Ofensywa Legii istnieje tylko teoretycznie

Czasem coś zrobi Cristian Pasquato, ale to piłkarz, który swoją świetną technikę wykorzystuje, gdy ma sporo miejsca, gdy nie ma presji czasu i rywala na plecach. Na dziś jest słabszy choćby od Rafała Wolskiego czy Filipa Starzyńskiego. Być może mając obok siebie graczy takich jak "Rado" czy "Gui" grałby dużo lepiej, nie od dziś wiadomo, że w dobrym towarzystwie lepiej się wypada, ale tak nie będzie jeszcze przez jakiś czas. Widać to też po Thibualtcie Moulinie - który nie mając obok siebie graczy naprawdę dobrych jak na nasze warunki, sam znacznie obniżył loty.  Inna sprawa, że sprawia wrażenie na zniechęconego i zmęczonego całą sytuacją w klubie i najchętniej by zmienił barwy klubowe.

Problemem Legii są dwa ostatnie okienka transferowe. Poważny klub nie może co pół roku pozbywać się najlepszych graczy. Po prostu źródełko w pewnym momencie wyschnie i nie będzie do czego sięgać. W Legii już wyschło. Drużyna mająca aspiracje, nie może co pół roku od nowa budować kręgosłupa zespołu. Może sprzedawać graczy wchodzących do drużyny, takich co ostatnio błysnęli, którzy balansują na krawędzi kadry meczowej, ale nie może co chwila burzyć fundamentów. Musi być kręgosłup, wokół którego budowana jest reszta zespołu. Niestety w Legii lekką ręką w jednym okienku pozbyto się dwóch napastników, latem próbowano zatrzymać najlepszego gracza, ale się nie udało. Osobiście cieszę, że przynajmniej próbowano, że przedstawiono mu propozycję wysokiego kontraktu. VOO odszedł, ale może gdyby Nikoliciowi zamiast 400 tys. które zarabiał zaproponowano 700 tys. to grałby w Legii do dziś? Tego się już nigdy nie dowiemy, bo nie spróbowano.

Jeśli do tych ubytków dodamy urazy pięciu graczy ofensywnych, to naprawdę mamy pełną odpowiedź na pytanie, dlaczego gramy dramatycznie słabo z przodu, dlaczego oddajemy dwa celne strzały w czasie meczu, dlaczego nie kreujemy sobie okazji bramkowych i oddajemy inicjatywę przeciwnikowi - bo nie ma komu grać, brakuje jakości. My wszyscy mamy jedną wadę - zbyt szybko wierzymy w to, że nasi piłkarze są świetni. Jak przegrywają to winny jest trener, albo piłkarzom się nie chce, albo sędzia zawalił sprawę. Rzadko jednak przyznajemy, że stan osobowy drużyny wcale nie jest lepszy piłkarsko niż stan kilku innych drużyn w lidze. A w sobotę mecz ze Śląskiem pokazał, że Sadiku nie jest lepszy na dziś od Piecha czy Robaka, Dominik Nagy od Łukasza Madeja itd. Nie dlatego, że im się nie chciało być lepszymi, po prostu byli słabsi, gorsi, wolniejsi, podejmowali złe decyzje. 

Wiosną Legia miała w ofensywie dużo więcej graczy niż w sobotę - Odjidja-Ofoe, Radović, Guilherme, Kucharczyk, Hamalainen, Kazaiszwili, Necid. A mimo to, większość meczów wygrywała jedną bramką. Większość meczów była na granicy remisu.

2017-06-04    Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 0 : 0
2017-05-28    Korona Kielce - Legia Warszawa    0 : 1
2017-05-21    Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa    0 : 0
2017-04-30    Legia Warszawa - Wisła Kraków    1 : 1
2017-04-22    Cracovia Kraków - Legia Warszawa    1 : 2
2017-04-17    Legia Warszawa - Korona Kielce    0 : 0
2017-04-09    Lech Poznań - Legia Warszawa    1 : 2
2017-03-19    Lechia Gdańsk - Legia Warszawa     1 : 2
2017-03-12    Legia Warszawa - Wisła Kraków    1 : 0
2017-02-26    Legia Warszawa - Termalica Bruk-Bet Nieciecza    1 : 1
2017-02-23    Ajax Amsterdam - Legia Warszawa    1 : 0
2017-02-16    Legia Warszawa - Ajax Amsterdam    0 : 0
2017-02-11    Arka Gdynia - Legia Warszawa    0 : 1

Aż trzynaście meczów było remisowych lub wygranych jedną bramką. O zwycięstwach często przesądzały indywidualności i akcje bazujące na umiejętnościach tych graczy - gol Radovicia z Wisłą Kraków, dwa trafienia Michała Kucharczyka w końcówce meczu z Lechią w Gdańsku, bramki Hamalainena i Dąbrowskiego w Poznaniu z Lechem w ostatnich minutach, gol Necida na stadionie Cracovii i znakomita gra Odjidji-Ofoe w każdym meczu. Jesienią też mecze Legia gra na krawędzi remisu, tylko że nie ma takich indywidualności, które mogą przesądzić o losach spotkań. I nic się nie zmieni, póki piłkarze dobrzy technicznie nie zaczną wychodzić z lekarskich gabinetów na boisko, póki zimą nie przeprowadzimy na nowo selekcji, nie pozbędziemy się graczy, których możemy się pozbyć. Słabo się to ogląda, ale coś mi się wydaje, że do zimy wiele w tym temacie się nie zmieni niestety. Obym się mylił i nie miał racji...