Oceny piłkarzy za mecz z Jagiellonią - ofensywa spuszczona ze smyczy
05.04.2019 22:40
Gra zespołu 8 (7,27 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). W pierwszy mecz bez Ricardo Sa Pinto na ławce mistrzowie Polski wyglądali zupełnie inaczej niż przez całą kadencję Portugalczyka. Pierwsze co rzucało się w oczy to ofensywne nastawienie i chęć gry w piłkę u wszystkich zawodników, co zaowocowało trzema golami i dwunastoma celnymi strzałami na bramkę. Tylu stuprocentowych okazji do zdobywania bramek „Wojskowi” nie stworzyli sobie we wszystkich tegorocznych meczach razem wziętych. Nic w tym dziwnego, skoro w pole karne lub jego okolice regularnie zapuszczali się wszyscy piłkarze poza bramkarzem i parą środkowych obrońców. Częste wejścia ofensywne bocznych obrońców i środkowych pomocników oraz duża ruchliwość nie przywiązanych do pozycji zawodników ofensywnych przyniosła grę ofensywną, widowiskową i skuteczną, nawet pomimo niewykorzystania wielu sytuacji podbramkowych. Ofensywni pomocnicy wreszcie przestali pełnić funkcję pierwszych obrońców i skupili się na graniu do przodu. Legioniści przebiegli podobną ilość kilometrów, co w meczu ze Śląskiem, ale nie zajmowali się bieganiem za przeciwnikiem w odbiorze na własnej połowie, tylko wychodzeniem na pozycję kolegom z piłką. Jak widać siły piłkarzy można spożytkować dużo lepiej niż wyłącznie na destrukcję, a strach przed stratą w środku pola nie musi redukować konstrukcji ataków do długich podań na osamotnionego napastnika. „Wojskowi” mogli strzelić o wiele więcej goli, ale brakło im często skuteczności w pojedynkach z Marianem Kelemenem. Taką Legię oglądało się bardzo przyjemnie, ale coś za coś - większa liczba piłkarzy zaangażowanych w akcje ofensywne musiała z konieczności spowodować mniejszą liczbę piłkarzy broniących. Jagiellonia oddała aż dziewięć celnych strzałów, a to, że większość z nich leciała w środek bramki nie jest tylko zasługą legijnej pary stoperów, ale też kwestią kiepskiej skuteczności napastników z Białegostoku, gdyby raz lub dwa uderzali dokładniej, wynik tego meczu mógłby wcale nie być tak oczywisty. Pierwszy mecz bez wtłoczenia wszystkich piłkarzy w „portugalskie catenaccio” z pewnością wywołał ofensywny entuzjazm u piłkarzy i syndrom „psa spuszczonego ze smyczy”, ale w przyszłości być może będzie trzeba bardziej te proporcje wyważyć, by rywale nie mieli tylu okazji do trafiania w bramkę, co białostoczczanie w środę. Akurat w tym meczu piłkarze Legii byli jednak najwyraźniej przekonani, że co by się nie stało, to i tak strzelą o jednego gola więcej od przeciwnika. Na duży plus należy natomiast legionistom zapisać obronę przy stałych fragmentach gry, bo Jagiellonia mając bardzo wysokich piłkarzy sporo bramek w ten sposób zwykle zdobywała. Czy tak atrakcyjna dla oka gra legionistów jest jednorazowym zrywem po długim okresie portugalskiej męczarni taktycznej, czy będziemy oglądać częściej tak grającą w piłkę Legię, pokażą najbliższe mecze. Rzecz jasna wierzymy, że taki styl gry, z pewnymi korektami, będzie kontynuowany. Na razie cieszymy się, że wszyscy piłkarze na boisku przypomnieli nam, że grać w piłkę i atakować nadal potrafią, tylko nie bardzo w poprzednich meczach mogli to robić.
Radosław Cierzniak 8 (8,36 - ocena Czytelników). Dziewięć obronionych strzałów, ale spośród nich aż sześć leciało w środek bramki, a dwa uderzenia były z bardzo ostrego kąta i trzeba było tylko starannie zasłonić bliższy słupek. Największy entuzjazm na trybunach rzecz jasna wzbudziła wspaniała obrona rzutu karnego, wcale nie najgorzej przez Guilherme uderzonego, rzadko kiedy bramkarz rzuca się licząc na piłkę półgórną, a nie po ziemi. Bramkarz Legii zrobił to naprawdę świetnie. Czytelnicy wybrali go za tę interwencję piłkarzem meczu, my jednak palmę pierwszeństwa przyznajemy tym razem nie bramkarzowi, ale piłkarzom z pola, którzy zdobyli trzy gole i wypracowali mnóstwo sytuacji podbramkowych. Nie umniejsza to oczywiście w niczym roli Cierzniaka w odniesionym zwycięstwie, bo zaliczył on w środę bardzo dobry występ.
Marko Vesović 8 (7,81). Kapitalna była w jego wykonaniu pierwsza połowa, gdy nastrojony niezwykle ofensywnie Czarnogórzec raz za razem wchodził na pełnej szybkości na obieg i dośrodkowywał. Kilka z tych wrzutek było naprawdę dobrych, a jedna z nich wylądowała na głowie Hamalainena, co przyniosło Legii pierwszą bramkę. Po przerwie nieco spuścił z tonu, popełnił też jeden błąd w defensywie, po którym Cierzniak musiał bronić strzał z ostrego kąta, ale potem znów włączył przerzutkę i zaczął popisywać się kolejnymi rajdami i dośrodkowaniami. Kolejne jego dokładne podanie ze skrzydła trafiło do Carlitosa, tan wycofał do Martinsa i trzeci gol dla mistrzów Polski stał się faktem. Dobry mecz poza jednym błędem w defensywie, najwięcej odbiorów, znakomity mecz w ofensywie, świetna współpraca z Kucharczykiem. Jeśli tak ofensywnie ma być usposobiony Vesović jako boczny obrońca, to nie ma najmniejszego powodu domagać się przesunięcia go na skrzydło.
William Remy 6 (7,47). Fajnie patrzeć, jak środkowy obrońca wychodzi na czterdziesty metr do napastnika, nie czeka biernie aż przyjmie piłkę, tylko naciska go już przed jej przyjęciem. Oczywiście grozi to popełnieniem błędu i takich błędów przynajmniej trzech się Francuz nie ustrzegł (raz Klimala mu uciekł, raz był ograny, raz Remy faulował przed polem karnym), ale zmusza to napastnika do zachowania respektu i znacząco ogranicza mu swobodę. Sporo dobrych interwencji, wyżej wymienione błędy i dwa błędy w wyprowadzeniu piłki złożyły się w sumie na ocenę przeciętną, pamiętajmy jednak że przy tak ofensywnie grających pomocnikach i bocznych obrońcach na stoperach spoczywała dużo większa odpowiedzialność niż w poprzednich meczach.
Artur Jędrzejczyk 6 (7,34). Występ bardzo podobny do Francuza - jeden przegrany pojedynek z Klimalą, jeden faul niedaleko pola karnego, jedno złe wyprowadzenie piłki. Miał mniej okazji do bezpośrednich starć z napastnikiem Jagiellonii niż Remy, bo białostoczczanin starał się jednak unikać reprezentanta Polski. Jak zwykle dominował w powietrzu, musi jednak popracować trochę nad odpowiednim momentem wyskoku, bo zdarza mu się odbijać zbyt wcześnie i wskakiwać na plecy rywala, co sędziowie dość regularnie mu ostatnio odgwizdują. Przeciętny w sumie występ, podobnie jak Remy starał się być blisko ofensywnych piłkarzy Jagiellonii w polu karnym i utrudniać im precyzyjne strzały, ale jednak aż dziewięć z nich musiał Cierzniak bronić, w tym kilka ze środka pola karnego. Trochę zbyt dużo było takich sytuacji, by parze stoperów podnosić ocenę.
Luis Rocha 7 (7,34). Okazało się w środę, że Rocha może nie tylko grać w piłkę, co zresztą próbował pokazywać już w poprzednich meczach, ale też dobrze bronić. W Krakowie Błaszczykowski robił z nim przez pewien czas, co chciał, w Warszawie żaden z białostoczczan nie mógł nawet zagrać dobrego dośrodkowania, bo Portugalczyk do tego nie dopuszczał. Dużo dobrych interwencji w defensywie zaliczył, pod bramkę rywali nie zapuszczał się tak często, jak Vesović, ale chętnie brał udział w konstruowaniu ataków, niekiedy schodząc nawet do środka pola. Dobry mecz Rochy, zmiana zaordynowana przez trenera na niespełna pół godziny przed końcem meczu była zapewne podyktowana chęcią wprowadzenia kolejnego wysokiego zawodnika w obawie przed stałymi fragmentami gry, ewentualnie kondycją Portugalczyka, bo na pewno nie jego grą.
Andre Martins 8 (7,99). Tym razem Martins wreszcie nie musiał być całym zespołem, ani nawet połową zespołu, a był jedynie jednym z elementów bardzo dobrze grającej Legii, takim samym jak dziesięciu innych zawodników. Wyszło to na dobre i Martinsowi, który nie musiał brać na siebie ciężaru rozgrywania i przerywania każdej akcji i całej drużynie, która miała cały wachlarz możliwości rozgrywania akcji. Dzięki temu również Portugalczyk, o którym wiemy, że kondycja nie jest jego najmocniejszą stroną, nie musiał tyle co dotychczas biegać w obronie, ani brać udziału w każdej akcji ofensywnej. Parę piłek odebrał, parę rozegrał, do tego zdobył ładną bramkę w jednej ze swoich wycieczek pod pole karne Kelemena. Dobry mecz Martinsa, ale tym razem nieco przyćmili go koledzy z formacji ofensywnej.
Domagoj Antolić 6 (6,67). Chorwat biegał dużo szybciej niż w Krakowie, dużo więcej walczył i dużo chętniej grał do przodu piłką, a nawet zdarzało mu się wchodzić w pole karne. Widać było, że mocno udzielił mu się zespołowy entuzjazm i z radością przyjął odwiązanie go od własnej połowy i rozszerzenia jego roli o zadania ofensywne. Nie zagrał gorzej od Andre Martinsa, różnica była jednak taka, że Portugalczyk gola strzelił, a Antolić mało go rywalom nie podarował, bo w jego wyraźnie odsuniętą od ciała rękę przy blokowaniu strzału trafiła piłka i sędzia słusznie podyktował rzut karny dla Jagiellonii. Coś u legionistów jest nie tak z tymi rękami i powinno się na to piłkarzom zwrócić uwagę na treningach, by do blokowania strzałów układali ciało w inny sposób.
Michał Kucharczyk 8 (6,34). Znakomita współpraca z Vesoviciem, obaj doskonale wzajemnie się uzupełniali, przez co zupełnie zablokowali lewą stronę Jagiellonii - Kucharczyk był drugim po Vesoviciu piłkarzem najskuteczniej odbierającym piłkę. Podobnie efektownie i skutecznie skrzydłowy Legii współpracował z Czarnogórcem w ofensywie, przez co właśnie prawe skrzydło była najgroźniejszą bronią „Wojskowych” w tym meczu. Ogromna ruchliwość i pracowitość Kucharczyka oraz wychodzenie na pozycję zaowocowało mnóstwem sytuacji podbramkowych - dwie z nich miał sam „Kuchy” po świetnym wyjściu na pozycję, to jego genialne podanie, najpiękniejsze zagranie w całym meczu, przyniosło Legii drugiego gola, on też zaczął akcję przy golu trzecim wypuszczając podaniem Vesovicia. Tak jak „Veso”, „Kuchy” ma asystę i udział przy dwóch golach. Można narzekać na jego skuteczność pod bramką, ale i tak nie sposób jego gry w tym meczu nie ocenić wysoko. W duecie z Vesoviciem rozmontował całkowicie lewą flankę Jagiellonii.
Kasper Hamalainen 7 (7,36). Trudno było uwierzyć w pomeczowe statystyki, ale to Hamalainen przebiegł spośród legionistów najdłuższy dystans. Fin zagrał przede wszystkim bardzo dobrą pierwszą połowę, zdobył gola, wchodził w pole karne, ale czasem jednak brakowało mu zdecydowania. Druga połowa była w jego wykonaniu nieco słabsza, miał więcej strat, dwie dogodne sytuacje zmarnował, mniej też kreował grę niż przed przerwą. Dobry w sumie mecz, ważny pierwszy gol, ale nie błyszczał tak, jak pozostali piłkarze ofensywni, choć rzeczywiście dużo na boisku pracował dla zespołu.
Sebastian Szymański 8 (7,94). Zwolniony z obowiązków bycia pierwszym obrońcą, którą to rolę pełnił u Ricardo Sa Pinto mógł Szymański w pełni poświęcić się zadaniom ofensywnym. Lewa flanka Legii, na którą młody pomocnik został przesunięty nie wyglądała tak wspaniale jak prawa, nie było tak dobrej współprac między Rochą i Szymańskim, jak między Kucharczykiem i Vesoviciem, ale mieliśmy w wykonaniu młodego legionisty sporo akcji ofensywnych, ciekawych podań, a przede wszystkim wyjść do piłki i szukania pozycji. Jedno z takich wyjść do fantastycznego podania Kucharczyka zakończył efektowną, wcale niełatwą podcinką strzelając drugiego gola dla Legii. W podziękowaniu on też wypracował „Kuchemu” znakomitą sytuację w drugiej części meczu, ale skrzydłowy Legii przegrał pojedynek z Kelemenem. Bardzo dobry mecz Szymańskiego, który zwolniony z ciągłego pressingu miał wreszcie dużo sił, bo pokazać swoje ofensywne możliwości.
Carlitos 8 (7,34). Gdyby Hiszpan wykorzystał choć jedną z doskonałych sytuacji podbramkowych, a miał ich co najmniej trzy, byłby piłkarzem meczu. Oprócz genialnych akcji, luzu, dryblingów i strzałów, Hiszpan pokazał bowiem również znakomitą pracę dla zespołu. Cofał się po piłkę, rozgrywał, wychodził na pozycję, starał się być ciągle pod grą. Kilka fantastycznych podań, jak choćby przerzut do Kucharczyka w pierwszej połowie i rozegranie akcji w drugiej, gdy sytuacji nie wykorzystał Hamalainen, kapitalne dryblingi ośmieszające obrońców Jagiellonii, świetne przyjmowanie piłki pod kryciem. Mógł skończyć spokojnie mecz z hat-trickiem i dwoma lub trzema asystami, ostatecznie skończyło się tylko na jednej asyście, ale i tak jesteśmy zachwyceni występem Hiszpana. Zabrakło mu w tym meczu do pełni szczęścia tylko gola.
Mateusz Wieteska 6 (6,56). Wszedł na środek obrony, by po kilkunastu minutach przejść na pozycję defensywnego pomocnika. Spisywał się na niej poprawnie, ale bez większych fajerwerków, skupiony był niemal wyłącznie na destrukcji, raz ładnie rozrzucił akcję, raz piłkę stracił. Przeciętny występ na nietypowej dla niego pozycji, ale co najważniejsze bez poważnych błędów.
Miroslav Radović (6,80) i Paweł Stolarski (6,44) grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Tym razem bardzo przyjemnie dokonywało się wyboru najlepszego legionistę meczu, bo wielu piłkarzy zagrało bardzo dobre zawody. Redakcja ostatecznie postawiła drugi raz z rzędu na Marko Vesovicia, a Czytelnicy na Radosława Cierzniaka.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.