News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz ze Spartakiem Trnava - wygrana bez awansu

Redakcja

Źródło: Legia.Net

04.08.2018 08:15

(akt. 21.12.2018 14:39)

We wtorek Legia pokonała w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów na wyjeździe Spartak Trnava 1:0, ale nie wystarczyło to do odrobienia strat z Warszawy i mistrzowie Polski odpadli z rozgrywek. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 4 (4,18 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Oceniamy tu wyłącznie mecz rewanżowy, a nie dwumecz, trudno więc mówić, że w Trnavie legioniści się skompromitowali, bo odnieśli przecież zwycięstwo. Kompromitacja miała miejsce tydzień wcześniej w Warszawie i strat z tego meczu nie udało się po prostu odrobić. Nie zmienia to faktu, że mimo wygranej Legia jako zespół zaprezentowała się w Trnavie słabo. Pochwalić należy wyłącznie obrońców, którzy w odróżnieniu od meczu w Warszawie byli skoncentrowani i skuteczni, dzięki czemu Arkadiusz Malarz nie miał wiele trudnych strzałów do bronienia. Środek pola niestety, podobnie jak w Kielcach był najsłabszą formacją Legii, przez co niemal wszystkie akcje były rozgrywane na zasadzie długich piłek od obrońców. Nie pomogła w tym meczu niestety użyta po raz ostatni, jak się okazało, chorwacka maszyna losująca, która pozostawiła niezmieniony personalnie, mało kreatywny środek pola, ponownie na prawej obronie umieściła Mateusza Wieteskę, który jest środkowym obrońcą dobrym w destrukcji, ale nie umiejącym grać ofensywnie (a to przecież Legia musiała atakować i strzelać gole), za to na ławkę wysłała najlepszego strzelca Ekstraklasy zeszłego sezonu, czyli Carlitosa (pojawił się w drugiej połowie) oraz dobrze grającego w Kielcach Dominika Nagya (nie został wpuszczony na boisko). Wybory były dla nas zagadkami. O ile obrona radziła sobie dobrze przez cały mecz, nawet w końcówce przy dużej przewadze liczebnej przeciwnika, to konstruowanie akcji oparto na długich podaniach i indywidualnych akcjach, nie oglądaliśmy praktycznie żadnej akcji rozegranej przez kilku piłkarzy z pierwszej piłki. A jak się nie ma schematów rozegrania, to wygrać mecz, zwłaszcza w osłabieniu po kolejnych czerwonych kartkach jest ciężko. Trener twierdził po meczu, że jest dumny z tego, jak piłkarze walczyli. Szkoda, że ta walka nie przekładała się na grę i znaczna część zawodników zaprezentowała się po prostu słabo pod względem jakości piłkarskiej, a do tego dwóch zawodników wskutek skrajnie nieodpowiedzialnej gry musiało opuścić plac gry przed czasem.

 

Arkadiusz Malarz 6 (5,67 - ocena Czytelników). Tylko dwukrotnie Słowacy zmusili bramkarza Legii do większego wysiłku, pozostałe strzały były łatwe do złapania. Z pewnością w odróżnieniu od meczu sprzed tygodnia pomogła mu dobra postawa obrońców, ale też Malarz na linii spisywał się dobrze. Popełnił jednak jeden poważny błąd, gdy przy wznowieniu wyszedł z piłką w ręku poza pole karne i dał Spartakowi rzut wolny z szesnastu metrów, dlatego pozostaniemy przy ocenie wyjściowej.


Mateusz Wieteska 5 (4,52).
Jako środkowy obrońca w drugiej części meczu spisywał się absolutnie nienagannie, imponując dobrym ustawieniem i pewnymi interwencjami. Podobnie zresztą można powiedzieć o jego grze w defensywie przed przerwą, ale tam jako prawy obrońca miał obowiązek brać również udział w akcjach ofensywnych. Niestety nie jest to umiejętność opanowana przez stopera „Wojskowych” w choćby poprawnym stopniu, co było widać choćby przy próbach dryblingów. Nie wykorzystał w końcowej fazie meczu dogodnej sytuacji podbramkowej, miał też w końcówce stratę na własnej połowie, ale wtedy Legia grała już w dziewiątkę i przy niekorzystnym rezultacie starała się atakować wszystkimi siłami. Bardzo przeciętny w sumie mecz Wieteski, choć niekoniecznie z jego winy, bo on się na prawej stronie bloku obronnego sam w pierwszej połowie nie wystawił.


Inaki Astiz 8 (6,21).
Perfekcyjna gra w obronie, przejmował wszystkie piłki, czyścił wszystkie sytuacje, w tym te w końcówce, gdzie Słowacy mieli przewagę liczebną w ataku, a do tego znakomicie kierował ustawieniem linii spalonego. To, że zawalił potężnie pierwszy mecz, nie znaczy, że nie możemy docenić go za występ w drugim. Do tego oczywiście dochodzi zwycięski gol, gdy zachował się jak środkowy napastnik i pewnie wykończył akcję Carlitosa. Maleńki minus możemy tylko postawić przy dokładności długich podań, ale mistrz Polski w ogóle nie powinien rozgrywać piłki w ten sposób. Bardzo dobry mecz Hiszpana, w pełni zrehabilitował się za zawalonego drugiego gola w Warszawie. Szkoda, że nie zrobiła tego znaczna większość jego kolegów.


Michał Pazdan 6 (4,91).
Dość dobry, choć nie perfekcyjny występ w obronie, bo dwa błędy przed przerwą mu się zdarzyły. Z wyprowadzaniem piłki nie miał problemu, rzadko kiedy inicjował grę długim podaniem, te zresztą niespecjalnie mu wychodziły. Po przerwie Legia musiała atakować, więc jeden z z obrońców musiał zejść. Trener Klafurić wybrał Pazdana, zapewne dlatego, że liczył na grę Wieteski głową przy stałych fragmentach gry, a zdjęcie znakomicie kierującego defensywą w tym meczu Astiza w ogóle nie wchodziło w rachubę.


Adam Hlousek 6 (5,17). Poza
jednym błędem w samej końcówce spotkania Czech w defensywie prezentował się dobrze, jego stroną Słowacy nie byli się w stanie przebić przy kontratakach. Hlousek jak zwykle zostawił mnóstwo zdrowia na boisku nieustannie biegając od bramki do bramki, kilkakrotnie dośrodkowywał, w tym raz dokładnie na głowę Kante, wywalczył kilka rzutów rożnych. Nie był to specjalnie efektowny mecz Czecha, ale z pewnością on zrobił, co mógł i co do niego należało. Zawiedli inni.

 

Marko Vesović 1 (1,51). Wywalczył jeden rzut wolny, parę razy dobrze wyprowadził piłkę i zrobił jedną akcję. Dołożył do tego niestety parę strat, w tym jedną na własnej połowie i właśnie po takich stratach bezsensownie dwa razy faulował, dostał dwie żółte kartki i wyleciał z boiska jeszcze przed przerwą. Trudno zrozumieć tak horrendalny brak odpowiedzialności w tak ważnym meczu.

 

Krzysztof Mączyński 4 (4,65). Przyzwoita pierwsza część meczu w wykonaniu Mączyńskiego, choć jak zwykle trochę za mało brał na siebie ciężar rozgrywania piłki. Zagrał jedną świetną piłkę tuż przed przerwą do Kante, co powinno się skończyć golem dla Legii, jednak większość jego prostopadłych podań trafiała pod nogi obrońców Spartaka, wywalczył też jeden rzut wolny. Niestety nie podtrzymał tego poziomu gry po zmianie stron. Grał pasywnie, unikał rozgrywania piłki i niemal wszystkie swoje podania kierował do tyłu. Całkowicie słusznie został zmieniony, naszym zdaniem boisko powinien opuścić przynajmniej kwadrans wcześniej, bo Legia potrzebowała kolejnych bramek, a „Mąka” niestety przez długie minuty w drugiej części meczu był niemal nieobecny na boisku.


Domagoj Antolić 2 (1,84).
W defensywie grał poprawnie aż do końcowych minut meczu, w ofensywie - koszmar. Mnóstwo strat i dużo podań do tyłu, co z tego że pokazywał się obrońcom przy wyprowadzaniu piłki, jak im ją natychmiast zwracał zmuszając ich do ciągłego grania popularnej „dzidy”? Pod koniec meczu w pięć minut zebrał dwie żółte kartki, w tym jedną po stracie na własnej połowie, co jeszcze bardziej utrudniło mistrzom Polski odrabianie strat. Kolejny piłkarz rodem z byłej Jugosławii, który nie zaprezentował we wtorkowym meczu ani jakości ani odpowiedzialności.


Michał Kucharczyk 4 (3,23).
Koszmarna pierwsza połowa obfitująca niemal wyłącznie w straty i niecelne podania, poza jednym odbiorem i jednym wywalczonym rzutem wolny nic pozytywnego o grze Kucharczyka powiedzieć się nie da. Kwalifikował się w przerwie do zmiany nie mniej niż Miroslav Radović. W drugiej części meczu jednak został przesunięty na prawą obronę i tam dla odmiany zagrał dobrze. Nie miał żadnych problemów w grze defensywnej, biegał jak Hlousek od bramki do bramki i wreszcie uruchomił prawą stronę w ofensywie, między innymi posłał w pole karne kilka niezłych dośrodkowań, czego nie potrafił robić w pierwszej części meczu Wieteska. Wywalczał rzuty rożne i wolne, wchodził na obieg, jednym słowem robił to, czego od prawego obrońcy wymagać należy. O słabej grze przed przerwą jednak nie zapomnimy, podobnie jak o stracie na własnej połowie w 68. minucie, stąd ocena za całokształt jest jednak dość niska.

 

Miroslav Radović 2 (1,81). Raz nieźle rozegrał piłkę, raz udał mu się drybling, raz dobrze zastawił się pod kryciem i odegrał piłkę. Poza tym niestety głównie podawał niecelnie albo tracił futbolówkę w dryblingach, które w dodatku zamiast pod bramką przeciwnika uskuteczniał w okolicach linii środkowej. Słaby występ kapitana Legii i całkowicie zasłużona zmiana w przerwie meczu.

 

Jose Kante 4 (4,46). Gwinejczyk jak zwykle był bardzo aktywny, zarówno z przodu, jak i z tyłu i niestety jak w większości przypadków bezproduktywny. Dobrze się zastawiał tyłem do bramki, wygrywał pojedynki powietrzne w polu karnym (po jednym z nich świetną sytuację miał Cafu), ale gdy tylko piłka schodziła do ziemi raził stratami. Najbardziej jednak nie możemy mu wybaczyć zmarnowanej sytuacji w pierwszej połowie, gdy w dość żałosny sposób usiłował wymusić rzut karny. Desperacką próbę indywidualnej akcji w doliczonym czasie gry zakończył niecelnym strzałem. Chęci mu odmówić nie można, ale jakości w jego grze zabrakło.

 

Cafu 4  (5,13). Król chaosu. Zaczął od odbioru i dobrego podania, ale im dłużej trwał mecz, tym mniej pożytku było z Portugalczyka. Dużo strat, sporo prostych błędów, brak współpracy z partnerami, ale to ostatnie akurat prezentowali niemal wszyscy legioniści w drugiej linii i w ataku. Miał jedną dogodną sytuację i oddał groźny celny strzał. Jeśli trener Klafurić chciał po przerwie uczynić drugą linię aktywniejszą, to zrobił niezłą zmianę, jeśli chciał podnieść jakość rozegrania, to dokonał złego wyboru.

 

Carlitos 7 (6,29). Czemu król strzelców Ekstraklasy zeszłego sezonu został posadzony na ławce w meczu, w którym Legia grając o wielkie pieniądze potrzebowała strzelić kilka goli pozostanie tajemnicą Deana Klafuricia i jego sztabu szkoleniowego. Niedługo po wejściu na boisko Hiszpan zanotował asystę przy golu Astiza, potem błysnął jeszcze kilkoma niezłymi indywidualnymi akcjami, będąc najgroźniejszym i najbardziej kreatywnym piłkarze mistrzów Polski. Szkoda trochę, że nie grał bardziej zespołowo, ale skoro od początku sezonu zmieniał sie skład wyjściowy, zgranie pomiędzy poszczególnymi piłkarzami ofensywnymi jest praktycznie zerowe, a wypracowanych schematów rozegrania brak, to najwyraźniej nawet dwójkowe akcje aktualnie są dla legionistów zbyt trudne do rozegrania.

 

Kasper Hamalainen  (3,07) grał zbyt krótko, by go oceniać. Wydaje się jednak, że bardziej celowe byłoby w tym momencie wpuszczenie kogoś z pary szybszych i zwinniejszych zawodników jak Dominik Nagy, czy Sebastian Szymański, bo taki piłkarz bardziej rozruszałby grę ofensywną i prędzej wywalczył jakiś stały fragment gry niż grający z reguły dokładnie, ale dość statycznie Fin.

 

Czytelnicy za najlepszego piłkarza wtorkowego meczu uznali Carlitosa, my natomiast strzelca jedynego gola, Inakiego Astiza.

Oceny Czytelników:

 

Carlitos 6,29

Inaki Astiz 6,21

Arkadiusz Malarz 5,67

Adam Hlousek 5,17

Cafu 5,13

Michał Pazdan 4,91

Krzysztof Mączyński 4,65 

Mateusz Wieteska 4,52

Jose Kante 4,46

Michał Kucharczyk 3,23

Kasper Hamalainen 3,07

Domagoj Antolić 1,84

Miroslav Radović 1,81

Marko Vesović 1,51

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.