News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz ze Śląskiem - jest drużyna!

Redakcja

Źródło: Legia.Net

11.10.2018 23:15

(akt. 21.12.2018 14:39)

W sobotę Legia pokonała we Wrocławiu Śląsk 1:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 8 (6,56 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Po raz pierwszy w tym sezonie widzieliśmy Legię, która tak skutecznie potrafiła zdominować rywala w pierwszej połowie i kontrolować mecz w drugiej. Śląsk, który był ostatnio na fali i w dwóch ostatnich meczach zdobył osiem goli nie stworzył przed własną publicznością pod bramką Cierzniaka ani jednej sytuacji podbramkowej, a legioniści mieli ich mnóstwo, choć tylko jedną udało im się wykorzystać. Mistrzowie Polski wyraźnie przestraszyli wrocławian zdecydowanym pressingiem, przy którym obrońcy i pomocnicy Śląska szybko pozbywali się piłki na rzecz legionistów, a skoncentrowani stoperzy Legii radzili sobie z długimi piłkami granymi do napastników, choć pojedynki z wysokim i silnym Marcinem Robakiem do łatwych nie należały. Zwykle nie trzeba było nawet piłki odbierać, bo naciskany rywal sam ją „Wojskowym” oddawał. O ile takiej gry podopiecznych Ricardo Sa Pinto w destrukcji się spodziewaliśmy, to rozgrywanie jej w ataku nas wręcz oczarowało. Duża ruchliwość piłkarzy, swoboda z jaką poruszali się z piłką i gra na jeden kontakt w wykonaniu niemal wszystkich zawodników nie tylko cieszyła oko, ale też powodowała mnóstwo zamieszania pod bramką Śląska. Jedyne co zawodziło, to skuteczność - Michał Kucharczyk miał dwie okazje do zdobycia gola, podobnie jak Sebastian Szymański, a Dominik Nagy zmarnował idealną sytuację sam na sam z bramkarzem, a przecież mówimy tylko o okazjach stuprocentowych, bo o kolejne gole mogli się też pokusić Cafu, Marko Vesović czy Carlitos. Ostatecznie do siatki piłka wpadła tylko raz, po znakomitym uderzeniu Szymańskiego z rzutu wolnego i dobitce Cafu. Generalnie Legia tego dnia nie miała słabych punktów, pewna i skuteczna obrona, znakomicie odbierający i rozdzielający piłkę środek pola, szybko i dokładnie rozgrywający skrzydłowi i czarujący z przodu Szymański. Może od obu wysuniętych napastników, którzy wystąpili w tym meczu należałoby wymagać nieco więcej, niż tylko dobrego przyjmowania piłki pod kryciem i walki w powietrzu, bo obaj w sumie oddali zaledwie jeden niecelny strzał i niespecjalnie też stwarzali sytuacje kolegom poza absorbowaniem obrońców rywala. Pretensje do legionistów o bardziej wyważoną grę w drugiej części meczu uważamy za nieuzasadnione - najważniejsze było wywalczenie trzech punktów i niedopuszczenie przeciwnika pod własną bramkę, a przecież okazji do podwyższenia wyniku i tak po zmianie stron nie brakowało i nie było ich wcale dużo mniej niż przed przerwą. W sumie mistrzowie Polski lepiej zaprezentowali się jako drużyna niż wynikałoby to z indywidualnej analizy poczynań każdego piłkarza. Był to na pewno najlepszy mecz legionistów w tym sezonie i jeden z lepszych w całym 2018 roku pomimo zaledwie jednobramkowego zwycięstwa.

 

Radosław Cierzniak 6 (6,49 - ocena Czytelników). Bardzo dobrze grający i współpracujący ze sobą obrońcy i pomocnicy Legii nie dopuścili do żadnej groźnej sytuacji pod własną bramką, więc Cierzniak miał do złapania tylko kilka lekkich strzałów po ziemi w środek bramki z dużej odległości i jedno dośrodkowanie do wyłapania przy stałym fragmencie gry. Wybijanie piłki szło mu różnie. W sumie nie miał prawie pracy w sobotnim meczu.

 

Marko Vesović 7 (6,99). Czarnogórzec nie grał przez dwa miesiące wskutek kontuzji, ale obawy o jego formę okazały się bezpodstawne. Raz tylko tuż po przerwie ograł go Cotra i poza tym jednym przypadkiem grał w defensywie bardzo dobrze, mając najwięcej odbiorów spośród wszystkich legionistów, pamiętamy teżo ofiarnym zablokowaniu strzału w 27. minucie. Bardzo dobrze wyglądała jego współpraca w trójkącie z Kucharczykiem i Szymańskim w pierwszej połowie i niejednokrotnie wyprowadzony na dobrą pozycję na boku Vesović kończył akcję dośrodkowaniem w pole karne. Nieco rzadziej pojawiał się z przodu po zmianie stron, ale po prostu „Wojskowi” grali wtedy bardziej wyrachowany i mniej ofensywny futbol, niemniej w 75. minucie Czarnogórzec wszedł w pole karne kończąc akcję strzałem. Bardzo udany powrót Vesovicia do gry po długiej przerwie, od razu też został on powołany do swojej reprezentacji na mecze z Serbią i Litwą.

 

Artur Jędrzejczyk 8 (7,19). Pan profesor. Bezbłędny w defensywie, skuteczny w powietrzu, nie dawał ani przepchnąć się silnemu Robakowi, ani ograć szybkiemu Piechowi. Na pięćdziesiąt dziewięć podań tylko cztery nie trafił do adresata. Niesamowita wręcz pewność w grze defensywnej i spokój w operowaniu piłką. Nic dziwnego, że po kolejnym bardzo udanym występie znów wraca do reprezentacji Polski. Miał dużo szczęścia, bo po brutalnym wejściu Piecha zamiast do Katowic na zgrupowanie mógł pojechać karetką do najbliższego szpitala.

 

Mateusz Wieteska 7 (6,35). Jeden błąd w 76. minucie, na szczęście naprawiony przez Jędrzejczyka i jeden faul blisko pola karnego na samym początku spotkania to jedyne mankamenty jego sobotniego występu. A poza tym same plusy - skuteczna walka z napastnikami Śląska, pewne interwencje, wygrywane pojedynki w powietrzu i bezproblemowe wyprowadzanie piłki. Tym razem ustawienie po prawej stronie środka obrony, które przysporzyło mu tyle problemów w pierwszej połowie meczu z Arką, nie wywarło na nim żadnego negatywnego efektu.

 

Adam Hlousek 8 (6,86). Czech grał rewelacyjnie wręcz w destrukcji, nie popełnił ani jednego błędu i zupełnie wyłączył z gry prawą stronę Śląska, po której biegał Robert Pich, który przecież niejednemu rywalowi w Ekstraklasie sprawił mnóstwo problemów. Przed przerwą podobnie jak Vesović podłączał się często do akcji ofensywnych, ale jego dośrodkowania była dużo lepsze niż w wykonaniu Czarnogórca. To on wrzucił w 23. minucie piłkę na głowę Szymańskiemu, zdarzyło mu się też raz ośmieszyć wręcz byłego kolegę z drużyny, Łukasza Brozia. Po zmianie stron podobnie jak Vesović bardziej skupił się na zabezpieczaniu dostępu do własnej bramki. Bardzo dobry mecz Hlouska.

 

Andre Martins 8 (7,35). Wygląda na to, że Legia doczekała się następcy Thibaulta Moulina, bo Portugalczyk bardzo go przypominał stylem gry w sobotnim meczu. Pracowity i wybiegany w destrukcji, potrafił przy tym przewidywać rozwój wypadków na boisku i znaleźć się w środku pola tam, gdzie akurat toczyła się akcja. W powietrzu oczywiście nie miał szans z rywalami, ale na ziemi radził sobie w destrukcji dobrze. Najbardziej zaimponował nam jednak Martins wyprowadzaniem piłki. Zawsze starał się, by akcja budowana od tyłu przeszła przez niego i niezwykle dokładnie przy tym podawał, nie robiło mu różnicy, czy było to zagranie na krótki dystans, czy na kilkanaście metrów, niemal zawsze było ono pewne i dokładne. W drugiej połowie nabrał ogromnej pewności siebie i bez żadnych problemów wyprowadzał piłkę zwodem z rywalem na plecach, ze swobodą, jaką widywaliśmy u Moulina i Odjidji-Ofoe. Widać było, że szkolony był w kraju, gdzie zdecydowanie większą uwagę niż w Polsce przywiązuje się do operowania piłką i techniki użytkowej. Z niecierpliwością czekamy na jego kolejne występy.

 

Cafu 8 (8,00). Ciężkie powietrzne pojedynki toczył przez cały mecz z Marcinem Robakiem, bo gdy bramkarz Śląska grał długie podanie na Robaka, to za jego plecami najczęściej stał właśnie Portugalczyk. Z reguły ich nie wygrywał, ale też nie pozwalał Robakowi na dokładne zgranie piłki, co wystarczało by przejmowali ją legioniści. W destrukcji był równie skuteczny jak Martins, a w rozgrywaniu piłki tylko odrobinę mniej precyzyjny, za to nieco częściej wspomagał kolegów pod bramką przeciwnika, podłączając się do akcji ofensywnych. Najważniejszy był oczywiście zdobyty przez niego gol, który dał legionistom zwycięstwo. W odróżnieniu od czwórki obrońców i Martinsa po zmianie stron grał jednak zdecydowanie słabiej, stąd mimo zdobytego gola otrzymuje podobną ocenę jak jego rodak ze środka pomocy.

 

Michał Kucharczyk 6 (5,25). Kucharczyk grający przez cały mecz szybką i dokładną piłkę na jeden kontakt? „Kuchy” grający z klepy pod polem karnym rywala i mający przy tym 82% celnych podań i zaledwie cztery straty przez cały mecz? Jeśli taka gra skrzydłowego Legii będzie się powtarzać w kolejnych meczach uznamy Sa Pinto za cudotwórcę, bo z dokładnej i szybkiej gry piłką skrzydłowy Legii akurat nigdy nie słynął. Akcje w trójkącie Kucharczyk-Vesović-Szymański były głównym elementem napędzającym grę mistrzów Polski w pierwszej połowie. W 10. minucie „Kuchy” świetnie zagrał do Szymańskiego w „szesnastkę”, ale młody pomocnik Legii długo zbierał się do strzału przekładając piłkę na lewą nogę i został zablokowany. Szymański odwdzięczył mu się trzy minuty później, a potem drugi raz cztery minuty przed końcem pierwszej połowy, ale Kucharczyk obie te doskonałe sytuacje zmarnował. I właśnie o skuteczność mamy do niego największe pretensje, bo jeśli chodzi o operowanie piłką i aktywność w ataku, to byliśmy naprawdę pod wrażeniem. Niestety w drugiej części meczu tego poziomu nie utrzymał, przede wszystkim jeśli chodzi o bycie pod grą i napędzanie akcji, bo dokładność podań miał na dobrym poziomie do końca pobytu na boisku, w sumie Kucharczyk przejął więcej piłek w meczu niż stracił, co chyba nigdy mu się nie przydarzyło. W końcówce trener Sa Pinto uznał, że potrzebny jest nowy impuls w ofensywie i zdjął „Kuchego”. Patrząc na wydarzenia w ostatnich minutach, raczej miał rację.

 

Sebastian Szymański 8 (8,30). Chyba nigdy młody pomocnik Legii nie operował piłką z taką swobodą jak w sobotę. Rozgrywanie piłki z klepki, dokładne podania, dryblingi, niezwykła łatwość w uwalnianiu się spod krycia rywali i dryblingi w jego wykonaniu budziły przez większość meczu podziw i entuzjazm. Szczególnie przed przerwą Szymański robił wrażenie, jakby go importowano z innej piłkarskiej planety. Mógł mieć dwie asysty, ale jego podań nie wykorzystał Kucharczyk, ostatecznie żadnej mu na konto nie zapisano, ale to po jego kapitalnym strzale z rzutu wolnego, którego zapewne nie powstydziłby się Juninho Pernambucano, Cafu mógł spokojnie skierować piłkę do pustej bramki. Szymański imponował też ruchliwością i zaangażowaniem, znów przebiegł najwięcej kilometrów spośród wszystkich legionistów. Po zmianie stron już tak nie błyszczał, głównie dlatego, że po prostu Śląsk zaczął grać lepiej i między linią obrony a linią pomocy nie było już tak wielkiej dziury, w którą przed przerwą sprytnie wpasowywał się młody pomocnik Legii. Jedyne co kładzie się cieniem na jego grze to, podobnie jak u Kucharczyka, skuteczność - miał trzy okazje do zdobycia gola i żadnej nie wykorzystał. O ile przy strzale głową po dośrodkowaniu Hlouska zrobił chyba wszystko jak należy, to w końcówce meczu powinien przynajmniej jedną z dwóch doskonałych okazji wykorzystać. Oczywiście nie zmienia to faktu, że „Szymi” był najlepszym piłkarze sobotniego meczu i chcielibyśmy zawsze oglądać go w takiej formie.

 

Dominik Nagy 6 (6,91). Węgier dużo biegał i podobnie jak każdy legionista starał się być pod grą, ale jakości w jego grze tym razem trochę zabrakło. Przede wszystkim grał bardzo niedokładnie i miał aż trzynaście strat, najwięcej spośród wszystkich legionistów, stąd z lewej strony legioniści zagrażali bramce Śląska dużo rzadziej niż z prawej, gdzie grał znacznie dokładniejszy Kucharczyk. W sumie z gry Węgra zapamiętaliśmy przede wszystkim jego wyjścia z piłką przerywane faulami, po jednym z nich padł gol, po innym żółtą kartkę zarobił Robak. Generalnie trochę za dużo dryblował, a za mało grał z partnerami. W drugiej części meczu podobnie jak reszta ofensywnych piłkarzy był mniej widoczny, do zmarnował kapitalną okazję sam na sam z Jakubem Słowikiem. O ile w ofensywie Nagy specjalnie nie błyszczał, to w defensywie pracował solidnie i skutecznie. W sumie niezły mecz, ale do najlepszych legionistów tym razem na pewno nie należał.

 

Jose Kante 5 (5,75). Jeśli mielibyśmy rozliczać Gwinejczyka tylko za walkę, wygrywanie powietrznych pojedynków i grę tyłem do bramki, to miałby bardzo pozytywną ocenę. Ale napastnik jest od kreowania sytuacji i strzelania bramek, a Kante nie oddał ani jednego strzału, nawet niecelnego. Oczywiście, ważny był jego wkład w rozbijanie linii obrony i robienie miejsca Szymańskiemu i skrzydłowym, a także inicjowanie akcji poprzez przyjęcie piłki i odegranie, ale oczekiwaliśmy, że będzie jednak stwarzał zagrożenie dla rywala również przodem do bramki. Trochę bez sensu zarobił żółtą kartkę po ostrym wejściu i szybko został zmieniony. Mocno przeciętny występ, szczególnie na tle dużo lepiej grających kolegów.

 

Carlitos 5 (5,58). Wydawało się, że przy rywalu grającym w dziesiątkę zeszłoroczny król strzelców rozrusza atak Legii, ale nadzieje te okazały się płonne. Podobnie jak Kante dobrze przyjmował piłkę pod kryciem, raz przeprowadził indywidualną akcję zakończoną kiepskim strzałem, ale tak naprawdę zaczął pokazywać się z naprawdę dobrej strony dopiero w doliczonym czasie gry. Ocena identyczna jak dla Gwinejczyka.

 

Cristian Pasquato (5,67) i Sandro Kulenović (5,16) grali zbyt krótko, by ich oceniać. Włoch na pewno dał dobrą zmianę i po kilku stratach początku popisał się w 86. minucie świetnym zagraniem na wolne pole do Dominka Nagya.

 

W zgodnej opinii redaktorów i Czytelników najlepszym piłkarzem meczu był Sebastian Szymański.

Oceny Czytelników:

 

Sebastian Szymański 8,30

Cafu 8,00

Andre Martins 7,35

Artur Jędrzejczyk 7,19

Marko Vesović 6,99

Dominik Nagy 6,91

Adam Hlousek 6,86

Radosław Cierzniak 6,56

Mateusz Wieteska 6,35

Jose Kante 5,75

Cristian Pasquato 5,67

Carlitos 5,58

Michał Kucharczyk 5,25

Sandro Kulenović 5,16

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.