Domyślne zdjęcie Legia.Net

Paris Saint Germain - Legia Warszawa 2:2

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza, Legia.Net

22.07.2010 20:02

(akt. 15.12.2018 20:38)

Legioniści po porażce 1:4 z Bordoux tym razem grali przeciwko innemu renomowanemu rywalowi Paris Saint Germain. Po pierwszej dobrej połowie wynik meczu był bezbramkowy. Emocje mieliśmy dopiero w końcówce spotkania. Na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem gola dla paryżan zdobył <strong>Giullaume Hoarau</strong>, a kilkadziesiąt sekund później później podwyższył <strong>Mateja Kezman</strong>. Kontaktowego gola dla Legii zdobył <strong>Michał Żyro</strong> dwie minuty później, a wyrównał niezastąpiony <strong>Takesure Chinyama</strong>. W końcówe była szansa na prowadzenie, ale <strong>Miroslav Radović</strong> przegrał pojedynek z <strong>Gregorym Coupet</strong>.

Zapis relacji na żywo - kliknij tutaj


Paris Saint Germain - Legia Warszawa 2:2 (0:0)

75' (1:0) Giullaume Hoarau
79' (2:0) Mateja Keżman
81' (2:1) Michał Żyro
86' (2:2) Takesure Chinyama

Żółta kartka: Jędrzejczyk (66')

Składy obu drużyn:

PSG:Gregory Coupe - Christophe Jallet (63’ Tripy Makonda), Zoumana Camara, Mamadou Sakho (46’ Marcos Ceara), Sylvain Armand (63’ Sammy Traore) - Stephane Sessegnon (63’ Clement Chantome), Mathieu Bodmer (63’ Jeremy Clement), Claude Makelele, Luis de Carvalho Nene (68’ Jean – Eudes Maurice) -  Mevlut Erding (63’ Mateja Keżman), Peguy Luyindula (63’ Giullaume Hoarau)

Legia: Konstantyj Machnowskyj (70’ Wojciech Skaba) – Artur Jędrzejczyk (75’ Michał Żyro), Srda Kneżević, Jakub Wawrzyniak, Marcin Komorowski – Ariel Borysiuk (75’ Michał Kucharczyk), Alejandro Cabral (62’ Maciej Iwański), Ivica Vrdoljak – Manu (62’ Miroslav Radović), Bruno Menzega (71’ Takesure Chinyama), Maciej Rybus (62’ Sebastian Szałachowski)

Relacja z meczu: Powrót Tejksia, mamy numer1?

W porównaniu do meczu z Bordoux trener Skorża nieco zmienił pierwszą jedenastkę. W bramce obarczanego popełnieniem kilku błędów Antolovocia zajął Kostia Machnowskyj. Alejandro Cabral został przesunięty do środka pola kosztem miejsca w składzie Macieja Iwańskiego, a na lewe skrzydło powędrował Maciej Rybus. Okazało się, że te zmiany już od początku miały korzystny wpływ na grę Legii. Gra była dość wyrównana, ale lekką przewagę osiągnęła Legia. Blok defensywny, o który obawiano się najbardziej, spisywał się przyzwoicie, choć przez pierwszy kwadrans mocno zawodził Artur Jędrzejczyk. Pomoc wygrywała walkę o środek pola, ale nie przełożyło się to na ilość świetnych okazji dla warszawian.

Mimo to kilka ich był, jak chociażby Rybusa po ładnej indywidualnej akcji i strzale, który Coupe wybił na róg. Potem Bruno Menzega ładnie minął obrońcę, ale zabrakło mu trochę przyspieszenia, by znaleźć się przy piłce szybciej od bramkarza francuzów. Potem próbował jeszcze z rzutu wolnego Rybus, a także po rzucie rożnym Vrdoljak był bliski umieszczenia piłki w siatce, jednak pod presją obrońcy uderzył wysoko ponad bramką. Francuzi stworzyli sobie podobną ilość sytuacji, ale nad bramką czuwał dobrze dysponowany Kostia. Tym samym ta dość wyrównana połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

W drugiej odsłonie coś niedobrego stało się z Legią. Francuzi zdobyli zdecydowaną przewagę szybko i dokładnie rozgrywając piłkę. Legioniści mieli problem z utrzymaniem się przy piłce, gubili rytm gry. W zasadzie wynik bezbramkowy utrzymywał się tylko i wyłącznie dzięki bardzo dobrej postawie golkipera warszawian Machnowskyj. Na 20. minut przed końcem trener Skorża uznał chyba, że Kostia pokazał wystarczająco dużo, bo zdjął go z boiska, a na jego miejsce wprowadził Wojciecha Skabę. Chwilę później ważnym wydarzeniem był też powrót na boisko Takesure Chinyamy. Kilka minut wcześniej paryżanie przeprowadzili niemal hokejową zmianę wymieniając połowę zawodników z pola zdecydowanie wzmacniając siłę ataku. I to przyniosło zamierzony skutek niedługo później. Najpierw trzech zawodników Legii nie potrafiło upilnować na prawej stronie jednego z rywali, ten dograł do nie pilnowanego na piątym metrze Giullaume Hoarau. Rezerwowy napastnik zrobił co do niego należało, choć piłkę zdołał jeszcze nogą trącić Skaba, jednak nie miał szans na skuteczną interwencję.

Trzy minuty później było już 2:0. Błąd obrony Legii świetnie wykorzystał Mateja Keżman i lobem pokonał próbującego ratować wyjściem z bramki Skabę. W tym momencie wydawało się, że jest już po meczu, bo legioniści wyglądali na pogubionych, szczególnie jeśli chodzi o defensywę. Gdzieś dało się słyszeć wołanie trenera „powalczcie jeszcze!” No i powalczyli. Najpierw po rzucie rożnym piłka przypadkowo trafiła pod nogi Michała Żyro, a ten precyzyjnym strzałem pokonał Coupeta. Kilka minut później w zamieszaniu pod bramką na linii pola karnego z piłką zatańczył Takesure Chinyama i umieścił piłkę w siatce. Losy meczu zupełnie się odwróciły, a należy dodać, że „Tektura” miał okazję na zdobycie zwycięskiej bramki, jednak źle złożył się do strzału.

Tym samym mecz zakończył się zasłużonym mimo wszystko remisem. Znacznie lepiej wyglądała gra defensywy, choć chwalony Jędrzejczyk tym razem nie spisywał się najlepiej. Za to Machnowskyj zrobił poważny krok w walce o bluzę z numerem jeden. Wypadł znacznie lepiej, niż Antolović w poprzednim sparingu. Pechową zmianę dał Skaba, który nie miał wiele do powiedzenia przy obu golach. Bardzo cieszy też skuteczny powrót do gry „Cziniego”. Ten występ to dobra wiadomość dla klubu, choć nie najlepsza dla rywali o miejsce w składzie. Jednak trzeba przyznać, że jest niewielki postęp w grze warszawian.

Autor: Jerzy Zalewski

Polecamy

Komentarze (528)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.