"Vuko" odkrył nową twarz Legii
03.04.2019 20:30
20. Marko Vesović
44. William Remy
16. Luis Rocha
65'24. Andre Martins
72'- 78'
27. Carlitos
25. Marian Kelemen
2. Andrej Kadlec
64'17. Ivan Runje
5. Nemanja Mitrović
12. Guilherme
99. Bartosz Kwiecień
78'6. Taras Romańczuk
7. Jakub Wójcicki
26. Martin Pospisil
11. Jesus Imaz
98. Patryk Klimala
Rezerwy
- 65'
21. Dominik Nagy
32. Miroslav Radović
78'41. Paweł Stolarski
72'45. Iuri Medeiros
99. Sandro Kulenović
29. Grzegorz Sandomierski
14. Justas Lasickas
15. Zoran Arsenić
19. Bodvar Bodvarsson
20. Marko Poletanović
27. Martin Adamec
78'77. Martin Kostal
64'
Wiatr zmian zawitał na Łazienkowskie. Ostatnie dni doprowadziły do roszad wśród trenerów ekstraklasowych drużyn. Wywiało również Ricardo Sa Pinto, który swój bilans zamknął porażką 0:4 w Krakowie. Chimeryczny Portugalczyk wpasował Legię w taktyczne kajdany, lecz nie czerpał z tego efektów. Za kierownicą mistrzów Polski zasiadł więc Aleksandar Vuković. Serb po raz trzeci podejmuje się tymczasowego prowadzenia „Wojskowych”, lecz tym razem na dłużej, bo do końca sezonu. Vuković na „dzień dobry” musiał zmierzyć się z rozbitą Jagiellonią Białystok, w której brakowało entuzjazmu przed wyjazdem do Warszawy.
W stołecznej drużynie z powodu urazów zabrakło Jarosława Niezgody czy Adama Hlouska, zawieszony wciąż jest Cafu. Vuković nie dokonał wielu roszad, lecz postawił na Kaspera Hamalainena, który nominalnie grał w roli „dziesiątki”, a często wymieniał się pozycja z ustawionym na skrzydle Sebastianem Szymańskim. Manewr zadziałał i przyniósł warszawiakom dwa gole. Za pierwszym razem, w 39. minucie, Fin wykorzystał dośrodkowanie z prawej strony Marko Vesovicia i uderzył piłkę głową nie dając szans Marianowi Kelemenowi. Jeszcze przed przerwą, Michał Kucharczyk kapitalnie podał do Szymańskiego, a młodzieżowiec sprytną podcinką nie dał szans Słowakowi.
W grze Legii widoczna była radość. Jagiellonia atakowała nielicznie, nie stwarzała zagrożenia. To mistrzowie Polski robili na boisku to, co ciekawe. Można się zastanawiać czy w meczu z białostoczanami, warszawiacy nie skorzystali z większej liczby prostopadłych podań, niż przez całą rundę wiosenną. Vuković wyzwolił „Wojskowych” z taktycznych kajdan, pozwolił na swobodę, korzystanie z kreatywności i dryblingu, ale też zrezygnował z tak bezproduktywnych kwestii, jak długie zagrania na głowę Carlitosa. Hiszpan odżył. Napastnik regularnie miał okazje do strzelenia gola, choć nieco szwankowała skuteczność lub górą był Kelemen, najlepszy gracz Jagiellonii w stolicy.
- Jesteśmy z wami - krzyczeli kibice przed i po meczu. Skandowano również nazwiska Vukovicia i jego asystenta, Marka Saganowskiego. I fani nie mogli być rozczarowani, bo wreszcie grę mistrzów Polski oglądało się ciekawiej. Kolejne szanse w drugiej połowie mieli Hamalainen i Kucharczyk, który wybiegał zza pleców obrońców niczym w czasach najlepiej grającej Legii z czasów Berga i Magiery. Legia udowadniała przewagę coraz mocniej. W 67. minucie, po wycofaniu piłki przed pole karne, dopadł do niej Andre Martins, który precyzyjnym strzałem nie dał szans golkiperowi rywali. Okazało się, że Legia, która więdła, może odżyć.
To wciąż jeden mecz, pierwsza jaskółka, lecz Legia grała w piłkę. Hamalainen strzelił gola po 714 minutach, Radović wszedł na boisko w Ekstraklasie pierwszy raz od września. Idzie nowe, a czy lepsze? To udowodnią kolejne tygodnie. Legia zmniejszyła stratę do liderującej w tabeli Lechii do trzech punktów. I wlała w serca swoich kibiców nową dawkę nadziei. Vuković nieco odkrył twarz, jaką może mieć Legia. Teraz pozostaje iść właśnie w tym kierunku.
Autor: Piotr Kamieniecki
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.