczu Lewczuk grał bezbłędnie, bez trudu powstrzymując napastników Zagłębia. W samej końcówce jednak zaczął mieć problemy z Tuszyńskim, być może trochę już stoperowi Legii zabrakło sił, bo od dawna nie grał po dwa razy w tygodniu. Po jego błędzie Zagłębie miało najdogodniejszą okazję w doliczonym czasie gry, gdy zgubił krycie Tuszyńskiego, stąd oceny tym razem nie podnosimy i pozostajemy przy wyjściowej.

Artur Jędrzejczyk 8 (6,92). Czasem człowiek-skała, czasem człowiek-samolot. Zero błędów, tylko trzy faule z dala od bramki, demolowanie rywali w powietrzu i na ziemi, biedny Patryk Szysz już po dwudziestu minutach miał wybite z głowy jakiekolwiek próby przyjmowania piłki tyłem do bramki i podejmowanie walki w powietrznych pojedynkach. A „Jędza” do tego dobrze wyprowadzał piłkę, potrafił ją nawet rajdem raz przeprowadzić pod pole karne Zagłębia. Naszym zdaniem absolutnie najlepszy piłkarz na boisku, kolejny raz w tym sezonie.

Luis Rocha 7 (5,28). Nie był w defensywie równie bezbłędny, jak Stolarski, bo z rzadka rywalom udało się dośrodkować z jego strony, ale żaden z tych błędów nie był poważny. Miał nieco za dużo strat w ofensywie, ale zdecydowanie częściej się do niej włączał od prawego obrońcy Legii i lepiej operował piłką. W sumie obu bocznych obrońców trzeba ocenić podobnie, czyli dobrze, na szczęście słabszy mecz z Atromitosem nie wpłynął w żaden sposób na psychikę Portugalczyka.

Andre Martins 7 (6,68). Jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki, rozegranie, wymienianie piłki w środku pola i przekazywanie jej do przodu, obojętnie czy krótkim, czy dłuższym podaniem Martins nie ma sobie w Legii równych i z całą pewnością nie robi tego gorzej niż kiedyś Thibault Moulin. Do tego, pomimo iż gra głównie do przodu, praktycznie nie ma niecelnych podań. Mało tym razem miał odebranych piłek w środku pola, bo rzadko Zagłębie przez środek pola próbowało grać, uniemożliwiał im to często pressing dobrze zakładany przez ofensywną czwórkę. W sumie zabrakło nam do szczęścia tylko celnych strzałów i częstszych wejść w pole karne, ale i tak znów występ Portugalczyka trzeba ocenić pozytywnie.

Cafu 7 (6,95). Cafu był faulowany osiem razy, rywal nie otrzymał żadnej żółtej kartki. Do łagodnego podejścia sędziego dołożyli swoją cegiełkę komentatorzy z Canal +, którzy pochwalili Szysza za to, że „zaskoczył Cafu”. A dokładnie zaskoczył brutalnym faulem, czyli wybiegł zza niego i przywalił mu łokciem, co oczywiście sędzia musiał odgwizdać. Jeśli według nich chodzi w piłce nożnej o efektowne faulowanie i to jest istotą tej gry, to nic dziwnego, że Ekstraklasa jest na 27. miejscu w rankingu UEFA, a polskie zespoły odpadają z kim popadnie, bo na całym świecie mają jednak inną wizję futbolu. Portugalczyk był w tym meczu głównym przejmującym piłki w środku pola, wyprowadzał ją też nie gorzej niż Martins, co nas bardzo cieszy, bo pamiętamy, gdy Cafu był „królem chaosu”. Oddał też groźny strzał z dystansu, wypracował jedną znakomitą okazję Luquinhasowi. Sam jednej dogodnej sytuacji nie wykorzystał, ale generalnie robił wszystko to, co powinien robić środkowy pomocnik i zanotował drugi dobry występ z rzędu.

Walerian Gwilia 6 (6,93). Asystę przy golu doceniamy, podobnie jak ładne uderzenie z dystansu w 77. minucie, ale jednak w tym meczu do gry Gruzina mamy sporo uwag. Po pierwsze, miał bardzo dużo strat, najwięcej w całej drużynie i zdecydowanie najniższy procent celnych podań. Po drugie, ogromną większość pojedynków z rywalami przegrał. Po trzecie, w końcówce zmarnował dwa kontrataki, choć oczywiście zdajemy sobie sprawę, że zrobienie z niego napastnika przez trenera Vukovicia było zaskakujące. Celność strzałów też pozostawiała wiele do życzenia. Gdyby nie udział przy golu, ocenilibyśmy go nawet niżej, a tak pozostaniemy przy nocie wyjściowej.

Marko Vesović 8 (7,23). Jedyne, czego możemy się czepiać u Czarnogórca w niedzielnym meczu, to dwa odpuszczenia w defensywie w pierwszej połowie, natomiast jeśli chodzi o grę ofensywną było naprawdę dobrze. Mocne i celne strzały, wywalczony jeden stały fragment gry i udane dryblingi, niezłe dośrodkowania, brakowało może tylko podań w pole karne, ale inna sprawa, że nie było najczęściej do kogo podawać. Wisienką na torcie jest gol po rzucie rożnym, jak Vesović wygrał pojedynek w powietrzu z wyższym o siedemnaście centymetrów od niego Dąbrowskim, pozostanie jego tajemnicą. Naprawdę dobry występ Czarnogórca, dodatkowo okraszony zwycięskim golem.

Luquinhas 7 (6,82). Sześć razy faulowany, zero żółtych kartek. Szybko się będzie musiał Luquinhas przyzwyczaić do naszej ligowej młócki. Na razie na szczęście nic sobie z tego nie robi i nie boi się wchodzić w pojedynki. Specjalizacja - odbiór piłki pod bramką przeciwnika. Brazylijczyk dysponuje niesamowitą szybkością i zwinnością i każde niepewne przyjęcie piłki przez technicznie niesprawnego obrońcę kończy się natychmiastowym przejęciem przez Luquinhasa i w konsekwencji faulem i stałym fragmentem gry. Brazylijczyk nie ma też problemu z dryblingami i celnymi podaniami. Pozostaje jeden problem - strzały. Luquinhas zmarnował tdzy dobre okazje, w tym jedną z kilku metrów, gdy po idealnym podaniu Kulenovicia przywalił w słupek. Na razie broni się dobrą grą, ale jeśli nie zacznie wykorzystywać sytuacji podbramkowych, będzie mu to coraz częściej wypominane.

Sandro Kulenović 5 (4,27). Ilość pomyj wylewających się na Chorwata jest ogromna i znów po tym meczu nieco niezasłużona. Owszem, przez pierwsze pół godziny był prawie niewidoczny, ale potem grał całkiem przyzwoicie. Oddał celny strzał, idealnie wyłożył piłkę przed bramką Luquinhasowi, wygrał sporo powietrznych pojedynków, a przede wszystkim bardzo dużo biegał w pressingu razem z pozostałą ofensywną trójką zmuszając lubinian niemal przez cały mecz do grania długim wybiciem przez bramkarza. Nie ulega wątpliwości, że rażą proste błędy w przyjęciu piłki przez Chorwata, mamy też na uwadze, że Kulenović od ponad czterystu minut nie zdobył gola ani nie miał asysty, co dla napastnika jest ogromnym problemem. Dostrzegamy też, że ma problemy w polu karnym ze znalezieniem się na wolnej pozycji i zgubieniem obrońcy, często też wychodzi z pola karnego akurat wtedy, gdy kolega ma okazję dośrodkować. Nie zmienia to faktu, że żadne gwizdy mu się nie należą, bo po pierwsze on się sam do składu nie wstawia, po drugie pokazuje dużą ambicję i wszelkie pretensje należy kierować do trenera, a nie do samego zawodnika. Co ciekawe gdy Kulenović zszedł z boiska w niedzielę, gra Legii się pogorszyła, a nie poprawiła. Warto też pamiętać, że poza meczem z Europa FC ani Carlitos, ani Jarosław Niezgoda wcale nie prezentowali się lepiej od młodego Chorwata, a z reguły nawet gorzej.

Dominik Nagy (4,15), Mateusz Wieteska (4,58) i Tomasz Jodłowiec (3,99) grali za krótko, by ich oceniać. Trudno jednak nie było zauważyć, że kolejne zmiany raczej osłabiały zespół niż poprawiały grę drużyny.

Najlepszym legionistą niedzielnego meczu w ocenie redaktorów był Artur Jędrzejczyk, Czytelnicy najwyżej ocenili strzelca zwycięskiego gola, Marko Vesovicia.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.23 Marko Vesović

6.95 Cafu

6.93 Walerian Gwilia

6.92 Artur Jędrzejczyk

6.91 Radosław Majecki

6.82 Luquinhas

6.68 Andre Martins

6.38 Igor Lewczuk

5.69 Paweł Stolarski

5.28 Luis Rocha

4.58 Mateusz Wieteska

4.27 Sandro Kulenović

4.15 Dominik Nagy

3.99 Tomasz Jodłowiec

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.